Ile ubranek?

Ja miałam szlafrok ale taki naprawdę cieniutki był to środek zimy jak rodziłam Natomiast w szpitalu jeszcze na oddziale Gdzie znajdują się maluszki zawsze jest ciepło więc wydaje mi się że gruby szlafrok nie miałby tutaj najmniejszego sensu miałam taki cieniutki który zajmował minimalną ilość miejsca złożony w kosteczkę głównie używałam go tylko wtedy gdy gdzieś zabierali mnie z sali na inną salę musiałam przejść żeby zostać zbadana bardziej przydał mi się Gdy byłam w szpitalu w trakcie ciąży niż po samym porodzie bo wtedy Głównie to człowiek siedzi z maluszkiem w tej jednej sali mało co wychodzi Natomiast jeśli faktycznie szłam do pomieszczenia obok na przykład wyparzyć sobie części od laktatora lub zrobić herbatę to jednak zarzucalam

Poerwszs córkę rodziłam w sierpniu było z 35 stopni wiec latwiej bylo sie spakowac te ciuszki o wiele mniejsze 

Ja rodziłam w lipcu więc też nie brałam szlafroka raczej bym się w nim ugotowała 😄

Oleksandra ja do szpitala szlafroka nie brałam, bo zajmował za dużo miejsca, ale miałam taki cienki długi sweter i on robił za szlafrok:p

My kupiliśmy ubranka w rozmiarze 56. Po kilka z danego rozmiaru. Niewiele. Po 3-4 sztuki body, śpiochów, półpiochów i kaftaników. Jednak przewrotny los sprawił, że nasz synek postanowił przyjść na świat wcześniej. Wszystkie ubranka okazały się za duże.

Po powrocie do domu, każdy kto odwiedzał maluszka przynosił w prezencie ciuszki. Suma sumarum niektóre z nich, w dalszym ciągu leżą z metkami, nieubrane. 

Ja też wolę długie spodnie niż koszule więc w domu jak tylko skończył się połóg to od razu wróciłam do starych piżam, bo w koszulach mi zbyt zimno było szczególnie w nocy jak trzeba było wstawać i chodzić z dzieckiem, żeby zasnęło 

Ja miałam chyba po 10 szt. Kaftaniki , body,spodenki , i pajace przy mniejszym trzeba non stop prac bo albo się uleje albo się coś innego przydazy to była odpowiednia ilość bo w razie wpadki było na co przebrać i nie trzeba było mieć prania zrobionego na już , miałam kilka rozmiarów 56 a resztę 62

Trzy koszule w zupełności mi wystarczyły. Wyjątkowo nie ubrudziłam ich w krwi, więc nawet ta z porodu wymagała tylko normalnego wyprania ze szpitalnych zarazków. Śpię w nich nadal ponieważ są rozpinane i dobrze mi się w nich karmi w nocy. Ale nie lubię ogólnie koszul, wole piżamy ze spodniami, bo jestem zmarźluch.