Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Mój poród

Data utworzenia : 2013-01-14 23:25 | Ostatni komentarz 2017-12-14 15:46

destiny_89

18905 Odsłony
126 Komentarze

Tutaj podzielmy się wrażeniami ze swojego porodu. Jaki był? Ile trwał? Czy wszystko przebiegło bez komplikacji?

2015-07-16 23:57

Mandarynka- nie pisałam tego z własnego doświadczenia, bo jak wiesz, czekam na pierwsze dzieciątko, ale wiele kobiet mi o tym mówiło o położnej w szkole rodzenia nie wspominając.

2015-07-16 10:54

hirudo-bonum Mój Boże, jeszcze bardziej boli????? jak chodziłam po tym korytarzy ze skurczami to nie wyobrażałam sobie, ze coś może jeszcze bardziej boleć...jak miałam skurcz to stawałam, oddychałam na różne sposoby, płakałam itd - normalnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić (mnie przez bliznę po cesarce tak bolało, więc po oksytocynie jak mówisz że jeszcze większy jest ból to ja nie chce myśleć.... Na prawdę kobiety górą, mówiłam mężowi, że absolutnie nie dałbyś rady urodzić dziecka.przejść prze ból związany ze skurczami....śmiał się....

2015-07-16 10:31

Dobrze, że miałaś Mandarynko możliwość ZZO. Dobrze, że nie dostałaś oksytocyny, bo wówczas ból jest ponoć 2 x gorszy i po prostu inny. Gratuluję siły i wytrwałości. y babki to jednak jesteśmy super silna płeć :)

2015-07-12 15:47

dominikae4 GRATULACJĘ i ja też zazdroszczę :-) nie nacierpiałaś się :-) aby każda miała takie porody :-))) U mnie było troszkę inaczej. Urodziłam ponad tydzień temu 3 lipca. 2 lipca w czwartek pojechałam jak co dzień na ktg, Na ktg okazało się, ze mam skurcze których nie czułam. Zostałam na obserwacji, skierowali mnie najpierw na sale przedporodową a jak się zwolniło wieczorem miejsce to poszłam na patologię - i jak to stwierdził lekarz, skoro nic się nie dzieje, to nie ma sensu, żebym leżała na przedporodowej jak mogę się położyć na patologii i przespać. Ok, poszłam, położyłam się i od 24:00 zaczęły się skurcze....(oksytocyny nie dostałam) od 1:00 w nocy były tak co 5-6minut i z każdą minutą stawały się nie do zniesienia. Całą noc chodziłam po korytarzy na tej patologii, co jakiś czas badała mnie położna i sprawdzała rozwarcie, wolno szło, ok 4 rano miałam 1cm, a ból okropny, chodziłam i płakałam, poszłam dwa razy pod prysznic tak po godzinie (pomaga) i znów na korytarz - małym tylko żeby wytrzymać do rozwarcia 4cm, bo od 4cm można wziąć znieczulenie zewnątrz oponowe. Ok 9:00 rano miałam 4cm, przewieźli mnie na sale porodową i niedługo potem dostałam znieczulenie - potem już było ok, samo parcie już szybko poszło (miałam bardzo fajną położną,która mnie bardzo dobrze instruowała) od początku parcia do urodzenie synka to może z 15minu. Najgorsze dla mnie były skurcze i ból,ale ja pierwszą miałam cesarkę i też dlatego tak bolało, bo rozciąganie blizny boli bardziej. Na szczęście już po wszystkim :-))))))))))))))))))))

2015-07-10 11:16

Dominika- to rzeczywiście bardzo szybko. Pozazdrościć, że przyjechałaś też przy takim rozwarciu i nie spędziłaś za dużo czasu na porodówce. Gratuluję tez maleństwa :)

2015-07-07 10:30

Mój poród był dość szybki, około 22:00 zaczęło mnie pobolewać podbrzusze tj.na miesiączkę, ale nie było żadnych skurczy, akurat byliśmy z mężem w odwiedzinach u rodzinki, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Jako że mąż wypił piwko, to zawiozłam nas autkiem do domu, położyłam się na chwilę ale brzuch nadal bolał, więc poszłam pod prysznic, żeby sprawdzić czy to nie skurcze (ponoć jak po prysznicu nie przechodzą tzn., że mogą to być skurcze porodowe)... Po wzięciu prysznica dopiero poczułam przerwy ok. 4-5 minutowe, więc spakowałam się i około 24:10 pojechaliśmy do szpitala oddalonego o 35 km. Na izbę przyjęć trafiłam ok 1:00 z jak się okazało 9 cm rozwarcia, po dojechaniu na salę porodową rozwarcie było już 10 cm i gdyby nie to, że ze względu na dodatni wynik GBS musiałam mieć podaną kroplówkę, to mogłabym już przeć (skurcze parte już się pojawiły). A tak leżałam i czekałam aż zejdzie kroplówka... Później to już szybko poszło- kilka parć i synek był już z nami (ur. o godz. 2:34)..... :) Ponoć jak na pierwszy poród poszło bardzo szybko i sprawnie :)

2015-07-03 10:14

Jak pięknie czyta się Wasze historie dziewczyny. Aż nie mogę się doczekać, aż dołożę tutaj swoją :)

2015-06-30 22:43

Jak czytam te niektóre historie to aż mnie skręca na szczęście dzieciątka są z Wami całe i zdrowe. Z pierwszym porodem wydaje mi się że jest najgorzej bo nie wiemy czego się spodziewać trzeba to przeżyć i wtedy ocenić jakie były wyobrażenia a realia. Ja ze względu na pracę jestem nocnym markiem i gdy nadszedł dzień porodu siedziałam do późna na kompie potem kąpiel i łóżeczko i stało się odeszły mi wody jedyny problem był taki że wody były zielonkawe, Chodziłam z mężem do szkoły rodzenia i tam powtarzali że jak zielone wody to trzeba natychmiast do szpitala. Obudziłam męża i wezwaliśmy taxi trzeba było widzieć minę taksówkarza że odeszły mi wody ... bezcenna.. :) W szpitalu zrobili mi badania podłączyli pod ktg pytali czy czuje skurcze, szczerze coś mnie bolało ale spodziewałam się większego bólu. Lekarz zmierzył mi też miednicę bo jestem mała i szczupła ale powiedział że dziecko jest małe więc jest duża szansa że urodzę naturalnie . Położna kazała mi iść spać bo była 1 w nocy i przed mną jeszcze długa droga mówiła ale jak tu spać skoro bąbelek chce wyjść na świat. Wykonywałam zadania położnych byłam w ruchu, piłam poszłam się umyć pod prysznic ból lekko się zwiększył skurcze pojawiały się częściej, ale przyszła ok 6 druga zmiana nowy lekarz i stwierdził że nie ma na co czekać robimy cc i o 8 rano wzięli mnie na stół jak mi było gorąco przy skurczach tak jak usłyszałam że mam mieć cesarkę zrobiło mi się strasznie zimno dziwnym uczuciem było wszystko słyszeć w lampach było można co nie co zobaczyć ale wolałam odwrócić wzrok. Lekarz tylko pytał czy wszystko w porządku czy nic nie czuję a ja wpatrywałam się w ciśnieniomierz bo sam badał ciśnienie, a ja nasłuchiwałam... czekałam na chwilę w której moje dziecko ma przyjść na świat... aż wreszcie poczułam jakiś dziwny chlust wiedziałam że chyba bobas już jest ... płacz płacz daj oznakę że żyjesz... i usłyszałam kwilenie :) jeszcze miałam jedno pytanko chłopczyk czy dziewczynka bo chcieliśmy z mężem niespodziankę ja strasznie chciałam mieć dziewczynkę ale czułam że to będzie chłopczyk. A tu niespodzianka zdrowa dziewczynka :) Dałam buziaka Michalince i maleństwo poszło do lekarzy a potem do mojego męża na kangurowanie ja i mój mąż wspominamy te chwile na prawdę wspaniale i cieszę się że miałam dość spokojny poród jedynie mój lekarz co przychodził na kontrole strasznie się tłumaczył że musiał mi zrobić mi cesarkę że naturalnie się nie dało. Trochę miałam mu za złe że wykonał operację a nie czekał na rozwarcie ale... on chyba miał taka taktykę bo wszystkie kobiety po mnie miały cesarkę i nie miało znaczenia czy grube czy chude.Teraz cieszę się że Miśka zdrowa i tyle :)