Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Dzień z życia Mamy"

Data utworzenia : 2014-05-26 09:35 | Ostatni komentarz 2014-06-30 19:55

Redakcja LOVI

60734 Odsłony
540 Komentarze

Witajcie w wątku naszego WIELKIEGO KONKURSU z okazji DNIA MAMY! Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – teksty opisujące dzień z życia Mamy. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Szczegóły konkursu Dzień z życia Mamy: http://lovi.pl/pl/karmienie-piersia/514 Powodzenia:-)

2014-06-16 00:00

Minęła godzina 23:59:59 dnia 15 czerwca. Termin przyjmowania zgłoszeń do konkursu „Dzień z życia Mamy” dobiegł końca. Bardzo wszystkim dziękujemy i życzymy powodzenia :)

2014-06-15 23:58

Wczesnym rankiem budzi mnie rozkoszny dźwięk gaworzenia. Zaglądam do łóżeczka i widzę ósmy cud świata, uśmiech mojej córeczki. Uwielbiam takie poranki. Dzięki tej radosnej twarzyczce czuję, że mogę przenosić góry. Pora na jedzonko. Karmienie piersią jest dla mnie ważne nie tylko dlatego, że daję jej od siebie to co dla niej jest najlepsze, ale są to chwile naszej wspólnej bliskości. Jej widok wtulonej do mojej piersi i trzymającej jej, jak największego skarbu jest bezcenny. Grzechem byłoby nie wspomnieć o naszych pieszczotach. Przutulaski są obowiązkowe i całowanie stópek, mam na tym punkcie bzika. Uwielbiam jej maleńkie stópki, a ona uwielbia kiedy je całuję i leciutko gilgoczę;) Kiedy tylko pogoda nam dopisuje to wspólnie poznajemy otaczający nas świat, spacerujemy i odkrywamy przyrodę. Lenka uwielbia obcować na łonie natury i oglądać kwiatki w naszym ogrodzie. Każdy dzień jest pełen wrażeń i nowo zdobytych umiętności, a ja staram się każdym słowem i gestem pokazać jej jak bardzo ją kocham i ile dla mnie znaczy.

2014-06-15 23:56

16 kwietnia spotkalo mnie szczescie, Ktore juz na zawsze ze mna bedzie. Plci jest meskiej, Antos ma na imie, Jest przystojny jak ten Pitt w amerykanskim kinie. Dzis ma dwa miesiace szkrab maly, Wiec opisze Wam Nasz dzien, ktory jak dla mnie jest doskonaly. O 7 rano otwieraja sie Antka oczeta, Czasem z placzem jak sie bak z kupka przypaleta. Placz odchodzi w zapomnienie bo z pomoca przychodzi cycek jak marzenie.. Smaczne mleczko z nieho leci, ktore lubia wszyyyystkie dzieci. Pozniej mama Antolka ubiera i na spacer go zabiera. Daje buziaki,pokazuje ladne parki, PrZytula, nosi i opowiada smieszne bajki. Na obiadek do domu wracamy, znowu z cyckiem sie witamy. Antos sobie w lozku drzemke ucina, a mamusia w kuchni walke z obiadem dla taty zaczyna. Wraca tatus, idziemy razem na spacerek, nawet gdy wieje lekki wiaterek. Mama dobrze opatuli, a jak trzeba tez przytuli. Wracajac do domu wanienka idzie w ruch, antek jest dzielny i siedzi w niej jak Zuch. Tata myje, Antos sie usmiecha, jaka to wielka dla mega serca uciecha. Nastepnie mama odprawia swoje czary, zeby stan skory Antka byl doskonaly. Pizamke na male cialko ubiera, podaje kropelki i do lozka zabiera. Karmi, opowiada bajeczki i kolysanki spiewa, strzela dziwne miny, Az do czasu przejescia Antosia do kolderkowej krainy. O 4 rano glod Malego Antka budzi, wtedy Tata mleczko w butli Lovi studzi. Najedzony, przewiniety odplywa w sen marzeniami owiniety... Sni o super nagrodach w konkursie Waszym, Ktore moglyby sie znalezc w domku naszym. Mama uzywalaby laktatora, nowych butelek i podusi, a tata by karmil z nowej butelusi.

2014-06-15 23:56

15 czerwca, mama śpi mocno..., zrywa mnie szloch mojego oseska. Jak on to robi? Punktualnie 7:15 domaga się mleczka. Przystawiam maluszka do piersi. Synek szybko się najada i gaworzy z radości. Sympatyczny poranek, ptaszki ćwierkają, mama przytula, głaszcze i śpiewa, mimo, że nie potrafi :) Dziś drzemka była dłuższa, deserek i obiadek dla malucha gotowe, zostało trochę czasu na drobne prace domowe i szybki makijaż. Planuje dzień, ma być wesoło, aktywnie, na świeżym powietrzu. Po obiadku wyprawa do zoo na piknik rodzinny. Był dmuchany zamek, mnóstwo zabaw i atrakcji. Mój 6 miesięczny Synek jest zachwycony. Lubi dzieci, zabawy na kocyku, cieszy się na widok zwierząt. Czas płynie, a mamusia kontroluje czy Synek ma zaspokojone wszystkie potrzeby. Zabrałam dużą torbę, są zabawki i przekąski, ulubione pierwsze chrupki, herbatka, soczek, itp :)Nadchodzi pora jedzenia. Najgorsze w publicznych miejscach jest karmienie piersią, kosztuje mnie to dużo stresu, niestety brakuje miejsc przyjaznym mamusiom, otoczenie reaguje na mnie dziwnie:( Udaje mi się nakarmić maluszka, jednak Synek marudzi, to chyba ząbki, ale mama ma gel by ulżyć oseskowi. Dziś miałam trochę wytchnienia, tatuś wyręczał mnie w pilnowaniu maluszka, pozwoliłam sobie na 15 min. drzemki na kocyku, było błogo:) Synek zaprezentował nowe umiejętności- raczkowanie. Zrobiłam mnóstwo zdjęć.... ojej kiedy ja je obrobię? Godzina 17- wracamy do domu na deserek- Synek kocha marchewkę z jabłkiem, o czym świadczą jego ubrania:) Wieczorem karmienie, ale już na spokojnie w domu, a potem kąpiel. Godz.21 -jestem chyba wolna- to się jeszcze okaże:)mam czas dla siebie- tzn na dom. Czy jestem zmęczona? nie, każda chwila poświęcona mojemu Synkowi jest cudowna i niezastąpiona, to najpiękniejszy okres w moim życiu!:)

2014-06-15 23:48

Mój dzień z życia mamy dopiero się zaczyna, W moim brzuszku jest mała dziecina. Czeka na przyjście, za kilkanaście dni będzie już z nami, Oboje z mężem na nią już czekamy. Każdego dnia jej poruszanie się czuję, Kiedy kopie, kiedy sobie „buszuje”. Mój każdy dzień to dzidziusia oczekiwanie, To pranie, sprzątanie i siebie do porodu szykowanie. Torbę, ubranka i wszystko potrzebne pakuję, Przejęta nową sytuacją, dziecka oczekuję. Wszystko wkrótce się odmieni, Mój dzień nabierze słonecznych promieni. I choć problemy się pojawią, noce nieprzespane, To dziecko jest przez nas oczekiwane. Dzień zmieni się z pewnością, Dziecko będzie naszą radością. Oczkiem w głowie, marzeniem wyczekiwanym, Naszym szczęściem ukochanym.

2014-06-15 23:43

- Hop, hop! Mikołajku! Dzisiaj będzie piękny dzień! – mówię ściszonym, łagodnym głosem i kładę rękę na brzuszku, który niczym w filmie science fiction robi się raz bardziej płaski, raz bardziej okrągły, a za chwilę tuż obok pępka pojawia się wypukłość, która wędruje z prawej strony brzucha na lewą. Mój syn wie, że mamusia lubi pospać, więc przez całą noc nie obudził mnie ani razu. Jednak ledwo co otworzę oczy, już czuję ruchy małego lokatora, który daje mi sygnały, że cieszy się z nowego dnia. – Teraz nagramy filmik dla tatusia, by widział, jaki byłeś aktywny – zapowiadam i biorę do ręki telefon. Ustawiam odpowiednio kadr i nagle brzuch staje się nieruchomy, jakby nikt w nim nie mieszkał. – O ty złośliwa bestyjko – śmieję się pod nosem i czekam na rewolucję podobną do tej sprzed kilku minut. Nici. Mikołaj okazuje się być bardzo wstydliwy lub po prostu mówi mi: - Tatusia nie ma z nami, trudno. Nie będzie widział, co stracił! Wstaję więc nieco zawiedziona z łóżka i wędruję do kuchni ruchem pingwinio-słonim. Zaglądam do lodówki . Znowu tylko światło… - Nic dziwnego, że wybór jest nikły, skoro mamusia pożera wszystko, co tylko ledwo dociera ze sklepu – próbuję się usprawiedliwić przed synkiem. Na szczęście, jestem pomidorożercą, a jedna czerwona kulka uchowała się w szufladzie lodówki. Kanapki gotowe. Jem niespiesznie i popijam herbatą. Po śniadaniu szybka toaleta i jedziemy na poszukiwania elementów wyprawki, których jeszcze nie odhaczyłam na swojej liście jako kupione. Dziwię się, że mogę jeszcze spokojnie spać, gdy za półtora miesiąca zawita do nas nasze dziecko. – Prześcieradło – mamy. Skarpetki – mamy – wykreślam poszczególne nazwy mówiąc do brzucha, a starsi ludzie dookoła mnie patrzą na mnie jak na wariatkę, która mówi do siebie. Wracamy do domu z pełnym bagażnikiem wpadając jeszcze po drodze na zakupy obiadowe. – Na co mamy ochotę? Ryba, ziemniaki i kalafior – czuję, jakby Mikołaj właśnie mi podpowiedział. Jest popołudnie, za chwilę mąż wróci z pracy, schyli się do brzuszka i pocałuje go mówiąc z czułością: - Syneczku, tatuś wrócił! I tak mija nam wspólny dzień 34. tygodnia ciąży. Dzień z całym naszym światem.

2014-06-15 23:28

Każdy dzień z moim maleństwem jest wyjątkowy i żaden z nich nigdy nie będzie taki sam. Zazwyczaj budzimy się między 6 a 7 rano. Otwieram oczy, a tuż koło mnie leży córeczka. Spoglądam na nią i widzę jej wpatrzony we mnie wzrok. Uśmiecham się i w zamian otrzymuję piękny - trochę przekorny – pełny uśmiech. Całuję Anię i przez jakiś czas tulimy się do siebie, szalejemy, następnie przebieranie pieluchy i jedzonko, czyli przystawiam ją do piersi. Później rozpoczynam nasz wspólny rytuał – szykuję kaszkę, wyparzam akcesoria Ani, nastawiam zupkę jarzynową. W tym czasie mój maluch się bawi, gaworzy, piszczy i odbywa swoją „gimnastykę artystyczną”, a ja biegam między kuchnią a pokojem, chcąc zachować kontrolę nad tym, co u niej się dzieje. Następnie śpiewając „Żabkę małą” myję córcię, kremuję z jednoczesnym masażem, ubieram (w tym czasie pozwalam sobie mojego malucha pieścić, rozśmieszać, miziać, całować). Później śniadanko, czyli kaszka. Córcia kontynuuje zabawę, a ja ogarniam swoje obowiązki. Między 10 a 11: drzemka ranna. Po przebudzeniu podaję Ani zupkę i szykujemy się do długiego spaceru, podczas którego również śpi (2 do 3 godzin). Po spacerze i załatwieniu sprawunków wracamy do domu, przystawiam córcię do piersi, następnie idziemy do kuchni. Ja wykonuję dalej swoje obowiązki codzienne, a mój maluch mnie obserwuje, toczymy rozmowę, trochę się wygłupiamy. Następnie spędzamy czas wspólnie na zabawie, tuleniu się, śmianiu, jedzeniu deserku – uwielbiam te oraz wszystkie inne wspólnie spędzone chwile, gdy widzę osiągnięcia Ani, jej rozwój – krok po kroku. Około 17-18 godz. po szaleństwach i zmaganiach Ania ma kolejną drzemkę: popołudniową. Po przebudzeniu spędza czas z tatą, a ja szykuję się powoli do wieczora – mycia Ani, karmienia kaszką. Między 19 a 20 ponownie śpiewam i myję mojego malucha, kremuję z masażem, wstępnie szykuję do snu. Dalej mój szkrab spędza czas na wspólnej z nami (rodzicami) zabawie, ale już spokojniejszej niż ta za dnia. Ok. 22 kładę Anię spać. Leżąc tuż koło niej śpiewam jej kołysanki. Mój maluch zapada w sen, a ja spędzam czas z tatusiem. Tak mija noc i nastaje kolejny, pełen wrażeń dzień.

2014-06-15 23:16

Od dawna marzę aby nadszedł dzień kiedy zostanę mamą.. Jesteśmy małżeństwem od prawie sześciu lat. W ubiegłym roku dzień przed Wigilią zrobiłam test ciążowy, z nadzieją, pewnym przejęciem co ujrzę na nim za chwilę. Nie mogłam uwierzyć, ze widzę na nim te dwie magiczne kreseczki. Była to przeogromna radość, chwile wzruszeń i te łzy szczęścia, że pod moim sercem rośnie owoc naszej miłości. Nawet teraz siedząc i opisując te wspomnienia, uśmiecham się do siebie i do mojego brzuszka. Prawdziwy dzień z życia mamy jeszcze przede mną, ale cieszę się z każdego dnia i z wielkim zniecierpliwieniem oczekuję z mężem na naszą córeńkę. Póki co moje dni wyglądają dosyć podobnie, a tak naprawdę każdy jest inny. Codziennie czuję mocniejsze ruchy mojej Stefci, rozmawiamy sobie, opowiadam jej co robię, myślę o tym co czuję, co jej się śni, jak wygląda, do kogo jest podobna. Wstaję rano,przygotowuję śniadanie dla męża do pracy, później zazwyczaj jeszcze drzemię około godzinki, biorę prysznic i zaczynam szykować coś dla nas- dla mnie i mojej córci:)Czasem coś jej nie posmakuję.. i wiadomo jak się to kończy:( Wychodzę na świeże powietrze, spaceruję,patrzę na mamy chodzące ze swoimi maluszkami i myślę o chwili kiedy sama będę chodzić na takie spacery. Po powrocie do domu przygotowuję obiad, czasem desery i ciekawszymi pomysłami dzielę się na moim blogu kulinarnym. Układam wyprawkę, przekładając od nowa ubranka w coraz to nowych kombinacjach:)A w międzyczasie mówię, śpiewam i uśmiecham się do mojego brzuszka:)Gdy wraca mąż, jemy wspólnie obiad, a później zazwyczaj leżakujemy a on z coraz większą radością patrzy jak skacze mój brzuszek i cieszy się gdy czuje ruchy naszej malutkiej. Zasypiamy wtuleni myśląc o naszym dzieciątku, a Stefcia czując się kochana,że mama i tata tak na nią czekają, śpiewając jej, czytając i patrząc jak podskakuje nagradza nas swoimi figlami w brzuchu, które choć czasem bywają bolesne dają wiele radości, zwłaszcza gdy czekało się na nie tak długo...