Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Słowa, które ranią...

Data utworzenia : 2016-07-23 20:46 | Ostatni komentarz 2016-07-29 12:12

Malgorzata.Wolska-Kilic

2193 Odsłony
24 Komentarze

Z nerwów, przemęczenia, bezsilności,zupełnie niepotrzebnie, bez jakiegokolwiek pomyślunku powiemy coś dziecku, czego potem żałujemy. Zdarza się, że powiemy dziecku-zobacz,jak Kasia pięknie powiedziała wierszyk, ty też powiedz! albo:-no zjedź Wojtuś ze zjeżdżalni, nawet mała Martynka zjechała, a Ty się boisz! Nie powinno się porównywać dzieci, bo każde z nich jest inne, ma inny temperament i rozwija się swoim własnym tempem, bo kiedy wypowiemy takie słowa to nie oznacza wcale, że nasze dziecko jest nimi zmotywowane. To go boli,zaczyna mu drżeć bródka a oczka podbiegają łzami. Trzeba dziecko w sposób ciepły i mądry zachęcić, a nie dawać przykład z innych dzieci. Zdarzyło się Wam powiedzieć coś czego żałowałyście?

2016-07-29 12:12

Zdarzyło mi się wypowiedzieć słowa które raniły moją córcie bo widziałam jak zaczyna się smucić miałam okropne wyrzuty sumienia...jednak to nie było specjalne zachowanie tylko taki odruch mowy...po czy przeprosiłam ją i już zapomniała od razu. Było to np. kiedy czegoś nie chciał podać mówiłam wtedy " Amelka od razu podaje swojej mamusi to o co ją prosi " albo " Amelka zawsze słuch swojej mamy" teraz wiem, że nie można porównywać dzieci do innych bo to w swoim dziecku musimy sami znaleźć sposób dotarcia do nich :) Teraz jest już łatwiej bo córka jest większa i więcej rozumie :)

2016-07-28 22:59

Wybaczcie dziewczyny ale nie umiem tego zrozumieć. I moje dziecko w życiu nie wyszło by z domu brudne i absolutnie nie uważam że to coś złego. Wiadomo że dziecko nie rozumie że ma brudne spodenki i dlatego jemu to nie przeszkadza. Ale dorosłym już tak (fakt nie wszystkim). Nie odbierzcie źle moich słów bo nie chce nikogo obrazić chce wam tylko uświadomić. Że dla mnie to że moje dziecko musi być czyste albo że jak się ubrudzi to do stanu tej czystości zaraz daże jak tak samo oczywiste jak to że słońce jest żółte:-D jedyne co chciałabym zmienić w związku z tym i z czym mam ogromny problem i uważam że to złe to fakt że nie jestem w stanie pozwolić obecnie swojemu dziecku na samodzielność w jedzeniu. Fakt że on nie chce i nic z buzi nie ląduje za to wszędzie dookoła no ale to moja wina. Ale autentycznie dostaje furi nie do opanowania jak moje dziecko rzuca jedzeniem rozgmiata je w rękach i wciera w ubrania i włosy. Nic nie jest wstanie mnie do tego przekonać próbowałam kilka razy. I kończyło się to wyjściem z pomieszczenia Trzęsac się i powrotem i sprzątaniem z płaczem. Albo podniesieniem głosu. Powiedziałam nigdy więcej narazie bo to nie ma sensu. Dziecku też dobrze to nie robi. Ale to akurat uważam za chore i że nie powinnam tak reagować. Ale na terapię brak czasu. Cały dzień sama z dzieckiem

2016-07-28 22:24

Weronika, rozumiem o czym piszesz i zgadzam się z Tobą. To, co dla nas dorosłych jest normalne, dla dziecka może być problemem. Lubię i cenię czystość, ale nie pedantyzm. Nie przebieram małej z powodu plamki, nie myję Jej buzi po każdym posiłku, ale dbam, żeby na spacer wychodziła czysta. Większość dzieci nie lubi być ubierana i przebierana, tak więc znając moją małą tylko niepotrzebnie bym Ją drażniła kilkakrotnym przebieraniem. Myślę, że jest po prostu bardziej szczęśliwa z plamą na bluzce czy śladem kaszki na policzku, niż leżąca i złoszcząca się podczas przebierania. Nie mam na myśli oczywiście podstawowych zabiegów higienicznych oraz wyjątkowych sytuacji (np. kiedy pampers przecieknie i wszystko jest brudne). Miałam kiedyś w grupie dziewczynkę 3-letnią, która bardzo płakała w przedszkolu, szczególnie podczas śniadania. Po pewnym czasie doszłam do wniosku, że przyczyną płaczu jest właśnie posiłek - dziecko nie chciało wziąć do ręki bułki czy chleba, żeby się nie pobrudzić. Zupę jadła bardzo długo i ostrożnie wkładała łyżkę do buzi. Bardzo lubiła zajęcia plastyczne - poza malowaniem farbami i lepieniem z plasteliny. Nie bawiła się z dziećmi, żeby nie zniszczyć ubranek. Była dzieckiem bardzo nerwowym i płaczliwym.Okazało się, że to mama cały czas przed wyjściem do przedszkola zwracała Jej uwagę, żeby się nie ubrudziła. Mama była pedantką, a przez ten Jej pedantyzm dziecko nie mogło w pełni cieszyć się dzieciństwem.

2016-07-28 20:41

Ni e wiem czy dobrze się wyraziłam... Moja zachęta do zmiany nie wynikała z tego, co dotyczy Ciebie, bo tak jak piszesz lubisz swój pedantyzm i mnie to nie przeszkadza :). Chodzi mi o tym, że naszymi zachowaniami kształtujemy osobowość dziecka - skąd w przyszłości biorą się u nas ograniczenia, sztywności, nierozwiązane frustracje, obsesje właśnie? Zastanawiam się, czy jeśli od siebie czegoś wymagasz, to czy musisz tego wymagać od dziecka, dla którego nie jest ważne czy na ubranku nie zeszła plama? Pomyśl, coś co dla dziecka nie jest problemem nagle problemem się stanie i nie chodzi mi tutaj o "dobre wychowanie" tylko o osobowość - Ty sobie jakoś z tym pedantyzmem radzisz (a może właśnie dobra terapeutka wyjaśniłaby Ci skąd ten problem z emocjami, co się pod nimi nieświadomie kryje, skąd obsesja, o której piszesz), ale każdy jest inny i nie wiadomo jak to będzie rzutować na psychikę dziecka.

2016-07-28 17:59

Ja aż tak nie mam. W sensie z wodzie kapie normalnej fakt odkurzan codziennie no ale mamy psa i moje dziecko bawi się na podłodze:-D nie raz go pies wyliże albo mały bawi się na posłaniu psa takich rzeczy nie unijne i nie mam fobii bakterii chorób itp. Ja nie mogę znieść brudu który widać plam na ubraniach zabawy w błocie lub kałużach brudu z jedzenia. No i w szafach też muszę mieć ułożone. Powiem wam więcej jak chodziłam do pracy to wcale nie sprzątająm codziennie i zupełnie mi to nie przeszkadzało ale odkąd mam dziecko i siedzę w domu to nie cierpię bałaganu. Chociaż zawsze miałam coś dziwnego z tym związanego. Pamiętam jak bardzo kłócilam się z rodzicami że kazali mi się przebierać po powrocie ze szkoły nienawidziłam tego nie widziałam potrzeby i będąc w domu też chciałam ładnie wyglądać. Potem jak się wyprowadziłam już to też nigdy się nie przebierajam np po pracy. Normalnie w koszuli gotowajam obiad czy zmywajam naczynia wiem jak to brzmi sama się uśmiecham jak to pisze:-D ale nigdy nie miałam gorszych ciuchów co najwyżej sportowe i eleganckie. teraz kiedy jestem mamą też ubieram normalnie swoje rzeczy a nie dresy czy coś wiadomo garsondj nie noszę:-P ale sukienki czy koszule już tak tylko nie takie mega eleganckie. Poprostu lubię ładnie też wyglądać będąc w domu:-D do czego zmierzam? Otóż do tego że moje dziecko też nie ma gorszych i lepszych ciuchów. Uwielbiam jak ładnie wygląda a jak coś się zaplanie rozciągnie czy jest sprame jest dla mnie nie do użytku

2016-07-28 17:36

Justyna moja ciocia gdy urodzila pierwsze dziecko zachowywala sie jak pedantka.ubrania krochmalila prasowala.nie moglo dotknac podlogi bo anuz tam jakies roztocza.ciagle ja kremowala od slonca az grubo jak troche brudna zaraz myla.to bylo troche denerwujace jak do nas przyjechala.woda do kapieli tylko przegotowana.a przy drugim dziecku sie uspokoila.widocznie przy dwojce nie miala za bardzo sily i czasu roznica wieku niecale 2 lata.moze i Tobie przy drugim dziecku .przejdzie ta nerwica

2016-07-28 16:17

Weronika ja nie uważam że terapia to coś złego sama kiedyś korzystałam ale z innego powodu ale raz ze nie bardzo mi pomogła i trochę straciłam zaufanie poza tym poddając się terapi trzeba chcieć coś zmienić a ja jak pisałam nie widzę w tym nic złego. Jestem mega pedantka i wcale nie chce raczej tego zmieniać uwielbiam życie w porządku czystości i zaplanowane. Jeśli miałabym coś zmienić i iść na terapię to raczej z powodu problemu panowania nad emocjami i takiej nie stałośćg (pisałam o tym w innych wątkach jak źle psychicznie się czuję)fakt że to nie panowanjd nad emocjami zdarza się też w sytuacji gdy synek się upaprze chodź rzadko tylko jeśli nie mam możliwości go od razu przebrać. Ale uważam że problem jest z emocjach bo nie tylko w takich sytuacjach to się zdarza.

2016-07-28 15:01

Kroki, to np. terapia (nie obraź się ;p, dla mnie terapia to coś normalnego, to rozwój siebie), właśnie wtedy, kiedy coś jest silniejsze od nas. Nie będę tutaj pisać możliwych skutków dla dziecka, można to bagatelizować, bo może to się wydawać nieistotne teraz, a kiedyś ten mały człowieczek będzie miał dużą osobowość, a my będziemy się zastanawiać, skąd się coś u niego wzięło, dziwić się, dlaczego się zachowuje tak, a nie inaczej itp... Właśnie na terapii można poznać źródła, co do własnej osobowości i możliwy wpływ naszego zachowania teraz. To tylko taka zachęta do ciągłego rozwoju (moim zdaniem rozwijamy się przez całe życie), proszę nie odbierz tego jako czegoś złego, oskarżenia czy coś, to nie jest moją intencją. :)