Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16023 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-14 16:28

Witam. Według mnie największym problemem związanym z karmieniem piersią jest nawał pokarmu jeszcze podczas pobytu w szpitalu oraz niestety niemiłe położne i pielęgniarki. Sama po pierwszym porodzie (cc), swiadoma, że pokarm może pojawić się po pierwszej dobie dostałam nawału pokarmu, kilkanascie razy pytałam poloznych i informowałam o twardych piersiach ( wydaje mi się,że przy pierwszym porodzie nie wszystko jest do końca jasne i oczywiste) gdyby nie laktator skończyło by się na pewno zapaleniem piersi co wiem, ze jest okropnym doświadczeniem. Więc moja rada brzmi żeby wziąć ze sobą gdzieś do torby laktator może się nie przydać, ale może również naprawdę pomóc jak w moim przypadku. Może niektóre szpitale są w nie wyposażone lub będą (oby). A co do personelu to tez jest sprawa indywidualna szpitali trafi się jedna Pani na dziesięć ktora jest miła i chętna do pomocy, a nie tylko odsiaduje godziny w pracy. Cóż tu można zamiast radzić życzyć jak najbardziej przychylnych i pomocnych w tych trudnych pierwszych dniach po porodzie osób wokół siebie. Pozdrawiam

2018-06-14 16:27

Moim zdaniem, najtrudniejsze w karmieniu piersią są: brak wsparcia ze strony rodziny i często personelu i ciągle, niestety, zbyt utrudniony dostęp do certyfikowanego doradcy laktacyjnego, a takie porady powinny być refundowane, a dostępność powinna być w każdym szpitalu. Obecnie leżymy 12 dobę po porodzie z moim synem i miałam okazję poznać kilka dziewczyn, które nie miały wsparcia (ze strony najbliższych), gdzie fakt, że kobieta sobie nie radzi z karmieniem uznawany jest za defekt matki, bo co to za matka, która nie potrafi wykarmić swojego dziecka - lepiej podać mieszankę i mieć spokój. Na szczęście w szpitalu, w którym przyszedł na świat mój Staś jest personel, który służy pomocą i jest bardzo mocno nastawiony na karmienie piersią, a do tego dyżuruje tu doradczyni laktacyjna. Ważnym problemem jest również karmienie piersią w miejscach publicznych - bo jak kobieta śmie wyjąć pierś w restauracji, czy parku. Większa część społeczeństwa uważa to za niesmaczne... A przecież mały człowiek musi jakoś jeść i pić. Jak zniwelować te problemy? Przede wszystkim uświadamiając społeczeństwo poprzez akcje, kampanie, reklamy, że wsparcie i akceptacja społeczna jest ważna i potrzebna. Bo przecież #karmienietonieproblem :)

2018-06-14 16:13

Urodziłam niedawno swoje pierwsze dziecko. Wiadomo karmienie łatwe nie jest. Córka uparla się na jedną pierś a wiadomo w drugiej pokarm przybywał. Na pomoc przybyły kapturki z lovi które uratował sytuację na tyle że córka nauczyła się ciągnąć pokarm z dwóch piersi. Jednak pokarmu przybywało więcej więc zakupiłam laktator ręczny i przyznam się że łatwo nie jest. Jest to męczący proces i długi. Ważne jest dla mnie aby córka jak najdłużej mogła jeść pokarm z piersi. Niestety musimy z córcia jeździć po różnych poradniach i niestety laktatorem ręcznym nie zawsze wyciągnę tyle mleka w krótkim czasie. Jednak jest to dla mnie cudowny czas gdy moja córka jest ze mną i czuje się niesamowitą więź, uwielbiam gdy podczas karmienia patrzy się na mnie.

2018-06-14 16:09

Za najtrudniejszy problem podczas laktacji uważam nawał oraz niedobór pokarmu, a także towarzysząca przy tym niewiedza i popełnianie prostych błędów. Po powrocie ze szpitala do domu każdą nas spotkać może nawał pokarmu, a nasz maluszek nie będzie w stanie zjeść nadprodukowanego mleka. Wielu osobom w takiej sytuacji przychodzi do głowy częste odciąganie mleka laktatorem. Jest to błąd i ja sama do niedawna żyłam w błędzie. Im częściej będziemy przystawiać maluszka do piersi oraz dodatkowo często będziemy odciągać mleko laktatorem tym pokarmu będzie jeszcze więcej. Mam prostą metodę mianowicie podczas nawału pokarmu przed przystawieniem naszego maluszka do piersi należy przez kilak sekund ogrzać obie piersi ciepłym powietrzem suszarki do włosów. Strumień ciepłego powietrza wykonujemy okrągłymi ruchami wokół każdej piersi. Uczulam osoby robiące to pierwszy raz z każdej piersi intensywnie wypłynie nadmiar mleka warto mieć pod ręką np. pieluszkę tetrową. Dodatkowo możemy sobie pomóc robiąc masaż piersi podczas wieczornego prysznicu, strumieniem ciepłej wody wokół piersi. Co jeżeli przejdziemy ten ciężki okres.? Nie zawsze jest tak pięknie i na przekór może nas spotkać niedobór pokarmu, a w tedy laktator jest dla kobiety urządzeniem niezbędnym. Jak już w wspomniałam wcześniej podczas niedoboru należy pobudzić nasz mózg do produkcji mleka w pęcherzykach mlecznych w związku z tym jak najczęściej staramy się przystawiać dziecko do piersi, a dodatkowo korzystamy z cudu techniki jakim jest laktator. Polecam zasadę 7-5-3. Czyli z każdej piersi odciągamy pokarm laktatorem 7 min, następnie 5 min oraz 3 min. Łącznie z obu piersi odciągamy pokarm przez 30 min i tak powtarzamy ten cykl 5 razy w ciągu doby. Dodatkowo im częściej przystawimy do piersi maluszka tym lepiej. pozdrawiam Kasia :)

2018-06-14 16:03

Dla mnie największym problemem z okresu karmienia piersią był dyskomfort a nawet wstyd w sytuacjach, gdy synek chciał jeść w innych miejscach niż dom. Doszło nawet do takich sytuacji, że przestałam wychodzić na dłużej. Robiłam tylko spacery, które trwały niecałą godzinę bo wiedziałam, że zbliża się godzina karmienia. Niestety bliscy często naśmiewali się z tego, że chowam się po pokojach i sugerowali bym zaczęła karmić butelką i mlekiem modyfikowanym. Nie chciałam ich słuchać bo wiedziałam, że moje mleko jest dla synka najlepsze... ale w pewnym momencie faktycznie zaczęło mi to sprawić duży problem...Postanowiłam skończyć ze wstydem i zakupiłam chustę do karmienia.. uratowała mój spokój ducha a synek mógł spokojnie się najadać... przestałam tez zwracać uwagę na nieprzyjazne ludzi, dla których fakt, że mój syn właśnie spożywa swój posiłek był odrażający. Wytłumaczył sobie, że skoro Ci ludzie tak się zachowują to jest tylko i wyłącznie ich problem... dziecko jest dla mnie najważniejsze i nie będę go głodzie bo jakaś osoba ma z tym kłopot. Potem zaczęłam używać laktatora, który rozwiązał problem z moją dłuższą nieobecnością.. ściągnąłam pokarm a mąż mógł spokojnie nakarmić synka gdy mnie nie było w domu.

2018-06-14 15:43

Największym problemem dla mam karmiących (zarówno tych przyszłych) jest brak świadomości i wiedzy. Jako przyszła mama odrazu wiedziałam, ze chce karmić piersią, bo jest to najwspanialszy dar jaki mogę dać moim dzieciom. Niestety, z każdej strony słyszałam o tym: - jak powinny wstydzić sie kobiety karmiące publicznie - jak to bardzo boli i jak mocno sie cierpi - jak ja wykarmie piersią blizniaki - ze moje piersi bedą brzydkie i całe w ranach - ze mogę nie miec pokarmu i tylko sie rozczaruje - ze nigdzie nie wyjdę, bo dzieci bedą chciały jeść moj pokarm Dla pokrzepieniu duszy usłyszałam jedna zaletę : oszczędność na MM. Przyznam szczerze, ze brzmiało to strasznie. Karmienie piersią jawiło sie w czarnych barwach z bólem i brakiem akceptacji samej siebie w tle. Na szczęście zaczęłam czytać artykuły, pytać zaufanych osób. W odpowiedzi usłyszałam, ze najważniejsze jest wsparcie bliskich, nie poddawanie sie i odpowiedni masaz aby pokarm sie produkował. Położna poleciła mi Wasz elektryczny laktator Lovi, który sprawi, ze karmienie bedzie znacznie łatwiejsze. I tak do Was trafiłam :)

2018-06-14 15:37

Najwiekszym problemem jak dla mnie sa bolące sutki, kiedy podczas karmienia odczuwasz ogromny ból wywołujący łzy. Z miłości do maluszka nie wolno sie poddawac i trzeba przetrwać ten problem bo po jakims czasie on mija. A maleństwo dostaje to co najlepsze.

2018-06-14 15:34

Obrzęk i zapalenie piersi to problem,który zdarza się bardzo często. Najczesciej spowodowane złym przystawianiem dziecka do piersi, słabo ssające dziecko , noszenie zbyt ciasnego biustonosza lub zbyt długie przerwy między karmieniami. Mój synek urodził się w 33tc, jako wcześniak został umieszczony w inkubatorze, a mi pozostało po cc próba walki o rozbudzenie laktacji. Jest to proces żmudny, na początku bardzo bolesny, ale trzeba być wytrwałym. Już na drugi dzień pielegniarki mogły podać synkowi nie tylko moją siare, ale i mleczko ściągnięte szpitalnym laktatorem. Po kilku dniach, gdy synek oddychał sam mogłam spróbować przestawić synka do piersi. Robiłam to codziennie, jednak synek nie miał tyle siły, by efektywnie ssać i opróżnić moje piersi. Produkowały one już wystarczającą ilość mleka, by się najadl, ale synek ich nie oprozniał, doprowadzając później przy nawale pokarmu do obrzęku i zapalenia piersi. Najlepszym sposobem jest jak najczęstsze przystawianie dziecka do piersi, u mnie było to utrudnione przez to, że synek leżał w inkubatorze. Mimo to, gdy tylko mogłam przystawiałam synka do piersi, a pielęgniarki sprawdziły, czy robię to prawidłowo. Dodatkowo dostałam leki przeciwzapalne, warto o nie poprosić, bo przynoszą także ulgę w bólu. Pomocne jest również noszenie luźnego biustonosza, ciepły prysznic lub okład który wspomaga wypływ pokarmu z piersi przy karmieniu lub ściąganiu pokarmu laktatorem. Natomiast po karmięiu lub ściągnięciu przyda się zimny okład, który z kolei da ulgę, obolałym piersiom, może to być np. Ręcznik zmoczony w zimnej wodzie. Nie wolno mocno naciskać, masować, by "rozbić ten niby kamień z piersi", może to pogorszyc stan zapalny i przynieść jeszcze większy ból. Ważny jest nasz spokój, nerwy nie są dobrym doradcą. Trzeba patrzeć optymistycznie karmienie to nie problem choć czasem są trudności. Mimo to warto podjąć próbę ich pokonania i cieszyć się, że dajemy dziecku to co najcenniejsze, nasze mleko. I nie ważne, czy karmisz bezpośrednio z piersi, czy odciagnietym mlekiem, ważne, że dajesz część siebie i życiodajny pokarm. Mi się nie udało długo karmić piersią, ale laktator pomógł mi synka karmić do 10 miesiąca moim odciagnietym mlekiem. Drugie dziecko też będę karmiła naturalnie, bo nie ma problemów, których nie da się rozwiązać.