Gdy myślimy o miłości do maluszka to do głowy przychodzą nam same pozytywne emocje. Jednak nie zawsze tak jest. Obecnie jestem w drugiej ciąży - 6 miesiąc, na pokładzie mam już pięciolatkę, a oto moja historia - pot, łzy i miłość - postaram się w skrócie :)
"Plany i realizacja"
Młodość, miłość, ślub i decyzja o dziecku, oboje bardzo tego pragnęliśmy z mężem.
"Wymarzony początek ciąży"
Okazało się, że nie wystarczy chcieć, 7 miesięcy staraliśmy się o dziecko ale nic nie wyszło. Nie rozumiałam, przecież to miało być takie proste. Co prawda miałam "lekkie" problemy zdrowotne - odczuwałam ból w podbrzuszu co jakiś czas, raz słabszy raz bardzo mocny - jednak lekarze twierdzili, że to mój wymysł, ponieważ jestem zdrowa. Po wizycie u ginekologa usłyszałam, że moje jajniki są na wakacjach i mogę pomarzyć póki co o dziecku, jednak włączymy leczenie, po którym z czasem powinno się udać. To był dla mnie ogromny cios, jednak nie chciałam się poddawać. Co się okazało? Już będąc u lekarza, byłam w 2-3 tygodniu ciąży a odnośnie leczenia pomylił dawkę.. Gdy poszłam do niego po 2 tygodniach z wynikami badań, okazało się, że prolaktyna spadła za szybko w tak krótkim czasie a tak poza tym to, że jestem w 5-6 tyg ciąży.. efekt był taki, że musiałam brać tabletki na podtrzymanie ciąży aby nic nie stało się z płodem..
"Teraz będzie z górki"
Początek ciężki ale teraz będzie idealnie. Ciąża to cudowny okres, którym trzeba się nacieszyć. Pierwsze USG z biciem serca, USG prenatalne-gdzie widać już małego człowieka, pierwsze ruchy dziecka. Uczucia nie do opisania, miłość do kogoś kogo jeszcze nie mogę przytulić ale noszę go pod sercem.
No tak, ale żeby nie było za pięknie, nie obyło się bez kilku wizyt na SORze, boleści brzucha - diagnoza zatrucie. Uf nic groźnego, najważniejsze, z dzieckiem wszystko dobrze.
"Poród - w końcu razem"
Ach ten cud narodzin.. Ból porodowy, nacięte krocze, myślę "nigdy więcej" i ten moment, gdy przykładają dziecko do piersi i.. nie chce jeść?! Myślę ok, może to przejściowe. Później zemdlałam, miałam anemię po porodzie i hemoroidy - same cuda natury.
"Miłość bezwarunkowa"
Jednak, gdy już leżałam na sali i brałam dziecko na ręce, to wszystko co złe nie miało najmniejszego znaczenia. Wszystko przestawało mieć znaczenie, ponieważ ta bliskość sprawiała, że świat stawał w miejscu a miłość przepełniała mnie od stóp do głów!
"Kolejna próba"
Płacz, łzy, wyrzuty.. Karmienie nie wyszło, bardzo o to walczyłam, okazało się, że problemem jest wędzidełko, po podcięciu było i tak już za późno i została butelka. Nie poddam się! Laktator co 2-3h, początki ciężkie ale później cała zamrażarka w zapasach. Wszystko dla mojego maluszka.
"Tak miało być"
Ból, agonia, karetka. Sześć tygodni po porodzie wylądowałam w szpitalu. Wylany wyrostek. To te problemy zdrowotne diagnozowane przez 4 lata. Od lekarza usłyszałam, że sobie "wyhodowałam" a mąż od lekarki, że jeszcze jeden dzień i byłaby sepsa i walka o życie. Dostałam tabletki na powstrzymanie pokarmu..
Jedyne o czym myślałam to o powrocie do mojego maluszka, każdy dzień sprawiał, że tęskniłam jeszcze bardziej. Okazało się, że dzięki zapasom w zamrażarce przetrwaliśmy ten okres, gdyż przez 2 tygodnie odciagałam pokarm i go wylewalam ze względu na brane leki.
Teraz moja córa ma już 5 lat a ja w brzuszku noszę kolejne życie. Mimo trudności, gorszych dni czy rzeczywistości innej niż ta wymarzona, nie zmieniłabym niczego w swoim życiu.
Ta ciąża też jest różna, pierwsze 2-3 miesiące nie mogłam wstać z łóżka, wymiotowałam po wszystkim a w efekcie zdiagnozowano mi Hashimoto. Jednak to nic, bo wiem, że każda przeszkoda jest tego warta.
Zawsze powtarzam mojej córce "Bardzo Cię kocham i zawsze będę, nic tego nie zmieni, nie ważne co zrobisz, ja zawsze będę przy Tobie".
Miłość do maluszka to nie tylko te dobre chwilę ale i te gorsze. Wydaje mi się, że to nas właśnie wzmacnia, ta miłość jest tak silna, że jesteśmy w stanie wytrwać i przezwyciężyć wszystko dla naszych maluszków i dzieci, nawet gdy są już dużo starsze:)