Dziewczyny, bardzo dziękuję za odpowiedzi. Nie napiszę, że cieszę się, że nie tylko ja przez to przechodzę, ale troszkę lepiej mi ze świadomością, że uważacie to za normalne, bo naprawdę zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. No bo niby co mi się dzieje? Mam zdrowego Synka, z mężem wszystko ok, między nami jest dobrze, a mimo to - chwilowo chciałabym wysiąść z tego życia, które akurat mam. Na moment, na kilka dni, żeby móc chwilkę pożyć po swojemu, ale nie przez godzinę czy dwie, tylko przez tych kilka dni. Łapię się na tym, że od momentu wstania odliczam godziny do wieczora, kiedy Synek będzie spał. To jest mój ulubiony moment dnia - ten, kiedy nasze dziecko śpi.
pati, mam bardzo podobnie - najlepiej funkcjonuję, kiedy mam cały dzień zaplanowany. Paradoksalnie, najbardziej męczą mnie dni, kiedy mam mało obowiązków. Ale dlatego też martwi mnie moja ostatnia niska aktywność, bo nie mam na nic ochoty. Zwykle robię milion rzeczy w ciągu dnia, a aktualnie ugotowanie obiadu powoduje u mnie niechęć.
Aga_K, chętnie posłucham, jeśli tylko masz ochotę się wygadać :) napisałaś dokładnie to pod czym sama mogę się podpisać - granica wytrzymałości. Syn śpi raz dziennie, zwykle 2h, przez ostatnie dni godzinę z kilkoma minutami. I już jakiś czas temu postanowiłam, że nie będę wypełniać żadnych obowiązków w tym czasie - żadnego gotowania, prasowania, sprzątania. Czas jego spania to mój czas - robię sobie kawę i zwykle przeglądam forum, książkę, gazetę. Oczywiście później muszę nadganiać wszelkie obowiązki z tym moim małym rzepem u nogi, ale nie jestem w stanie przez cały dzień nie poświęcić sobie choć jednej godziny.
JustaMama, tak, wiosną i latem funkcjonowałam inaczej, bo to wyjście na plac zabaw potrafiło być dużą odskocznią. Też mi się zdarzyło krzyknąć na Synka i też miałam gigantyczne wyrzuty sumienia, teraz po prostu wychodzę na moment do innego pokoju, żeby się uspokoić. Mały ma ciężki czas, najchętniej spędziłby dzień na moich rękach, a ja nie mam siły. Wyjścia do sklepu totalnie mnie nie uszczęśliwiają, bo ja nienawidzę robić zakupów "stacjonarnie", nawet jeśli robię je sama. Gdybym mogła, to kupowałabym wszystko przez internet. I właśnie czasem marzę, żeby móc się jakoś realizować, żeby cały dzień nie kręcił się tylko wokół Synka i ja wiem, że jest to możliwe, bo multum kobiet pracuje i wychowuje dzieci, ale ja póki co nie potrafię. Jeszcze do niedawna pracowałam zdalnie, redagując różne artykuły, ale zaprzestałam, nie mam niestety do tego głowy.
adam, oczywiście, już pakuję się z Synem w busa i jadę na siłownię, gdzie - jak na roczne dziecko przystało - Mały będzie siedział przy stoliku i obserwował jak matka ćwiczy. Potem, zamiast kawy, odżywka białkowa i - można by rzec - mam tę moc! Żenująca reklama zawsze będzie tylko żenującą reklamą, ale proponuję przynajmniej skierować ją do odpowiedniego odbiorcy, a nie wklejać gdzie popadnie.
Moniczka, Patrycja, Zamarancza - witajcie w klubie. Mam nadzieję, że jakoś się ogarniemy i te kryzysowe dni po prostu w końcu miną, bo chyba nie ma lekarstwa na taki czas. Faktycznie, dzisiejsza nieco lepsza pogoda, dodaje trochę więcej energii, no ale nie czarujmy się - nie usunie zmęczenia i znużenia. Może wzajemne "wspieranie" się na forum będzie jakąś podporą i pomoże szybciej stanąć na nogi :)
A już zmieniając troszkę temat, kiedy zakładałam konto tutaj na forum, dość sceptycznie podchodziłam do takich wirtualnych znajomości i zastanawiałam się czy na pewno będę potrafiła tutaj w jakiś sposób się otworzyć. A rzeczywistość przerosła moje oczekiwania - z koleżankami coraz ciężej się spotkać, czasem nawet porozmawiać, bo każda grzęźnie w swoich obowiązkach, a tutaj po prostu można w każdej chwili wejść i się trochę oderwać od codzienności. No, fajnie być tu z Wami :)