Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Karmienie piersią (1176 Wątki)

Odbudowa laktacji

Data utworzenia : 2014-04-05 16:26 | Ostatni komentarz 2022-10-06 11:34

olkens

11185 Odsłony
43 Komentarze

Od 4,5 miesiąca jestem mamą skrajnego wcześniaka (waga urodzeniowa 630 g.). Od urodzenia Rafał leży w szpitalu. Nie miałam okazji przystawić go do piersi, więc od samego początku pił moje mleko, które odciągałam laktatorem. Na początku mleka było bardzo dużo i w szpitalu uzbierałam zapas na cały miesiąc na dwóch (był jeszcze bliźniak, który już nie żyje). Z czasem nawały się uspokoiły, ale mleka było nadal dużo, aż w końcu Rafał zaczął pić go coraz więcej, a ja produkowałam go coraz mniej. Od miesiąca nie nadążam z laktacją. Mały jest dopajany mm, moje mleko dostaje co kilka karmień, wtedy jak przywiozę je z domu (dojeżdżam do szpitala 40 km, co 1-3 dni). Obecnie na co dzień odciągam około 80 ml mleka. Rafał zjada około 50 ml na jedno karmienie. Zastanawiam się czy jest sens utrzymywać dalej taką laktację. Czy jest cień szansy na to, że gdy Rafał wróci do domu (ma niebawem wrócić) to zacznie sam pić z piersi i moja laktacja powróci przy ssącym dziecku? a może powinnam zmienić laktator na elektryczny? obecnie ściągam ręcznym i chociaż robię to regularnie to nie dłużej niż 15 minut bo po prostu ręce mi mdleją. Może póki co laktator elektryczny pomoże choć trochę? Bardzo zależy mi na karmieniu Rafałka jak najdłużej, zwłaszcza, że jako wcześniak ma kłopoty z płucami, a przecież mleko najskuteczniej uchroni go przed infekcjami, które są dla niego takie groźne...

2014-04-07 12:29

Olkens podziwiam Cię bardzo,tak samo jak wszystkie mamy które karmią swoje dzieci swoim mlekiem przez butelkę.Ten sposób nie jest taki prosty i wymaga poświęcenia,cierpliwości i systematycznej pracy.Podziwiam na prawdę!!!! Już tyle czasu dajesz sobie świetnie rady więc moim zdaniem dasz radę jeszcze trochę powalczyć o laktację.Moja mama urodziła braci bliźniaków 1000g i 1400g wtedy niestety nie było popularne w szpitalach kangurowanie wcześniaków.Po porodzie zabrano jej dzieci i włożono do inkubatorów.Nie można ich było wyciągać,przytulać,a o karmieniu można było zapomnieć.Nawet nie było możliwości karmić ich odciągniętym pokarmem.Tata 2 razy w tygodniu zawoził mleko modyfikowane.Mama w domu odciągała pokarm z myślą o ich powrocie.Jednak wtedy sprzęt był jaki był.Szklane odciągacze,z którymi trzeba było się namęczyć żeby cokolwiek odciągnąć.nie raz mama wspomina te czasy i mówi że wtedy o takim laktatorze jak ja mam mogła by tylko pomarzyć.W ogóle było jej przez 2,5 miesiąca bardzo ciężko że nie może być z dziećmi,nie może ich przytulać i karmić.Nasze 2 boroczki wróciły po 2,5 miesiącach do domu mieli spłaszczone główki od leżenia.Jednak o dziwo umieli ssać z piersi.Mama początkowo przystawiała ich,dokarmiając butelką.Jednak laktacja nie była na dobrym poziomie,a oni we dwójkę byli strasznymi głomodorami.Nie nadążyła niestety z karmieniem,cesarka i tak długa rozłąka zrobiła na pewno swoje,po miesiącu całkowicie zrezygnowała z piersi. Ja sama mimo iż mam laktator elektryczny i ręczny nie umiałam za bardzo nimi odciągać.Mleko leciało ale nie tak jakbym chciała.Jakoś nie umiałam się przeprogramować.Wystarczyło tylko przystawić na sekundę córkę by mleko zaczynało tryskać.Tylko z jej pomocą umiałam i umiem laktatorem odciągnąć całą dużą butlę.Zawsze chcąc odciągać musiałam najpierw zbliżyć usteczka do piersi,wtedy zawsze mleko leciało,bez jej stymulacji odciągałam maksymalnie 30-40 ml z dwóch piersi.Tak,ze każdej koleżance powtarzam,że mała ilość odciąganego laktatorem pokarmu nie znaczy,że faktycznie jest go mało.Wiadomo laktator to nie jest dziecko więc tak jak dziewczyny piszą można spróbować odciągać przy zdjęciu Rafałka,albo podczas odwiedzin.Może zanim jest jeszcze w szpitalu warto poprosić położną o to by pomogła go przystawić do piersi,próbowałaś już może?

2014-04-07 00:50

Dzielna z ciebie mama :) Ja ci napiszę moją historię z karmieniem i córką : Więc tak gdy byłam w ciąży wszystko zapowiadało się na poród naturalny ,w 19 tygodniu poczułam ruchy a krótko później poznałam płeć - córeczka. Jakże byłam szczęśliwa Już jak planowałam małą wiedziałam ze będę karmić piersią około 6 miesięcy . Zaczęłam przygotowywać się do porodu , w 30 tygodniu poczułam ból kości i tak bez przerwy .Lekarz stwierdził rozejście spojenia łonowego i powiedział ze będzie planowana cesarka .Na USG córka wychodziła 3 tyg większa niż normalnie więc cesarka była w pierwszym dniu 38 tygodnia.Okazało sie ze USG się pomyliło i córka za troszkę za wcześnie wyjęta .Miała 2600 i 50 cm i 10pkt .Byłam bardzo szczęśliwa ,po cesarce dobrze dochodziłam do siebie . W drugiej dobie poszłyśmy na badanie do szpitalnego pediatry tak jak każdy musi iść z dzieckiem .I tam przeżyłam szok ... okazało się ze mała ma szmery na sercu i muszą ją zabrać do innego szpitala .Popłakałam się i nie wiedziałam co będzie ,co z jej serduszkiem Zdążyłam ją tylko nakarmić i juz widziałam jak w inkubatorze zabierają ją ze szpitala .Byłam załamana , zostałam sama w szpitalu i musiałam tam jeszcze zostać do następnego dnia .Dzwoniłam do tamtego szpitala który był kilka miast dalej by dowiedzieć się co z małą i powiedzieli ze musi tam zostać i jutro moge do niej przyjechać . Ehhh jak ja sie czułam .Następnego dnia sama wróciłam do domu ,bez dziecka i patrzałam do pustego łóżeczka Ogarnęłam się i pojechaliśmy do niej .W tym szpitalu było strasznie ,taka zimna atmosfera i dziwna Okazało sie ze u dziecka można przebywać tylko trzy godziny dziennie .Myślałam ze to jakiś żart ,dopiero urodziłam a tak mało mam z nią czasu spędzać .Gdy ją zobaczyłam była podłączona do tętno-mierza ,serce mi się krajało .Pielęgniarki mi mówiły kiedy mam pampersa przebrać ,kiedy na ręce wziąć a ja chciałam robić to sama .... było mi ciężko . Nie chcieli mi powiedzieć nic na temat jej zdrowia ani kiedy do domu wyjdzie ( początkowo zakładali trzy doby ) Odwiedzałam ją codziennie ,a piersią mogłam tam karmić tylko raz .Zależało mi na karmieniu więc chciałam utrzymać laktację . Po kilku dniach miałam tak twarde piersi ze nie wiedziałam co robić ,były całe gorące i w guzach .Szukałam poradni laktacyjnej na telefon i znalazłam '' odciągaj aż poczujesz miękkie piersi i tak za każdym razem '' .Nie miałam wcześniej laktatora więc posłałam siostrę do apteki i kupiła taki z gruszką za 10 zł .Nie będę go komentować ale jakoś z nim dałam rade ,odciągałam co 3 godziny nawet w nocy . Po trzech dniach dowiedziałam się ze mała ma dziurkę na sercu i ze albo sie zarośnie albo powiększy . I dodatkowo dowiedziałam się ze córka została zarażona tam paciorkowcem i przyjmuje antybiotyk ,jeśli będzie dobrze to po 7 dniach wyjdzie do domu .Myślałam kolejne 7 dni ,nie wiem jak ja to wytrzymam .7 dni minęło ,byl płacz i odciąganie oraz codzienne jeżdżenie do małej kilka miast dalej .Po 7 dniach okazało się ze antybiotyk nie zadziałał i mała dalej musi tam leżeć i brać inny . Byłam w szoku ,tym bardziej ze ten szpital nie był przyjemny .Do dzieci można było wchodzić tylko pojedynczo ,pielęgniarki krzyczały po noworodkach '' ten bachor zaś wyje '' ,rodzice mało odwiedzali swoje nowo narodzone dzieci .No po prostu dla mnie szok więc zadzwoniłam do dyrektora i powiedziałam ze chce by mała była przewieziona do szpitala w moim mieście .I na moją prośbę już na drugi dzień była tu w szpitalu .Antybiotyk musiała brać dalej przez 10 dni ale przynajmniej miałam ja już blisko .Tu mogłam ją odwiedzać 2 razy dziennie po 2 godziny więc załapałam się na dwa karmienia Z czasem mała robiła się coraz żywsza i coraz więcej przybierała .Po 10 dniach opuściła szpital .To był wyjątkowy dzień w którym mogłam zabrać ją do domu .Moja największa miłość wreszcie ze mną .Skończyłam w końcu odciągać co robiłam przez 3 tygodnie prawie co 3 godziny --- laktatorem z gruszką ( ręce wykończone ) ale dałam rade utrzymać pokarm .Teraz mogło być już tylko lepiej .Karmienie piersią trwało pierw co 3 godziny potem 2 i co godzinkę .W końcu doszliśmy do momentu w którym prawie cały dzień siedziałam z piersią na wierzchu . karmienie w ten trwało .Gdy mała skończyła dwa miesiące u kardiologa stwierdzono ze wada serca się zarosło Byłam bardzo szczęśliwa . Było więc coraz lepiej ,postanowiłam też zrobić porządek z cycusiem na wierzchu .Pierw dawałam małej co godzinę po 15 min potem co 2 i co 3 .W tydzień zmieniłam ciągłe karmienie na karmienie co 3 godziny .Więcej czasu dla mnie na zabawę z małą a dla małej na rozwój . Było dobrze kilka kryzysów laktacyjnych również było i laktator się przydał ''gruszkowy'' bo innego nie miałam i w sumę nie mam . Potem mała zaczęła wstawać siadać i chodzić .Ząbki wyrastały ale nam to nie przeszkadzało .Za niedługo będzie miała roczek i dalej karmię piersią ,wytrwale z 4-5 razy na dobę niekiedy więcej i w tym w nocy .Karmienie piersią będzie u nas trwało , a w planach drugi maluszek i na pewno też będzie karmiony piersią ...Wystarczy chcieć a wszytko się uda ... Nie wiem jak działa elektryczny laktator więc nie mogę ci powiedzieć ze działa lepiej :( Ale nie rezygnuj z karmienia , mleczko mamy jest dla wcześniaków szczególnie potrzebne .Wystarczy myśleć pozytywnie a na pewno ci się uda . Gdy będziesz miała maluszka w domu to często przystawiaj go do piersi ,nawet co godzinę a szczególnie w nocy i dużo pij ,polecam też herbatki laktacyjne .Mleka na pewno będzie więcej :) Życzę ci powodzenia :)

2014-04-06 22:42

olkens jesteś bardzo dzielną mamą na medal ja uważam że masz bardzo duże szanse na karmienie tylko Twoim mleczkiem synka jeśli tego bardzo chcesz to na pewno dasz radę przystawaj Rafałka jak najczęściej do pierś mam nadzieję że się uda my tu Wszystkie trzymamy za Was kciuki i pisz co u Was

2014-04-06 21:22

Olkens ja również jak najbardziej Cie podziwiam i doceniam twój trud i wytrwałość, ja akurat w rodzinie tez miałam taki przypadek jeżeli chodzi o wcześniaka który urodziła się w 28 tyg ciązy , tez był maleńki i łapał każda infekcje a na koniec przyczepiła się sepsa i wtedy już wszyscy modliliśmy się o nie go w kościele była nawet msza w jego intencji. Gosia tez przez miesiące odciągała mleczko ale wiadomo że bez pobudzania piersi przez dziecko powoli ono zanika ale walcz dalej bo myślę że jak przystawisz maluszka pierwszy drugi raz to może twoja głowa troszkę odpocznie od myśli o nim że jest daleko , bez Ciebie i dacie radę. Napisze Ci jeszcze że Leoś po powrocie do domu też na początku nie umiał ssać ale jakoś się tego nauczyli i Gosia karmiła go do roku. Pij herbatki na laktacje ale nie polecam granulowanych z Hippa bo one na pewno nie działają , z Herbapolu, w Rosmanie też maja herbatki dla mam karmiących i walcz dalej dla siebie i tego malutkiego człowieczka który przecież Twojej bliskości potrzebuje najbardziej. Zapraszam na ogólny byśmy Cie mogli lepiej poznać a i czasami może w czymś jeszcze pomóc i wspierać. Ja za Was trzymam kckiuki i ściskam mocno.

2014-04-06 18:12

Twoja postawa jest godna podziwu,. jeśłi tak długo wytrzymałaś to może powalcz jeszcze troszkę, ja pobudzałam dla synka latację 3krotnie (i bardzo żałuję, że nie podjęłam 4 próby) najlepsze u mnie okazało się picie mleka dla niemowląt nutamigen, jest bardzo bardzo niesmaczne ale skuteczne, jak piłam to mleko kurcze mleko płynęło samo, niestety mój synek nie chciał ciągnąc piersi i wolał butelkę a laktatorem jak odciągałam pokarm nie ściągałam do końca, tak jak Ty ręce mi siadały od ręcznego i znów zaczął zanikać. teraz uważam, że elektroniczny to byłby lepszy. Jeśli chcesz karmić to walcz:) próbuj każda tutaj jakiś sposób podała, na pewno któryś może przynieść super efekty, a jak Rafałek nie będzie chciał ssać cycusia zawsze możesz podawać buteleczka mu mleczko i na pewno będzie dużo lepszym od mm.

2014-04-06 13:30

Olkens podziwiam cię, naprawdę cię podziwiam. Sytuacja w jakiej się znalazłaś jest trudna, ciężka i na pewno odbija się również na twoim spokoju. Pobudzaj piersi jak najczęściej laktatorem metodą, którą polecają dziewczyny. P:ij dużo wody, płynów ogólnie, spróbuj herbatek laktacyjnych. Twój pokarm jest najbardziej wartościowym pokarmem w tym momencie. Musisz uzbroić się w cierpliwość i zapasy wiary w siebie. Im częściej przystawisz Rafałka, im częściej zadziałasz laktatorem tym więcej pokarmu będzie, uwierz.

2014-04-06 10:19

Olkens niestety przez przypadek skasowałam chyba mój pierwszy wpis w tej sprawie :( (podczas poprawiania tej nieszczęsnej "5" Napisze jeszcze raz, choć niestety nie odtworzę już wszystkiego:) Gratuluję Ci, że jesteś tak wytrwała i dzielna i że się nie poddałaś, mozolnie ściągając mleczko dla Rafałka. Pamiętaj, że nawet matki adopcyjne są w stanie wykarmić swoje dziecko własnym pokarmem, stymulując odpowiednio piersi a mądrze ktoś kiedyś powiedział, że "laktacja rodzi się w głowie"- najważniejsze więc myśleć pozytywnie, wierzyć, że się uda i bardzo bardzo chcieć! Ważne, żeby do czasu powrotu Rafałka utrzymać laktację i nieco ją usprawnić. Chodzi tu o stymulowanie piersi laktatorem najlepiej co 3 godzinki w ciągu dnia i ok 2 razy w nocy (nocą mleko ma najwięcej tłuszczu potrzebnego wcześniakowi). Najczęstszą proponowana metodą jest metoda 7,5,3, która polega na tym, że ściągasz mleko 7 minut z prawej piersi, 7 minut z lewej, 5 min z prawej 5 z lewej i 3 min z prawej i 3 z lewej. Stosowałam tę metodę, ale uważam, że jest dość męcząca, a równie dobra jest po prostu ściągnięcie mleka z obu piersi i dodatkowa stymulacja 10- minutowa- polecona mi przez doradcę laktacyjnego z mojego szpitala. Pierwsze dziecko karmiłam 2,5 roku, teraz znów karmię i przez całą tą mleczną drogę często towarzyszyły mi jakieś problemy laktacyjne, ale ta metoda nigdy nie zawiodła. Po 3 dniach takiego "trningu" powinnaś zauważyć już poprawę, choć może być to nieco inaczej u każdej osoby. Dodatkowo polecam do picia taki napój w saszetkach- dostępne w aptece ze słodem jęczmiennym w składzie, bo udowodniono, ze wpływa on na prolaktynę. Kiedyś piło się piwo Karmi, ale to jednak jakieś piwo:) Herbatki Hipp nie działały na mnie nigdy. Najważniejsze co możesz w tej chwili ofiarować swojemu dziecku to właśnie własny pokarm. Walcz o to. Powodzenia:)

2014-04-06 10:15

Mleczko z piersi jest to najlepszy pokarm jaki możesz dać swojemu dziecku. Dlatego podziwiam cię że mimo wszystko tak długo utrzymujesz laktację, ale jak już tak długo wytrzymałaś to nie poddawaj się. Odciągaj pokarm jak najczęściej, ważna jest każda kropla. Możesz pokarm zamrozić w temp -18 stopni i przechowywać nawet pół roku, a jak maluszek wróci do domu będzie jak znalazł. Trzymam za Ciebie kciuki.