Rozwój i wychowanie (724 Wątki)
Kiedy obce dziecko bije naszego malucha.
Data utworzenia : 2018-10-05 02:07 | Ostatni komentarz 2018-10-21 00:18
Każda matka choć raz w życiu spotka się z incydentem, że jakieś obce dziecko uderzy jej maleństwo. Niestety, ale na to musi być przygotowana każda mama. Zdarzyło się to i mnie. U nas na osiedlu jest mały ukraiński chłopiec - Sasza. Z początku nie wiedziałam że jest typowym agresorem wśród małych dzieci. Pozwalałam się mojej córce z nim bawić. To był błąd. Za pierwszym razem pchnął moja córkę tak, że poleciała na drewnianą deskę przy piaskownicy. Moja reakcja była natychmiastowa- córka do siebie i uspokajam ja. Ona sama spojrzała na chłopca i przez łzy wypowiedziała "nie nie nie" machając na niego palcem. A jego matka? "Sasza nie". I koniec, zero tłumaczenia że tak nie wolno, zero jakiejkolwiek reakcji, która mogłaby wpłynąć na dziecko. Następnym razem unikałam owego agresora na placu zabaw. Był nawet moment, że chodziłam na oddalony od domu plac, ażeby nie narażać córki. Któregoś razu bawiłyśmy się na placu i znowu przyszedł on- chłopiec, który bije wszystkie dzieci. Pilnowałam córki jak mogłam, nie pozwalałam dojść temu chłopcu do Łucji. Jak się okazało słusznie, bowiem Sasza usiłował ja uderzyć. Reakcji matki znowu brak. Ja zabrałam swoje dziecko i wytłumaczyłam jej poza placem, że z tym chłopcem bawić się nie wolno, bo jego zachowanie jest złe i robi Łucji ała. Reakcja matki Saszy? Znowu "Sasza nie". Trzeci raz był kulminacyjny. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka. Znowu weszli na plac, kiedy my się bawiliśmy ... Mówiłam sobie "no nie, dopiero przyszłam na plac, nie będę uciekać jak jakiś przestępca". Na przekór wszystkiemu zostałam - i to był mój błąd. Sasza biegał za nami krok w krok, aby zrobić coś córce. Matka? Znowu nic. Już się we mnie gotowało, poprzednie razy i gorycz za brak reakcji u matki rosły z każdą chwilą. I wtedy stało się to - córka chciała się pobujać, zgodziłam się, a że buja się ze mną usiadłam na chustawce. Ona zauważyła wiaderko, które leżało kawałek za Sasza i zanim zdążyłam zareagować, pobiegła po nie wołając swoje "memeś". Reakcja Saszy była szybka - podbiegł do Łucji i dwoma rękoma uderzył ją w twarz tak, że aż się przewróciła na plecy i automatycznie popadła w raniący moje serce placz. Matka Saszy zrobiła tylko wielkie och i krzyknęła "Sasza!". Nie wytrzymalam. Wybuchłam. Zaczęłam krzyczeć bez opamiętania. Złość za brak reakcji, złość na to, że córka jest bita. Moja córka! Kobieta patrzyła na mnie zszokowana i z dezaprobatą machała głową, jakby to jej syn był tym pokrzywdzonym. Znowu brak reakcji. Moich epitetów nie było dość, dziecko płakało a jej syn? A jej syn patrzył jak gdyby nigdy nic. Tutaj narasta problem. Co zrobić, kiedy rodzice nie chcą wychowywać swoich dzieci, a my nie mamy na to wpływu? Bo przecież nie podejdę i nie strzelę jej dziecka w tyłek, skoro swojego w życiu bym nie uderzyła. Przecież nie nauczę corki, żeby się broniła bijąc - agresja na agresję nigdy nie będzie rozwiązaniem. Przecież nie będę ciągle krzyczała ... Przecież nie będę uciekała z placu jak winna- to ma być kara dla mojej córki że jest grzeczna? Koniec zabawy za to, że przychodzi inne dziecko? Z rozmow z innymi mamami wiem, że owy Sasza pobił lub usiłował pobić ich dzieci. Tutaj kieruje do was moje pytanie - co zrobić? Tłumaczenie kobiecie tego, że skoro ma agresywne dziecko to nie powinna puszczać go do innych dzieci nic nie daje. A i brak wychowania i jakiejkolwiek reakcji mocno kole w oczy. Co wy byście postąpiły w takiej sytuacji?
2018-10-08 20:03
Niby nie powinno się uczyć żeby dziecko oddawalo ale co ma być cały czas bite
2018-10-08 16:59
Moim zdaniem, też nie powinno się uczyć dzieci takich zachowań, że można oddać. Agresja zawsze rodzi agresje, a nasze dzieci powinniśmy uczyć innych rozwiązań, np. tłumaczyć by unikały kontaktu z takim dzieckiem , mówiły pani w przedszkolu lub komuś dorosłemu. Pani w przedszkolu na pewno ukarze takie dziecko, np. nie pozwalając się bawić lub postawi w kącie.
2018-10-08 13:17
J. Swierczewska naprawdę współczuję Ci takich sytuacji jakie Cię spotkały, dobrze że Twojej córeczce nie stało się nic złego. Nie wiadomo jak postąpić w takiej sytuacji, gdy taka zdarza się wielokrotnie, a matka nadal nie reaguje. Możliwe, że w domu występuje przemoc, np. matka jest bita przez partnera na oczach dziecka i chłopiec naśladuje zachowanie ojca, matka nie reaguje bo sama jest ofiarą, która już się przyzwyczaiła do takiego stanu rzeczy. Straszna historia, aż w głowie się nie mieści, że takie małe dzieci mogą mieć w sobie tyle zła i agresji wobec innych. Bardzo dobrze, że matka Saszy Was teraz unika i oby tak pozostało, abyś nie musiała być ciągle w strachu o własne dziecko. Gdyby jednak się pojawił, ja radzę w żadnym wypadku nie uczyć Twojej córki oddawania i agresji, jest to bardzo nierozsadne zachowanie, bo tak jak mówisz agresja budzi agresję i dziecko może takie pozwolenie odebrać na różne sposoby, później np. ktoś wyrwie jej zabawkę, a ona za to uderzy, bo przecież ma się bronić. Co do przedszkola, to gdy moja córka skarżyła się że ktoś jej dokucza, albo ja uderzył to za każdym razem kazałam jej w takiej sytuacji pójść wtedy do Pani niech ona zareaguje, gdyby to nie pomogło to kazałam przekazać temu dziecku, że jeżeli jeszcze raz tak postąpi, to gdy przyjdę po córkę porozmawiam z tym dzieckiem i z jego rodzicami, zawsze to skutkowało, córka może ze 3 razy miała takie drobne incydenty podczas 2 lat pobytu w przedszkolu.
2018-10-08 12:54
Możliwe że i warto ją nauczyć samoobrony, ale ja jestem zdania że agresja budzi agresję. Chodzi mi o to, że jeżeli nauczę ja oddawać, równie dobrze może to zrozumieć w ten sposób, że samowolka- piekła nie ma i może bić. A Sasza ma około właśnie dwóch lat więc wątpię żeby chodziło o gry komputerowe i agresywne bajki. Moja córka jest bardzo pokojowym, kochającym dzieckiem, ona by tylko głaskała i przytulała inne dzieci i jakos nie wyobrażam jej sobie w roli agresora, ale skoro mama zacznie mówić "oddaj mu" to może pójść to za daleko, córka bardzo szybko zalapuje różne rzeczy. To prawda, chciałabym ją oddać do przedszkola i właśnie nie wiem czy ona sobie tam poradzi... Mam jeszcze pół roku na przygotowanie jej. A problem Saszy odbija się na wszystkich dzieciach na podwórku bo one są podobne do mojej - nie bija, są spokojne i bezkonfliktowe.
Konto usunięte