Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Dzień z życia Mamy"

Data utworzenia : 2014-05-26 09:35 | Ostatni komentarz 2014-06-30 19:55

Redakcja LOVI

60737 Odsłony
540 Komentarze

Witajcie w wątku naszego WIELKIEGO KONKURSU z okazji DNIA MAMY! Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – teksty opisujące dzień z życia Mamy. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Szczegóły konkursu Dzień z życia Mamy: http://lovi.pl/pl/karmienie-piersia/514 Powodzenia:-)

2014-06-15 22:07

06.06.2014 r. (18 tydzień ciąży), jest piękny słoneczny dzień i pierwszy kopniak w brzuszek mamy, żeby w końcu poczuła, że jestem w środku i dam jej popalić :). Krzyczę głośno, żeby wołała tatę, ale ona zaczyna mi tłumaczyć, że tata jest wysoko na dachu, bo buduje dla nas domek i właśnie jest na etapie zakładania dachówki i musimy mocno trzymać kciuki, żebyśmy mieli gdzie mieszkać jak już przyjdę na świat. Tak więc daję mamie spokój i przestaję kopać. Mama powoli wstaje i pędzi do łazienki na poranną toaletę, później dostarcza mi poranną porcję witamin zawartą w pysznym śniadanku i woła tatę i dwóch dziadziusiów, którzy pomagają przy budowie na kawę i świeże ciasto. Pora zabrać się już za obiad, więc ja, żeby nie męczyć mamy ucinam sobie drzemkę, a mama myje mięso, obiera ziemniaki i robi surówkę, żeby nasz tatuś i dziadkowie mieli siłę do dalszej pracy. Po obiedzie pora na spacer i podziwianie pracy tatusia :). Mama oprowadza mnie po kuchni, pokojach i działce, bardzo nam się podoba nasze gniazdko. Zapada wieczór, w końcu wraca do domu tata, a mama siada wygodnie w fotelu i pozwala mi się z Nim przywitać i podziękować za pracę włożoną w budowę. Kładziemy się spać na lewym boku-bo tak nam najwygodniej, a tata mocno nas przytula i całuje na dobranoc. :)

2014-06-15 21:43

Jest godzina 20:00, po pięćdziesięciu minutach usypiania (bujania, śpiewania, głaskania) w końcu mam trochę czasu dla siebie..ach nie przepraszam jeszcze „tylko” odciągnąć mleko i wtedy mogę zacząć robić coś dla siebie. Dobrą kolację, ćwiczenia z Chodakowską (nie mam już sił, ale trzeba wrócić do figury sprzed ciąży... dam radę;) Poprzednia noc była ciężka. Wczoraj zupełnie bez powodu Emilka dostała gorączki, spała niespokojnie. Jakby tego było mało, Mikołaj nabrał nowego nocnego nawyku, picia wody co jakieś 3 godziny. Chciałam go oduczyć pić mleka, a chyba dorobiłam się dodatkowego wstawania. Rano sprawdzenie temperatury ...uff nie ma, ale oboje jacyś marudni, niespokojni. Może ząbki idą ? Dziadek zagrał na harmonijce, bezcenny widok tych zaciekawionych oczu, chwila spokoju :) Około godziny 12 u Emilki pojawiła się ponownie gorączka i po raz pierwszy od czasu noworodka zasnęła sama na macie edukacyjnej, chyba faktycznie coś jej jest. Mikołaj zaczyna podnosić bioderka, jeszcze kilka dni i pewnie zacznie raczkować. Już teraz jest dużo silniejszy od Emilki, a przecież to ona po porodzie była znacznie większa. W sumie myślałam, że te 5 tygodni wcześniactwa nie zrobi wielkiej różnicy, ale ich rówieśnicy już siedzą... O godzinie 15:00 wizyta u lekarza, najprawdopodobniej „trzydniówka” i w weekend Emilka powinna mieć wysypkę, zobaczymy. Lekarz zabronił wychodzić z nią na zewnątrz, a jak tu iść na spacer z podwójnym wózkiem, mając w środku tylko jedno dziecko? Na szczęście jest babcia, która poszła z Mikołajkiem. Oczywiście przed spacerem płacz przy jedzeniu zupki, później to już normalka, wózek i ryk na całą okolicę. Czasem wstyd iść jak on tak płacze. Mam wrażenie, że ludzie mówią między sobą „co za matka dziecka uspokoić nie potrafi”, a mi serce pęka jak on tak płacze. Około 18 zaczynamy kąpiel, dziś coś nowego, trzeba małej „złapać” mocz do badania. Lekarz tłumaczył : „jedna osoba trzyma pod ramionkami, druga podmywa i czeka na siusiu, pierwszy sik do pieluszki, a reszta do pojemniczka”, takie proste, tylko jak to zrobić? Mąż chcąc pomóc, kupił naklejane woreczki. Patent niezły, tylko jak to się ma do tego „środkowego” siku? W kąpieli nie wyszło (bałam się że w końcu małą przeziębię, a przecież ma gorączkę). Trudno naklejamy woreczek, zobaczymy co z tego wyjdzie. Dzieciaczki już w łóżeczku, a Emilka jak tylko ją położyłam, zamknęła oczka i zasnęła, Dobrze, że jest już tak odporna na płacz Mikołaja, że mimo wszystko słodko śpi.. Boże dziękuję za każdy z tych 332 wspólnie spędzonych dni. Każdy jest inny, zaskakujący, ciężki, a zarazem tak piękny. Nie wyobrażam sobie życia bez Was moje Maluchy.

2014-06-15 21:35

Niedziela-15.06. Nikola (8 miesięcy) wstała dzisiaj o 7:05 ,wyjątkowo późno jak na nią. :). Jak zawsze przywitała nas z szerokim uśmiechem na twarzy.Wzięłam ją do nas do łóżka i pomimo tego, że byliśmy zmęczeni (dała palec, a my chcieliśmy całą rękę:))od razu nabraliśmy mnóstwo energii. Mąż był nieco bardziej zmęczony- oglądał w nocy mecz..:)Ale kiedy Nikola dotykała go po buzi i próbowała powiedzieć„Tata” od razu zachciało mu się z nią bawić.Ja w tym czasie zaczęłam przygotowywać wszystko do porannej pielęgnacji. Po tym wszystkim podałam Nikoli śniadanie.W momencie kiedy oglądała z Tatą bajkę( włączamy jej dwa razy telewizor w ciągu dnia rano i wieczorem)posprzątałam w pokoju.Nikola średnio po 2 godzinach kładzie się dalej spać.Dlatego wykorzystałam moment i zaczęłam„ogarniać”resztę domu.Niestety nie zdążyłam się ubrać ani zjeść śniadania:)-zrobiłam to z Małą na rękach.:)Nie spała zbyt długo,do tego wychodzi jej 4 ząbek, dlatego postanowiłam zabrać ją na spacer- wiedziałam, że tam pośpi.Kiedy wróciliśmy Nikola miała chwilę z Tatą,a ja przygotowałam obiad .Potem sprzątanie.Po tym czasie zabraliśmy córkę na plac zabaw,bardzo lubi tam chodzić- lubi dzieci.Nie mogliśmy być zbyt długo, pogoda nie dopisała. Dlatego kiedy wróciliśmy do domu po podaniu córce deserku, zaczęliśmy się bawić- rozłożyliśmy koc na podłodze , zabawki.W ten sposób spędziliśmy czas ponad godzinę. Po zabawie zrobiłam dla wszystkich kolację, zjedliśmy, wykąpaliśmy Nikole. Położyłam ją spać o 20. Teraz mam czas dla Męża.:) Wiadomo zdarzają się dni kiedy mam więcej na głowie,a do tego Mąż w pracy,Nikola bardziej marudna.Ale wystarczy dobra organizacji i systematyczność.Kiedy zaszłam w ciążę miałam 19 lat .Miałam mieszane uczucia...czy sobie poradzę, czy jestem na tyle dojrzała, odpowiedzialna, aby zająć się tak małą istotą, która będzie w pełni zależna ode mnie. Teraz mogę śmiało powiedzieć -JESTEM DUMNA Z SIEBIE.:)

2014-06-15 20:44

Taka sytuacja z rana, Że ja jestem nie wyspana! Myślę sobie, że coś mi się do brzuch przykleiło, A nie to jeszcze maleństwo się nie urodziło! Po chwili staje na nogi, lecz kręgosłup mi doskwiera, W kuchni szykuję śniadanie, wkładam chleb do tostera. Wołam męża, lecz on już do mnie człapie, Za mój brzuszek słodko łapie. Potem do pracy się szykuje, A ja w internecie oferty wózków wyszukuje. Potem za czytanie książki o narodzinach się biorę, Musze coś ugotować, i coś wypiorę. Sprzątam chwile, ale pora na obiadu gotowanie, I pokoiku dla maluszka szykowanie. Wieczorem z mężem na zakupy się wybieramy, Dla ochłody lody zjadamy. Gdy wracamy już się mocno ściemniło, A mężowi kolacyjkę się zrobiło. Potem szybki prysznic i do łóżka zmykam, Myślę o dzidziusiu gdy oczy zamykam. Czuję, że każdego dnia jestem coraz bardziej szczęśliwa, Choć czasem dla męża złościwa! Ale tłumacze to hormonami, I wynagradzam mu to buziakami. Oboje z przyszłych narodzin się cieszymy, Zasypiamy, myśląc w co się z nim pobawimy…

2014-06-15 20:41

Witam :) Nasz dzień zaczynamy koło godziny 7:30, kiedy to Tata całuje Majkę przez brzuszek na "do widzenia" wychodząc do pracy. Z reguły i ja się załapuję na jakiegoś małego buziaka :) Przez kilka minut leżakuję rozmawiając z Maleńką (no, może już nie taka maleńka! 30 tydzień ciąży nam leci, Majeczka waży już ok 1300 gram), głaszczę brzuszek, delikatnie pukam czekając na odpowiedź. I z reguły ją otrzymuję :) Majka się kręci, wierci, aż w końcu decyduję, że pora wstać. Po pożywnym śniadanku, szybkim prysznicu, wybieramy się na około półgodzinny spacer z naszym drugim (futrzanym) maleństwem - szczeniakiem buldoga francuskiego imieniem Bruno. Przed ciążą byłam aktywną osobą, zatem i w czasie ciąży staram się spędzać czas aktywnie. Po powrocie ze spaceru zajmuję się milionem bardziej lub mniej przydatnych rzeczy :) Uwielbiam czytać książki, nadrabiam oglądanie filmów i ulubionych seriali, a przede wszystkim - tworzę cudaki :) Począwszy od zawieszek z filcu, poprzez kwiaty ze wstążek, kończąc na rzeczach zrobionych na szydełku. W chwili obecnej kończę kocyk dla Majeczki, mam nadzieję że gdy podrośnie będzie doceniać taki prezent zrobiony z miłości ;) W międzyczasie oczywiście znajduję czas na ogarnięcie mieszkania - sprzątanie, zrobienie prania czy niewielkich zakupów. Także nuda mi nie straszna! Koło godziny 14 karmię szczeniątko i zabieram na kolejny spacer. Potem zabieram się za gotowanie obiadku i oczekiwanie na powrót Taty. Gdy Tata wraca, często wita się najpierw z Majeczką, dopiero potem przypomina sobie o buziaku Mamusi. Troszkę zazdrosna jestem :) Po obiadku opowiadamy sobie jak minął nam dzień i popołudnie spędzamy "na leniwca" lub aktywnie (w zależności od pogody i od stopnia zmęczenia Taty ;) ). Po spacerze we czwórkę (Tata, Mama, Majeczka i Bruno) czas na wieczorne czułości. Zjadam odrobinkę słodkiego, kładę się na łóżku i czekamy na ruchy naszego wiercipiętka. Tata rozmawia z Majeczką, opowiada jej co ciekawego dziś robił, jak bardzo się nie może doczekać sierpnia, aż Majeczka będzie z nami. Ostatnio też szczegółowo tłumaczy jej jak powinna sie odwrócić główką w dół :D każdy kopniaczek przynosi nam wiele radości i z niecierpliwością czekamy aż nasz mały cud będzie już z nami po tej stronie brzuszka :)

2014-06-15 20:25

Każdy dzień jest inny, niezwykły, zawsze przynosi coś nowego…. I sprawia że uczymy się siebie nawzajem… Rano budzi mnie miły dla ucha ( mimo ze jest między 5 a 6 ) dźwięk gaworzenia mojej córeczki. Ona tak słodko śpiewa i czeka, aż otworze oczy by przywitać mnie uśmiechem. Wówczas pobawimy się trochę dokarmimy i idziemy jeszcze na krótką drzemkę. Potem wstajemy poranna toaleta śniadanko. Córka bardzo lubi kaszkę. Kiedy brzuszek jest już pełny przychodzi czas na zabawę. Ulubiona zabawa to taka gdy blisko jest mama i tata. Jest wtedy dużo śmiechu i podniebnych lotów. Uwielbiam też bawić się w "a kuku" z niezastąpioną towarzyszką w moich wojaży-pieluszką- no i gryzakami- one zawsze lądują w buzi... Potem jemy obiadek i znowu dłuższa drzemka. Wtedy mama przygotowuje obiadek dla reszty rodziny. Następnie idziemy na spacerek i poznajemy przyrodę córka uwielbia patrzeć jak kołyszą się drzewa. Czasem tez uczymy się nowych rzeczy. Nie zapomnę dnia kiedy moja córka pierwszy raz powiedziała słowo” mama” nie mogłam w to uwierzyć i myślałam że się przesłyszałam to był najpiękniejszy dzień bo choć już długo jestem mamą to usłyszeć to słowo po raz pierwszy to jest taka wielka radość w sercu… Po powrocie ze spacerku czas na deserek i oczekiwanie aż tata i babcia przyjdą z pracy. Weroniczka uwielbia bawić się z babcia bo babcia nauczyła ją nosić. Ja w tym czasie mogę zrobić prace porządkowe lub troszkę odpocząć. Potem kolacja chwilka na zabawę i kąpiel i do spania. Choć czasem wieczorem padam na twarz to jednak myśl że rano znów obudzi mnie to wdzięczne gaworzenie córki wynagradza mi wszystko…

2014-06-15 20:15

Mamą dopiero będę. Malutka w brzuchu mieszka już 26 tygodni. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Córkę na świecie powitam 13 września. Niby nie jestem przesądna, ale sprawdziałam, 13-sty przypada na szczęście w sobotę. Od jakiegoś czasu, budzi mnie seria kuksańców. Malutka upodobała sobie prawą stonę mojego brzucha i tam posyła najwięcej kopniaków. Budzi mnie, jakby chciała powiedzieć: Mamusiu, ja już nie śpię, wstań proszę, jestem głodna. Coż, charakter odziedziczyła chyba po swoim Tacie. W trakcie porannej toalety, obowiązkowo balsamuję brzuszek, to taki nasz mały rytuał. Ja masuję brzuch, a Mała w środku wierci się, przeciągąc przy tym radośnie. Teraz czas na śniadanie. Nie zawsze mój plan śniadania, jest zgodny z planem Córki. Czasem, choć posiłek jest smaczny, nie udaje się go zjeść w całości. Następnie organizujemy sobie zajęcia ruchowe - spacer, basen. Jest szansa, że gdy ja będę wyginać ciało śmiało, Mała ograniczy choć trochę swą aktywność. Czas na obiad i tu już jest łatwiej, w tej kwestii jesteśmy zgodne. W czasie przygotowań opowiadam Jej o świecie, o tym czego chcę Ją nauczyć. Z posiłkiem poczekamy na powrót Taty z pracy i razem zjemy. Od samego początku, pokazuję Córce, że wspólne posiłki są bardzo ważne. Teraz czas, na kolejny spacer, tym razem już w komplecie z Tatą. Córka się trochę prześpi, będzie miała siłę kibicować, w końcu zaczęły się Mistrzostwa Świata. Po powrocie zasiadamy przed telewizorem i oglądamy, kibicując ulubionym zawodnikom. Malutka w tym czasie uprawia sporty, ćwiczy rączki i nóżki, boksując swoją Mamę w prawy bok. Wieczorem, tuż przed snem, mamy czas dla siebie. Słuchamy muzyki, czytamy i szykujemy do snu. Zasypiam: "Dobranoc Malutka" mówię Małej glaszcząc się po brzuszku, "dobranoc Mamusiu", odpowiada Córka kopiąc mnie w brzuch.

2014-06-15 17:55

Nasz dzień niby każdy taki sam a każdy inny, wyjątkowy. Nasz smyk ma ponad 15 miesięcy i gdy tylko się obudzi, leniwie zaczyna bawić się zabawkami, czekając aż przygotuję mu butlę mleka. Czasem obudzi się wcześniej i zdąży pobawić się z tatą zanim wyjdzie do pracy, co sprawia mu wiele radości i uprzyjemnia czekanie na śniadanko. Po śniadanku bawimy się razem, trochę sprzątamy (Dominik najbardziej lubi wyłączać odkurzacz i wrzucać ubrania do pralki). Po godzinie 9:00 zbliża się pora drzemki. Czasem tylko Domiśka, czasem wspólna. Niedługo rodzina nam się powiększy więc kiedy mogę, pozwalam sobie na odrobinę lenistwa. Po drzemce mamy czas na drugie śniadanko. Nauka samodzielnego jedzenia, brudzenie, próbowanie czegoś nowego, robienie śmiesznych min – teraz mamy na to czas. Następnie szykujemy się na spacerek, jeśli jest ładna pogoda, nie dokucza nam ząbkowanie potrafimy spacerować naprawdę długo szkoląc bieganie i grając w piłkę, którą Dominik dostał na Dzień Dziecka. Po aktywnym i męczącym pobycie na dworku komuś dopisuje niezły apetyt. Po obiadku jest czas na domowe zajęcia i chwilę dla siebie. Dominik bardzo lubi bawić się samodzielnie a ja uwielbiam podglądać co najbardziej go interesuje, fascynuje, zadziwia i jak bardzo zwykłe rzeczy mogą tak inspirować mojego synka. Taka zabawa zazwyczaj kończy się drzemką. W tym czasie szykuje obiadek dla męża i odliczam czas do końca jego pracy. Gdy Dominik się obudzi i trochę rozkręci, zaczyna biegać od drzwi do mieszkania do balkonu krzycząc TATA! TATA! niecierpliwie czekając kiedy zobaczy tatusia. Kiedy mąż jest już w domku siadamy wszyscy razem przy stole, mąż je obiad, a my - podwieczorek . Zawsze jest bardzo wesoło, wymieniając się wrażeniami z minionego dnia zwłaszcza, że najwięcej do powiedzenia ma Dominik. Po wspólnym posiłku, jeśli jest ciepło i mamy siłę wybieramy się wszyscy na spacer. Raz dłużej, raz krócej ale razem. Czasem po prostu się przejdziemy, czasem pójdziemy na huśtawkę a czasem odwiedzimy babcię. Po powrocie do domku czas na kąpiel, przygotowanie kolacji i bajkę, którą koniecznie musi opowiedzieć tatuś.