Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Czy wspieracie się z mężem partnerem??

Data utworzenia : 2013-02-19 13:15 | Ostatni komentarz 2015-11-13 22:18

gonia_03

14168 Odsłony
174 Komentarze

Czy wspieracie się w trudnych chwilach wzajemnie? Gdy jednemu brakuje cierpliwości? i wogóle w każdej sytuacji?

2013-03-02 00:27

burek 1234 masz całkowitą rację - nie ten jest tatą co spłodził, tylko ten co wychowuje. I tak sobie myślę, że dobrze, że nie wzięłaś ślubu bez miłości. Pewnie wymagało to od Ciebie dużo siły. A co do wegetacji, to nie może trwać wiecznie, choć może długo. Pewnego dnia coś się zmieni. Albo on dorośnie do Ciebie i miłości, albo Ty będziesz wiedziała, że dość. Tylko myślenie "dla dobra dziecka" w takich przypadkach rozumiem inaczej. Dla dobra dziecka mama ma być szczęśliwa. A jeśli szczęście oznacza odejście od biologicznego ojca dziecka, no cóż. Mama ma być szczęśliwa, spokojna, by móc dać dziecku wszystko co najlepsze. życzę Ci wszystkiego najlepszego, duuużo siły i trzymam kciuki

2013-02-27 23:58

Magda K: Prawda jest taka że ojcem tak naprawdę jest ten który wychowa dziecko i jest przy nim a nie ten który ,,spłodzi''. Ja pierwsze jak zaszłam w ciąże usłyszałam od swojego partnera że zawsze można usunąć i nie była to przelotna przygoda tylko byliśmy ze sobą już dłuższy czas a on wydawał się być dorosły przecież jest przed 30 ale jak widać lata nie idą w parze z rozumem. Pierw było naleganie na ślub z jego strony i nie było to z miłości tylko z obawy co ludzie powiedzą z przyszłymi teściami wyszła kłótnia ponieważ chcieli o wszystkim decydować a mój partner nie umiał się im sprzeciwić oczywiście wesele się nie odbyło. W czasie ciąży jeszcze słyszałam nie raz od niego że skoro się zdecydowałam urodzić to dziecko to sobie je sama wychowam i po części tak jest on przyjeżdża co 2 dni bo ja nie chciałam mieszkać z jego rodzicami wykończyła bym się psychicznie a on mami-synek bał się wyprowadzić, całe szczęście że mam rodzinę na której mogę polegać a mój związek mogę nazwać tylko ,,wegetacją'' czymś co niema żadnej przyszłości. Nie wiem sama po co to ciągnę może ze względu na małego, a może z obawy że nikogo sobie nie znajdę. Żyję nadzieją że dorosły facet bardziej dorośnie i do roli ojca i partnera życiowego. Ale czy warto? Tego nie wiem. Czas pokaże....

2013-02-27 23:23

Ja jestem po rozwodzie. To takie głupie mieć 22lata i być rozwódką no ale takie życie. Zostałam sama gdy mały miał miesiąc, dałam sobie radę, ponieważ rodzice mnie wspierali. Od ponad dwóch lat mam wspaniałego narzeczonego bez którego nie wyobrażam sobie życia. Zadzwoniłam, że mieliśmy wypadek i żeby po nas przyjechał, był natychmiast zdenerwowany bardziej niż ja. Wtedy pokazał mi, że nie ważne co się stanie to zawsze będzie. Jak trzeba jechać z Bartkiem do lekarza to z nami jedzie, mały był w szpitalu to go odwiedził. Bartek ma tylko jednego tatę i nie jest to ten który dał mu życie tylko całkowicie obcy facet. Czasem życie jest tak pokręcone, że szok. Życie jest piękniejsze gdy ma się na kim polegać w każdej sytuacji :)

2013-02-20 09:48

Rzeczywiście świetny cytat:) Ja też miałam dużo wsparcia od męża, pomagał mi gdy dzidziuś był malutki, i do teraz tak jest:)

2013-02-19 19:55

Oczywiście, że tak. Uważam, że wsparcie drugiej osoby jest bardzo ważne. Męża poznałam 12 lat temu i wiem, że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji, a on na mnie nawet w tej prostej i błahej. W internecie znalazłam taki cytat: "Uczu­cie miłości, po­mocy, wspar­cia, współczu­cia i zro­zumienia - od­na­leźć je wszys­tkie w jed­nej oso­bie w dzi­siej­szych cza­sach? - bezcenne". Ten cytat sam w sobie coś fajnego ma - heh całą prawdę, który mówi właśnie o wspieraniu się nawzajem, o życiu razem jako dwoje kochających się ludzi.

2013-02-19 14:04

Nie wyobrażam sobie związku w którym brakuje oparcia .Po to dobieramy się w pary,by mieć przy sobie osobę na której zawsze możemy polegać,która jest dla nas podporą w trudnych chwilach.Jak dla mnie zwiazek bez tego niemiałby szans bytu-chce być z osobą która jest na na tyle odpowiedzialna by być ze mna nawet wtedy gdy wszystko sie "pali i wali".