Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Karmienie piersią (1178 Wątki)

Mleko mamy – życiodajny pokarm dla wcześniaków

Data utworzenia : 2014-09-01 22:32 | Ostatni komentarz 2016-11-30 16:32

Redakcja LOVI

10915 Odsłony
56 Komentarze

Mleko mamy przynosi mnóstwo korzyści każdemu noworodkowi, ale szczególnie cenne jest dla dziecka urodzonego przedwcześnie.

2016-11-21 13:51

Ginger fajna sprawa ze u Ciebie w szpitalu dają na to pozwolenie. Niestety w moim szpitalu nie pozwalają na dokarmianie innych dzieci swoim mlekiem ;/ Moja kolezanka miala tyle pokarmu ze nie nadązała karmic i ciagle siedziala i sciagala i musiala niestety go wylewac ;/

2016-11-21 12:49

Ze względu na dużą ilość pokarmu zastanawiam się czy nie zostać dawczynią mleka kobiecego. U mnie w mieście szpitale korzystają z z banku mleka i dają je wcześniakom kiedy jeszcze matki walczą z laktacją. Oczywiście wstępnie zapoznałam się z kryteriami jakie należy spełnić aby zostać dawczynią ( choroby, używki czy badanie krwi) i z mężem podjęliśmy decyzję, że skoro ja mam za dużo to czemu nie wspomóc szpitali i znajdujących się w nich wcześniaków. Dziewczyny jeżeli któraś z was ma podobnie jak ja to zachęcam do zapoznaniem się z informacjami na stronie www.bankmleka.pl

2016-11-01 16:42

zależy od szpitala, w niektórych w dalszym ciągu nie przywiązują wagi do tego aby wcześniak był przystawiany do piersi a też jestem zdania że jeśli jest pokarm to nie ma z czym zwlekać

2016-10-27 07:45

Mój synek urodził się w 35tygodniu. Umiał ssać ale nie miał siły ssać piersią, tak jak u Ciebie Agama. Ja rodziłam przez cc, dobę dochodziła do siebie. Wieczorem doradca laktacji przyszła i pytała jak u mnie z mleczkiem... nic nie leciało. I zapytała czemu nie próbuje rozbudzić laktacji laktatorem i czemu tego co uda mi się odciągnąć nie znoszę dzidziusiowi. Następnego dnia mąż mi przywiózł laktator do szpitala. Następnego dnia udało mi się odciągnąć kilka kropelek. I w sumie wahałam się czy wogole iść się ośmieszyć z taką ilością mleka. Ale po drodze spotkałam doradcę laktacji i mnie zmotywowalo i powiedziała żebym poprosiła tam na miejscu żeby pomogli mi przy przyznawaniu do piersi. Poszlam tam i byłam w szoku że synek chciał ssać. Oczywiście bez nakładki się nie obeszło ale sam fakt że ciągnął. Ale roszruszal mi laktację akurat w dniu mojego wpisu. Na karmilam przed wypisrm synka (nie pozwoliły mi go dlogo karmić bo przy poprzednim karmieniu przesadziłam i synek opadł z sił. Dostałam wypis, jeszcze z mężem skończyliśmy na zakupy spożywcze i dopiero do domu. To była droga przez mękę. Chyba to było właśnie ten zastój pokarmu. W każdym razie w domu byłam dopiero po ok 7 godz po karmieniu synka. Po drodze były straszne korki i zamiast 40min jechalismy 2,5godz. Piersi mnie tak bolały że czułam każda dziurę, każdego kamyczkami pod kołami auta. Zaczelam beczec już bo ból piersi byl silniejszy od bólu rany po cc. Myślałam że to napływ pokarmu tak boli... chciałam odciągnąć to co napłynęło ale nie byłam w stanie. Piersi twarde jak kamień. Masaże, prysznic itd... i cały czas mówiłam mezowi że nie będę karmić piersią bo jak ma to tak boleć to ja nie wyrobie.... no ale udało mi się opanować to wszystko następnego dnia. Teraz synek ma 5tyg. Karmię głównie mm, pierś jak mu przystawie to ciągnie może 5minut a później beczy i już nie chce piersi. O prawej piersi to mogę pomarzyć żeby wogole się przyssal.... także odciągać pokarm jak mam czas na to albo jak czuje że piersi zaczynają boleć. Przestałam odciągać regularnie bo przy dwójce, samej w domu nie jestem w stanie znaleźć czas.. Wcześniej też przed każdym karmieniem butelki przystawilam do piersi... ale odpuściłam sobie bo ja praktycznie cały dzień karmilam, odbijalam, przewijalam... a starszy synek roznosił dom...

2016-10-21 19:46

Urodziłam synka w 34 tc. Ściągałam mleko od pierwszego dnia. Początki były straszne! Brak pokarmu ze względu na wcześniactwo. Wyduszałam siarę dosłownie po kilka kropelek i zanosiłem w maleńkim kieliszku dosłownie ledwo na dnie. W trzeciej dobie dostałam zastój pokarmu w jednej piersi. Ból nie do opisania jak któraś z Was nie przeżyła niech się cieszy. Na siłę pod prysznicem płacząc jak dziecko rozmasowywałam całą noc pierś żeby ją udrożnić. Położne jak lwice walczyły wyciskając mleczko podczas gdy ja dosłownie wyłam z bólu. Ale po dwóch dniach opanowałyśmy sytuację. Ani przez moment nie pomyślałam, żeby się poddać, bo wiedziałam, że cierpię po to, żeby mój syn dostał to, co dla niego najważniejsze. Później dzień w dzień co trzy godziny ściągałam laktatorem pokarm i podawałam z butelki, bo maluch nie miał siły ssać i zaraz zasypiał a ja chciałam utrzymać laktację. I tak przez dobre 6 tygodni. Teraz syn ma 10 tygodni. W dzień je już z piersi na noc dostaje butelkę. Patrzę na niego i wiem, że odwaliłam kawał dobrej roboty:) Pomimo mnóstwa łez i załamań warto. To nie trwa wiecznie drogie mamy a ciężka praca się opłaci:)

2016-06-09 07:55

Moja siostra urodzila wczesniaka ale pozwolili na to aby dostawal jej mleko widocznie to zalezy od szpitali.

2016-06-06 17:24

Ja o to by podawali córce mój pokarm bardzo walczyłam. Odciągałam jak szalona ale i tak przynajmniej raz dziennie dostawała mieszankę...

2016-06-05 19:12

Gdyby totak pieknie wygladalo w rzeczywistosci jak jest napisane w artykule. Ja jestem mama wczesniaka z 26 tc i nie mialam szans ani karmic ani podawac dziecku swojego mleka na inesywnej terapii tam gdzie byla moja corcia poprostu go nie chcieli...