Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Wychowywanie dziecka przez babcie i dziadków sprzeczne z wychowywaniem przez rodziców

Data utworzenia : 2016-08-02 09:45 | Ostatni komentarz 2017-07-30 21:20

happy.mum

4059 Odsłony
39 Komentarze

Od jakiegos czasu mam ogromny problem. Dla jednych bedzie to błacha sprawa, a dla innych tak jak dla mnie i męza sprawa nadrzędna. Otóż mieszkamy z teściami, którzy sa na tyle uświadomieni, że wiedzą iż nie mogą postepowac z naszym synkiem inaczej niż my to robimy. Kiedy np chca mu cos dac do jedzenia, zabrac go na spacer, dać piciu czy cokolwiek innego zrobić za kazdym razem pytaja sie nas o zgode. Mówią jak bardzo go kochaja, przytulaja, starają sie tłumaczyć, bez krzyków i robienia problemów. I super, tak powinno być. Ale problem pojawia się kiedy przyjezdzamy do mojego taty - dodam, że bywamy prawie codziennie. On nie toleruje moich zakazów. Uważa, że moze robić tak jak jemu sie podoba, dokarmiać dziecko kiedykolwiek i CZYMKOLWIEK. Karać dziecko za zle zachowanie, np dajac klapa, albo mowi ze mama, tata i nikt Cie nie kocha. Nie podoba mi sie to, ale on lekceważy moje słowa. Czy u Was też pojawiaja sie takie sytuacje? Jak sobie z tym radzicie? Dodam, że mój tata to człowiek starej daty i można mu tłumaczyc a on sobie z tego nic tak naprawde nie robi.

2016-08-05 08:15

Mieszkamy osobno, także na co dzień nikt nam się w nic nie wtrąca. Jednak jak już jedziemy do rodziców to zawsze na kilka dni. Na szczęście i moi rodzice i teściowie szanują nasze zdanie i nie robią nic, czego byśmy nie chcieli. Np. teściowa do tej pory pyta mnie, czy może wziąć małą na rączki, czy może dać jej coś do zjedzenia. Czasami widzę, że miałaby na ten temat inne zdanie niż ja, ale nie dyskutuje ze mną. Mieszkasz z teściami, a oni szanują i respektują Twoje zdanie, więc to najważniejsze. Natomiast jeśli Twój tata nie jest w stanie zaakceptować Twojego zdania, to może jeśli nie pomaga rozmowa, po prostu zacząć przyjeżdżać rzadziej? Może wtedy zrozumie? Powiedz, że albo będzie tak jak Ty chcesz, albo częste wizyty się skończą.

2016-08-05 00:05

U mnie miałam lekki problem ale pomału obchodzimy od takich zasad. Moja teściowa na początku również chciała żebym jadła za dwoje. Tłumaczyłam że jem dla dwojga za każdym razem i w końcu przestała we mnie wcisnąć jedzenie. Jak Mały się urodził bardzo często brała go na ręce do takiego stopnia że Synek mało co leżał w łóżeczku prosiłam żeby tego nie robiła skoro grzecznie śpi to nie trzeba go brać i nosić bujając. W pewnym momencie odpuściła i teraz jak Mały leży to go zamawiamy i z nim rozmawiamy a nie bierzemy na ręce. Moja mama natomiast od początku kazała mi dopajać Synka ale wkoncu tez opuściła i teraz uważa inaczej niż ja mówi, że teraz to są inne metody wychowawcze. Na początku każda z nas musiała się dotrzeć i u każdej z mam tak jest. Oczywiście jak coś mówią do mnie to słucham ich ale zawsze mówię że musimy z mężem to przemyśleć i sami podejmiemy decyzję jak dana rzecz robić. Nikt już nie podważa naszych decyzji i jeśli się na coś nie zgadzamy respektuką nasze zdanie i metody. A Ty może nie odwiedzaj tak często taty. Wiem jak to brzmi ale wtedy będzie Ci łatwiej a tato może zrozumie, że Ty masz inne metody wychowawcze i powinien przestrzegać Twoich zasad. Ja wiem, że dziadkowie są od rozpieszczania jednak w granicach zdrowego rozsądku oraz z przestrzeganiem zasad rodziców.

2016-08-04 14:16

U mnie też nie idzie tego ogarnąć mieszkamy z rodzicami moimi i z dziadkiem plus wujek do tego... dziadek pcha słodycze pomimo że mówię że nie może tak często jest.. ktoś przyjdzie to tez zaraz coś słodkiego przyniesie. Nie jetsem w stanie tego ogarnąć. Mała rządzi jak chce. Ja ja uczę zen nie wolno bić a prą dziadek jej wczoraj wzial butelki plastikowe i pokazuje zabawę choć bije my się no niby stukanie w butelki ale mógł nie używać słowa bijemy się a córka oglupiona bo wie ze nie wolno się bić y. Inny rzuci kamieniem to ona zaraz też w kogoś chce rzucać ktoś się za śmieje to ona dawaj jeszcze bardziej. Ja ja upominam ale to nic nie daje jak inni się śmieją. Także u mnie jest żywo

2016-08-04 13:51

U mnie jest odwrotnie to teście nie respektują moich zasad. Moi rodzice z zasady mało się wtrącają... Podpowiedzą ale raczej w sposób kulturalny i z troski o nas i dzieci. Natomiast z teściami mamy wieczny problem. Gdy byłam w ciąży bardzo dużo gadali o tym że powinnam już skończyć pracować, wypytywali co u lekarza miałam robione ( z najdrobniejszym szczegółem na fotelu ginekologicznym- nie miałam ochoty o tym rozmawiać z teściową, która to wszystko rozpowie). Gdy córka się urodziła to każdy jej grymas to że mam za mało pokarmu, nie najada się itp kiedyś do świętego spokoju po 30min od ostatniego karmienia nakarmiłam ją jeszcze raz po 10 prośbie teściowej mała ulała i bolał ją brzuszek. Po tym ma kategoryczny zakaz wtrącania się... a co robi?? No to samo. Na roczku mała chciała obrazek psa, który był na ścianie, okurzony, brudny, lepiący się ale teściowa dała, gdy ją upomniałam że nie ma tego robić mała rozpłakała się... Zostałam publicznie wyzwana od najgorszych matek... Ja robię przy Małgosi wszystko źle jej zdaniem. Nie lubię tam jeździć i choć mieszkamy od siebie jakieś 700m spotykamy się raz w miesiącu lub rzadziej... Ona nie respektuje moich metod wychowawczych ja jej... Wg niej dziecku do lat 10 należy na wszystko pozwolić bo jest małe... U nas niestety rozmowa nie pomaga... rozmawialiśmy spokojnie i z nerwami w kłótni nic nie dało rezultatu... Ona ma swoje przekonania i ich nie zmieni.

2016-08-04 12:49

Ja osobiście takich problemów nie mam, bo nie dałam sobie ,,wejść na głowę". Kiedy byłam w ciąży zdarzały się mądrości rodziców i teściów typu ,,może takie imię, a może takie"; ,,jedz więcej"; ,,jak się urodzi przyczep czerwona kokardke do wózka" itd. itd. Spokojnie, kulturalnie wytlumaczylam, że nie chce żadnych rad póki o nie nie poproszę. Jeśli na przykład z mężem nie będziemy mogli zdecydować się na imię to wtedy zapytamy Was. W zabobony w żadnym wypadku nie wierzę tylko w Boga, więc nawet nie chce o nich słyszeć. Jem 5 posiłków dziennie, jestem najedzona, mam jeść dla dwojga, a nie za dwoje itd. Pomogło. Po porodzie było jeszcze kilka niedorzeczności typu prezent dla synka na każdej wizycie; chęć podawania mu słodkiego i takie tam. Powiedzieliśmy grzecznie, że nie chcemy synka rozpieszczac, więc prezenty tylko w wybranych okazjach. Jakiś mały słodycz daje dziecku raz w tygodniu. Więcej nie. Po takiech spokojnych i kulturalnych wyjasnieniach nikt się na mnie nie obrażał, a wręcz przeciwnie zaczęto szanować moje zasady oraz metody wychowawcze. Jak ktoś coś zamierza w związku z moim dzieckiem to o wszystko uprzednio pyta. Jeśli Twój tato mimo szczerej rozmowy nie zaprzestalby swojego złego zachowania to na Twoim miejscu powiedziałabym, że bardzo mi przykro, ale nie będę go odwiedzać, bo miesza wnukowi w głowie. Może to by zadziałało...

2016-08-02 17:34

I znów temat rzeka... Chyba wszyscy to znamy. No niestety nasi rodzice mają swoje ( często dziwne metody) wychowywania dzieci. Ja wiedziałam że moi rodzice tacy są i choć nie mieszkają z nami to często z małym zaglądam do nich no i sie zaczyna...teorie nad teoriami. Na szczęście mojej mamie powiedziałam kilka razy grzecznie i stanowczo źe posłuchać mogę ale to ja podejmuje ostateczna decyzje. No gorzej z tatą, który myśli czasem że wszystkie rozumy posiadał. Było ciężko się z nim dogadać ale też byłam cały czas stanowcza że moja decyzja jest ostateczna, a gdy nie chciał odpuścić powiedziałam że muszę się już zbierać. I tak kilka razy i już chyba powoli rozumie o co mi chodzi i nie jest taki nachalny bo inaczej jadę do domu a to dla niego ból bo uwielbia swojego wnuczka. Należy być stanowczym nawet wobec swoich rodziców, to nic złego. Oni w końcu zrozumieją o co w tym chodzi ;-)

2016-08-02 12:17

To powiem Ci, że jesteś w bardzo komfortowej sytuacji, ponieważ mieszkasz z teściami respektującymi zdanie Twoje i męża. Chyba 2/3 populacji ma ten problem ze swoimi rodzicami, którzy "pomagają" wychować dziecko po swojemu. Wiem, jak bardzo bywa to męczące. Hm, w moim przypadku zadziałało nieustane napominanie (też mam tatę starszej daty <3), choć z początku nie było efektów, po jakichś... dwóch latach nauczyłam, aby nie dawać wnukowi tych słodyczy póki nie zje obiadu itp. Uczulaj wciąż swoich rodziców i powiedz konkretnie, nawet jeśli zabrzmi to ostro, że nie życzysz sobie, by lekceważyli cię.