Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (587 Wątki)

Spory dotyczące wychowania Waszej pociechy czy konsensus

Data utworzenia : 2013-09-03 10:12 | Ostatni komentarz 2016-01-31 13:25

Marta1984

4125 Odsłony
35 Komentarze

Jak radzicie sobie z odmiennymi poglądami na wychowanie i opiekę nad Waszym dzieckiem. Słuchacie rad czy robicie po swojemu? Z Bogiem sprawa jeśli inne zdanie ma mama czy teściowa ale co z partnerem?

2013-09-03 14:40

My przy nie zgodności zdań dochodzimy do konsensusu z partnerem, ale z teściową nie i jasno dostaje znaki że mamy swoje zasady i one są najważniejsze.

2013-09-03 11:01

Bardzo się tym przejmowałam przy pierwszym dziecku, pouczałam głośno, co i jak robi źle, ale jednocześnie twardo twierdziłam, że nie jestem alfą i omegą. Jest jednak w matkach coś, co na zawsze odróżni je od ojców czy dziadków. Są jedyne i niepowtarzalne i wiele rzeczy przy dziecku potrafią zrobić najlepiej. Dziecko z matką zawsze będzie miało więź silniejszą niż z innymi. Niestety siła tej więzi może wpływać inplus i inminus... Bardzo denerwowało mnie to, że ja coś robiłam tak, a mój mąż inaczej. Z czasem nauczyłam się, że to dobrze. On jest ojcem i musi robić inaczej, no nie da się wszystkiego robić tak samo, identycznie. Dobrze, żeby dziecko widziało, że dwoje osób ma prawo robić te same czynności inaczej. Tak np. jest ze spacerami, z usypianiem, z noszeniem na rękach, z zabawą. Ale gdy ja mówię dziecku, że nie wolno,to wtedy oczekuję od męża takiej samej postawy. Zazwyczaj jesteśmy zgodni. Nie wolno bić, krzyczeć,pluć, gryźć. A z tymi słodyczami....przestałam się przejmować aż tak bardzo. Sama daję dziecku zły przykład, bo jem ich dużo, więc byłoby hipokryzją z mojej strony, gdybym jej zabraniała. Nie mówię dziadkom: "ona nie je słodyczy, nie dawajcie jej" i nie gniewam się na nich (już, bo kiedys sie gniewałam), gdy jej dadza. Teraz mówię:"dobrze,ale musi zjeść najpierw obiad".

2013-09-03 10:23

Każdy wynosi z domu inne wychowanie i co za tym idzie poglądy. Małżonkowie mają w wielu sprawach odmienne zdanie i albo któreś ustąpi albo jest mała wojna albo kompromis. OK jeśli dotyczy to wyboru filmu na wieczór, gorzej jeśli chodzi o wychowywanie i opiekę nad dzieckiem. Widzę np. że mój mąż jest zdania, że starsze dziecko samo musi sobie radzić. Pomaganie w lekcjach nie wchodzi w grę, a ze mną uczyły się i mama i babcia i ja chętnie małemu pomogę. To są na szczęście sprawy odległe. Ja jestem przeciwniczką klapsów, a mój tata i mąż w sytuacjach kiedy młody jest nieznośny chętnie by mu klepnęli w dupala. Według mnie klaps nic nie daje. Słodycze- ja jestem przeciwna aby podawać synowi przez pierwsze lata życia kupne słodycze. Ostatnio jesteśmy u teściów, ja patrzę, a Mat dzierży ręce czekoladowego grześka. Na szczęście wafel nie zainteresował go poza możliwością rozmaślania polewy kakaowej. Kurde no! Chciałabym żeby zawsze było po mojemu ale to chyba niemożliwe i może też nie zdrowe?