Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

mały złośnik?

Data utworzenia : 2016-07-04 14:45 | Ostatni komentarz 2016-10-09 21:31

Alicja .Kozub-Podlesny

2683 Odsłony
32 Komentarze

Zosia skończyła 9 miesięcy. Od jakiegoś czasu gdy np. jem a ona patrzy, to zaczyna na mnie "warczeć" (wiem jak to brzmi,ale nie wiem jak to opisać). Jak się złości na coś lub kogoś też tak reaguje. Nie płacze, nie krzyczy tylko "warczy". Najgorzej jest jednak przy jedzeniu, Musi dostać akurat to co ja lub mąż jemy. Czyżby rośnie mi mały wymuszacz? Drogie mamy miałyście takie przypadki u swoich Pociech? :)

2016-07-30 08:40

Justyna faktycznie musisz uczulić i bardzo poważnie porozmawiać z mężem bo to co on robi dając właśnie wszelkiego rodzaju gadżety bardzo źle wpływa na późniejsze posiłki. Jedzenie w ogóle nie powinno się kojarzyć z dodatkową atrakcją, zabawkami ekstra tylko ze spokojnym czasem posiłku. Dodatkowo jeśli mąż przyzwyczaja Synka do tych atrakcyjnych rzeczy to później i Ty nie będziesz w stanie nakarmić synka bo będzie kojarzył aha mama nie chce dać telefonu to ja nie będę nic jadł poczekam na tatę on wróci i dostanę wszystko to co będę chciał. Przecież tato da mi "wejść na lampę" bo on chce żebym zjadł i ja trochę zjem i będę chciał jeszcze więcej, jeszcze bardziej wykorzystać sytuację. Porozmawiaj z mężem ale nie w czasie kiedy już jest posiłek tylko wcześniej żebyście już w trakcie posiłku mieli wszystko ustalone i wyjaśnione.

2016-07-29 12:16

hih jak bym czytała o sowim synku...teraz ma taki odruch "warczenia" śmiejemy się wtedy, że jest jak dinozaur :) ale na prawdę tak głośno krzyczy, że zastanawiam się czy nie boli go przy tym gardełko...dodatkowo strasznie wymachuje rączkami których nie może opanować :) ale wiem, ze minie bo córka miała to samo..u nas najczęściej ma tą reakcję na zabawki które chce dostać :)

2016-07-28 20:35

Justyna faktycznie z tym przyzwyczajaniem do dodatkowych atrakcji przy jedzeniu musisz męża uczulić że potem będzie fikołki fikał i puszczał bańki nosem żeby tylko synek zjadł . W sumie czytałam gdzieś ostatnio że jeśli dziecko jest niejadkiem (na stałe lub tymczasowo ;) to im niej się wokół tego robi zamieszania-tym lepiej bo malec kojarzy czas posiłku z ciekawymi scenami i silnym stresem rodziców i to na to oczekuje - a nie na jedzonko ;)

2016-07-28 18:41

Co do ograniczeń i wymuszanią to właśnie scielam się z mężem. Od jakiegoś dłuższego czasu mamy problem z jedzeniem synka. Nie chce jeść i już i to od razu uprzedzajaa wasze wpisy nie tak ze je mniej albo jak jednego posiłku nie zje to drugi już z apetytem tylko nie chce jeść już od pierwszej łyżki i niezależnie ile czasu minie od poprzedniego posiłku następny również jest na nie. No i jak dla mnie dopuszczalne jest zagadywanie śpiewanie mówienie wierszyków itp ostatecznie chodź nie chętnie bo to bardzo nie wychowawcze ale tu mogę ulec jeśli pomaga włączenie piosenek czy bajki. Ale mój mąż wnosi dziecku dosłownie wszystko na stolik do karmienia i to nie zabawki ale wszelkie gadżety którymi nasze dziecko normalnie nie może się bawić np ładowarka pilot od tv latarka ostatecznie ostatnio nawet tel. Kilka razy zwróciłam mu uwagę żeby tak nie robił bo to działa na dwie łyżki i dziecko szuka i czeka na coś nowego dwa jest coraz gorzej bo jak go sądząm do krzesełka tylko czeka i wymusza żeby coś dostać . Ale nie dotarło. Dziś synek marudzij przy kaszy a mój mąż wyjął swój tel włączyl w nim latarkę i mówi masz tylko jedz ładnie. Nakrzyczałam w końcu na niego bo zamiast lepiej jest coraz gorzej:-( ale mogę być pewna ze jeśli mąż będzie synka karmil to da mu wszystko. Co do tematu wątku. Moje dziecko nie warczy ale też "sepi" jedzenie. Jeśli mam coś co może dostać to daje jeśli jem coś czego dostać nie może typu ciastko z kremem chipy mówię że to jest dla mamy i synek nie może bo bolał by go brzuszek na początku były afery a teraz przyjmuje to na spokój

2016-07-28 17:58

To, że dziecko się tak zachowuje jest winą rodziców tylko i wyłącznie. No jeśli właśnie od zawsze dziecko miało wszystko to co chce. Chciało loda był lód, chciało ciastko to było ciastko, chciało zabawkę to również nie był najmniejszy problem a później dziecko chce a tu nagle rodzice wprowadzają ograniczenia. Ale dziecko nie zna takiego wzoru zachowań. Zawsze przecież było to w zasięgu ręki a teraz nie? Dzieci wtedy zachowują się różnie jedne krzyczą, drugie płaczą, trzecie nawet kładą się na ziemię z wielkim płaczem. Ale nie jest to ich wina one pokazuja w ten sposób, że coś się nagle zmienilo z dnia na dzień. Prościej było by od małego tłumaczyć tak jak napisała Agnieszka i uczyć dziecko, że nie zawsze można mieć tego na co się ma ochotę. Nie kupować, dawać wszystkiego czego chce dziecko ale w granicach zdrowego rozsądku później unika się sytuacji wielkiego płaczu.

2016-07-28 13:34

Magda, cieszę się. Ale tak na poważnie, to byliśmy w sobotę niedaleko domu na diecezjalnych obchodach Światowych Dni Młodzieży. Było cudnie- młodzież z całego świata śpiewała, tańczyła, mieli ogromne flagi, niektórzy byli ubrani w regionalne stroje, po prostu miło było patrzeć. A polska młodzież? Oczywiście nie wszyscy, ale większość biegała między pielgrzymami z telefonem w garści i szukała pokemonów. Wracając do tematu wątku, to problemem rodziców jest własnie to, że najpierw pozwalają dziecku na wszystko lub prawie wszystko, spełniają każdą zachciankę, a potem nagle budzą się jak ze snu i wprowadzają zakazy i ograniczenia. Dziecku trudno zrozumieć, dlaczego rodzice nagle się zmienili, może nawet pomyśleć, że nie kochają go tak jak dawniej, skoro nagle czegoś mu odmawiają. Dziecko się buntuje, rodzice denerwują i sytuacja domowa robi się coraz częściej nieprzyjemna. Dlatego wychowanie dziecka nie jest łatwe, najlepiej myśleć "długoterminowo", mieć na uwadze późniejsze konsekwencje naszych decyzji i oddziaływań wychowawczych.

2016-07-28 11:19

Macie rację, odnosiłam to do sytuacji, kiedy wśród znajomych byli rodzice niezbyt majętni, i nie zawsze dziecko mogło wszystko dostać. Ale malec nie histeryzował, ani nie wymuszał nic, ale ewidentnie było mu smutno, tłumaczenie rodziców przyjmował, ale i tak trochę żałował, że inni mogą a on nie. Co do prośby rodziców, to wszystko zależy, jacy to są znajomi i jaka jest sytuacja, nie prosiłabym o to znajomych np. sąsiadów. Niestety, ale bardzo wielu rodziców zupełnie nie radzi sobie z tym, że ich dziecko coś chce. Szczerze mówiąc wokół siebie większość mam takich, którzy dają dla świętego spokoju. Albo np. jedni, gdy dziecko zaczyna marudzić, czy coś się jej nie podoba, to co robią? Dają szybko coś słodkiego, zanim się rozpłacze. Gdy przez kilka lat przyzwyczaimy dziecko, że ma to co chce zawsze i wszędzie, to nie można oczekiwać potem, że ono to zrozumie. Znajomi rodziców właśnie zbyt późno się obudzili, dobrze, że w ogóle i gdy był czas, że często z nami się spotykali, to wiem, że prosili własnie rodziców o taki wspólny front. Ja mam nadzieję, że będę rozsądnym rodzicem i moje dziecko nie będzie mi robiło scen na spacerach czy zakupach, przynajmniej bardzo bym chciała. Agnieszko, rozbawiłaś mnie tymi pokemonami :)

2016-07-27 23:01

Basiu, zgadzam się z Tobą. Moje dziewczyny też tak mają - nie jest Im przykro, bo od małego były uczone tego, że nie można mieć wszystkiego co się chce. Ja zawsze tłumaczyłam, że np. dzieci znajomych jedzą watę cukrową, a córkom po powrocie do domu zrobię gofry. Dla mnie nie do pojęcia jest, że dziecko coś "chce" i rodzic "musi" to dać. Moja mała też domaga się jedzenia jak widzi nas podczas obiadu czy kolacji i uważam, że to naturalna reakcja. Dzieci uczą się poprzez naśladownictwo i próbują robić to co inni domownicy. Dla mnie nie jest to wymuszanie. Ja mam dla małej przygotowane ziemniaki lub warzywa w miseczce, albo bułeczkę i mała je z nami. Rodzice przeważnie boją się, że jak dziecko nie dostanie tego, co chce to wpadnie w histerię, co sobie inni pomyślą itp. Jeżeli będziemy ulegać dziecku, to ono szybko przyzwyczai się do tego. W przypadku małych dzieci często pomaga odwrócenie uwagi, pokazanie czegoś interesującego np. za oknem. W przypadku starszych należy zawsze powiedzieć dlaczego nie chcemy czegoś dać np. "nie dostaniesz teraz loda, tylko po obiedzie. Gdybyś zjadł loda na pusty brzuszek, to by cię bolał". Albo: "nie mogę kupić tej zabawki, bo kosztuje za dużo pieniążków, ale możemy zapytać babci, czy nie zechce jej kupić razem z nami na twoje urodziny (czy święta, itp). Do urodzin (świąt) niedaleko i być może jakaś inna zabawka bardziej ci się spodoba". Nie jestem surową matką, ale córki wiedzą, co wolno,a co nie, jakie zachowania są akceptowane, a czego nie tolerujemy z mężem. Dzieciom trzeba stawiać granice, bo jeżeli rodzice od małego będą dziecku ustępować we wszystkim, to z wiekiem będzie coraz gorzej. Trzeba też pamiętać, że absolutnie nie wolno nazywać dziecko: niegrzeczne, niedobre, nieposłuszne, uparte, złośliwe i wiele, wiele innych określeń, jakich używają często rodzice opisując swoje dziecko. Oceniamy zawsze ZACHOWANIE, czyli mówimy np. nieładnie zrobiłeś, że uderzyłeś kolegę, itp. Przecież dzieci nie są z natury złośliwe, przebiegłe i wyrachowane, jak twierdzą niektórzy - dzieci poprzez pewne zachowanie wyrażają swoje potrzeby, bo nie potrafią nam o nich powiedzieć. Moja mała też warczała, ale jej przeszło. Czasami chce dostać zabawkę, którą bawi się siostra (nieodpowiednią dla niej z powodu małych elementów) i zaczyna wrzeszczeć. Wtedy wychodzę z nią do innego pokoju i wyciągam z szafki zabawki, którymi nie bawi się codziennie, tylko sporadycznie. Są one dla niej na tyle atrakcyjne , że zapomina o co płakała. Gdybym ustępowała we wszystkim, to dziś moje starsze dziewczyny zamiast jeździć w parku na rowerze czy na rolkach , to szukałyby pokemonów po mieście, jak większość rówieśników.