Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (589 Wątki)

Docieranie rodziców po pojawieniu się nowego członka rodziny

Data utworzenia : 2014-09-23 09:58 | Ostatni komentarz 2014-11-11 18:14

cerien

5827 Odsłony
42 Komentarze

Pewnego dnia na teście pojawiają się dwie kreseczki. Na konsultacji z lekarzem potwierdza on: "ciąża". Planowane czy nie to już mało istotne. Teraz 9 miesięcy pielęgnacji, wyczekiwań i oswajania z nową sytuacja. Myślicie że nic już Wam nie jest straszne...że dziecko się urodzi a Wy temu jakoś podołacie. Jedynie co Was przeraża to pierwsza kąpiel lub pierwsze wzięcie tak małej istotki na ręce. Jednakże gdy dziecko się pojawia to co przerażało staje się proste ale za to pojawia się inny problem którego nikt się nie spodziewał: docieranie się. Każdy ma swoje wyobrażenia "Teraz będziemy wspaniałą pełną, kochającą się rodzinką. Co więcej do szczęścia potrzeba?". Wtem okazuje się że to nie takie proste i pojawia się kryzys...niekiedy brak zrozumienia i porozumienia. Kłótnie, wytykanie drugiej osobie błędów...czasami drastyczne odreagowanie (np. z nieimprezowego człowieka robi się nagle imprezowy). Czasami dochodzi poczucie że już nie łączy Was tak silna więź jak przed pojawieniem się potomka... Po dyskusjach na wątku ogólnym uświadomiłam sobie że jest to dość powszechny problem...ja sama osobiście interpretowałam to w różny sposób. Okazuje się jednak że większość (ale nie każdy!) ma problem z docieraniem się. Czynników jest wiele: zmęczenie, nowa sytuacja, pewne wyrzeczenia, inne życie niż dotychczas....to jedne z wielu powodów. Docieranie się może trwać od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Ważne aby przetrwać ten okres. A jak Wy sobie radzicie z nowa sytuacja? Jak pojawienie się dziecka wpłynęło na Wasze relacje z partnerem? Ile trwało Wasze docieranie się i czy temu podołaliście?

2014-10-30 21:25

Dlatego my zdecydowaliśmy się na budowę domu bez kredytu... Ciekawe jak nam to pójdzie. Ale wiemy już, ze zajmie nam to kilka dobrych lat. Jednak fakt życia bez tak ogromnego kredytu jakos podnosi mnie na duchu.

2014-10-30 20:24

Moja teściowa chciała żebyśmy z nią zamieszkali..bo podobno 2 pokoje to nie dom tylko klatka;d Hehe:) Ona sama mieszka na 7 pokojach.. Z moim charakterem mieszkanie z teściami czy rodzicami jest awykonalne. Jak słyszę o tych kredytach to..znajomi mają na 40 lat.. Nie mogłabym spać spokojnie..

2014-10-30 20:17

My jeszcze mieszkamy z moimi rodzicami, ale to tylko dlatego, ze jesteśmy w trakcie budowy własnego domu a z rodzicami fajnie się dogadujemy. Całe życie nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami. Ale wiem, ze nie wszyscy mogą isc na swoje i musza się męczyć. Perspektywa kredytu na 30 lat przeraża mnie, ale dla niektórych par to zbawienne rozwiązanie.

2014-10-30 17:30

oj tak osoby trzecie potrafią ostro mieszać w życiu....wiem to z własnej autopsji. Mamuśka czyli jednak był już taki wątek....a szukałam ;)

2014-10-30 13:14

W naszym przypadku najwięcej bałaganu miedzy nami robi Teściowa i siostra mojego taty z która obecnie mieszkamy i właśnie z tego powodu kupilismy mieszkanie i niedługo się wyprowadzany myslalam ze jesteśmy blisko ale decyzja o kupnie mieszkania formalności itd zbliżyły nas do siebie jeszcze bardziej juz nie możemy się doczekać kiedy zamieszkany w naszych czterech ścianach:-) nikt nie będzie się wtracal patrzył na ręce bo najczęściej to to było przyczyna naszych spięć i dodatkowo dochodził stres związany z ta cala sytuacja co wpływa negatywnie na nasz zwiazek

2014-10-30 13:06

Mamunia fajnie że masz takie szczęśliwe i udane zycie .Super że się dogadujecie i że najważniejsze zawsze możecie na siebie liczyc . Ja uważam że najważniejsza jest rozmowa, nie można się obrażać na siebie jeżeli nawet cos jest nie po naszej myśli . Ja też się cieszę że mam tak dobrego męża

2014-10-30 12:48

Już był wątek o podobnej tematyce http://lovi.pl/pl/forum/10/50/1 i tam napisałam jak jest u nas:) Mimo iż od czasu mojej wypowiedzi minęło prawie dwa lata dalej nic się nie zmieniło.Jesteśmy 10 lat ze sobą ,w tym 7,5 roku po ślubie ,mamy dwie wspaniałe córeczki(5i2lata),nasze małżeństwo jest szcześliwe,dziewczynki scementowały nasz związek są naszą radoscią.Cała trudna droga do macierzyństwa,później strata drugiego dziecka wzmocniła naszą miłość.Po porodach zawsze mogłam liczyć na męża pomoc,w sumie to się do teraz nie zmieniło,gdy tylko jest w domu daje z siebie wszystko.Oczywiście czasami się posprzeczamy ,ale nigdy większych sporów nie było.Zawsze po małej kłótni szybko się godzimy bo ja nie umiem się długo gniewać,w sumie mąż również:)Bardzo bym chciała tylko by mógł spędzać z nami więcej czasu przez dzień,niestety tylko on zarabia na nasze utrzymanie,nie można mieć wszystkiego:)

2014-10-30 10:32

My mamy teraz jakis kryzys, zwalam go na jesienna pogode i na niewyspanie, bo nasza mlodsza jakos ostatnio slabo spi i jestesmy oboje rozdraznieni i zmeczeni...