Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2330 Wątki)

Aborcja zwiększa ryzyko zachorowania na raka piersi!

Data utworzenia : 2016-04-04 14:40 | Ostatni komentarz 2016-09-02 12:05

Bławatkowa2015

7939 Odsłony
137 Komentarze

Badania dowodzą, że po dokonaniu aborcji ryzyko raka piersi wzrasta o 44%. Ryzyko to rośnie proporcjonalnie do liczby kolejnych zabiegów. Po dwóch zabiegach zwiększa się o 76%, a po trzech o 89%! Zależność tą odkryła Dr Angela Lanfranchi, chirurg specjalizujący się w walce z rakiem piersi. Przykładem na słuszność tej tezy jest TONI BRAXTON, znana gwiazda muzyki R&B, która usunęła ciążę i zachorowała na raka piersi oraz znana modelka Janice Dickinson, która przerwała ciążę 2 razy. Ona także zachorowała... Kolejną kobietą, która zdecydowała się na ten drastyczny krok i zachorowała na raka piersi jest Sharon Osbourne, żona słynnego muzyka rockowego. "Kiedy przerywa się ciążę, zabijając nienarodzone dziecko, tkanka w piersi matki nie może dojrzewać w sposób naturalny, co zwiększa ryzyko wystąpienia w przyszłości choroby nowotworowej. Poronienie w pierwszym trymestrze ciąży nie jest związane ze wzrostem ryzyka raka piersi, ponieważ poziom estrogenów nie jest tak podniesiony podczas takiej ciąży, jak podczas ciąży przebiegającej prawidłowo". Czy wiedziałyście o tej zależności? To kolejny dowód na to, że trzeba bronić poczętego życia! Dokonując aborcji kobieta dokonuje zbrodni nie tylko na swoim dzieciątku ale także na sobie!

2016-05-09 14:34

Justyna, ja wszystko jestem w stanie zrozumieć, ale ludzie czasem naprawdę przesadzają, mówiąc, że nie stać ich na dzieci. Rodzice mają nas troje. Na początku mieszkaliśmy w małym domku, gdzie były 2 pokoje i kuchnia. Jeden z pokoi zajmowała moja babcia. W rezultacie więc spaliśmy w jednym dużym pokoju. W międzyczasie rodzice pracowali i odkładali pieniążki. Kiedy poszłam do szkoły każde z nas miało już swój pokój. Można? Można! Od żadnego z rodziców nigdy nie usłyszałam, że jestem dużym kosztem albo, że wydają na mnie bardzo dużo pieniędzy. I moje dzieci też tego nigdy nie usłyszą. Na razie mieszkamy w małym domku, ale w tym roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zaczynamy budowę domu. Mój mąż jest bardzo przedsiębiorczym człowiekiem. Pracuje po 9 godzin w markecie budowlanym jako kierownik, w sobotę trochę krócej. Po godzinach pracuje w warsztacie samochodowym i jeszcze znajduje czas dla rodziny, stara się poświęcać chłopakom jak najwięcej czasu. Przy odrobinie dobrych chęci można zrobić wszystko. Jeżeli z Mężem dopuszczamy możliwość o posiadaniu więcej dzieci, to zrobimy wszystko by je utrzymać. Moja babcia miała 4 dzieci, dziadek umarł dość szybko i zostawił ją samą z dziećmi. Wszystkie dzieci są dobrze wykształcone i doskonale radzą sobie w życiu. Mama jest nauczycielką, wujek prawnikiem, moja chrzestna położną, a najmłodsza ciocia jest prezesem firmy i główną księgową. Żeby dobrze wychować dzieci nie są potrzebne grube miliony. Ja dobrze wspominam czasy, kiedy mieszkaliśmy w jednym pokoju. Graliśmy razem w karty, długo rozmawialiśmy, robiliśmy wszystko razem. I nigdy nie wstydziłam się z tego powodu bo rodzice nauczyli mnie, że w życiu zawsze trzeba być sobą. Ja też będę starała się wpoić to moim dzieciom. Rodzice nauczyli mnie też, że nie można mieć w życiu wszystkiego, że trzeba na wszystko zapracować. Mimo to, że jako jedyna nie miałam w klasie telefonu komórkowego nie miałam o to do nich żalu. Nie miałam go dlatego, że nie było na to stać moich rodziców. Po prostu uważali, że jeszcze nie czas. Dostałam go w prezencie na 18. urodziny. Wiecie jaką miałam radochę? Jestem wdzięczna rodzicom, że nie rozpuścili mnie bo teraz umiem docenić każdą najmniejszą rzecz :)

2016-05-09 14:04

Swoich poglądów dotyczących aborcji nie będę już pisać bo wyraziłam. Odniósd się do twojej drugiej części wypowiedzi blawatkowa. Napisałaś że jesteście otwarci na dzieci i że przyjmując sakrament małżeństwa przyjmuje się zobowiązanie wydawania na świat dzieci . I zgadza się i mamy dziecko pewnie za jakiś czas będziemy mieć drugie więc spełnimy zobowiązanie chodź jak mam być szczera ślub kościelny wzięłam dla ceremoni i białej sukni a nie dla Boga bo równie dobrze mogłabym żyć bez niego. Oczywiście zabezpieczamy się żeby tych dzieci więcej nie mieć. Ale wybacz nie chce Cie urazić bo wiem że jesteś bardzo wierząca a ja nie chcę nikogo narazić ale gotuje się we mnie jak ktoś mówi że przyjmie kolejne dzieci ze ile Bog da itp. Nie umiem tego pojąć no chyba że macie duży dom i górę pieniędzy to ok. Ale dziecko to nie tylko odpowiedzialność za urodzenie wychowanie dbanie obdarzenid miłością ale też odpowiedzialność i obowiązek finansowy nie mały. Jeśli kogoś nie stać i nie ma warunków to po co mu kolejne dziecko? Nie no lepiej ile Bog da a potem mieszkać na kupię tak ze dzieci nie mają swojego konta żyć w biedzie zastanawiać się za co kupię książki. O zajęciach dodatkowych dzieci mogą zapomnieć no bo nie ma. A już najbardziej denerwuje mnie ze takie rodziny mają np 6dzieci mieszkają o ruderze nie mają za co jest i idą do tv żeby im pomogli bo oni tacy biedni. Jacy biedni? Mi też z nieba nie spada. Biedne to dla mnie te dzieci ze maja bezmyślnyah rodziców. Kto im kazał mieć tyle dzieci i jeszcze często kobieta z następnym w ciąży. Nie umiem tego pojąć i żadne argumenty mnie nie przekonała że to dobre rozwiązanie. Dla mnie jest proste jeśli mnie nie stać "nie robię" sobie dziecka a przynajmniej robię wszystko żeby się zabezpieczać i żeby go nie było. Ja nie mówię że moje dziecko musi mieć same drogie oryginalne ubrania najdroższe zabawki itd. Wcale nie ale nie chciałabym nigdy mu powiedzieć że nie kupię Ci arbuza bo nie mam pieniążków albo nie pójdziesz na piłkę nożna bo nas nie stać. Oczywiście że w życiu może się różnie zdarzyć ale to już wypadki losowe niezależne od nas a tutaj świadomie podejmujemy decyzję i wiemy z czym wiąże się posiadanie kolejnego dziecka. Kiedyś mąż wysyłał kupno totolotka i zaczęły się marzenia a co jak wygramy. Synek miał wtedy z pół roku. Powiedziałam że od razu kupujemy duże mieszkanie albo dom i zachodyd w kolejną ciążę. Mąż zapytaj dlaczego. Więc mówię że chciałabym dzieci ale pod warunkiem że mnie na nie stać. Jakbyśmy mieli duży dom i kasę to nie ma problemu. Jeśli bym też tak źle znosiła ciążę to wzięłabym kogoś do pomocy itd. Mąż się śmiał i mówi to ile ty byś chciała tych dzieci a ja ze nawet 4ale tylko wtedy gdy wiem ze nie będzie im niczego brakować i każde będzie miało swój kat i my także. Póki co nasza sytuacja jest taka a nie inna na jedno nas stać na drugie już nie. Byłoby bardzo ciężko. Więc czekamy. Mam nadzieję że drugie jeszcmd będzie nam dane i na tym poprzestaniemy bo nawet jeśli dostaniemy kredyt to i tak nie stać nas na większe mieszkanie niż na dwójkę dzieci

2016-05-09 12:52

Opowiem Wam historię pewnej kobiety, która przeżyła Powstanie Warszawskie. Był rok 1944, była młodą, szczęśliwą mężatką. Nic nie zapowiadało tragedii. Miasto było okupowane przez Niemców, więc mąż i ojciec dołączyli do walczących powstańców. Pewnego dnia zgwałcił Ją jeden z niemieckich żołnierzy, w międzyczasie zginęła Jej cała rodzina. Udało się Jej przeżyć tylko dlatego, że kilkanaście godzin leżała pod ciałami nieboszczyków, udając martwą. Oprawcy byli pewni, że kobietę udało się zabić. Kiedy dowiedziała się, że nosi w sobie dziecko mordercy, jedyne imię, które przychodziło Jej do głowy to Mścisław i tak je też nazwała. Nienawidziła je z całych sił, nie chciała Go urodzić. Kiedy jednak chłopiec pojawił się na świecie, uświadomiła sobie, że to jedyna osoba, którą ma. Obudziły się w Niej matczyne uczucia, pokochała je bezwarunkowo. Chłopiec wyrósł na mądrego i dobrego człowieka. Historia piękna, pokazująca jak serce matki skłonne jest do kochania swojego dziecka. A jeśli chodzi o obawy przed adopcją... Dlaczego kobieta, która jest skłonna do zabicia swojego dziecka ma przejmować się Jego losem? To paradoks. To samo pytanie zadał Mąż swojej szefowej. Powiedział Jej, że aborcja nie jest rozwiązaniem, że lepiej urodzić i oddać dziecko do adopcji. Szefowa się oburzyła i powiedziała Mu, że bałaby się, że dziecko trafi do jakichś złych ludzi. A Mąż zadał Jej wtedy pytanie: "Dlaczego szefowa miałaby się przejmować losem dziecka, które wcześniej chciała zabić?" Kobieta nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. Osobiście znam człowieka, który jest owocem gwałtu. Jego mama została zgwałcona przez Niemca. Urodziła Go, pokochała, wychowała na dobrego człowieka. Justyna8907, wiem, że niektóre dzieci w domach dziecka cierpią na brak miłości i zrozumienia. Jednakże aborcja nie jest rozwiązaniem. Gdybyśmy myśleli takimi kategoriami to nie było by hospicjów bo wszystkich cierpiących poddawano by natychmiast eutanazji. Nie byłoby też dzieci upośledzonych bo po co mają cierpieć... To nie jest rozwiązanie problemu. To nie są te czasy, kiedy dzieci chore zrzucano ze skały... Trzeba bronić życia, propagować dobre zachowania, wartości moralne. To co ktoś z Nimi zrobi to już Jego sprawa, ale trzeba próbować. Uważam, że antykoncepcja jest lepszym rozwiązaniem niż zabijanie. Wstąpiliście w związek sakramentalny, a co za tym idzie, przyjęliście wszystkie zobowiązania ciążące na małżonkach. Jednym z nich jest wydawanie na świat dzieci. My z mężem jesteśmy na to gotowi. Mamy już dwoje dzieci, ale jeżeli pojawią się następne, przyjmiemy je z otwartymi ramionami. Jeżeli ktoś obawia się "wpadki" to powinien zadbać o antykoncepcję albo po prostu szukać innych bezpieczniejszych form na zaspokajanie swoich potrzeb seksualnych. Wszystko jest lepsze od zabijania.

2016-05-07 22:45

Ja uwazam ze kazdy z nas ma swoje sumienie i kazdy powinien miec prawo wyboru ale zgadzam sie z Malgorzata ze dziecko nie jest nic winne i moze miec szanse na zycie czasem lepsze niz mialoby. I adopcja nie jest wcale zla bo jest wiele rodzin ktore nie moga miec dzieci i dlaczego oni nie moga miec szansy zeby stworzyc rodziny dla jakiegos dziecka.

2016-05-07 22:00

Justyna zbyt ogólnie napisałam, mój błąd... pisząc nie chce dziecka - nie uprawiam seksu miałam na mysli, że jak zalicze wpadkę to nie zabijam. A jak mam przeblyski o aborcji to nie uprawiam i koniec.

2016-05-07 21:48

No i wydaje nie się że tu jest ta zasadnicza różnica. Uważasz że lepiej już urodzić i oddać niż dopuścić się aborcji. A uważasz tak bo stawiając siebie w tej sytuacji wolałabyp żyć. A ja nie. Zdecydowanie wolałabym się nie urodzić niż żyć ze świadomością że matka mnie nie kochają i nie chciała. Tak samo jak wolałabym się nie urodzić niż być upośledzona. Idąc dalej i odbiegająa trochę od tematu gdyby kiedyś odpukac coś się zdarzyło wypadek czy coś to wolałabym zginąć niż np być roślinka czy niepełnosprawna. I wydaje mi się że tu jest zasadnicza różnica. No i absolutnie się nie zgadzam z tym że nie chce dziecka to nie uprawiam seksu. Zgadzam się że trzeba myśleć i ponosić odpowiedzialność. Ale ja np teraz nie chce dziecka. I co mam męża i mam z nim nie spać bo nie chce dziecka? No jak dla mnie bzdura. Wiadomo zabezpieczamy się i robię wszystko żeby nie zajść w ciążę ale różnie bywa. Ale w sytuacji kiedy poprostu nie planuje dziecka a zachodyd w ciążę nawet nie myślę o aborcji. Podkreślam że dla mnie powinna być dozwolona tylko w tych trzech przypadkach. A dziecko z gwałtu? Nie mówię czy bym usunęła czy nie no co nie wiem jak bym się czuła i jakie miała nastawienie do tej ciąży. Być może mimo wszystko miałabym ciepłe uczucia do dziecka i chciała je urodzić. Ale gdyby było inaczej gdybym myślała że go nie chce nie kocham że myśląc o nim wszystko wraca itd to raczej nie zdecydowala bym się urodzić. A jeszcze jakby mąż mnie zostawił to w ogóle całe życie patrzyła bym na to dziecko że to przez niego. Nikt nie zasługuje żeby być nie kochanym. I jak mowa o uczuciach to w czasie kiedy dokonuje się aborcji dziecko czy płód zależy jak dla kogo uczuć nie ma rozwiniętych. Ale jak przychodzi na świat to czuję i cierpi

2016-05-07 21:22

Weronika masz rację, zrobił się bałagan, ale to tylko forum. Najważniejsze, że mimo odmienności zdań darzymy się szacunkiem i wypowiadanych z kulturą. :) Magiczny... to nie jest takie proste jakby Ci się mogło wydawać. Owszem uważam, że jeżeli jest zagrożone życie matki lub dziecka, bądź dziecko jest chore na nieuleczalną chorobę aborcja powinna być dozwolona. Jednak z drugiej strony jeśli będzie zabroniona to też dobrze, bo to jednak zabójstwo. Widzę plusy i tu i tu. Rozumiesz? Co do kobiety z opowieści jestem nieustepliwa. Nie chcę dziecka-nie uprawiam seksu. Proste jak drut. Nie ma czegoś takiego, że może mi się uda, a jak nie to sobie wezmę jakieś leki. To jest glupota nad glupotami. Chociaż w sumie jak widać jednak ludzie się tego dopuszczają... Nie można też zakladac, że w domu dziecka może dziać się krzywda. Krzywda równie dobrze może się dziać pod Twoim dachem i możesz tego nie wiedzieć. Nam łatwo mówić adopcja? A Tobie za to aborcja. Proces adopcyjny jest trudny, a aborcja taka łatwa? No dobra, podczas ciąży bądź porodu mogą być komplikacje. A podczas aborcji czy po niej to już nie? Ciąża z gwałtu może doprowadzić do depresji czy samobójstwa, a gwałt to nie? Gdyby mój mąż namawiał mnie do aborcji dziecka z gwałtu to bym się z nim rozwidla. To maleństwo nie jest niczemu winne. Nosząc je pod sercem wcale nie czulabym się jak inkubator. Wspolczulabym mu, że nie poczelo się z miłości. Ale dla mnie to nie powód żeby zabić. I nazywajmy rzeczy po imieniu. Aborcja to nie jest cofnięcie czasu, pozbycie się problemu tylko zwyczajne zabójstwo tylko trochę ładniej się nazywa. Aha i tak, gdyby matka mnie nie chciała lub nie kochała to wolałabym aby oddała mnie do jakieś instytucji niż żeby pozbawila mnie życia.

2016-05-07 20:12

Małgorzata__eL chyba nie zrozumiałaś do końca mojej wypowiedzi. Nie chodzi o to, że księża na siłę zamkną kobiety na porodówkach i każą rodzić, tylko to co ostatnio się działo w mediach. To przez kler i rząd miała być ta ustawa zakazująca całkowitej aborcji, czyli księża się do tego przyczyniają! Kobieta nie jest inkubatorem,powtarzam po raz kolejny. Dziecko nie jest niczemu winne, ok, ale żadna z Was(sprzeciwiających się aborcji) nie podała mi przykładu, czemu kobieta jest winna! Dlaczego kobieta ma urodzić dziecko z gwałtu i oddać je do adopcji? Przecież jednak musi chodzić w ciąży z niechcianym dzieckiem, przy czym narażać się na komplikacje, związane z ciążą i porodem, przy czym w skrajnych przypadkach może umrzeć przy porodzie lub po nim. Może mieć przez tę ciążę stany depresyjne, lękowe, które mogą się pogłębiać, a głęboka depresja może prowadzić do schizofrenii,a schizofrenia do samobósjstwa. I co ma się na to skazywać kobietę? Bo co? Bo dziecko nie jest niczemu winne, ale kobieta już tak? Z Twojej wypowiedzi można wywnioskować, że jak kobieta została zgwałcona, to ma urodzić dziecko i koniec i może sobie oddać do adopcji. Naprawdę, bardzo prosto się o tym mówi, że można oddać i po sprawie. Tylko gorzej ze wszystkim innym, o czym pisałam wcześniej. Ponadto adopcja wcale nie jest taka prosta, jakby to się mogło wydawać. Ale najlepiej rzucić hasło:"adopcja" i po sprawie... A co kobiety z historii mówiłam tutaj konkretnie o niechcianym i niekochanym dziecku, a nie o tym, czy wpadła, czy nie wpadła i czy znała konsekwencje uprawiania seksu czy nie. Tylko sam fakt niechcianego dziecka, który jest bardzo porównywalny do niechcianego dziecka z gwałtu.Czy wy naprawdę chciałybyście być niekochane i nienawidzone przez swoje matki? Ty chciałabyś żyć, chciałabyś żeby dano Ci szansę, a ja uważam, jak Justyna. Lepiej żeby kobieta mnie nie urodziła, jeśli by mnie nie chciała, nie kochała i nie mogła do mnie podchodzić z miłością. Mnie by było przykro, jakbym się wychowywała w domu dziecka, bez rodziców, bez rodziny, ze świadomością, że moja własna matka mnie oddała, bo mnie nie kochała. To jest dopiero straszne. Jest coś takiego jak adopcja, ale nie każde dziecko ma taką szansę i nie jest powiedziane, że akurat moje dziecko trafiłoby do rodziny adopcyjnej i nie jest powiedziane, że tam by nie było maltretowane, bite, czy poniżane, gdzie w rodzinach adopcyjnych i zastępczych się to zdarza. Kasia, okej, kobieta może mieć wyrzuty sumienia, że dokonała aborcji, w końcu każda z nas jest indywidualną jednostką i każda z nas ma inne rozumowanie, inną psychikę, inne podejście. Może ją to gryźć, że dokonała takiego wyboru, a nie innego. Ale trzeba też spojrzeć z drugiej strony. Kiedy kobietę zmusi się do urodzenia takiego dziecka, może mieć uraz psychiczny do końca życia, którego może nie dać się wymazać. Psychoterapia, jak wspominalam wcześniej nie wszystkim kobietom jest w stanie pomóc. Ponadto, nie każdy mąż/partner jest w stanie wychowywać dziecko z gwałtu. I co? kobieta ma zostać sama, dziecko będzie dorastało, a kobieta będzie na nie patrzeć i myśleć, że go nie chciała i że go nie kocha. Takiemu niechcianemu dziecku może nawet wyrządzić ogromną krzywdę. Większość z Was, które jesteście za zakazem aborcji, pisałyście, że jesteście przeciwne aborcji, że to kobiety sumienie, etc, że w tych trzech skrajnych przypadkach kobieta powinna mieć wybór. A jednak w późniejszych wypowiedziach zaznaczacie, że aborcja jest zabójstwem, że powinna być zakazana no to rybki czy akwarium? Wieje z leksza hipokryzją Małgorzata__eL to cytat z jednej Twojej wypowiedzi:" Jednak uważam, że w niektórych przypadkach typu: zagrożenie życia matki lub dziecka bądź ciężka, nieuleczalna choroba, aborcja powinna być dozwolona. Nikt nie powinien się w to wtrącać. To wybór wyłącznie rodziców, szczególnie matki. " A później można wyczytać, że :" A nawet jeśli jest ustawa czy coś w tym stylu, że aborcja jest zabroniona to dobrze. Zabójstwo powinno być zabronione. To zbrodnia." No to albo jesteś za zakazem aborcji, albo jesteś za jej dopuszczeniem. Raz piszesz tak, a raz. Bez sensu kompletnie. Spodobała mi się też wypowiedź Weroniki z wczoraj i zgadzam się z tym co napisała. Wkleję tylko kawałek:"Wydaje mi się, za bardzo czasami czujemy się zaborczy w stosunku do życia innych z myślą, że możemy żyć czyimś życiem, lepiej podejmować za nich decyzje, lepiej przeżyć to życie itd. - to nie jest wolność czy szacunek dla drugiego człowieka" Wymiana poglądów to jedno, ale narzucanie innym swojego zdania, to drugie(bo tak tutaj się można poczuć). Zdania nie zmienię. Wybór powinna mieć każda kobieta i nikt nie powinien narzucać jej swojej woli. Tak, jak Weronika, kończę wypowiedzi w tym wątku, bo jesteście za fajne, żeby się pokłócić o poglądy ;-)