Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16057 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-18 21:41

W latach 80. po porodzie w zasadzie byłam zdana tylko na siebie. Największym problemem wówczas był totalny brak wiedzy i wsparcia na temat kp. Nie było czegoś takiego jak doradca laktacyjny. Standardy w szpitalu też nie były tak wymagane jak teraz. To były inne czasy. Wsparcie ze strony personelu zerowe....szanse na zdobycie mleka zastępczego też niewielkie. Laktatory o ile można nazwać ówczesne urządzenia z pompką, którymi godzinami się odciągało mleko to złe wspomnienia. Niestety jak to się teraz mówi miałam zbyt wklęsłe brodawki. I właśnie dlatego mi udało się karmić tylko moje obie córki jakieś 4 miesiące...To krótko. Odciąganie było bardzo uciążliwe dla mnie. Mężowie też kiedyś inaczej podchodzili do spraw. W dzisiejszych czasach ta wiedza jest o sto procent lepsza tylko cóż z tego skoro wiekszość szpitali nie zapewnia takiego przygotowania i wsparcia dla matek? Jest to tylko w niewielu szpitalach. Uważam, że od moich czasów nic się nie zmieniło. Właśnie za dwa tygodnie zostanę babcią. To ja chciałabym być największym wsparciem dla mojej córki w jej pierwszym porodzie i pomóc w tej drodze mlecznej. Sama mówi, że chciałaby aby trwała jak najdłużej, bo to najlepsze będzie dla jej synka. Cały czas staram się jej dodawać otuchy i wspierać. Wiem, że jednak to wsparcie potrzebne też jest czasem ze strony urządzeń. Dlatego ja zajmę się jej wsparciem duchowym, a taki cudny laktator będzie naszym pogotowiem. A co można z tym zorbić? Bardzo proste. Zapewnienie KAŻDEJ kobiecie po porodzie doradcy laktacyjnego i jednej położnej, która zadba o to by maluszek był dobrze przystawiany. Bo jak widzę każda położna ma 'swoją' technikę niekoniecznie dobrą i jak dla mnie powinny być obowiązkowe szkolenia z tego zakresu u położnych. A dobrze jeszcze jakby każdy oddział szpitalny zapewniał matce dostęp w razie czego do dobrego sprzętu laktacyjnego. Wsparcie tutaj odgrywa ogromną rolę!

2018-06-18 21:35

Jak dla mnie największym problemem nie jest brak wiedzy o karmieniu są przecież szkoły rodzenia, internet, poradnie laktacyjnego, nie jest tez brak wsparcia ale stres jaki wywoluje kolka u dziecka. Kiedy już mamy upragnionego ślicznego maluszka dla którego zrobiłoby się wszystko a nasze dzieciątko płaczę rzewnymi łzami a my nie potrafimy go uspokoic. I pierwsza myśl" to moja wina","pewnie coś zjadłam co mu zaszkodziło" i tak zaczyna się błędne koło matka prawie nic nie je bo jedni mówią owoce NIE, warzywa wzdymaja ,nabiał wywoła skazę . Jesteśmy coraz bardziej zmęczone przez stres i złee żywienie a dziecko dalej płaczę, a my razem z nim, wyrywa się podczas karmienia a my mamy coraz mniej mleka. Mój pierwszy syn miał kolkę pół roku , próbowałam seriami odstawiać kolejne możliwe powody wzdęcia i bólów brzucha aż w końcu układ pokarmowy dojrzał i kolka zniknęła. Teraz urodziłam drugie dziecko i wiem że moje mleko jej nie szkodzi i jest najlepszym co mogę jej dać. Laktator bardzo ułatwia życie bo kaszki najlepsze na własnym mleku a nie mm , nadmiar mleka można zamrozić na czarną godzinę a powrót do pracy nie oznacza końca karmienia.

2018-06-18 20:35

Według mnie najgorszym problemem jest brak laktacji, niestety nie zawsze rozpoczyna się ona od razu.. Dziecko chce jeść, matka chce mu pomóc i go wykarmić a jednak nie może. Do tego dochodzi piekielny ból brodawek, poranione i zakrwawione i małe, bezradne płaczące dziecko. Pojawia się smutek, depresja, brak współpracy z dzieckiem i brak pomocy od innych bo jak wiadomo liczba pielęgniarek/ położnych jest ograniczona co za tym idzie nie każdy ma czas nam pomóc. Nasze karmienie staje się katorgą ze łzami w oczach, a dziecko płacze w niebogłosy. Najlepszym rozwiązaniem jest regularne przystawianie dziecka do piersi w celu pobudzenia laktacji a jeśli maluch się denerwuje to używanie laktatora by wkońcu wydobyć ten upragniony pokarm. Dodatkowo używając laktatora nasze brodawki sutkowe nie są tak podrażnione i obolałe jak robi to maluch. Wydobycie nawet 5 czy 10 ml mleka w początkowym etapie to sukces.

2018-06-18 19:26

Najwiekszy problem jaki mnie osobiscie spotkał od samego poczatku to brak wsparcia już w szpitalu, brak osoby która pomogłaby mi przekazała co robię źle A co dobrze jak przystawiać prawidłowo dziecko do piersi. Kobieta jest w wielu szpitalach pozostawiona sama sobie (pochodzę z małej miejscowości) A przede wszystkim brak kompetencji personelu medycznego, wmawianie że istnieje dieta mamy karmiącej i w każdym problemie jaki się napotyka to polecane mleka modyfikowanego. Trzeba bardzo uświadamiać i szkolić personel medyczny i bliskich aby wspierali młode mamy w trudnych chwilach.

2018-06-18 17:54

Według mnie jako świeżo upieczonej mamy, która już w ciąży postanowiła zrobić wszystko żeby karmić piersią., największym problemem jest zakłamany obraz karmienia piersią panujący w społeczeństwie. Mówię tu o tym, że wiele matek chce karmić piersią, ale nie mają świadomości, że to nie jest proste jak sacer po parku, to czesto ciezka praca, usłana wieloma niepowodzeniami. W telewizji, na bilbordach i w prasie widzimy dzieci piękie ssące maminą pierś i mamy z uśmiechem, bezproblemowo karmiące swoje pociechy, w szkołach rodzenia także nie wspomina się o problemach, które może napotkać młoda mama, a skoro nie mówi się o problemach to nie mówi się tez o sposobach ich przezwycieżania. Jeśli młoda mama nie jest mocno zdeterminowana prawdopodobnie nigdy nie dowie się ze dziecko może miec zbyt krótkie wędzidełko, że metod przystawienia dziecka do piersi jest kilka, że można skorzystać z pomocy cdl, że mleko nie może byc za chude itd. a recepta jest jedna. mówić otwarcie o problemach. Jeśłi w głowie młodej mamy bedzie swiadomość, że takie problemy mogą się przytrafic, to będzie szukała rozwiazania!

2018-06-18 16:55

Jak dla mnie najwiekszym problemem jest brak świadomości, edukacji i wiedzy o możliwych alternatywach. O dobrego doradcę laktacyjnego ciężko, nawet za miliony monet. O "ciciach dobra rada" już nie wspomnę. Bo jedzenie mamy nie takie, bo za bardzo zestresowana itp. Ja proponuję przynieść świeżo upieczonej mamie ten zbawienny obiad, albo chociaż jadąc pozachwycać się młodym człowiekiem, wejść po zakupy, a wychodząc zabrać śmieci. Serio, wiele takiej mamie nie potrzeba, a bardzo ją to odciąży za co będzie dozgonnie wdzięczna.

2018-06-18 16:17

Dla mnie największym problemem był zupełny brak wiedzy na temat wszystkiego co związane z karmieniem piersią, córkę urodziłam młodo i nie karmiłam wcale mało osób o tym mówiło wszystko mnie bolało i się poddałam z synem było inaczej karmienie piersią było coraz bardziej nagłośnione w mediach społecznościowych zachywacalam się się każdym zdjęciem matki karmiącej i wmówiłam sobie, ze tym razem się nie poddam i będę walczyć łatwo nie było znowu był ból, ale większa wiedza i tym sposobem karmimy się dalej jednak odczuwam brak lepszego laktatora szczególnie teraz gdy przede mną powrót do pracy a podawać swoje mleko chciałabym jak najdłużej także kochane kobietki nasze nastawienie i to co mamy w głowie może przezwyciężyć największy ból, nawały pokarmowe czy zapalanie jesteśmy silne i najlepsze ! ,

2018-06-18 15:40

Jako położna szczerze Wam powiem, Że karmienie nie raz rujnowało mi zdrowie. Mimo że macierzyństwo to cud w naszym świecie, Psychicznie jest wtedy niełatwo kobiecie. W teorii wiem wszystko - i wszystko jest piękne! A samo karmienie - proste i przyjemne. W istocie jednak praktyka i teoria, To science-fiction - trudna historia. Największym problemem, jaki mnie spotkał to niedrożność kanalika mlecznego ze stanem zapalnym piersi. W ciągu 7-miu miesięcy karmienia przydarzyło mi się to 3 razy. Karmię systemem mieszanym ze względu na rzeczywisty niedobór pokarmu (mam problemy zdrowotne które rzutują na ilość produkowanego mleka). Mimo to pragnęłam karmić jak najdłużej i jak najwięcej. Raz zapomniałam wziąć laktatora i zaufałam temu 'najlepszemu' czyli dziecku. I to był gwóźdź do... łóżka. Przeleżałam 2 dni z temperaturą 38 stopni, dreszczami, osłabieniem, bolącą, obrzękniętą i czerwoną piersią. Gorzej niż najgorsza grypa w życiu! Dodam że chciałam już powoli zacząć odstawiać syna bo odciąganie 30 ml na dobę było już męczące a mały chętnie je inne pokarmy. Niestety natura, mimo małej laktacji, nakazuje karmić dalej więc Lovi Prolactis działa na pełnych obrotach :) Nie zażyłam żadnych prochów - wiedziałam że tak musi być i że muszę obserwować swój organizm. Mimo różnych środków zaradczych jak: - okładanie piersi tłuczonymi liśćmi kapusty, - delikatne masowanie zmienionej zapalnie części piersi - odciąganie co 30 minut aby uwolnić zalegający 'kożuch' - robienie okładów ciepłych przed odciąganiem i chłodnych po odciąganiu - oszczędzanie sił i wypoczynek Swoje musiałam wycierpieć. Po dwóch dniach przeszło jak ręką odjął i wróciłam do żywych. Karmię nadal choć pokarmu mam naprawdę mało. Boję się odstawić bo widać że jeszcze nie na to czas a niedrożność kanalika/zapalenie piersi to coś strasznego! Rada dla mam karmiących? Kochane (zwłaszcza karmiące już dłuższy czas) - znacie swoje piersi i wiecie jaki jest Wasz dobowy rytm karmień - nie zaniedbujcie regularnego odciągania/przystawiania dziecka do piersi! Zapalenie może Was dopaść na każdym etapie mlecznej drogi! A jeśli już się przytrafi - bez skrupułów kładźcie się do łóżka z dzieckiem, karmcie, odciągajcie, pozwólcie sobie na nicnierobienie, zostawcie obowiązki domowe i - najważniejsze - nie panikujcie! Róbcie okłady i wypoczywajcie. Dopiero po 24 godzinach ciągłej temperatury powyżej 38,5 st zasięgnijcie porady lekarza. Pozdrawiam!