Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Dziecko mnie nienawidzi?

Data utworzenia : 2018-09-01 15:28 | Ostatni komentarz 2018-10-05 13:56

J.Swierczewska

1720 Odsłony
33 Komentarze

Dziewczyny córka zaraz skończy 16, miesięcy. I jest dla mnie strasznym dzieckiem. Ciągle marudzi, ciągle na rękach, wszystko źle, nie da się wziąć na ręce nawet swojemu ojcu. Z kolei kiedy jest u swojego ojca jest złotym dzieckiem - grzeczna, nie płacze, nie marudzi, nie chce być noszona. Marudzi i ciagle psioczy będąc nieznośna tylko przy mnie. Czy ona mnie nienawidzi? Czym jest spowodowane jej dziwne zachowanie, gdzie przy mnie jest nie do życia? Czy robię coś źle?

2018-10-05 13:56

J.Swierczewska, może Cię to nie pocieszy, ale to jest całkowicie normalne. Moja córa tez jeszcze niedawno nie dawała mi wyjść do łazienki, czy do kuchni - widząc mnie był wrzask i tyle. Od półtora miesiąca chodzi do żłobka, w iec w tej kwestii jest juz lepiej, ale też różnie bywa ;). Często jak ja odbieram ze żłobka widzę przez okno ze się ładnie bawi, pani mówi ze wszystko było super, a jak mnie zobaczy to jest marudzenie, histerie bez powodu itd. Starszy synek tez tak miał, jak był mlodszy. Dziecko przy matce po prostu pozwala sobie na więcej, nie kryje swoich emocji,albo wylewa emocje nagromadzone przez cały dzień, b o to mamie najbardziej ufa i czuje się przy niej najbezpieczniej

2018-10-05 07:27

Tylko że nasza sytuacja jest taka, że my też mieszkamy z moimi rodzicami i przy nich niestety też nie jest grzeczna, kiedy ja jestem. Nie chce do nich chodzić, jest afera kiedy próbuję pójść sama do toalety i zostawiam ja z dzidziem albo babcia. Kiedy mama jest w domu każdy inny jest ble . Granice od dawna jej wyznaczam, wie że niektórych rzeczy nie wolno. Moje okulary też czasami dotyka, ale kiedy mówię jej "nie wolno" to słucha. Tak samo z ciaganiem za włosy, również zdazylo się kilka razy, mówiłam nie i posłuchała. Granice ma, to nie jest tak że ja rozpieszczam i pozwalam na wszystko. Od zawsze starałam się wyznaczać jakieś zasady których musi przestrzegać. U jej ojca tego nie ma, chce dostać chipsa on jej da, gdzie ja na słodycze pozwalam od czasu do czasu i nie chipsy a np lubiś albo coś na podobe. U mnie problem pojawia się jak wracam do domu chociażby z pracy. Wtedy przy moich rodzicach i przy byłym zachowuje się jak anioł, ale jak tylko wracam dzieje się to - ewoluowanie w potworka.

2018-10-03 23:44

J. jestem na dobrej drodze ku temu, żeby mieć taki sam problem jak Ty. Widzę z dnia na dzień, jak problem narasta. Jeszcze niedawno pisałam, że mam problemy z usypianiem. Teraz obserwuję, jak wraz z wiekiem (dzidzia starsza z m-ca na m-c i cwańsza) przenosi się to na inne płaszczyzny. Jestem w podobnej sytuacji jak Ty, bo wychowuję sama, natomiast pomaga mi moja mama. Mała ma z babcią kontakt dzień w dzień, babcia jest normalnym domownikiem, a więc nie kimś "z doskoku", a mimo wszystko przy babci Mała zachowuje się inaczej. Kiedy zostaje z babcią pozwala się przewinąć, siedzi i bawi się w kojcu, nie jęczy, daje się uspać, w okazywaniu uczuć babci jest bardziej powściągliwa. Sytuacja zmienia się, kiedy pojawiam się w Jej polu widzenia, bądź usłyszy mój głos. Nie ma samodzielnej zabawy, jest jeden jęk i krzyk, przewinięcie graniczy z cudem (kupuję już nawet pieluchomajtki, żeby szło to sprawniej, chociaż i tak muszę się mocno nagimnastykować, żeby Jej je założyć), walczy, kiedy próbuję Ją uspać , z szelmowskim uśmiechem ściąga mi okulary, czego Jej nie pozwalam i ciąga za włosy. Nie daje się zdjąć z rąk. J. stwierdzam, że to jest najzwyczajniej w świecie rozpieszczenie i rozpuszczenie przez nas naszych pociech i dopóki nie wyznaczymy konsekwentnie granicy, problem będzie eskalował. To, że Twoja córcia tak zachowuje się w stosunku do taty, na pewno wynika z faktu, że ma mały kontakt z tatą. Z mojego doświadczenia, bo mnie z kolei wychowywała sama mama - pamiętam, jak traktowałam mamę. Ona była moja, a ja mogłam robić z Nią co chciałam. Dosłownie. Za całusy odpłacałam ciąganiem za włosy. W stosunku do ojca czułam dystans, rezerwę ale i pewną solidarność z Nim, której do dzisiaj nie potrafię wytłumaczyć. Pewnie temat byłby dobry dla psychologa. Błąd jaki popełniałam moja mama? Dawała mi całą siebie, nie potrafiła wyznaczyć właśnie tej magicznej granicy. I nie miało to zupełnie nic wspólnego z nienawiścią, absolutnie.

2018-10-03 20:28

Mama_Gratki tak tak zgadza się, dzieci przed obcymi czują ten respekt i są dużo spokojniejsze tak jak napisałam, ze tata może być dla niej troszeczkę takim obcym, ona wie, że to tata, ale moim zdaniem to jest mało czasu,zeby mogła się przed nim tak zupełnie otworzyć, żeby być sobą, jeszcze nie teraz, ale gwarantuje Wam, że jakby zaczeła spędzac z tatą codziennie po kilk agodzin to by się "otworzyła" :))) [email protected] tak też może być, u mnie jak synek np zaczął płakac histeryzować, to moja mama wręcz natychmiast go brała i dawala co chciał....oczywiście to było wykorzystanie z jego strony. To nie była nienawiść, tak jak pisze M.Kolt, bo małe dzieci tego nie potrafią, tylko raczej wykorzystywania (aha, będę płakała, to mi dadzą) i jak zostawał z moją mamą to też tak było, że histeria i dostawał. U mnie oczywiście też histeryzował, płakał, rzucał się, ale ja powiedziałam, nie i koniec rozmowy, nie wchodzimy w dyskusje z małym dzieckiem, bo nie ma absolutnie sensu, ono ma tylko zrozumieć, ze czegoś nie dostanie i tyle. Ja jeszcze mówiłam, że możesz sobie popłakać, ale ja i tak Ci tego czy tamtego nie dam. Płakał, histeryzoał, rzucał się. Starałam się zupełnie nie zwracac na niego uwagi (oczywiście zerkałam czy nie robi sobie krzywdy,. ale nie robił to nie zwracałam na niego uwagi) i z czasem te histerie były po prostu krótsze i ustąpiły. Ja wiem i Wy wiecie, ze to jest trudne jak takie małe dziecko ryszy jak opętane jak czegoś chce, ale tutaj musi być konsekwencja, dziecko musi zrozumieć, ze nie i koniec i żaden płacz nie pomoże. Moja mama rzeczywiście rozpieściła mi synka. Z drugim już w nie miałam takich problemów, kilka histerii i koniec i tak samo robił mój mąż, powiedział, nie i koniec, zero reakcji, młodszy szybciej się nauczył, że to mu nic nie da i nie krzyczał tak. A mój starszy to taki histeryk z telewizji, jak trzeba było wracać z placu zabaw to rzucał się na ziemie i krzyk ok 20 minut

2018-10-03 17:36

taki maluszek umie tylko to, co obserwuje u dorosłych. Nie ma w nim zła, nienawiści, zazdrości. Mój synek też żali się tylko u mnie, to jest całkiem normalne, najbardziej otwarci jesteśmy wobec tych, którzy są nam najbliżsi. Spytaj siebie ile razy odreagowałas np. na partnerze konflikt w pracy, jakieś niepowodzenie albo pms? Byliśmy w weekend na weselu, synek król imprezy, tylko już dwie noce zarwane, bo przeżywał przez sen, wstawał, klaskał, płakał.

2018-10-03 14:03

Moja mama zajmuję się synkiem siostry, który ma teraz 15 miesięcy i od paru miesięcy wszyscy zauważyli, że tylko w jej obecności jest właśnie taki jak Twoja córka, natomiast przy rodzicach to istny aniołek. Ona czasami do mnie dzwoni o godzinie 14, że nie mogła nawet zjeść śniadania, bo mały ciągle płakał i wdrapywał jej się na ręce. Mi się wydaje, że ona go porostu rozpieściła i to nie jest nienawiść dziecka, tylko dziecko wykorzystuję sytuację. Zazwyczaj jest tak, że jak musisz coś zrobić, np. ugotować obiad to porostu to robisz , nawet jak dziecko trochę popłacze. Natomiast moja mama miała za zadanie zajmować się tylko nim, więc jak on zaczynał tylko płakać to od razu brała go na ręce i teraz jak ją widzi od razu płacze i che na ręce.

Konto usunięte

2018-10-03 11:17

Mandarynka, wydaje mi się, że dzieciaki przed „obcymi” czują respekt, trzynając dystans i zacjowują granice. Nas - mamy znają bardzo dobrze, wiedzą, że hestesmyni będziemy zawsze i w stosunku do nas są „inne”, bardziej wymagające i bezpośrednie. Jak im się cis nie podoba to pokażą to i tyle. Warto znaleźć złoty środek, aby wiedziały że nie mogą zachowywać się jak diabły, ake tez żeby miał poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości. Kiedy różni członkowie rodziny oouekują się dzieckiem to każdy wprowadza swoje zasady i nawyki i pozwala na rozne rzeczy. Byłoby super gdyby jednak schematu zachowań się powielały: kiedy dziecko może słodycze u babci i cioci a u mamy nie to wiadomo, że będzie się buntować. Powinno się to „dogadać” i ustalić i jednak opiekunowie powinni się dostosować do grzecznych próśb rodziców. Choć z doświadczenia wiem, że z dziadkami, zwłaszcza z babciami może skończyć się walką ponieważ babcie wychowały pewnie kilkoro dzieci, może już wnucząt i na wychowywaniu znają się jak nikt inny. Dzieci zawsze jadły słodycze, spały kiedy były zmęczone (kto to widział żeby kłaść dziecko codziennie o 11.00 i 15.00 na drzemkę) ;) a teraz jakaś młoda mama wymyśla. Warto jednak ustalić pewne zasady aby dziecko czuło się pewnie i bezpiecznie i nie próbowało hak będzie starsze manipulować często dziadkami aby coś uzyskać

2018-10-02 15:40

A czy tata na dużo jej pozwala? chociażby z tymi chipsami, to takie jednorazowe czy raczej tata pozwala a mama nie? Czy u taty też ma jakieś granice, czy daje jej to co chce? bo jeśli tak, to ma u taty sprzymierzeńca a Ty jesteś ta gorsza, tzn jesteś oczywiście ukochaną mamusią, ale jednak tą która zabrania, wiec jak bedzie sytuacja, że będzie coś chciała pójdzie do taty. Dobrze jakbyś ustalili z mężem co jej wolno a czego, nie,żeby to się pokrywało. Żebyście byli zgodni U mnie też tak było jeszcze z pierwszym synkiem, tylko sytuacja była inna bo to chodziło o babcie. Tzn mój mąż był za granicą wtedy i mama mi pomagała. Ja była tą która zabrania a babcia na wszystko pozwalała. U mnie była histeria, rzucanie się na podłoge, walenie głową itd u babci troche też, ale baaardzo krótko, bo babcia zaraz masz masz i wszystko co chciał to miał, strasznie mnie to denerwowało, bo jednak jak to u mam jest najczęściej dbamy jednak najbardziej np o tym, by nie jedli słodyczny (u mnie ogólnie jest mało słodyczy a przed snem to w ogóle) a babcia mu dawała non stop, co mnie okropnie wkurzało i nie mogłam jej przetłumaczyć, że robi mu krzywde, ja wiem, że rozpieszcza i i od tego są babcie, ale są pewne granice nawet u babć. Kiedy gdzieś wychodzić i wracasz a ona popada w histerie to najprawdopodobniej dlatego, ze jest obrażona, jak w ogóle śmiałaś ją zostawić i wyjść :) to jest mniej wiecej na tej zasadzie. Poza tym wie, że przy Tobie może się wykrzyczeć, jest sobą. U taty moim zdaniem jest na razie tak jak u niani (bo z tego co piszesz to nie widuje go za często) wiec moim zdaniem działa to podobnie jak niania/opiekunka, nie jest sobą, jest spokojna, bo nie wiem jak tata zareaguje, nie ma go na codzień. Jak często jest tak (u mnie tak jest) że dzieci przedszkolach są aniołkami, grzeczne, spokojne, wykonują wszystkie polecenia, od czasu do czasu na coś tam się obrażą, i tyle, ale poza tym są super. A jak wracają do domu to jak tornado, muszą odreagować :)