Witam,
Bunt dwulatka o którym piszecie pojawia się zwykle od ok. 15-18 miesiąca życia. Dziecko może wtedy pokazywać różne trudne zachowania, ale może być tak, że nie będą się one pojawiały. Dużo zależy od temperamentu, umiejętności dziecka (na dany wiek) radzenia sobie ze swoimi emocjami, sposobem wychowywania dziecka i pewnie jeszcze wielu innym. Zachowania mogą być bardzo intensywne ale też dziecko może szybko się uspokajać mimo napadów złości. Cały wachlarz różnorodnych zachowań.
Moja wiedza i doświadczenie pokazały mi przez te lata pracy z dzieckiem oraz przechodzenia tego czasu z moimi prywatnymi dziećmi, że ważne są dwa aspekty - wsparcie emocjonalne dla dziecka oraz konsekwencja.
Pisząc wsparcie emocjonalne mam namyśli zauważanie emocji jakie dziecko przeżywa, nazywanie ich, bycie przy dziecku. Jak to może wyglądać:
Sytuacja: dziecko rzuca się po podłodze w sklepie bo bardzo chce jakąś zabawę czy smakołyk, a usłyszało, że się nie zgadzamy.
Jak można się zachować - "widzę, że bardzo chciałabyś tą zabawkę i widzę, że się bardzo złościsz. Ale przyszliśmy dzisiaj na inne zakupy. Może następnym razem umówimy się na kupienie jakiejś zabawki. Jeśli potrzebujesz możesz się przytulić".
Nie mówimy tego wszystkiego co napisałam powyżej za jednym razem, bo krzyczące, zapłakane dziecko może wogóle nas nie usłyszeć. Należy to podzielić. Przerywać zdania pauzami. Jeśli dziecko krzyczy i nas nie słyszy. Można być obok dziecka i czekać spokojnie jak ono się uspokoi - siedzieć obok, ograniczyć kontakt wzrokowy, można powiedzieć jestem przy Tobie. Nie warto przejmować się innymi osobami które patrzą na tą całą sytuację. Ważne jest tu i teraz z dzieckiem i aby to przepracować. Kiedy dziecko będzie się uspokajać można zacząć rozmawiać. Trzeba wyczuć moment.
Może nie być tak, że kiedy zaczniemy tak postępować, zwłaszcza jeśli dziecko wcześniej takim swoim zachowaniem dawało radę nas przekonać, że zachowanie szybko zniknie. Ale jeśli będzie się powtarzać, a będziemy zachowywać spokój i nie będziemy ulegać takiemu zachowaniu to będzie się ono zmieniało. Złość może się pojawiać ale wybuchy histerii będą się skracać czy zmniejszać siłe, aż ustąpią.
I tu doszliśmy do drugiego punktu: konsekwentne zachowanie rodzica.
Nie ma złotego środka, bo każde dziecko jest inne.
Okresy buntu czyli dysharmonii występują dość cyklicznie w różnym wieku dziecka i przeplatają z okresami harmonii. Najwięcej się mówi o buncie dwulatka bo często jest to najwyraźniejszy moment zmiany zachowania. Ale te okresy występują już wcześniej. Jednak częstotliwość ich występowania, ich zmienność jest bardzo duża i dlatego mniej postrzegamy je jako okresy dysharmonii potocznie nazywane okresami buntu. Zwykle pojawiają się one w połówkach danego wieku. Więc okres buntu dwulatka nie jest jedynym którego doświadczymy. A pomyślcie co czeka Was, kiedy dziecko będzie nastolatkiem. Wtedy buntu dwulatka to pikuś :}
Czemu tak się dzieje: dziecko rozwija swoją tożsamość, a to budowanie wiąże się z przekraczaniem granic, czy pojawianiu się różnych emocji. Dwulatki czy dzieci młodsze chciałyby dużo powiedzieć, ale nie wszystkie jeszcze potrafią. Dużo już rozumieją. Te trudności w komunikacji mogą powodować frustracje i pojawianie się trudnych emocji. To samo dotyczy różnych umiejętności np. ruchowych. Dużo już umieją, ale chciałyby więcej, szybciej i to też bywa frustrujące. Gdy się często przeżywa takie emocje to gdy jeszcze rodzice stawiają granice i nie zgadzają się na różne rzeczy to bywa punktem zapalnym i znowu pojawia się złość.
Takie zachowania są rozwojowe i paradoksalnie powinniśmy się cieszyć, że są :) Co nie znaczy że mamy się na nie zgadzać. Należy mieć z tyły głowy z czego wynikają, ale należy kształtować te zachowania . Pokazywać dzieciom na co się zgadzamy, jakie zachowania są ok, a jakie są niedopuszczalne. Nie ma nic złego w tym, że dziecko się złości, płacze gdy jest nie zadowolone. Chodzi o to w jaki sposób wyraża te emocje. Jeśli niszczy rzeczy dookoła czy uderza innych to jest to niedopuszczalne. Rolą rodzica jest nauka emocji - nazywanie ich i pokazywanie jak sobie z nimi radzić. Samo nazwanie emocji często pomaga aby nie pojawił się wybuch, albo aby był mniejszy.
Jest jeszcze jedna sprawa, o której już kilka razy pisałam w różnych postach: my rodzice zbyt emocjonalnie i zbyt do siebie bierzemy emocje dziecka. Te emocje najczęściej nie są skierowane bezpośrednio do nas mimo, że my tej złości doświadczamy. To że nie zadowolone dziecko nas uderza nie jest złością skierowaną bezpośrednio do rodzica. Jest złe bo czegoś nie może dostać, słyszy sprzeciw. My jesteśmy przed nimi i nam się dostaje. Dostaje się bo jesteśmy. Nie warto tych emocji brać do siebie - dziecko mnie bije, nie kocha mnie itd. Poprostu tak umie te emocje wyrazić. Trzeba pomóc dziecku jak może je wyrażać we właściwy sposób.
np. widzę, że sie złościsz, rozumiem, że ważne jest dla ciebie żeby jeszcze zostać na placu zabaw. Ale już czas aby iść do domu. Nie zgadzam się na uderzanie. Możemy sobie razem poskakać żeby wyskakać tą złość lub potupać. I czekam aż będziesz spokojna.
Warto unikać słów: powinniśmy, musimy, bo one zachęcają do dyskusji - nie musimy, nie powinnismy. Idziemy i już; nie kupujemy bo tego nie planowaliśmy itd.
Wymaga to dużo wytrwałości i cierpliwości. Ale taki los nas rodziców :)
Polece książkę, o której już kiedyś pisałam "Co mówią dzieci zanim nauczą się mówić" - książka o emocjach, która podpowiada jak z nimi postępować i jakie błędy możemy robić i jakie mogą być ich konsekwencje. Książka nie tylko dla rodziców dzieci nie mówiących. Spokojnie dla rodziców 4-5 latków też :)
Dużo siły i wytrwałości.
pozdrawiam serdecznie,
Marta Cholewińska-Dacka