Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Mój poród

Data utworzenia : 2013-01-14 23:25 | Ostatni komentarz 2017-12-14 15:46

destiny_89

18903 Odsłony
126 Komentarze

Tutaj podzielmy się wrażeniami ze swojego porodu. Jaki był? Ile trwał? Czy wszystko przebiegło bez komplikacji?

2013-01-15 18:40

Zgadzam się z opinią, że dobre i troskliwe położne to połowa sukcesu. Ja czułam się jak ich córka, a nie jak następna w kolejce. Kiedyś z chęcią wrócę na porodówkę do tego właśnie szpitala :)

2013-01-15 17:23

Miałam poród wywoływany po terminie. Niestety nic nie skutkowało. Ani kroplówki, ani przebicie pęcherza, po 24 godzinach zrobiono mi CC z zaskoczenia. Chyba nawet lepiej bo nie miałam czasu się bać.

2013-01-15 16:53

Moja mała przyszła na świat pół godz. przed terminem. Byłam już przygotowana do snu,wykąpana czytałam sobie gazetę w łóżku na patologii ciąży.Pisałam sobie sms-y z mężem,który twierdził,że jeszcze dziś urodzę.Gdy to napisał,odeszły mi wody :)nagle,niespodziewanie, bez wcześniejszych skurczy.Po niecałych dwóch godz.moja córeczka była już na świecie :) Mąż przyjechał w ekspresowym tempie,pierwszy wziął ją na ręce i zrobił zdjęcie. Ból podczas porodu był straszny,ale chwilę później ,już o nim zapomniałam.Ważne jest pozytywne nastawienie.Ja cały czas powtarzałam,że na porodówkę idę na maksimum 2 godz i ani minuty dłużej :) i sprawdziło się w 100 % :) strach przed pierwszym porodem był wielki.Teraz gdy zdecyduję się na drugie dziecko,już nie będę się tak bała,bo wiem ,że wszystko jest do przeżycia a dziecko wynagradza cały ból :)

2013-01-15 16:03

Ja mam za sobą dwa porody-dwa zupełnie różne porody... Przed pierwszym porodem byłam mega twardzielem:) Na pytanie czy się boję-zawsze odpowiadałam "czego? Skoro każda przeżyła i decyduje się na kolejne dziecko to nie może tak boleć jak o tym mówią". Jednak na sali porodowej miałam ciężkie zderzenie z rzeczywistością....chodziłam na czworaka z bólu. Jednak po 4 godzinkach pojawiła się nasza mała księżniczka. Drugi poród był poprzedzony wieloma przepłakanymi ze strachu nocami. Znalazłam prywatną klinikę by w razie w poprosić o znieczulenie. Koszt 800zł-ale ulga w bólu bezcenna...Dotarłam do szpitala po ponad godzinnej podróży (70km) z 6cm rozwarcia-radość jak usłyszałam że już tyle była ogromna. Poród w tym miejscu to była inna bajka. Wszyscy uśmiechnięci, życzliwi czułam, że chcę mi pomóc, a nie że nie dałam się im wyspać czy przerywam picie kawy. Byłam wytrwała i odmawiałam znieczulenie bo prawie nie bolało jednak kiedy słyszałam krzyki zza ściany dosłownie włosy na rękach stawały mi dęba!!! Bałam się, że zaraz mnie też tak będzie bolało. Prosiłam męża żeby zawołał anestezjologa, ale okazało się, że już za późno i rodzimy:) praktycznie cały poród spędziłam pod prysznicem. Nigdy nie myślałam, że można urodzić praktycznie bezboleśnie A JEDNAK! 50% sukcesu to fajne położne :) dla mnie luźna atmosfera na porodówce to baaardzo wiele. 800zł zostało w kieszeni na remont pokoju dla nowonarodzonej córci, a ja mam mega uznanie za wytrwałość w oczach męża:) Nie zabrali mi córci jak przy pierwszym porodzie, nie traktowali mnie jak worka kartofli, nikt mi nie mówił "niech Pani nie narzeka to jeszcze nic zobaczy Pani zaraz jak będzie bolało"...

2013-01-15 13:51

Witam, moja córeczka przyszła na świat w terminie. Dokładnie w dniu, jaki określił nasz Pan Doktor z terminu miesiączki. Zaczęło się od odejścia wód, na kanapie podczas drugiego śniadania. Potem prysznic, obiad i podróż do szpitala. Ze szkoły rodzenia wiedziałam, że nie muszę gnać jak tylko coś poczuję. Lepiej zacząć w domu :) W szpitalu byliśmy koło 13.00. Żadnych skurczy, wody dalej odchodziły... Był piątek. Po wstępnych badaniach skierowano mnie na porodówkę. Dostałam kroplówkę. Jedną drugą. zaczęło troszkę boleć. Pomyślałam, jeśli tak ma wyglądać poród to jestem za :) O czym oni mówili, że to taki ból.... Przecież ja prawie nic nie czuję.... Ale o 15.00 jak dostałam skurczy to nie wiedziałam jak się nazywam. Nie było ich, nie było, a jak przyszły to po całości. Od razu takie 30s co 2-3 minuty. Cały mój poród spędziłam na piłce. Tylko tam byłam w stanie jeszcze myśleć... Pomagało też poprawne oddychanie. Nie wspomnę bólu związanego z badaniem rozwarcia, ale to już inny temat. Skakałam na tej piłce, ból nie zmieniał intensywności. Bardziej już chyba nie mogło boleć. Mój mąż wspierał mnie cały czas, podawał wodę i cały czas rozmawiał z przemiłymi Paniami położnymi. Cudowne kobiety. Po trzech godzinach skakania poczułam parcie... Po badaniu okazało się, że rodzimy. Położne miały dyżur do 19.00 - poród zaczął się o 18.15. Były pewne, ze urodzę przy nich... Niestety. Mała ciągle się cofała. Bały się, ze jest okręcona pępowiną. Na szczęście okazało się, że wychodziła z rączką do góry. Mała rządzicielka :) Oczywiście zdążyła przyjść nowa zmiana a córeczka wyskoczyła przy drugim skurczu o 19.05 :) Usłyszałam jeszcze tylko, że będzie kimś wyjątkowym, bo łożysko było bardzo dziwne i miałyśmy kupę szczęścia, że wszystko tak się skończyło. Poród to piękna chwila. Tyle ile w nim bólu tyle potem radości i miłości do dziecka. Tworzy się wtedy więź - najprawdziwsza i najszczersza jak tylko może być :)

2013-01-15 13:24

U mnie dzień po wyznaczonym terminie.Ale ogólnie dobrze wspominam poród.Znajoma powiedziała mi że jestem chyba jedyną osoba którą zna która dobrze wspomina poród

2013-01-15 11:16

Moja mała nie spieszyła się na świat. Urodziła się po 14 dniach poprzez wywoływany poród który trwał 7,5 godziny.

2013-01-15 10:54

Moje oba porody rozpoczęły się identycznie :odeszły mi wody o 2 w nocy jeden dzień przed terminem porodu.Poza tym reszta całkowicie nie przygotowana do porodu czyli brak rozwarcia ,szyjka nic nie skrócona,brak skurczy.Nie jest to wymarzony początek porodu wolałabym jechać ze skurczami.O 3 w nocy leżałam już na porodówce podpięta do ktg i czekałam na rozwój całej sytuacji.Podano mi oksytocynę ,która bardzo wolno działała.Skurcze zaczęły się dopiero o 14.Ten poród był inny niż poprzedni ze względu na to ,że mało leżałam na łóżku.Miałam do dyspozycji krzesło,piłkę przy 7 cm rozwarcia wysłali mnie z mężem pod prysznic na 7 skurczy,gdy wróciłam do pełnego rozwarcia stałam opierając się o drabinkę.Dopiero na samo parcie położyłam sie na łóżko,wtedy poszło już błyskawicznie.O 17 przyszła na świat moja druga córeczka tym razem udało się bez nacięcia:)Prócz lekkiego zmęczenia czułam się znakomicie.