Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Czy tak samo kocha się drugie, trzecie, kolejne dziecko

Data utworzenia : 2016-05-12 21:31 | Ostatni komentarz 2016-08-23 12:08

annawianna

4813 Odsłony
56 Komentarze

Przyznam się Wam że coraz częściej myślę nad tym czy nie zdecydować się na drugie dziecko aby kiedyś mój Wojtuś nie był sam, miał rodzeństwo - kogoś bardzo bliskiego ale myślę też o tym czy dam radę wychować dwoje dzieci ponieważ praktycznie nie mam na co dzień żadnej pomocy. Dużo myślę też o tym czy mój synek odczuje to że będę musiała swój czas podzielić na dwójkę dzieci i czy nie " straci" na tym przynajmniej chwilowo. Może wydawać się wam dziwne moje pytanie ale zastanawiam się czy drugie , trzecie, kolejne kocha się tak samo - równie mocno jak pierwsze. Czy po urodzeniu np. drugiego dziecka nie miałyście czasami wyrzutów sumienia że nie możecie już poświęcać swojego czasu, troski tylko jednemu dziecku. Może dlatego że cały swój czas poświęcam Wojtkowi ,przez wiele miesięcy pomagałam mu w rehabilitacji żeby zaczął chodzić a teraz pracuję nad jego mową itd nie wyobrażam sobie że nagle musiałabym mniej lub inaczej zajmować się nim aby pogodzić to z opieką nad innym dzieckiem. Czytając Wasze wpisy w wątku :http://lovi.pl/pl/forum/6/5184/1 mam wrażenie że nie tylko trochę zmieniałyście podejście do wychowania drugiego dziecka ale też zmieniałyście swoje zachowanie do pierwszego dziecka. Jak to jest u Was czy każde dziecko kochacie tak samo, poświęcacie tyle samo czasu, czy to pierwsze dziecko sugerowało Wam kiedyś że mama już się mniej nim zajmuje odkąd na świeci pojawiło się rodzeństwo.

2016-06-22 14:21

U mnie w rodzinie moi rodzice NIESTETY wyrozniaja nas. Nigdy nie czulam bliskiej wiezi z moimi rodzicami totez w wieku 19 lat zaraz po skonczeniu szkoly wyprowadzilam sie z domu. Zreszta bylam zmuszona bo moj tata lubil sobie pic i poprostu zostalam tak jakby z domu nie ze wywalona ale dal mi do zrozumienia ze nie jestem tu potrzebna. Dobrze ze juz wtedy mialam prace i moj chlopak zaopiekowal sie mna w sensie dajac mo dach nad glowa u swoich rodzicow. Do tej pory mam do nich zal i tak jak mowie blizsza rodzina i milosc uzyskuje od tesciow. Zawsze moge im sie wygadac liczyc na pomoc a moi nawet nie zadzwonia co i jak dlatego ja postepuje tak samo nie bede sie narzucac. Moje dzieci bede kochac tak samo dawac tyle samo i nigdy nie pozwole by ktores czulo sie gorsze bo wiem jak to jest. Jedynie moja śp.babcia byla cudowna i kochana dla mnie.

2016-06-14 21:46

Anna to ja się cieszę, że Ty dzielisz się tak osobistymi przeżyciami, które siedzą w człowieku.. Mam przeczucie, że niejednokrotnie słyszałaś, że babcia Cię dobrze wychowała, pokazała wartości w życiu, nauczyła miłości do drugiego człowieka. Ja czytam Ciebie z nieskrywaną przyjemnością, to jaki masz stosunek do syna i wielu spraw dnia codziennego i chciałam Ci powiedzieć, że jesteś niezwykle wartościową kobietą - mamą na medal ! Decyzja o rodzeństwie..teraz gdy to przeczytałam nie wydaje się łatwa, aczkolwiek...myślę, że powinnaś podjąć próbę. Odnośnie ran, które zostają - czytam teraz niezwykle poruszającą książkę "Małe życie", która zaskakuje mnie na każdym kroku, nasuwa wiele refleksji..i jest właśnie o dzieciństwie, które zostawia dość bolesne rany, które przekładają się na życie dorosłe.

2016-06-11 08:38

Weronika, moja opinia na temat książki "wyzwoleni...." wynika stąd, że na ten poradnik trafiłam klika lat temu, kiedy miałam już za sobą skończone studia, rozmaite kursy oraz wiele lat pracy z dziećmi za sobą. Bardzo cenię sobie poradniki autorek "Wyzwolonych ..." i tak na prawdę ta pozycja rozczarowała mnie, miałam większe oczekiwania po przeczytaniu innych Ich książek. Wskazówki zawarte dla mnie w "wyzwolonych..." były oczywiste, z takim postępowaniem z dziećmi, o jakim piszą autorki byłam zapoznana już dużo wcześniej. Dla mnie, jako pedagoga z 16-letnim stażem oraz mamą 3 dzieci ta książka jest po prostu "za łatwa", oczekiwałam czegoś "bardziej ambitnego". Zarówno w życiu, jak i w pracy szukam nowych rozwiązań i ta książka nie wniosła nic nowego w mój sposób postępowania z dziećmi. Chcę podkreślić, że naprawdę bardzo cenię autorki i dla rodziców książka "Wyzwoleni..." jest naprawdę super i zawsze polecam ją rodzicom moich wychowanków.

2016-06-11 07:02

AgnieszkaE-1976 również spodobała mi się książka"Jak być rodzicem, jakim zawsze chciałeś być". Książki tych autorek typu "Jak mówić..." czy "Rodzeństwo.." prezentują dla mnie bardziej wskazówki - ćwiczenia, od razu można skorzystać, wypróbować i właśnie ćwiczyć. Są bardzo pomocne :) Jednak do "wyzwolonych.." mam duży sentyment... Jestem ciekawa Twojej opinii, co do tego, że ta książka ci "nie podeszła" ;). Dla mnie jest ona pierwszą, jakby najważniejszą pozycją, bo pokazuje drogę, zmagania się autorek od samego początku, kiedy same zgłosiły się na warsztaty pomocy w wychowaniu do tego, kiedy stworzyły już swoją autorską koncepcję. Piękne jest to, ile w tej książce jest opisanych ich porażek, nawet po stosowaniu ich własnych metod... Ma to efekt odwrotny, bo czytanie o ich błędach, porażkach właśnie daje mi siłę, motywację do tego, że nie warto przestawać przez cały czas pracować nad komunikacją z dzieckiem. Nie chodzi o to, by mieć jedną skuteczną metodę, bo jakby takowa była, to nie mielibyśmy kłopotów w wychowywaniu dzieci, więc jest to proces, na który trzeba się mentalnie przygotować - tzn. jestem człowiekiem, będę odnosić tak samo sukcesy jak i porażki (i to na tym samym polu, bo jedną i tą samą rzecz będę dziecku powtarzać jeszcze przez wiele lat.. ;P), ale mimo porażek (które nie znikną nawet, jeśli posiądę największą mądrość ;P) będę się podnosić i mieć chęci do kontynuowania dobrej komunikacji i relacji z dzieckiem i to będzie moje wyzwolenie, czyli poczucie szczęścia w tym , co robię, a będąc szczęśliwą, mam nadzieję wychować kiedyś szczęśliwych ludzi :).

2016-06-10 22:12

Annawianna mam dokładnie taką samą rozterkę jak Ty :) również by zależy żeby synek nie był sam, ale boję się że nie ogarnę wszystkiego, że synek będzie czuł się gorszy. Myślę, że jesteś bardzo dobrą mamą, nie chcesz pozwolić żeby Twoje dzieci miały takie życie jak Ty. Blizna faktycznie pozostanie na zawsze, ale kluczem do sukcesu jest zamknąć tamten rozdział, wybaczyć i pozwolić, żeby życie dało Ci to, co już gdzieś jest zaplanowane właśnie dla Twojej rodziny :) pozdrawiam.

2016-06-10 21:28

Klio - tak mam rodzeństwo, siostrę bliźniaczkę i 2 lata młodszego brata. Może moje obawy, rozterki wynikają z tego że kiedy miałam 13 lat ojciec wyrzucił mnie z domu ( w którym od zawsze panowała przemoc domowa) i pomimo iż wychowywała mnie babcia która była cudowna i chciała dla mnie jak najlepiej to tęskniłam za domem i mamą. Teraz trochę inaczej już na to patrzę ale mając te kilkanaście lat trudno jest być w takiej sytuacji. Wstyd się przyznać ale pamiętam jak dziś jak kiedyś pod nieobecność ojca poszłam do domu i zobaczyłam że rodzeństwo ma śliczne biurka do nauki - zazdrościłam im tych biurek bardzo długo i czułam się gorsza że ja nie mam nawet własnego łóżka tylko śpię z babcią które miała tylko 1 pokój i wspólnie dzieliłam go z dziadkami. Pomimo że czas goi rany to uważam że blizny zawsze zostają i chyba gdzieś głęboko mam w sercu sowa mojego ojca który po tym jak mnie wyrzucił, nie interesował się moim losem przez kilka lat aż któregoś dnia zobaczył mnie na ulicy z siostrą i powiedział z ironią - to Ty jeszcze żyjesz, fajnie. Chyba to moje dzieciństwo ma niestety duży wpływ na to że zastanawiam się nad tym jak kocha się kolejne dzieci . Cieszę się bardzo że dzielicie się ze mną swoimi doświadczeniami :)

2016-06-04 14:55

Osobiście uważam, że lepiej żeby dzieci miały rodzeństwo właśnie z tego powodu o którym mówiłaś. Zawsze lepiej jak masz kogoś bardzo bliskiego do pomocy i jakoś tak raźniej na przyszłość. Co do miłości, drugie dziecko oczywiście potrzebuje więcej zaangażowania z naszej strona zwłaszcza na początku swojego życia, co starsze dziecko może odczuć jako brak miłości - przerabiałam teksty "mamo ty mnie nie kochasz" - i nie jest łatwo pokazać dziecku że jest inaczej. Moja córka ma 6 lat i praktycznie co dzień pyta kogo kocham najbardziej, a na odpowiedź że ich oboje tak samo reaguje nerwami i mówi, że tylko jedno mam wskazać. Czasem tłumaczenie nic nie daje, a czasem tak. Myślę, że na dłuższą metę lepiej przetrwać jakoś ten okres, i angażować synka w całe przygotowanie do nadejścia nowego dziecka. Im dłużej będziesz czekać tym trudniej będzie zdecydować się na kolejne dziecko, bo po jakim czasie układa się życie w 3 można już robić więcej rzeczy jak np. pojechać na wycieczkę rowerową, a maluch może te plany pokrzyżować. Także jak oboje z mężem myślicie o powiększeniu rodziny to trzeba działać bo nigdy nie ma dobrego i właściwego czasu. Osobiście uważam, że lepiej mieć rodzeństwo zawsze jakoś tak raźniej jest na przyszłość. Pozdrawiam :-)

2016-06-04 14:04

Jestem jak najbardziej za tym, aby w rodzinie było conajmniej 2 dzieci. Jest to pewnego rodzaju zabezpieczenie na przyszłość. Nie dla nas, jako rodziców, ale właśnie dla nich. Rodzice wiecznie żyć nie będą, a oni stanowić będą dla siebie wsparcie. Sama świadomość posiadania siostry czy brata czyni człowieka jakby spokojniejszym psychicznie nawet wówczas, kiedy los może rodzeństwo rozdzielić na wiele kilometrów. Mając kilkoro dzieci pytamy, czy wszystkie kochamy jednakowo? Otóz pewnie nie. Kochamy je bardzo mocno z poświęceniem nawet swojego życia, ale czy jednakowo? Każde dziecko to indywidualność, każde wymaga innej uwagi, każde ma inne potrzeby. Jeśli jedno jest spokojne i nie sprawia problemów wychowawczych, a drugie knąbrne to kochamy je oboje z ich zaletami i wadami. Jednak trochę inaczej, gdyż drugie dostarcza nam kłopotów i dodatkowego stresu oraz wymaga większej uwagi a pierwsze sprawia, że czujemy się dumni i spokojni o jego przyszłość i wówczas nasza miłość do nich obojga ma inny odcień. Tak jak z miłością dorosłych- nie ma jednakowej, każda jest inna.