Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Zdrowie (1060 Wątki)

Dysplazja i inne problemy z bioderkami

Data utworzenia : 2015-02-18 11:43 | Ostatni komentarz 2019-11-07 20:33

rikitikitam

15176 Odsłony
42 Komentarze

Drogie mamy! Czy któraś z Waszych pociech zmagała się z dysplazją stawów biodrowych, albo co gorsza, z ich zwichnięciem lub podwichnięciem? Jak wyglądało u Was leczenie? Jak długo trwało? Jak sobie radziłyście w tej sytuacji? Zakładam ten wątek dlatego, że sama jestem doświadczona w tym temacie. U mojej córki zdiagnozowano zwichnięcie lewego biodra i po niemalże trzech miesiącach walki wczoraj zdjęli jej gips z bioderek. Teraz u nas trwa wielkie święto, bo nastał wręcz nowy etap w naszym życiu. Ale wciąż pamiętam, jak było mi ciężko. Jak ochłonę, to podzielę się z Wami naszą historią. A jak było u Was?

2015-02-18 15:17

U nas było tak. W 6 tygodniu życia mojej córeczki poszliśmy do poradni preluksacyjnej wskazanej przez pediatrę. Tam ortopeda stwierdził, że bioderka są ładne, ale mała ma przy jednym bioderku przykurcz i zalecił szerokie pieluchowanie. Po dwóch tygodniach jak wróciliśmy na kontrolę, to stwierdził, że tutaj pomoże tylko frejka, ale on tak na prawdę nie wie dokładnie, bo nie potrafi(!) zrobić usg przez ten przykurcz. Tak obliczył rozmiar, że była jej dużo za duża i była w niej krzywa jak rogal. Wiele łez mnie kosztowało zakładanie jej tego dziadostwa, w końcu nerwowo nie wytrzymałam i przestałam jej to zakładać i wróciłam do szerokiego pieluchowania. Wcześniej kupiłam specjalną pieluchę, która jest bardzo podobna do tej frejki, tylko nie ma tych pasków na ramiona. Swoją drogą ten ortopeda na pierwszej wizycie wcisnął mojemu mężowi ulotkę ze sklepu z tymi pieluchami. Jak ją zamawiałam to dostałam maila z pytaniem o dane lekarza, który nam tę firmę polecił. Tego komentować nie będę. W międzyczasie odwiedziliśmy też neurologa, który stwierdził u córy asymetrię ułożeniową i dziwił się, że bioderka są ponoć w porządku. Mieliśmy po kolejnych 3 tygodniach wrócić na kontrolę do ortopedy, ale ten lekarz bardzo, bardzo stracił w moich oczach, jak na odchodne nam skomentował asymetrię córki, że kiedyś na to mówiono mózgowe porażenie dziecięce. Myślę, że nie muszę Wam opowiadać, jak się poczułam. Widziałam w swojej pracy niejedno dziecko z mpd i mojemu dziecku bardzo daleko jest do tego stanu. Gdyby nie mój mąż, ten lekarz prócz wiązanki przekleństw zostałby poczęstowany siarczystym policzkiem. Już tam nas więcej nie widziano. Tych 3 tygodni nawet nie przeczekałam, tylko poszłam prywatnie do innego ortopedy. Drugi ortopeda zrobił usg i nie miał przy tym żadnych trudności. Od razu zauważył poważną dysplazję, ale dla pewności odesłał nas do szpitala obok na rtg. Po godzinie jak wróciliśmy ze zdjęciem to się okazało, że bioderko jest zwichnięte i nieprawidłowo się goi. Dwa dni później byliśmy już w szpitalu. Córa przez tydzień "wisiała" na wyciągu. Uwierzcie mi, jest to straszny widok dla serca matki. Na szczęście moje maleństwo jest silniejsze i bardziej dzielne ode mnie i świetnie to zniosło. Później założono jej gips. Życie z gipsem to jest udręka. My na szczęście mieliśmy tylko dwa, pomiędzy którymi były prawie 3 tygodnie przerwy ze względu na odparzenia. Mała miała wtedy założoną ortezę, którą teraz jeszcze miesiąc będzie musiała nosić. Wczoraj gips ściągaliśmy i pani doktor stwierdziła, że bioderko się znakomicie zagoiło :) To tak pokrótce, chociaż mogłabym o tym wszystkim opowiadać godzinami. Nie jestem w stanie opisać jak było mi ciężko, nawet teraz mi się łzy cisną do oczu jak o tym wszystkim myślę. Dziewczyny jeśli któraś z Was będzie musiała przechodzić przez coś takiego ze swoim maleństwem, to piszcie do mnie. Chętnie Wam pomogę przetrwać ten trudny czas i doradzę jak się obchodzić z gipsem czy wyciągiem. Moja córeczka jest przykładem, że da się to przetrwać i cieszyć się zdrowymi bioderkami :)

2015-02-18 13:56

Nasza starsza córka miała dysplazję prawego stawu biodrowego. Na pierwszym USG okazało się że nie jest do końca dobrze i lekarz kazał szeroko pieluchować. Na następnej wizycie powiedział że lewe biodro jest ok, ale prawe nie i kazał kupić poduszkę frejki. O Boże jak zobaczyłam co to jest, ależ się ubeczałam, do teraz mam łzy w oczach jak sobie o tym przypomnę. Mała musiała być w tej poduszce całymi dniami i nocami, nie chciała tego nosić, za każdym razem jak jej to zakładałam po kąpaniu lub przebieraniu był płacz u córki a ja płakałam razem z nią. Męczyliśmy się z tym 3 miesiące, córka cały czas praktycznie była na rękach żeby nie płakała. Wiem, co przechodzisz, bo jak ja się dowiedziałam że już tego nie musimy nosić to była radość nie z tej ziemi!!! Ostatnio byłam na USG z moją drugą córeczką i nie powiem jak truchlałam że u niej też się to powtórzy, ale jak się ucieszyłam jak usłyszałam, że ma ładne bioderka :-) A jak było u Was?