Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS „Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI”

Data utworzenia : 2015-08-01 08:32 | Ostatni komentarz 2015-08-29 16:41

Redakcja LOVI

15846 Odsłony
172 Komentarze

Witajcie w konkursowym wątku "Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI " Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenie - opis początków karmienia piersią lub odpowiedź na pytanie, dlaczego warto karmić piersią. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Zgłoszenia uczestników, którzy nie uzupełnią w profilu użytkownika danych teleadresowych nie będą brane pod uwagę. Wygraj produkty LOVI wspomagające karmienie naturalne oraz bransoletki Lemoniq. Szczegóły konkursu " Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI”: http://lovi.pl/pl/breast-feeding/693 Zapraszamy do zapoznania się z regulaminem: >>> REGULAMIN W przypadku pytań, wątpliwości zapraszamy do kontaktu – w wątku pod artykułem z informacją o konkursie >>> http://lovi.pl/pl/forum/2/5190 lub za pośrednictwem poczty e-mail – [email protected] Powodzenia :-)

2015-08-04 19:33

Dlaczego warto karmić piersią ? Według mnie karmienie piersią buduje silną więź matki i dziecka. Za 6 tygodni będę mieć już moją córeczkę przy swojej piersi i mam nadzieję że razem nauczymy się siebie nawzajem i karmienie piersią będzie dla nas tylko przyjemnością :) A laktator na pewno by Nam pomógł gdybyśmy chciały iść na dłuższy spa er i nie byłoby gdzie nakarmić maleństwo :) Bardzo bym się cieszyła z takiego prezentu :)

2015-08-04 19:10

Witam Jeszcze przed narodzinami córki obawiałam się karmienia piersią z uwagi na płaskie brodawki/sutki. Córka nie potrafiła ich złapać, ja się frustrowałam. Mąż przywiózł mi do szpitala specjalne osłonki silikonowe. Same (nie było pani od laktacji) nauczyłyśmy się karmienia. Córcia piła przez osłonki jeszcze przez następnych 11 miesięcy. Owszem było z tym nieco pracy. Osłonki trzeba było wyparzać, zawsze o nich pamiętać w podróży. Warto jednak! Karmiłam bowiem córkę własnym mlekiem. Po 8 latach na świat przyszła moja druga córka. Już do szpitala zabrałam nowe osłonki, bo piersi nie zmieniły się przez te lata. Ni zapomnę słów pani od laktacji. "Przez osłonki Pani dziecka nie wykarmi" . Brała wówczas moje brodawki, zduszała boleśnie, wpychała córce w usta. Gdyby to była pierwsza córka pewnie bym się popłakała, załamała etc. A tak? Robiłam swoje - karmiłam przez osłonki. I tak moja druga córka jest nadal na piersi. Drogie Mamy z płaskimi brodawkami/sutkami. Nie bójcie się. Dacie radę wykarmić swoje dziecko. !

2015-08-04 17:43

Karmienie piersią to dla mnie jedna wielka niewiadoma. To wyzwanie, które już niedługo podejmę. Nie wiem jak będzie na karmienie reagowało moje ciało, jak będą wyglądały pierwsze próby nakarmienia synka. Jeden wielki znak zapytania. Wiem tylko, że chcę karmić piersią i będę – mimo możliwych problemów – walczyła o możliwość naturalnego karmienia. Dlaczego warto karmić piersią? Bo to najlepszy – obok daru życia – dar, jaki możemy dziecku ofiarować. To inwestycja w jego zdrowie, prawidłowy rozwój i funkcjonowanie. Jeśli matka decyduje się na karmienie mlekiem modyfikowanym – nie ma w tym nic złego. Ale nigdy – nawet najlepsza mieszanka najlepszej firmy nie dostarczy tego, co mleko matki. Karmiąc dziecko piersią dajemy mu dokładnie to, czego ono potrzebuje i dodatkowo nawiązujemy niezwykłą więź. Skutki takiego karmienia będą widoczne nie tylko przez okres karmienia – to długotrwała inwestycja i swego rodzaju „posag’ na przyszłość…

2015-08-04 17:31

Moja historia z karmieniem piersią zaczęła się 2 tygodnie temu, kiedy to o 8,50 usłyszałam krzyk swojej córki. Po dostawieniu do piersi mała piła i sama się zdziwiłam, że to tak szybko i sprawnie nam poszło. Ale już w nocy pożałowałam. Dało znać o sobie zmęczenie po porodzie siłami natury i gdyby nie pielęgniarki to chyba bym się zapłakała. Pomogły i to nawet przez dwie noce. Jednak po powrocie do domu bałam się jeszcze bardziej niż w szpitalu. Tam miałam pomoc, a tu zostałam sama z małą M. i moim kochanym mężem J. Okazało się, że nie taki diabeł straszny. Mała piła i pije do dziś z piersi, choć początek był trudny. Najzabawniejszy w tym wszystkim był komentarz mojego J., który widząc mój biustonosz do karmienia powiedział: „ale bajer, w sexshopie go kupiłaś?”.Te słowa dodały mi otuchy i pozwoliły uwierzyć w to, że mogę karmić piersią. Nie poddaję się i nadal karmię piersią, bo wierzę, że dla Małej to najlepsze. P.S. Trzymaj kciuki za moje dalsze karmienie piersią!

2015-08-04 16:03

Karmienie piersią jest naturalne, a w swej prostocie także genialne, Mleko bogate jest w przeciwciała, więc od początku ochrona działa, przed wirusami i bakteriami, mówiąc najprościej - przed chorobami, Skład mleka matki jest dobrze znany, są białka, tłuszcze, węglowodany, których proporcja jest zawsze zmienna, oto substancja ze wszech miar cenna, zawierająca też prebiotyki, które biegunkom krzyżują szyki. Mleko jest źródłem mega energii, gdy karmisz piersią nie ma alergii, Nie bez przyczyny są także gadki, że ktoś coś wyssał wraz z mlekiem matki!

2015-08-04 15:17

Zaletom karmienia piersią poświęcono już chyba miliony dokumentów i poradników. Niepodważalne jest, że pokarm matki w pełni zaspokaja zapotrzebowanie Maluszka na wszystkie niezbędne składniki odżywcze potrzebne do jego prawidłowego rozwoju. Wraz z rozwojem dziecka wygląd i skład pokarmu się zmienia. Pokarm matki jest jak cudowny eliksir, nie jest za chudy, ani za tłusty. Jest w sam raz! Podczas wakacyjnych wyjazdów mleko matki jest zawsze pod ręką, posiada odpowiednią temperaturę i dostosowuje się do panujących warunków atmosferycznych. Czy warto karmić piersią? Warto! Warto przeżyć niezapomniane chwile z Maluszkiem. Poczuć jego pulchniutką dłoń na swojej piersi, zobaczyć światełko w jego maleńkich oczach i wywołać jego szczery uśmiech - uśmiech najedzonego Bobasa. Dlaczego tak się dzieje? Bo karmiąc piersią karmimy miłością.

2015-08-04 14:43

Moje początki karmienia piersią To, że po urodzeniu Oliviera będę go karmić piersią było dla mnie oczywiste i nawet przez myśl mi nie przeszło, że może być inaczej. Gdy się okazało pod koniec ciąży, że mój organizm coraz gorzej znosi ten stan (cukrzyca, nadciśnienie) bardzo prawdopodobne stawało się rozwiązanie poprzez cesarskie cięcie a co się z tym wiązało obawy o karmienie piersią. Przecież wszędzie czytałam, że po cesarskim karmienie piersią nie jest takie oczywiste. Jak wielka była moja radość kiedy godzinę po cesarce wspaniała położna przyniosła mi Olivierka, rozebrała go, położyła mi na brzuchu a On gramolił się aż dopadł pierś i okazało się, że jest pokarm a Oluś pięknie ssie. Po powrocie do domu, nastraszona na zajęciach szkoły rodzenia wyczekiwałam nawału pokarmowego jednak ten szczęśliwie nie nadszedł. Pokarmu było troszkę więcej, piersi bolały bardziej ale widok ukojonego dziecka ssącego pierś (nie płaczącego z powodu, którego nie da się odgadnąć) łagodził te niewielkie dolegliwości. W całej mojej przygodzie z karmieniem najgorsze okazało się to, że mój syn w pierwszych trzech miesiącach po porodzie praktycznie bez piersi w ustach nie funkcjonował. Kiedy całymi dniami leżałam z nim na kanapie zaczęłam odczuwać jak może się objawiać depresja poporodowa. Ratunkiem okazał się internet. Zaczęłam czytać fora, na których wiele kobiet opisywało swoje historie i okazało się, że nie jestem sama, że nie tylko ja leżę z dzieckiem przykuta do łóżka a reszta młodych mam na świecie funkcjonuje tak jak nam to opisują kolorowe pisemka lub jak oglądamy w serialach. Wtedy zrozumiałam, że musze z tego czerpać dla siebie jak najwięcej bo przecież to bardzo szybko minie. Uczyniłam z tego okresu wakacje od wszystkiego (mogłam sobie na to pozwolić dzięki posiadaniu w pobliżu mamy, która wyręczała mnie choćby w gotowaniu - coś wspaniałego). Leżałam, czytałam, oglądałam ulubione filmy a Oluś ssał pierś i nabierał sił. Ok 4 miesiąca intensywność ssania była już mniejsza. Zrobiła się wiosna i więcej przebywaliśmy na powietrzu, a karmienie stawało się tylko przerywnikiem spacerów. Tak dotrwaliśmy do końca mojego urlopu macierzyńskiego i nadszedł trudny moment powrotu do pracy. Podstawa to dobre przygotowanie. Wyczytałam wszystko o odciąganiu, zamrażaniu i podgrzewaniu pokarmu. Po kilku pierwszych dniach okazało się, że nie jest to wcale skomplikowane. Wystarczył dobry laktator, woreczki na mleko i spokój. Z czasem pokarmu było coraz mniej i doszliśmy z synkiem do momentu kiedy przestałam odciągać i magazynować mleko. On jadł coraz więcej "normalnego" jedzenia a pierś ssał gdy wracałam z pracy. Wtedy dopadał mnie stęskniony i tuliliśmy się póki się nie nasycił. Drugie karmienie w ciągu dnia odbywało się wieczorem, do snu. Ponadto budził się dwa razy w nocy. Tak wytrwałam do momentu kiedy Olivier skończył 1 rok i 8 miesięcy. Wtedy zadecydowałam, że chyba już czas zakończyć przygodę z piersią. Do tego również przygotowywałam się długo. Na dwa tygodnie przed "tym " dniem zaczęłam przygotowywać syna, tłumacząc mu, że niedługo mamusia pójdzie do pana doktora, który zaklei cycusie plasterkiem i już nie będzie mleczka, ale za to Oluś dostanie dwa nowe kubeczki. Syn słyszał to kilka razy dziennie przez dwa tygodnie więc gdy nadszedł ten dzień nie był aż tak bardzo rozgoryczony. Jego wyraz twarzy, rozpacz i krzyk gdy zobaczył, że na cycusiach są plasterki na zawsze zostaną przed moimi oczami. Dwie godziny płaczy przed zaśnięciem były dla mnie największym dramatem od urodzenia synka. Ale warto było przetrwać i nie złamać się. Cała noc była przespana a następnego dnia Oluś już wiedział, że cycusia nie dostanie. Dla pewności sprawdzał co jakiś czas, czy nadal są plasterki (przez co musiałam je rzeczywiście nosić ok 1,5 tygodnia) ale nigdy więcej nie zapłakał z tego powodu i zaczął przesypiać całe noce. Do dnia dzisiejszego uwielbia przytulać się do piersi i są to najcudowniejsze chwile. Z czasem będzie ich coraz mniej dlatego warto się nimi rozkoszować. Dziś, kiedy słyszę, że koleżanka odstawiła swoje dwumiesięczne dziecko od piersi bo ją boli gdy karmi to nie potrafię tego zrozumieć. Przecież ból tak szybko mija i tak szybko mija okres karmienia a później jest już coraz mniej okazji do takiej bliskości z dzieckiem. Czym jest te kilka miesięcy w stosunku do naszego życia. Zachęcam wszystkie młode mamy do tego aby wytrwały jak najdłużej bo warto. Kiedyś to będą fajne wspomnienia, ale przede wszystkim wielka korzyść dla dziecka.

2015-08-04 14:28

Początki karmienia były dla mnie straszne. Córkę urodziłam 19 lat temu przed terminem. Nie miałam pokarmu, a córka nie potrafiła ssać. Położne podjęły decyzję o dokarmianiu i uczyły małą ssania. Po kilku dniach mała ssała już prawidłowo i mogliśmy wyjść do domu. Myślałam, że wszystko będzie dobrze, ale niestety tak nie było. Mała była karmiona piersią przez tydzień, cały czas traciła na wadze, nie robiła kup, lekarze nie wiedzieli co się dzieje. Postanowiłam użyć zwykłego laktatora, okazało się, że nie mam pokarmu. Mała przez cały czas była głodzona. Załamałam się i wpadłam w panikę. Przeszłam na mm, bo to było jedyne wyjście. W tamtych czasach nie było odpowiedniego sprzętu, który mógłby pomóc przy takim problemie, nie było też dostatecznie dużo informacji na temat karmienia naturalnego. Teraz gdy urodziłam syna było mi znacznie łatwiej. Karmiłam piersią przez 28 miesięcy, a teraz mały dostaje butelkę i mleko z piersi raz dziennie.