Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Noworodek i niemowlę (1138 Wątki)

Zaczepianie przez obcych

Data utworzenia : 2024-08-27 16:16 | Ostatni komentarz 2024-09-18 23:52

Redakcja LOVI

284 Odsłony
27 Komentarze

Drogie mamy, czy spotkałyście się z sytuacją, że napotkana, obca osoba próbowała zaczepić wasze dziecko łapiąc je np. za stópkę lub policzek? Czy często wam się to przytrafia? Jak reagujecie na taką sytuację? Czy jesteście pozytywnie czy negatywnie nastawione na interakcje z nieznajomymi?

2024-09-03 16:29

Lea dokładnie zależy kto, gdzie i kiedy dotyka. Wiecie gdyby do was podszedł wujek którego nie znacie i wziął by was od razu na kolana to pomyślały byście no walnięty facet co on chce i dziecko ma takie same odczucia tylko często towarzyszy temu jeszcze strach 

2024-09-02 15:31

Straszenie dawnym sposobem"jak będziesz niegrzeczny to zabierze cię pan" wydaje się być złym powodem. Dziecko później nawet wujka może traktować jak tego złego Pana

2024-09-02 15:20

Jak jakaś sąsiadka czy daleka rodzina dotknie moje dziecko w stopkę to jest dla mnie ok, ale gdyby zupełnie obca osoba tak zrobiła albo jeszcze dotykała twarzy, to już nie byłoby takie miłe. Jak jesteśmy gdzieś u rodziny czy znajomych to też patrzę na reakcję synka. W pierwszym kontakcie, kiedy widzi nowe osoby nie zawsze jest zadowolony. Zazwyczaj po kilku minutach się oswaja, ale moim zadaniem jest to, żeby zadbać o jego komfort.

2024-08-30 12:18

Jeśli chodzi o zupełnie obcych to raczej uśmiech, pomachanie, komplement, nikt nie dotykał moich dzieci. I całe szczęście, bo też bym tego nie lubiła..  Sąsiadki z którymi jestem na dzień dobry lub pani w sklepie, w którym często jestem i się znamy z widzenia już dosc długo - faktycznie zagadaly i połaskotały po bosej stópce, to jest dla mnie OK;). Ale często mi się zdarza, że podchodzą obce dzieci, kilkuletnie, zafascynowane i chcą głaskać po rączce, buźce. To mnie trochę przeraża ale wiadomo, nie chcę musztrowac niewinnych dzieci, które chcą dobrze;). Na szczęście jak tylko rodzic to zauważa to mówi, żeby nie dotykać dzidzi, bo jest malutka;).

2024-08-29 22:14

Jeju Danutka, ile to ludzi widywałam w pracy chorych. Chodzi mi o klientów, którzy przyszli coś załatwić, bo mają L4. No super. A my później z dziewczynami zasmarkane przynosiłyśmy te choróbska do domu. Jakby większość rzeczy mozna zrobić zdalnie, albo zadzwonić do nas na służbowy (ktory kazdy klient ma na stronie przy swoim koncie bankowym) żeby nie wisiec na infolinii i pomożemy. Jest tyle możliwości. Ale najlepiej nakaszleć na wszytki dookoła... 

Ludzie widzą tylko czubek własnego nosa... Nawet takie PUCI PUCI przecież nie jest dla dobra dziecka tylko dla spełnienia jakieś zachciewajki dorosłego

2024-08-29 13:24 | Post edytowany:2024-08-29 13:26

O tak w Turcji  kocha  się dzieci  i każdy by je  wyściskał  . 

Sama nie mam już problemu aby ktoś dotknął córkę w nóżkę czy rączkę,  bo i tak chodzi po podłodze,  dotyka butów, sznurówek więc zarazki  są i ma z nimi kontakt. Jednak jak widzę że córka ma się nieswojo  to od razu  informuje że musi się oswoić i lekko się wycofuje, dbam jak Mamina o komfortowe córki. 

Niech gadają sobie inni , ale my mamy wiemy co dla dziecka jest najlepsze i kiedy czuje się źle.

Rozumie mamy które się boją bo swoje przeszły z maluchami i nie pozwalają na dotykanie dzieci bo  ktoś odejdzie ,zarazi przypadkiem a mama zostanie z chorobą  :(

Sama wiem jak to jest bo nas znajoma zaraziła jelitowka i słowem nie pisnęła że od rana nie jadła nic a coś w brzuchu ją kreci i poszlismy do nich na grilla , potem przepraszala i tylko doradzała przez sms żebym kupiła to czy tamto  ,a my we trójkę okropnie w domu to przechodziliśmy, do dziś czuje zapach wymiocin w całym domu :( 

Ledwo od szpitala  uchronilam córkę wtedy

2024-08-29 12:04

Nie no ja mam na myśli obcych to znaczy jakąś staruszkę która widzę pierwszy raz  a oczy i próbuje zrobić PUCI PUCI mojemu dziecku. Oczywiście dziecko wtedy płacze i ja wcale się nie dziwię!  Nienawidzę takich sytuacji. Generalnie ja to nawet wśród rodziny na spotkaniach imieninowych mówię wprost ze Filip nie widuje aż tylu ludzi i ze się zawstydził i wszyscy wtedy w śmiech a ja go rozumiem. Też nie lubię jak jest tyle osób i wszyscy wgapiaja się we mnie. 

Ogólnie uważam że wychodzenie ze strefy komfortu nie jest fajne tak na siłę. I to ja stawiam granice tak samo jak mój syn. To on czuje do kogo podejść. Bywało tak że "ciocie" widział pierwszy raz ale nie była nachalna i za 5min mój syn już pokazywał jej zabawki itp. 

2024-08-29 11:47

Ludzie to raczej mają takie podejście że oni sami są czyści, schludni. Wiele osób też ma tendencję do myślenia, że jeśli sami czują się zdrowo, to są wolni od wszelkich chorób i nie mogą zarażać innych.