Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (588 Wątki)

Czy rodzina wielodzietna zawsze kojarzy się z patologią?

Data utworzenia : 2016-06-15 10:19 | Ostatni komentarz 2016-07-22 07:16

Bławatkowa2015

5062 Odsłony
89 Komentarze

Niedawno dowiedziałam się, że moja znajoma spodziewa się dziewiątego dziecka. Co więcej, ciąża ta jest absolutnie planowana :) Oczywiście nie obyło się bez komentarzy. Moja znajoma, która jest zresztą matką czworga dzieci, bardzo nieprzychylnie wypowiedziała się na temat przyszłej mamy. Zaczęła zarzucać Jej, że ta nie ma innych aspiracji oprócz rodzenia dzieci. Kobieta pomimo licznego potomstwa jest bardzo zadbana i bardzo dobrze zorganizowana. Nie mogę zrozumieć tego, dlaczego ludzie tak dziwnie zapatrują się na rodziny, które posiadają więcej niż troje dzieci. Kiedy powiedziałam mojej szwagierce, że planujemy jeszcze jedno lub dwoje dzieci, spojrzała na mnie z niedowierzaniem i zapytała: "To Ty dziewczyno już nie chcesz wyjść do ludzi?". Sama ma jedno dziecko i jak twierdzi, już czasem brakuje Jej czasu dla siebie, więc więcej dzieci nie planuje. Jestem w stanie zrozumieć szwagierkę, ale opinia matki czworga dzieci bardzo mnie zaskoczyła. Słowo "dziecioroby" z Jej ust brzmi co najmniej niedorzecznie. Kiedy brat Męża dowiedział się, że zaszłam w ciążę zaledwie 7 miesięcy po porodzie, nie szczędził nam uszczypliwości. Podczas Wigilii skomentował sytuację, obracając sprawę w niesmaczny żart. Zapytał gości: "Wiecie jakie nowe hobby ma X oprócz mechaniki? Robienie dzieci!". Myślałam, że wyjdę się z siebie i stanę obok. Dobrze, że Mąż tego nie słyszał. Ale to stary kawaler, więc jestem w stanie to zrozumieć... A Wy dziewczyny co sądzicie o rodzinach, które mają więcej niż troje dzieci? Podziwiacie je, czy może wręcz przeciwnie?

2016-07-22 07:16

Angel wiem jak to jest ze bo wypada cała rodzinę zaprosić. Ale nawet jak masz duża rodzinę bo rodzenstwo rodziców to ich nie musisz zapraszać. Możecie rodzicom powiedzieć że nie stać was żeby tyle osób zaprosić bo domyślam się że chrzest na 40 os to w jakiejś restauracji. Jest to wtedy wydatek kosztu koło 4tysięcy. Niektórzy robią wesela na taką ilość osób. Rodzicom bym powiedziała że nie stać nas, chyba że oni za wszystko zapłacą jeśli już chcą koniecznie mieć tyle gości. Ja to bym nawet nie chciała żeby tyle osób było. U mnie będzie 14. Rodzenstwo nasze rodzice i dziadki to wszystko. A właśnie tak było z naszym weselem bo dziadki nasze są z wielodzietnych rodzin i bo wypada zaprosić wypada. Jak nie znam ludzi, nikt do mnie nie dzwoni, widziałam je jak byłam malutka to po co mam ich zapraszać. Ja to przynajmniej widziałam a mąż to wogole nie widział a bo trzeba zaprosić bo kiedyś rodzice byli tam u ich dzieci na ślubie. Kontaktu nie ma więc po co? Ty jak masz kontakt ze wszystkimi to możesz po prostu powiedzieć że tylko rodzice i wasze rodzenstwo. Ty będziesz zmęczona, każdy będzie chciał dziecko ponosić i ono też będzie zmęczone. Lepiej jak ktoś chce to niech dziecko przyjdzie odwiedzić w domu.

2016-07-21 22:59

Największą głupotą jest karanie w jakikolwiek sposób starszego rodzeństwa za coś co przeskrobały młodsze dzieci... Nie potrafię tego pojąć. A co starsze rodzeństwo jest winne? Przecież nie zmuszą siłą młodszych dzieciaków, żeby siedziały grzecznie na pupie i nic nie robiły... Angel a nie można zaprosić tylko najbliższej rodziny? Tzn, rodzice, chrzestni i rodzeństwo? Jakbym ja miała prosić całe rodzeństwo mojego ojca to też by tych ludzi się trochę nazbierało. Moja szwagierka też jak robiła chrzciny to prosiła tylko najbliższych i wyszło jej 12 osób, z roczkiem podobnie, bo było nas łącznie 14, bez żadnych wujków, ciotek, kuzynek itp

2016-07-21 09:41

Dziewczyny macie rację, co do jednakowego traktowania. Wspominałam w innym wątku o moim tacie. Wtrącę też, że kiedyś były nieco inne czasy, rola, gospodarstwa itd. Mój tato miał 4 siostry. W domu był ulubieńcem mamusi. Kochany synuś. Wiem to z opowieści cioci np. że jak mama dawała cukierki to jemu zawsze więcej. Jak chciał herbaty to nie robił sobie sam, tylko matka kazała siostrze aby zrobiła mu. Efekt? Mój tato teraz miał w domu nie 5 kobiet, a 4, żonę i 3 córki i oczekiwał tego samego. Efekt? Żadna siostra taty nie przepada za nim, każda ma jakiś tam żal do niego gdzieś. Choć już jako dorosłe kobiety zdają sobie sprawę, że to nie jego wina, a rodziców. U nas w domu było inaczej, wszystko po równo, głupi przykład słodyczy, zawsze mama dzieliła na 3, jak zostawało nie do podzielenia, to cukierasy były rodziców. Z wiekiem niestety zaczynało już widać pewne różnice, najmłodsza zdecydowanie miała więcej rzeczy traktowanych pobłażliwie. Ale tak to chyba już jest, że starsze rodzeństwo "przeciera szlaki".

2016-07-13 16:51

Ja też ja jako najstarsza z rodzeństwa miałam przechlapane. Rodzice wychodzili z założenia, że skoro jestem najstarsza to muszę dawać przykład rodzeństwu. Większej bzdury nie znam. Ale tak było. I co zbroili to ja za to obrywałam, bo albo im niby pokazałam albo tak po prostu. I przez to w dzieciństwie miałam ich dość, psuli mi zabawki, biegali za mną i moimi koleżankami itp itd:)

2016-07-12 23:48

Mój mąż pochodzi z rodziny wielodzietnej.Było ich dokładnie ósemka.Ostatnio nawet zażartowałam,że jego mama długo go nie karmiła piersią ,bo zaraz musiała karmić następne dziecko.Nie wyobrażam sobie jak ona zdołała upilnować ich wszystkich,nakarmić,wykąpać,uczesać,przebrać,wysłuchać,odrobić lekcje............................................................................................................?Mama dbała o nich,byli czyści , zadbani i najedzeni. Mąż nigdy nie mógł pojechać z rodzicami gdziekolwiek się wybierali,ponieważ zostawał w domu z młodszym rodzeństwem. Teść zarabiał na rodzinę ,a teściowa zajmowała się dziećmi.Nigdy im się nie przelewało,żyli skromnie. Ale dzisiaj wszyscy są dobrymi ludźmi,mają swoje rodziny .Kontakt mamy z jednymi lepsi a z drugimi ciut gorszy. Jako dzieci nie mieli czekoladek,zabawek,wycieczek,markowych ciuszków.I właśnie dlatego,że tego nie mieli nauczyli się oszczędzać i coś w życiu osiągnąć. Podziwiam takie rodziny teraz tym bardziej jak zostałam matką,bo czasem mam problem ogarnąć dwójkę dzieci a co dopiero ośmioro. Mimo,że było ich tak dużo to nie zauważyłam,aby któreś z dzieci było faworyzowane,traktowani są na równi. Jedynym minusem tak dużej rodziny jest organizowanie jakiejkolwiek imprezy,bo wszystkich trzeba zaprosić.Na chrzcinach mojej córki będzie aż 40 osób.

2016-07-12 23:32

Małgosiu ja sobie wyobrażam, bo jednak miałam taką sytuację w domu. Mam trójkę braci, ze mną czworo. Żadne z nas nie było traktowane równo ani przez mamę, ani przez babcię. Mój tata traktował nas tak samo, to fakt. Ale tylko on. Moja babcia swoje dzieci też traktowała nierówno niestety, syna wychwalała ponad wszystko i że tak(wybaczcie) powiem, w tyłek by mu wlazła. Natomiast moja mama zawsze była ta "zła", mimo że całe życie z nią mieszkała, opiekowała się, mimo różnych kłótni, zawsze przy niej była, nawet na łożu śmierci. Co do nas wnucząt - nie lubiła żadnego z nas, oprócz jednego wnuka. Miała pięcioro prawnucząt i tak naprawdę lubiła tylko mojego synka, a nawet kochała. Jakby co, to nie mówię o babci źle, tylko po prostu mówię, jak było całe życie i jak ona sama o tym mówiła, jeszcze za życia. W ten sposób chciałam wam pokazać, że jednak faworyzowanie dzieci/wnucząt może być "normalką", jednak nie powinno mieć miejsca. U nas przez to właśnie często były kłótnie. Ja, jako najmłodsza miałam na więcej pozwalane np, niż mój najstarszy brat. DO tej pory potrafi wypomnieć mojej mamie, że on jak był mały to musiał chodzić spać o tej i o tej, a ja o tej i o tej.. Dlatego nie powinno się faworyzować dzieci, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi :(

2016-07-12 22:24

Rodzeństwo może nie mieć również że sobą kontaktu z innego powodu. Jednemu z rodzeństwa lepiej się powodzi a drugie porostu zazdrości. Nie może uporać się z tym, że ktoś ma lepszą pracę, dom, rodzinę ale tutaj nie ma wpływu wychowanie ponieważ uważam że dzieci wychowuje się tak samo, że nie ma różnych metod wychowawczych dla jednego czy drugiego dziecka. Po prostu wynika to z charakteru i sposobu życia.

2016-07-12 18:55

Jeżeli dzieci powstają z miłości i stać rodzinę na utrzymanie , i jest w domu miłość., to odpowiedz jest jedna: to nie jest patologia . Przykre.,że rodziny wielodzietne z góry są tak traktowane . Z własnego doświadczenia wiem jak.to jest . Ze mną i moim rodzeństwem jest Nas piątka . Mama podwójnie musiała się starać ,żeby nikt nie mógł powiedzieć ,ze w Naszym domu jest patologia . Zawsze czyści , zawsze schludnie ubrani , zawsze śniadanie do szkoły . Dla porównania : w mojej klasie chłopak , który ma tylko siostrę , brudny , niezadbany. I nikt o nich nic złego nie powiedział , a Nas sprawdzali na okrągło .