Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2330 Wątki)

Aborcja zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi!

Data utworzenia : 2016-04-04 14:40 | Ostatni komentarz 2016-09-02 12:05

Bławatkowa2015

7937 Odsłony
137 Komentarze

Badania dowodzą, że po dokonaniu aborcji ryzyko raka piersi wzrasta o 44%. Ryzyko to rośnie proporcjonalnie do liczby kolejnych zabiegów. Po dwóch zabiegach zwiększa się o 76%, a po trzech o 89%! Zależność tą odkryła Dr Angela Lanfranchi, chirurg specjalizujący się w walce z rakiem piersi. Przykładem na słuszność tej tezy jest TONI BRAXTON, znana gwiazda muzyki R&B, która usunęła ciążę i zachorowała na raka piersi oraz znana modelka Janice Dickinson, która przerwała ciążę 2 razy. Ona także zachorowała... Kolejną kobietą, która zdecydowała się na ten drastyczny krok i zachorowała na raka piersi jest Sharon Osbourne, żona słynnego muzyka rockowego. "Kiedy przerywa się ciążę, zabijając nienarodzone dziecko, tkanka w piersi matki nie może dojrzewać w sposób naturalny, co zwiększa ryzyko wystąpienia w przyszłości choroby nowotworowej. Poronienie w pierwszym trymestrze ciąży nie jest związane ze wzrostem ryzyka raka piersi, ponieważ poziom estrogenów nie jest tak podniesiony podczas takiej ciąży, jak podczas ciąży przebiegającej prawidłowo". Czy wiedziałyście o tej zależności? To kolejny dowód na to, że trzeba bronić poczętego życia! Dokonując aborcji kobieta dokonuje zbrodni nie tylko na swoim dzieciątku ale także na sobie!

2016-05-07 17:47

Moja ostatnia wypowiedź.. i uciekam z tego wątku na dobre ;). 1. Wszystkie przyznajemy, że mamy swoje zdanie i je otwarcie wyrażamy - ok. 2. Prezentujemy przykłady zgodne z własnymi doświadczeniami oraz wartościami - ok. 3. Po czym oceniamy i osądzamy "kto jest hipokrytą, a kto nie", "kogo wina czy niewina - dziecka, kobiety, gwałciciela", "co jest zabójstwem, a co nie"; próbujemy na siłę dopiąć swego, czasami wsadzamy kobiety do jednego worka, dajemy jej wybór i go odbieramy itp. - nie ok. Czy poza odmiennymi zdaniami możemy naprawdę poszanować decyzje i odpowiedzialność drugiego człowieka, tzn. poza patrzeniem czarno-białym znajdziemy różne odcienie i pozwolimy sobie tolerować różne warianty życia? Czyli możliwe będzie, że: - jest ktoś religijny i nie jest za aborcją - jest ktoś, kto wierzy w swojego boga i dopuszcza aborcję - jest ktoś, kto zna przykłady kobiet, które tego żałowały i nie jest za aborcją - jest ktoś, kto zna przykłady kobiet, które tego żałowały i dopuszcza aborcję - jest ktoś, kto zna przykłady kobiet, które tego nie żałowały, ale potępia aborcję - jest ktoś, kto zna przykłady kobiet, które tego nie żałowały i dopuszcza aborcję - jest ktoś, kto jest wierzący, ale stoi po środku i nie wie czy potępia czy nie potępia aborcji - jest ktoś, kto jest niewierzący, ale stoi po środku i nie wie czy potępia czy nie potępia aborcji i jeszcze wiele innych nieograniczających kombinacji... Czy zgodnie z punktami 1. i 2. możemy się w kółko nie licytować przykładami i argumentami? (od razu odpowiem: nie mówię, żeby nie wyrazić swojej opinii, ale, by nie licytować się ciągle w jej obrębie :))

2016-05-07 16:47

Małgosia ja po raz kolejny podpisuje się pod Twoją wypowiedzią obiema rękami. Ja również wolałabym żyć niż zostać brutalnie zabita. Aborcja jest dla mnie zabójstwem i uważam, że kobieta zgwałcona zachodzi w ciąże i co?? Dokona aborcji i nie będzie myślała już o dziecku któremu nie dała szanse na życie tylko pozwoliła je zabić??? Nie będzie już pamiętała o gwałcie bo dziecka nie będzie więc gwałtu nie było??? Wg mnie wtedy będzie myślała o wiele częściej i miała dodatkowo wyrzuty sumienia za czyn na który zezwoliła. Baaa, który sama zaplanowała i na niego pozwoliła.

2016-05-07 16:17

A ja gdybym była dzieckiem z gwałtu to oczywiście, że wolałabym żeby dano mi szansę na przeżycie i oddano do adopcji niż zabito. Za co? Co ja takiego zrobiłam? Czy ja zgwalcilam? Dlaczego mieliby mnie zabić? Oczywiście, że chciałbym żyć. A najlepiej to bym chciała żeby taka mama mnie pokochała i wychowała, bo nie jestem niczemu winna. Ale jakby nie była wstanie , nie miałabym za zle. Byłoby mi dopiero wtedy przykro, gdyby chciała skazać mnie na śmierć. Może gdzieś czekała by na mnie kochcjaca rodzina? A jak nie to poradzilabym sobie jakoś inaczej, ale na pewno nie chciałabym umrzeć.

2016-05-07 16:14

Małgosiu czy naprawdę myślisz że dla dziecka lepsze jest oddanie niż aborcja? Bo naprawdę nie mogę tego pojąć. Gdybym ja była takim dzieckiem to pięćset razy wolałabym żeby mama mnie nie urodziła niż oddala do domu dziecka

2016-05-07 15:57

Magiczny niestety w ani jednym zdaniu się z Tobą nie zgadzam. No może tylko w tym, że kobieta niekiedy powinna mieć wybór. Po pierwsze wytłumacz mi jak księża mogą zmusić do zatrzymania dziecka? Zamkna na sile na porodowce i każą rodzić? w ogóle skąd będą wiedzieć o planach aborcji? Nie rozumiem... Po drugie. Owszem, kobieta nie jest inkubatorem itd. Ale czemu dziecko jest winne? Uważasz, że jak dokona aborcji to już wymaze gwałt z pamięci? Skoro cierpi, nikt nie każe jej wychowywać. Istnieje mnóstwo par, które na przykład nie mogą mieć dzieci i czekają na adopcję. Myślisz, że zabójstwo to lepsze wyjście? No i po trzecie. Twoja imienniczka zaszła w niechcianą ciążę. A czyja to przepraszam wina? Czy nie zdawała sobie sprawy, że seks to nie zabawa, ale przede wszystkim duża odpowiedzialność? Chyba wiedziała skąd się biorą dzieci... Nie wiedziała też, że istnieją różne instytucje, gdzie można oddać maleństwo? że nie trzeba od razu zabijać? Dla mnie to bez serca.

2016-05-07 15:23

Nie zdążyłam się odnieść do mojej ostatniej wypowiedzi. Ale Justyna później wyjaśniła moje słowa sama, bo o to mi mniej więcej chodziło. Owszem księża są od tego, żeby odwodzić od aborcji, bo teoretycznie Polska jest katolickim krajem. Ale odwodzić a zmuszać do zatrzymania dziecka to dwie różne kwestie. Mówicie cały czas, czemu winne jest dziecko, że dlaczego ma cierpieć przez napalonego barana. A dlaczego ma cierpieć kobieta? Nie jesteśmy tylko inkubatorami, tylko kobietami, które czują i myślą. Nie każda psychoterapia jest w stanie pomóc kobiecie po przeżyciu gwałtu i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. I co, lepiej je później skazać na cierpienie, bo matka nie jest/nie była wstanie pokochać takiego dziecka? Owszem są matki, które będą kochały takie dziecko, ale powtarzam, nie każda matka. Niektóre kobiety patrząc na dziecko, będą cały czas myślały o bólu, cierpieniu i upokorzeniu, którego doznały. Nie należy wszystkich wkładać do jednego worka. Ja uważam także(tak jak wcześniej również się wypowiadałam), że bardzo łatwo jest powiedzieć, że lepiej urodzić i oddać do adopcji. Właśnie! Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Cały czas jestem zdania, że każda kobieta powinna mieć prawo wyboru. Jeśli żyje zgodnie z religią, to wiadomo, jaka jest jej decyzja, nie dokona aborcji. Ale jeśli jest to inny przypadek, to wybór powinien być. Opowiem Wam jeszcze historie pewnej kobiety, mojej imienniczki niestety. Powiesiła się prawie 3 lata temu. Ale do rzeczy. Zaszła w ciążę, jako 19-latka. Oczywiście wpadka. Nie chciała tego dziecka, robiła wszystko by poronić. Brała leki wczesnoporonne oraz inne leki na poronienie. Wyobraźcie sobie, że truła dziecko takimi lekami do 9 miesiąca ciąży. Tak! do 9 miesiąca ciąży dziecko żyło i bodajże 2-3 tygodnie przed porodem dziecko zmarło w brzuchu tej kobiety. Tak nienawidziła swojego dziecka, tak go nie chciała, że postanowiła, że za wszelką cenę się go pozbędzie i tak zrobiła. Za kilka lat urodziła normalnie dziecko, córkę, która na ten moment ma już 13lat. Ale z tego co mówią osoby z jej najbliższego otoczenia powiesiła się nie dlatego, że dokonała aborcji w młodości, tylko tego, że nakradła pieniędzy(była kierowniczką jednego ze znanych marketów), sprawa wyszła na jaw i nie wiedziała, co zrobić... No i zrobiła, zostawiła małe dziecko. Więc jak dla mnie nie ma nic gorszego od tego, jak brak miłości matki do dziecka. W tym przypadku dziecko było zdrowe(przynajmniej zanim kobieta zaczęła je truć). A wyobraźcie sobie, że kobieta została zmuszona do urodzenia dziecka bardzo chorego czy z gwałtu i historia może się powtarzać. Dlatego między innymi kobieta powinna mieć wybór, czy chce dokonać aborcji, czy nie, oczywiście w tych trzech przypadkach. Historia jest autentyczna, bo nawet ja znałam tę kobietę...

2016-05-06 14:39

A ja się zgadzam z Małgosią. Dla mnie też nie ma różnicy czy dziecko ma 10 tygodni czy 4 miesiące. Jest to dziecko już od poczęcia a aborcja dla mnie jest zabójstwem. Ja nie wyobrażam sobie tego, ze nie dam szansy dziecku na życie. Ono nie jest niczemu winne i tak jak napisałam wcześniej uważam, że oddanie dziecka do adopcji jest o wiele lepszym rozwiązaniem niż zabicie go. Oddając dziecko dajemy mu chociaż cień szansy na to że zaadoptuje je jakaś rodzina ale będzie ono żyło. Jednak każda z nas ma prawo do swojego zdania i zapewne każda w tak ciężkiej chwili podjęcia decyzji nie wie jak tak na prawdę by się zachowała i obyśmy nigdy nie musiały się zastanawiać, martwić i przeżywać na własnej skórze tego jakby nie było dla kobiety dramatu i wewnętrznej walki z samą sobą.

2016-05-06 14:32

Dziewczyny, dziękuję za miłe słowa :) Kiedyś ktoś mi powiedział, że choćbym starała się ze wszystkich sił, to i tak nie zmienię całego świata. Pewnie to prawda, ale cieszy mnie choć jedna uratowana duszyczka. Należę do róży modlitewnej i takiej jak gdyby diakonii modlitwy. Kiedy dostaję wiadomość, że jakaś kobieta chce dokonać aborcji, natychmiast klękam do modlitwy. Uwierzcie mi, że te kobiety niejednokrotnie nie wiedząc o odmawianej za Nie modlitwie, zmieniły zdanie i urodziły dzieciątko. To największy dowód na istnienie Boga. Justyna, piszesz, że nie potrafiłabyś być matką chorego dziecka. A skąd ta pewność? Moja ciocia kiedyś mdlała na widok krwi, a dzisiaj jest wspaniałą położną, która co dzień przyjmuje na świat wiele nowych istnień. Rodzi się wiele wspaniałych dzieci i tych zdrowych i tych chorych. Weronika, nigdy nikogo nie zmuszam do zmiany decyzji. Kiedy ktoś przychodzi do mnie po poradę to zawsze mówię to co ja bym zrobiła na miejscu tej osoby. Już taka jestem, mam swoje zasady. Gdyby przyjaciółka przyszła do mnie i powiedziała mi, że chce usunąć ciążę to nie potrafiłabym tak po prostu Jej powiedzieć: "Zrobisz jak uważasz". Powiedziałabym Jej, że jak urodzi to dzieciątko to zawsze będzie miała we mnie oparcie, że otoczę ich swoją modlitwą, że będzie dobrze". Ja jestem osobą, która NIGDY nie odmawia nikomu pomocy. Weronika, czy więcej jest matek, które żałują, że urodziły dziecko, czy takich, które nie mogą się pogodzić z decyzją o dokonaniu aborcji? Myślę, że znasz odpowiedź na to pytanie. Mainstreamowe media próbują zagłuszyć w kobietach wyrzuty sumienia. Cały czas słyszy się, że zgwałcona kobieta ma prawo do aborcji, że to Jej decyzja... A czy jak ktoś ma, np. chorą rękę to od razu ją odcina? Bardzo spodobała mi się wypowiedź Małgosi. Dlaczego dziecko ma cierpieć przez napalonego barana? To nie samo dziecko jest powodem rozpaczy kobiety, a dokonany na niej gwałt. W tym przypadku potrzebna jest psychoterapia, a nie kolejny gwałt, jakim jest morderstwo dokonane na bezbronnym dziecku. Wśród wierzących zawsze znajdą się jacyś faryzeusze. Nie nam Ich osądzać, Bóg to kiedyś zrobi. Ja staram się co niedziela uczestniczyć we Mszy Św. Staram się by każda przyjęta Komunia Św. była ofiarowana za kogoś, kto tego potrzebuje... Weronika, załóżmy, że człowiek pochodzi od małpy. A kto stworzył małpę? BÓG! Korzenie więc tak czy siak mamy wspólne. No bo jak wytłumaczyć istnienie świata i człowieka? Rozum ludzki nie jest w stanie wszystkiego pojąć.