Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS „Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI”

Data utworzenia : 2015-08-01 08:32 | Ostatni komentarz 2015-08-29 16:41

Redakcja LOVI

15821 Odsłony
172 Komentarze

Witajcie w konkursowym wątku "Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI " Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenie - opis początków karmienia piersią lub odpowiedź na pytanie, dlaczego warto karmić piersią. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Zgłoszenia uczestników, którzy nie uzupełnią w profilu użytkownika danych teleadresowych nie będą brane pod uwagę. Wygraj produkty LOVI wspomagające karmienie naturalne oraz bransoletki Lemoniq. Szczegóły konkursu " Światowy Tydzień Karmienia Piersią z marką LOVI”: http://lovi.pl/pl/breast-feeding/693 Zapraszamy do zapoznania się z regulaminem: >>> REGULAMIN W przypadku pytań, wątpliwości zapraszamy do kontaktu – w wątku pod artykułem z informacją o konkursie >>> http://lovi.pl/pl/forum/2/5190 lub za pośrednictwem poczty e-mail – [email protected] Powodzenia :-)

2015-08-05 10:39

Jak tylko dowiedzialam sie ze jestem w ciazy, wiedzialam ze dziecko bede karmic piersia. Jest to najzdrowsze dla mojejgo dziecka. Niestety w szpitalu po urodzeniu malej nie mialam pokarmu i musialam karmic sztucznie..., ale nie poddalam sie odciagalam pokarm laktatorem, czesto przystawialam mala do piersi i udalo sie mleka bylo tyle, ze mojej coreczce wystarczalo;) bardzo pomogl mi maz ktory ciagle powtarzal; dasz rade kotku;) niestety ciagle przystawianie do piersi spowodowalo ze mialam poranione brodawki na dodatek corka miala krotkie wedzidelko pod jezykiem i ciezko bylo sie jej przyssac... Ale to tez przezwyciezylysmy i karmie lencie piersia juz 7 miesiecy z czego jestem mega dumna! Jak widać poczatki nie zawsze sa latwe, ale z pomoca kochajacych osob i dla nich z wszystkim mozna sobie ppradzic.

2015-08-05 10:11

Miseczka A piersi małe a ja bardzo chcę karmić piersią.W ciąży dużo nie urosły. Nastawiłam się psychicznie , że w moich piersiach będzie pokarm mimo wszystko. Przed porodem kupiłam herbatki laktacyjne i zawzięłam się w swoim postanowieniu. Miałam cc szok, ale moje postanowienie karmienia dalej iskrzyło w mojej głowie. Po kilku chwilach od operacji przynieśli mi moją córkę przystawili do cyca ale podkreślali , że jak chcę to w szpitalu jest mleko i mogę jej podać. Ja uparta matka nie chciałam. Mała ssała tak jak powinna bo siara była. Byłam dumna i szczęśliwa, że mogę dać swojej córce to co najlepsze i nie załamałam się, ze po cc mogę nie mieć pokarmu. Moje obawy ulotniły się szybko bo po 2 dniach miałam nawał mleczny. Bolało ale cieszyłam się, że mogę przystawiać małą do piersi bo to świadczyło o tym, że mimo obaw o wielkość piersi mleko było i jest. Teraz KP jest dla mnie satysfakcją i wspaniałym uczuciem bliskości i więzi z dzieckiem.

2015-08-05 08:45

Za 15 tygodni po raz pierwszy zostanę Mamą. Tak długo wyczekiwany Cud pojawi się w końcu w naszym życiu. Ciąża miała być pięknym okresem, a jest raczej czasem obaw, niepewności i komplikacji. Wszystko co mogło się wydarzyć złego – dotknęło nas. Od samego początku (w sumie to zanim usłyszeliśmy serduszko) musiałam przestać pracować, zatem całymi dniami przeglądałam Internet czytając blogi parentingowe oraz strony o tematyce parentingowej, aż w końcu trafiłam tutaj :) Karmienie piersią przerażało mnie, jednak czytając post po poście, komentarz po komentarzu, przekonałam się, że gra jest warta przysłowiowej świeczki. Bo cóż piękniejszego i lepszego mogę ofiarować swojej córeczce, jeśli nie odrobinę siebie w postaci karmienia? Nic! Wiadomo, że bywa różnie, ale w głowie mam walkę o każdą najmniejszą kroplę. Kroplę, która jest moim darem dla córki. Moim podziękowaniem za to, że spełnia się mój – nasz – sen. A co robię, aby się do tego przygotować? Dbam o skórę piersi – nawilżam preparatami bezpiecznymi dla mam i maluszków, aby skóra była jędrna. Staram się odpowiednio nawadniać, mam z tym problem, ale wiem, że przy karmieniu piersią to bardzo ważne. Zatem pracuję nad tym :) Wybrałam też laktator (w razie wu), który w razie może pomóc przy nawale bądź rozkręceniu laktacji – poza przystawianiem maluszka Oprócz tego staram się relaksować i nie stresować. Najważniejsze jest nastawienie :) Pozdrawiam cieplutko!

2015-08-05 07:40

Dlaczego warto karmić piersią? Mleko mamy to najlepsze mleko dla naszego malucha. Jest dla niego idealnie skomponowane, ma zawsze dobrą temperaturę, a co najważniejsze nic nie kosztuje i jest zawsze dostępne o każdej porze dnia czy nocy. Podczas karmienia między mamą a maluchem wytwarza się niesamowita więź. Tak, karmienie to poświęcenie, bo trzeba pamiętać o diecie, jest się na każde zawołanie malucha. Ale warto dać maluchowi to co najlepsze mamy. Dzięki karmieniu piersią maluch jest bardziej odporny, rzadziej dopadają go alergie i ma mniej problemów z brzuszkiem. Warto karmić, choć wiadomo nie zawsze od początku jest łatwo, ale trzeba wierzyć, że zaraz będzie lepiej, miną problemy i maluch nauczy się prawidłowo ssać. Te kilka dni prób to niewielkie poświęcenie, a dla malucha ogromne korzyści. Tym bardziej, że jego pozytywne skutki odnajdziemy też w późniejszym okresie rozwoju malucha. Dlatego warto karmić, a nie przejmować się negatywnymi komentarzami i spojrzeniami innych. Mleko mamy to największy skarb naszego malucha.

2015-08-05 00:52

Każdy wmawia, że karmienie persią jest bardzo ważnym elementem bycia mamą. I tak mają rację powstaje pewna więź pomiędzy Matką i dzieckiem jednakże, pierwsze tygodnie karmienia dla mnie były ciężkim przeżyciem, Moja córeczka pomimo wielu prób nie umiała dobrze złapać brodawki i bardzo mocno mi ją za każdym razem raniła, przez co bardzo mnie bolało, a ona biedna się nie najadała. Już byłam gotowa zaprzestać tak drastycznego procederu jednak postanowiłam jeszcze, że pomimo wielu doradców ( rodzinnych) wybiorę się do specjalisty (doradcy laktacyjnego) - to było dobre posunięcie, już za pierwszą wizytą córka trzymała się odpowiednio cyca i jadła aż jej się oczka świeciły. Niestety niedługo po porodzie bo już miesiąc po musiałam wrócić do pracy, co znów skomplikowało nasze relacje, znaczy moje -cyca i dzidzi - z pomocą przyszedł jednak laktator prolactis firmy lovi - użądzenie poprostu wymiata - wiem bo używałam kilku innych, nie były efektywne. dzięki czemu mogłam zostawiać codziennie mleczko mojej córeczce. Obecnie wiele moich koleżanek jest w ciąży i wszystkie chcą pożyczać mojej dojareczki, jest ona już zmęczona. życzę powodzenia z karmieniem mimo początkowych trudności jest i było warto - oczywiście moja córa wciąż mleczko mamusi lubi :)

2015-08-04 21:43

Moje początki karmienia piersią… Moje początki karmienia piersią wcale nie były łatwe. Ba! Wymagały wiele cierpliwości i samozaparcia… Ale po kolei… Kiedy byłam w ciąży karmienie piersią wydawało mi się tak oczywiste i naturalne, że nawet nie czytałam artykułów na ten temat. Przejrzałam wszystkie dostępne poradniki o pielęgnacji noworodka, ale temat karmienia zawsze jakoś omijałam. Uważałam, że nie ma w tym żadnej filozofii i nawet nie dopuszczałam myśli, że mogą mnie dotknąć jakiekolwiek problemy laktacyjne... Niestety, rzeczywistość okazała się inna... Antka urodziłam przez cesarskie cięcie i niestety nie przyłożono mi go do piersi ani zaraz po porodzie, ani kilka godzin później ani nawet tego samego dnia. A przecież niemowlę w ciągu pierwszych dwóch godzin powinno poznać smak maminego mleka! Zobaczyłam go dopiero na drugi dzień wieczorem! Po prostu mi go przyniesiono. A ja nie wiedziałam jak mam się nim zająć, rana strasznie bolała, w dodatku miałam wysokie ciśnienie (a w ciąży zatrucie pokarmowe). Nikt nie przyszedł spytać, jak sobie radzimy, nikt nie pokazał mi, jak mam przystawić synka do piersi. Przykro mi o tym pisać, ale czułam się strasznie. Próbowałam sama sobie z tym poradzić, ale Antoś nie potrafił złapać moich wklęsłych brodawek. Te w końcu zaczęły krwawić, strasznie bolało. Choć wyłam z bólu nie przestawałam przystawiać małego. Ten jednak ciągle płakał, czułam, że pokarmu tez mam za mało... To była istna tragedia. Płakałam razem z synkiem. W końcu sama poszłam po pomoc. Położna obejrzała moje piersi, przystawiła Antosia i... stwierdziła, że faktycznie należy mu dać butelkę! Sama mi ją nawet przyniosła. A to tworzyło błędne koło, bo synek uczony picia ze smoczka nie umiał złapać piersi. Ja jednak nie poddawałam się, choć czułam się fatalnie: winna, nieodpowiedzialna, beznadziejna matka, miałam żal sama do siebie, męczyły mnie wyrzuty sumienia za każdym razem, gdy sięgałam po butelkę. Marzyłam o powrocie do domu, wiedziałam, że tam czeka na mnie mama, która na pewno pomoże i ukochany mąż, który będzie wspierał. I tak się stało, wszyscy w domu próbowali uczyć Antka ssania. Początkowo odciągałam pokarm laktatorem i podawałam małemu z butelki. Walczyłam o każdą kroplę mojego mleka, za wszelką cenę nie chciałam podawać dziecku mieszanki. Mój upór się opłacił. Po 3 dniach Antek w końcu prawidłowo zassał pierś i porządnie się najadł, a ja płakałam ze szczęścia. Sama nie wiem, skąd znalazłam tyle cierpliwości. Karmienie sprawiało mi ogromną przyjemność, zaczęłam się łapac na tym, że gdy nie ma mnie w domu, marzę, by znów być blisko niego i podac piers...;) Dziś Antoś je chętnie i umiejętnie, a ja jestem z siebie dumna. Dziękuję mamie i mężowi, za to, że tak skutecznie mnie wspierali i motywowali. To smutne, że w dobie tylu konsultantów laktacyjnych nikt pokazał nam, jak ma wyglądać prawidłowe karmienie. Ale nie rozpamiętuję już tego. Choć ta historia ma mało optymistyczny początek, kończy się skucesem! Mamy- mimo problemów, nie poddawajcie się, bo jest o co walczyć. A jak się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie. Ja i Antek jesteśmy tego najlepszym przykładem! Karolina

2015-08-04 21:29

Moje początki karmienia piersią to samotność we dwoje, ból, uczucie wyobcowania, nieznajomości swego organizmu, chaos myśli, ludzie chętni do pomocy ale kompletnie nie mający pojęcia jakie emocje targają mną od wewnątrz, spełnione marzenie o pełnym biuście i maślany wzrok męża, zmagania z obsługą laktatora, który warczy nieprzyjaźnie, sylikonowe, na okrągło wyparzane osłonki mające przynieść ukojenie pogryzionym przez maleńką istotkę sutkom, tony kremu na brodawkach, wkładki laktacyjne wypychające stanik jak u amerykańskiej nastolatki, ręce położnej gniotącej piersi i sprawdzającej wypływ mleka, gimnastyka z dzieckiem i poduszkami w celu szukania najdogodniejszej pozycji do karmienia, potrzeba bliskości, czułości, zapachy, melodia przełykania mleka, mruczenie zadowolenia i powolny miarowy rytm serca i oddechu śpiącej blisko córeczki, wreszcie nieodparta chęć by możliwość karmienia piersią trwała bez końca.

2015-08-04 20:30

Moje początki karmienia piersią to żal, łzy i walka. W ciąży chodziłam do szkoły rodzenia, w której, owszem, była mowa o diecie mamy karmiącej, nawale pokarmu, pozycjach do karmienia, ale nikt nie przygotował mnie na to, że karmienie tak bardzo BOLI, ani nie powiedział co zrobić, by bólu uniknąć. Po 3 dniach od porodu miałam strupy na brodawkach, a położne mówiły, że to tak musi być, ale przejdzie. Córeczka ulewała krwią z moich piersi. W następnych dniach rzucała się na pierś jak kłapiący szczęką krokodyl, a ja bałam się każdego karmienia. Potem okryłam maść Maltan i było nieco lepiej. Następnie zatkały się kanaliki, miałam pęcherzyki wypełnione mlekiem. I znów ból. Dokarmiałam. Każda kropla mm rozdzierała mi serce. Nie mogę wykarmić mojego dziecka, myślałam. Codziennie przez dwa miesiące chciałam się poddać i codziennie podejmowałam nowe próby. Dziś Mała ma 4 m-ce, karmienie już nie boli, mam pokarm. Było warto, nasze karmienie i przytulanie to najwspanialsze chwile w życiu.