Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Przylepa

Data utworzenia : 2013-09-09 10:32 | Ostatni komentarz 2014-10-03 13:15

Proud Mommy

7928 Odsłony
24 Komentarze

Może i dość brzydko nazwałam ten wątek, ale te słowo najlepiej oddaje nasz problem. Otóż od urodzenia córki to ja jestem osobą, z którą spędza ona najwięcej czasu. Nie pracuję, zajmuję się domem i wychowaniem naszego urwiska. Jeszcze pół roku temu nie było tak źle. Córka płakała tylko w dzień, gdy znikałam jej z oczu. Teraz jest to i dzień, i noc.Trzy miesiące temu rozpoczęłam akcję "Mama wychodzi z domu", zostawiając dziecko pod opieką męża. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo niezadowolony był tatuś po pierwszych piskach córki. Podobnie jest z babciami. Doszło do tego, że nikt nie chce przygarnąć naszego krzykacza dopóki nie przestanie być krzykaczem. To oznacza, że jakiekolwiek wyjście z mężem bez dziecka jest niemożliwe. Próbowałam już zabaw w chowanego, wydłużając czas swoich zniknięć. Próbowałam krótszych wyjść z domu i dalej nic. W nocy podobnie. Jeśli obudzi się i mnie nie widzi, jest taka rozpacz, że wstaje od razu pół bloku. Przeniosłam się więc na podłogę do pokoju córki i śpię w śpiworze. Jestem przemęczona, a przez to powoli tracę cierpliwość. Niedługo zaczynam dorywczą pracę i już się boję na myśl pozostawienia córki z kimkolwiek z rodziny. Czy jest jeszcze coś, co mogłabym zrobić, żeby przyzwyczaić dziecko do moich zniknięć?

2014-10-03 13:15

Moja siostra też miała taki problem.. zaczęła po prostu stopniowo wychodzić z domu.. nawet niekoniecznie gdzieś szłą..czasem stawała za ścianą od domu i czekała 10 minut.. codziennie próby,aż w końcu mała zrozumiała,że mamusia poszła siusiu,ze mamusia poszła po chlebek i zaraz przyjdzie.. dziadkowie starali się ją zająć czymś innym,bawić sie z nią.. w końcu przestawała płakać i zapominała.. w końcu doszło do tego,ze siostra wychodziła na dwie godziny biegać,a kiedy wracała,to dziecko nawet nie zwracało uwagi,takie było zajęte zabawą :) wiadomo,ze można próbować wszystkiego,ale wydaje mi się,że jak przy wszystkich problemach z maluchem,trzeba być po prostu stanowczym.. Ja teraz mam 2 miesięczną córeczkę i celowo wychodzimy z mężem do sklepu,zostawiając małą z babcią,ostatnio nawet byliśmy na grzybach i nie było nas trzy godziny.. niech sie uczy od małego,ze z babcią też może być super :)

2014-10-03 10:28

kurcze u mnie też się to zczyna , jak ktoś tylko podchodzi do synka to od razu on pcha mi sie na ręce i płcze, jak siadam go na dywan to płacz bo on musi u mamusi na rękach .... mam nadzieję że wyrośnie z tego , teraz puki co da się jakoś zagadać jak wychodzę i zostaje z kimś innym w omu ale boję się żeby nie było gorzej

2014-10-03 01:22

Moje dziecko ma 10,5 mca i chyba przezywa lek separacyjny. W dzień jest w miare ok i nie musze ja zabierać ze sobą wszędzie. Mogę wyjść na chwile z pokoju w tym czasie potrafi pobawić się ok 10 minut samodzielnie potem zaczyna się denerwowal i zloscic i nawoluje mnie już. Drzemki były książkowe dwa razy dziennie jedna q,5 godz druga godzinna. Teraz od około tygodnia mala spi dwa razy po 45 minut i usypia z wielkim placzem odlozona do lozeczka. Kiedys nie było z tym problemu odlozona gaworzyla i usypianie zajmowalo jej ok 10 min. Teraz zajmuje nam to ok 20-30 i kazde odlozenie z rak konczy się placzem bo chce spac na rekach u mnie. W nocy jest tragedia budzi się bardzo często z przeraźliwym placzem i nie pomaga przytulenie pogłaskanie i odlozenie do lozeczka. Musze ja wziąć do naszego lozka wtedy zasypia momentalnie. Boje się ze ja naucze spac z nami a z drugiej strony boli mnie jak ona placze przeraźliwie jak ja odkładam do lozeczka. Sprawdzilam i przed nocnym snem smaruje dziasla zelem podaje czopek przecoiwbolowy niestety to nie pomaga i wiem ze przyczyna nie jest raczej bol. Jak radzic sobie z placzacym dzieckiem w nocy aby zasnelo i aby nie spalo z nami. Czy da się jakos przywrocic dawny schemat spania i noce będą spokojne. Meczy mnie wstawanie po kilkanaście razy w nocy i usypianie jej by znow wstać za ok godz i znow ja uspic. Dlatego ostatecznie spi teraz ze mna. Macie jakies pomysły. proszę o rade

2014-02-05 21:43

U nas też się zaczyna. Mama musi byc w polu widzenia. Ale tata jak juz jest w domu to jest rownie dobry. Gorzej gdyby chociaz na moment musiala zostac z kims kogo nie zna. Ale tez staramy sie spotykac z ludzmi, zwlaszcza spoza rodziny. Rozala jednych lubi od razu i obdarza usmiechem, a innych ma w glebokim powazaniu. Gorzej jest z dziecmi w naszym otoczeniu, bo jest ich malo, a jak sa to juz zazwyczaj w szkole czy przedszkolu lub mlodsze od mojej. Ponadto Rozala, chyba jak kazde dziecko, dobrze sie czuje na swoim terenie. Wtedy nikt jej nie straszny, ale wizyty w innych miejscach koncza sie tak, ze mala siedzi mi na kolanach caly czas.

2014-02-05 18:40

Świetnie sobie poradziłaś Kikacu. Takie chwile są z pewnością trudne dla mamy - z jednej strony chce zostać z dzieckiem i nie chce aby płakało z drugiej chciałaby choć chwilę spędzić sama i odpocząć. W wieku 7-8 miesięcy może zacząć się u dzieci lęk separacyjny. Rodzice mówią wtedy, że ich dzieci zaczynają intensywniej reagować na obce osoby - płakać kiedy je widzą, uciekać, chować się. Jeśli dziecko jest bardzo emocjonalnie związane z mamą to ona głównie daje poczucie bezpieczeństwa to bywa, że dlatego właśnie zdarza im się tak dać popalić mamom :) Dzielcie się Kochane jak sobie z tym radziłyście i piszcie jeśli jeszcze macie z tym problem, coś postaramy się podpowiedzieć wspólnymi siłami :) Pozdrawiam, Marta Cholewińska-Dacka

2014-02-03 23:51

Kryzys ósmego miesiaca- mamo nie odchodź! To moje pierwsze dziecko byłam bardzo zdziwiona, że moje dziecko w ósmym miesiącu zaczęło strasznie histeryzować kiedy tylko znikałam z jego pola widzenia. Zaczęłam czytać i okazuje się, że jest coś takiego jak kryzys ósmego miesiąca. Dziecko od około 6 miesiąca życia zaczyna rozpoznawać swoje uczucie, większość czasu spędza z mamusią toteż większość uczuć przelewa na nią. Niestety nie zdawałam sobie sprawy, że w przyszłości okaże si to dla mnie zmorą. Zmorą dlaczego? No bo chcąc wyjść do wc musiałam się nieźle napocić, żeby wymyślić sposób zajęcia malca na te karę chwil. Inaczej kończyło się to wielką histerią, trudną do uspokojenia później. Myślałam, że sprawę załatwi tatuś, będzie z nim więcej spędzał w weekendy czasu ( bo normalnie pracuje do późna i niestety nie zawsze może poświęcić wystarczającą ilość czasu maluchowi w tygodniu). Niestety okazało się, że tata jest beee i kolejna histeria. Ciągle uwieszony przy nodze brzdąc i jak tu ugotować, pozmywać naczynia, albo poodkurzać ?! Bardzo się denerwowałam co oczywiście dziecko wyczuwało i samo było niespokojne. Czytałam coraz więcej i więcej, nikt nie pisał o sposobie radzenia sobie z takim maluszkiem, a ja czułam się mega bezradna. Nareszcie postanowiłam się wziąć w garść. Dziecko to tylko dziecko trzeba go przecież jakoś podejść, zapraszałam więc koleżanki z dziećmi, babcie, dziadków i rodzinę, żeby maluch ciągle był z kimś , ale nie tylko ze mną, początkowo były krzyki, płacze ale z czasem maluch zaczął akceptować inne osoby poza mną. Dodatkowo pomogły dzieci okazywały wiele czułości malcowi i on zaczął rozumieć bardziej swoje uczucia i też przelewał ich część na zaprzyjaźnione dzieciaczki. W ten sposób dałam sobie radę z tym kryzysem, ale początki walki były bardzo trudne, mozolne i polane morzem łez.

2014-01-26 20:36

Witam, Dziekuje za odpowiedź postaram sie znalezc ciekawe zajecia dla dzieci i mam w warszawie (Ursynów). Do tej pory chodzilysmy na takie zajecia ale oddzielnie. Mala zostawala w klubiku a ja no coz na pewno mnie przy niej nie bylo. Teraz sobie uswiadomilam ze jest to moja wina nie dalam jej poczucia bezpieczeństwa. .. Jezeli macie juz sprawdzone zajecia dajcie znac.

2014-01-25 11:48

witam, A probowałyście razem chodzić do jakiegoś klubiku na zajęcia dla dzieci? Chodzi mi o takie zajęcia w których będziecie uczestniczyły razem. Może taka forma wspólnego spędzania czasu wpłynie na córeczkę, że stanie się bardziej śmiała. Prowadzę takie zajęcia na codzień. Przychodzą na nie różne dzieciaczki. Te bardziej nieśmiałe potrzebują niekiedy więcej czasu żeby pewnie poczuć się w grupie i aktywniej uczestniczyć w zajęciach, ale kiedy jest mama to dziecko czuje się bezpieczniej bo zawsze może do niej podejść i się przytulić. Mama pomaga w różnych sytuacjach konfliktowych oraz podpowiada jak się można w różnych sytuacjach zachować np. gdy dziecko chce się czymś pobawić. Dzięki temu pewniej funkcjonuje w grupie. Polecam :) Dzieciaki mają takie okresy, że są bardziej nieśmiałe. I może to wynikać z różnych rzeczy. Może być też tak, że wynika to z temperametu dziecka. Ale jeśli dziecko ma więcej doświadczeń w kontaktach społecznych i może ćwiczyć sobie, obserwować, uczestniczyć w różnych sytuacjach w grupie czy w kontakcie z drugą osobą - rówieśnikiem to tak jak napisałam wcześniej zaczyna się czuć pewniej, bo już wie co zrobić. serdecznie pozdrawiam, Marta Cholewińska-Dacka