Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2329 Wątki)

Poród piękne przeżycie, a może trauma

Data utworzenia : 2013-03-04 15:13 | Ostatni komentarz 2016-08-04 22:56

www.doramed.pl

7814 Odsłony
38 Komentarze

Bardzo proszę Panie,które urodziły dziecko o ocenę jakości usług w szpitalu.

2013-03-06 17:28

Lusi_ja ja tak miałam położyli mnie z kobietami którym co trochę mierzyli tętno . Łzy to same leciały po policzku... Jest to coś strasznego. A położna mi powiedziała że ja nie pierwsza i nie ostatnia poroniłam więc nie mam co się mazać jak tam jeszcze nic konkretnego nie było.... ;/

2013-03-06 17:26

Burek1234 normalnie dla mnie jest to niewyobrażalne,jak można tak się odzywać.Kobieta która traci swoje dziecko i potrzebuje wsparcia,a tu takie teksty.Sama poroniłam w 7tyg,wiem co czułaś,również miałam łyżeczkowanie w szpitalu,wykonywał mi je mój lekarz prowadzący.Dla mnie jednak wszyscy byli bardzo mili,zabrali mnie w pierwszej kolejności zaraz po przyjęciu do szpitala,żebym nie musiała się długo stresować czekaniem.Polożono mnie na ginekologii bym nie miała styczności z ciężarnymiPamiętam tylko jak położyłam się na fotelu zaraz podano narkozę.Po zabiegu fizycznie czułam się dobrze psychicznie fatalnie do domu mąż zabrał mnie tego samego dnia. Porody wspominam dobrze miałam to szczęście ,że trafiałam zawsze na bardzo miłe położne i sympatycznych lekarzy.Po porodzie położne przychodziły często,pytały czy sobie radzimy,czy potrzebujemy środki przeciwbólowe.Jedynie co to zawsze modliłam się,żeby nie rodzić przez weekend bo u nas wte dni jest strasznie obcięty personel i słyszałam że jest nie ciekawie szczególnie gdy jest dużo rodzących. Słoniątko zgadzam się te formalnośći podczas przyjęcia do szpitala są masakryczne,nie wyobrażam sobie je wypisywać z bólami porodowymi po mnie musiały sprzątać bo wody lały się bardzo,podpaska szybko przemokła:)

2013-03-06 17:24

Jeżeli chodzi o poronienie to najbardziej mnie uraziło , jak już po zabiegu czyszczenia po poronieniu trafia na salę z przyszłymi mamami i na przykład z cierpieniem trzeba było słuchać bicia serc dzieci innych kobiet. Teksty pielęgniarek to tragedia. Poronienie juz jest szokiem samym w sobie a do tego stresu dokłada personel.

2013-03-06 17:22

Podobnie jak koleżanki powyżej nie jestem zadowolona z usług świadczonych w szpitalu.Po wizycie u ginekologa dostałam skierowanie do szpitala ponieważ zaczeły mi odpływa wody,więc prosto od lekarza udałam się do szpitala ze skierowaniem. Już sam moment przyjęcia do szpitala nie był zbyt miły,musiałam czekac na korytarzu dobre 25 minut zanim ktos pomnie przyszedł(oczywiście wody odchodziły mi dalej tak więc siedziałam tam w mokrych spodniach w listopadzie). W koncu doczekałam się i poszłam z położna wypełniac niezbedne dokumenty-już podczas tego chciałam uciekac gdzie pieprz rośnie.pani zachowywała się jakby było to przesłuchanie,strasznie niemiła i niesympatyczna,rzucała papierami.Potem przeszłyśmy do gabinnetu na badanie gdzie zbadała mnie lekarka-tu niemam zastrzeżen,mało sympatyczna ale za to konkretna i rzeczowa.Zostałam zakwalifikowana do cc i trafiłam na salę operacyjną. Samo przygotowywanie do cc i cięcie-super.Miła pani anestozjolog,miły lekarz-ogolnie fajna atmosfera,wszyscy przyjemnie mimo że bylo to 5 cc tego dnia. Po cc już nie było tak różowo-dziecko widziałam przez minute,niktnie poinformował mnie nawet ile waży i mierzy,czy wszystko jest dobrze czy nie.Odwieziona mnie na salę,dzie zainteresowanie personelu ograniczylo sie do podawania kropłowek i srodkow przeciwbolowych. Dziecko zobaczylam po jakis 14 godzinach-mała nie potrafila złapac piersi-brak pomocy połoznych.Kazały mi przystawiac jak najczesniej i wychodzily Powracały po nownie gdy mała z głodu krzyczała na cały szpital z pretensjami czy chce wszystkich pobudzic i co ze mnie za matka ze nie umiem wykarmic dziecko. Te 5 dni wlokły mi się w nieskonczonosc,marzylam by wyjsc do domu. Nie wspominam dobrze tego szpitala jak i wszystkie dziewczyny które tam rodziły i z nimi rozmawiałam. Wybrałam go jedynie na to że był najblizej mojego miejsca zamieszkania

2013-03-06 16:47

U mnie było podobnie jak w przypadku lusi_ja. Tylko że ja pierwszą ciąże poroniłam w 8 tyg lekarze zwlekali z łyżeczkowaniem wdało się zakażenie gdy doszło już do łyżeczkowania pierwszy raz miałam takie coś nie wiedziałam co i jak do tego dochodzi cały stres i żal po stracie ciąży nogi mi się trzęsły wszystko bolało a Pani anestezjolog do mnie z tekstem ,,Co jak się pieprzyłaś to umiałaś nogi rozkładać a teraz to nie'' myślałam że wstanę i dam jej w twarz za takie potraktowanie. Po tym zabiegu zazwyczaj wychodzi się po 3 dniach ja leżałam ponad 2 tyg przez czekanie lekarzy. Co do drugiej ciąży też leżałam kilka razy w szpitalu raz z powodów biegunki i zatrucia wtedy byłam w 6 tyg ciąży nie było widać akcji serca płodu a lekarka wprost że nic z tego nie będzie i chyba będziemy czyścić kolejny stres, płacz całe szczęście że poziom Beta rósł i czekali z decyzją akcja serca pojawiła się po paru dniach. I po co stresować pacjentki? Kolejny raz byłam w 20 tyg ciąży z lekkim krwawieniem z powodu kłykcin poza tym miałam również upławy ale ta sama lekarka co wcześniej stwierdziła że wody mi odpływają i dziecko mi umrze bo niema szans na przeżycie cała noc nie spałam płakałam dali mi wkładki ginekologiczne i co kilka godzin sprawdzali czy wody nie odpływają. I co wyszło znowu błąd lekarki i jej zbędne gadanie.Co do porodu już potem wszystko było w miarę dobrze omijając niektóre niemiłe odzywki położnych które chyba pomyliły miejsca pracy również miałam cc a oni mi po 15 godz kazali już przebierać i myć małego gdzie wszystko mnie bolało...Nie wspominam miło i dobrze nie oceniam tego szpitala zresztą jak większość jego pacjentek.

2013-03-06 15:43

Syna urodziłam przez cesarskie cięcie , ale może od początku. W ciągu całej ciąży 4 razy trafiałam do szpitala z powodu porodu przedwczesnego zagrażającego. Ostatni raz zaraz po Bozym Narodzeniu w 28 tyg ciązy . Jakość usług w szpitalu dość przeciętna .Mam w pamięci kilka sytuacji ,które zraziły mnie do tej instytucji. Miałam cukrzycę w ciązy i pielęgniarka ,nie chciała pobierać krwi więc mierzyła poziom cukru przy pomocy glukometru .Po kilku dniach oznajmiła ,że mam oddać pieniądze za paski.Przeżyłam szok.Suma o którą poprosiła była sporo większa niż kupno opakowania pasków 50sztuk na receptę. Druga sytuacja ,gdy miałam robione usg i spytałam o płeć lekarz odwrócił monitor w moją stronę i powiedział :" Patrz a zobaczysz" hmmm, ja widziałam biało-czarne kropki.Lekarz powiększył ponoć widok narządów abym zobaczyła.Po wymianie zdań ,że nie widzę wydarł się ,że jak kurdę nie widzę to nie jego problem.Nerwy mi puściły ,powiedziałam co myslałam i dopiero powiedział ,że urodzę "chłopa" . Jeśli chodzi o sam poród : Tego dnia przyszłam do szpitala na badania i zostałam zatrzymana ze względu na nadciśnienie.Poszłam na odz. gin-położ. jednak już po godzinie wysłano mnie na porodówkę. Zadnych skurczów ,zero bólu ,wody nie odeszły , czop nie wypadł. dziwiłam się po co tam idę.Pobrano krew do badań : CRP - 6. Po kilku godzinach leżenia -wstać nie mogłam- a o butelke z wodą prosiłam 3 godziny- dopóki nie weszła moja mama aby przynieść kilka rzeczy- wodę dała mi mama.Podpięto mnie pod ktg i okazało się ,że tętno dziecka jest nieprawidłowe. Zrobiono mi jeszcze badania Tym razem CRP 45. Dopiero wtedy w szaleńczym tempie zabrano mnie na salę operacyjną mówiąc ,że to chyba zamartwica węwnątrzmaciczna płodu.Sam poród cc był ok. Opieka już na oddziale położniczym nie była zła jednak jak to często bywa co niektóre położne chyba minęły się z powołaniem .Synka zobaczyłam i przystawiłam do piersi po 25 godzinach. Nikt nawet nie spytał czy chcę odciągać pokarm. Nie wyrażałam chęci karmienia małego mieszanką.W ciągu pierwszej doby podawano synkowi mleko z butelki . Przy piersi nie chciał jeść , tylko butelką. Pokarmu miałam mało a po 6 tygodniach walki moja przygoda z karmieniem a raczej odciąganiem mleka sie skończyła,bo w ciągu doby udawało się odciągnąć ok.50 ml pokarmu, które i tak dawałam synkowi -po kilka ml ściągałam i dolewałam aż uzbierało się chociaż na jedno karmienie. Ogólnie po porodzie w szpitalu opieka była o niebo lepsza niż jak leżałam w czasie ciąży. co mnie ucieszyło ? Mamy mogły pomagać przy kąpieli dzieci.