Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16059 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-15 20:09

Dla mnie największym problemem jest presja otoczenia odnoście karmienia piersią - po porodzie nikt nie pytał mnie jak się czuje tylko czy karmię (nawet koledzy z pracy :/) czy mam dużo pokarmu (nawet koledzy z pracy :/), a niestety wiadomo, ze z tym na początku jest różnie, Uważam, że mamy powinny swoim koleżankom będącym w ciąży oraz położne na szkole rodzenia wpajać, że mają się nie przejmować gadka innych "mądrzejszych" i robić swoje w walce o pokarm i nie poddawać się jak go jest w danej chwili mniej. Uważam, że takie grupy wsparcia to nie byłaby głupia rzecz, bo wiele mam w temacie karmienia jest samych albo zostają z radami swoich mamuś i teściowych, które miały podobno pokarmu, aby wykarmić kilka dzieci, a jak było naprawdę i tak nikt nie sprawdzi, a gadać to se mogą i dołować te świeże przerażone mamy (sama taka byłam w listopadzie)!!!

2018-06-15 19:59

Moim zdaniem najwiekszym problemem jest brak wsparcia w szpitalu zaraz po porodzie. Bardzo duzo poloznych/pielegniarek, ktore jesli dziecko placze to znaczy ze jest glodne i trzeba je dokarmic sztucznym mlekiem zamiast pomoc matce prawidlowo przystawic dziecko lub pomoc zeby pokarmu bylo wiecej. Doradzic co robic gdy bola brodawki lub po prostu gdy pokarmu jest za malo w pierwszych dobach. Same ulotki informacyjne to za malo. Potrzeba dobrego slowa, rady, pomocy aby dziecko prawidlowo chwycilo piers. Nie ma mozliwosci konsultacji ze specjalista laktacyjnym. Nikt nie mowi o diecie matki, ktora karmi piersia co mozna jesc a czego lepiej unikac. Po porpdzie otrzymalam informacje ze odchodzi sie od diety i matka karmiaca moze jesc wszystko....

2018-06-15 19:44

Nie dawno zostałam po raz drugi mamą i jak za pierwszym razem wszystko było dla mnie nowe i skupiałam się tylko na sobie i córeczce , teraz miałam czas na obserwację wszystkiego w około. Powiedzie - co wspólnego ma to z karmieniem piersią, a no ma wiele. KIedy 3 tygodnie temu urodziłam synka przez CC moja laktacja była słaba, a właściwie jej nie było. Wiedziałam jednak, że aby ją pobudzić dziecko muszę przystawiać do piersi i wtedy ją rozruszam. Natomiast inne mamusie na sali o tym jeszcze nie wiedziały i kiedy tylko miały problem, a to z przyłożeniem dziecątka do piersi a to z brakiem mleka położne przychodziły i zamiast pomóc pacjentką - poświęcić im trochę czasu- podawały im od razu gotowe butelki mleka modyfikowanego. Moja rada jest taka, aby przyszłe mamy czytały, czytały i jeszcze raz czytały poradniki dla mam o karmieniu piersią, bo niestety nie wiadomo na jaką kadrę pracowniczą trafią w szpitalu,a gdy będą wiedziały "co i z czym się je" wtedy nie dają sobie "wcisnąć "mleka modyfikowanego od razu- tylko będą walczyć o pomoc przy karmieniu.

2018-06-15 19:40

Uważam, ze najwiekszym problemem u mam karmiących jest zbyt duza produkcja mleka. Dobrym rozwiązaniem na to jest częste dostawianie dziecka do piersi albo delikatne ściąganie mleka, oczywiście do butelki

2018-06-15 19:12

Jestem Mama kochanej juz dwójki dzieci wiec moge powiedziec z perspektywy pierwszego synka. Otóż moim zdaniem największym problemem w karmieniu piersią jest brak pewności siebie ze to Ty jestes Matka i wiesz najlepiej. Oboje sie wtedy poznajemy. Oboje sie uczymy siebie. To jest piekne a zarazem przerażajace dla Matki, ponieważ Nasze wyobrażenie o macierzynstwie jest inne. Przed porodem nawet mi na mysl nie przyszlo że mogloby cos nie grać. Wszystkie problemy o ktorych koleżanki pisaly jak najbardziej sie z nimi zgadzam. Przy pierwszym dziecku najbardziej utkwily mi w glowie komentarze położnych/ pielegniarek ich brak wiedzy oraz bycie przemądrzałymi . oczywiscie i u mnie była mowa o mleku modyfikowanym. Jednak ja sie nie dalam namowic co oczywiscie u nas zakończylo sie sukcesem. przy drugim dziecku najwieszym problemem byly bolace sutki :) pozdrawiam wszystkie Mamy

2018-06-15 19:07

Cześć Wam Wszystkim :) Jestem szczęśliwą mamą 5- letniej Nikoli oraz noszę pod serduszkiem jej siostrzyczkę. Obecnie to 6 mc upragnionej ciąży. Moje dotychczasowe doświadczenie z karmieniem piersią uważam za " nieudany" i bardzo przykry... Brak wiedzy, wsparcia i znajomości produktów dostępnych na rynku spowodowało, że okres który mógłby być najpiękniejszy - stał się gehenną. Myślałam, że poradzę sobie sama, żę to takie proste.. Poddałam się, czego bardzo żałuję.. :( W chwili obecnej jest inaczej. :) Jestem pozytywnie nastawiona i przygotowana na moją córeczkę. Wzbogacona o rozmowy z położną, ekspertami laktacyjnymi- nie boję się problemów związanych z karmieniem piersią. Jest to najzdrowsza rzecz jaką możemy podarować tej małej osóbce. Popękane brodawki ? Jest już tyle maści, nakładek dostępnych w aptekach. Bądź okład z liści kapusty :) Babcia pomoże- TO NIE PROBLEM. Nawał pokarmu? Zrób masaż pod prysznicem, Użyj laktatora- TO NIE PROBLEM. Masz wrażenie, że nie masz pokarmu- użyj laktatora. To jest złoty środek. Dziewczyny najważniejsze jest pozytywne nastawienie i odpoczynek. Zregenerowana, najedzona mama to szczęśliwa mama. Jestem pełna nadziei i optymizmu. Pragnę aby moje kolejne dziecko jak najdłużej mogło korzystać z mojego mleka. Trzymam za Was dziewuszki kciuki. A .. i Wy trzymajcie za mnie. Nie poddajemy się :))

2018-06-15 18:37

Pytanie jest o to co jest największym problemem jeśli chodzi o karmienie piersią. Odpowiem w dość nietypowy sposób bo przytoczę moja historię i to co mnie się przytrafiło zaraz po porodzie, a czego chce uniknąć zaraz po porodzie drugiego maleństwa. Kiedy miała przyjść na świat moja pierwsza córeczka przygotowywałam się do tego bardzo dokładnie, dużo czytałam informowałam się i zakupywałam wszystko co może być mi niezbędne. Wiedząc ,że bardzo chce karmić piersią postanowiłam i do tego bardzo dobrze się przygotować. Książki, rozmowa z innymi mamami, fora oraz zakupy. Przyszedł dzień porodu, bardzo ciężkiego i trudnego, mimo to dość szybko doszłam do siebie i poczułam ,że teraz jestem pełnoetatową mamą i czas wdrożyć w życie to co czytałam , dowiadywałam się i uczyłam w miarę możliwości. Jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Na początku brak jakiegokolwiek nawału mimo ,że powinien się pojawić, nikt mi nie wytłumaczył w szpitalu ,że nawał może przyjść nawet w 5 dobie. Czekanie na Panią z poradni laktacyjnej która nie przychodziła choć bardzo potrzebowałam jej pomocy bo chciałam karmić, kiedy w końcu się zjawiła dosłownie na godzinę przed moim wyjściem ze szpitala z córeczka zjawiła się i od wejścia na sale zakładała ,że ja nie chce karmić i traktowała mnie jak tak zwane "zło" , szarpała mi za pierś , szarpała za główkę córeczki i miała pretensje ,że nie potrafię jej przystawić. Już wtedy czułam ,że chyba jednak nie jestem dobra mama bo wykarmić córki nie potrafię. Wróciłam do domu płakałam ja i moja córeczka, ja z poranionymi sutkami a ona po prostu głodna , zaczęło się dokarmianie, walczenie z laktatorem podawanie tego co udało się ściągnąć i jeden wielki płacz. Od najbliższych zero wsparcia jedynie standardowy tekst "walcz o pokarm" co oczywiście nie pomagało a wpędzało w jeszcze większe kompleksy, jedynie mój mąż walczył z narastającym poczuciem winy i wspierał jak tylko mnie mógł . Wizyta patronażowa Pani położnej była taka ,że wymacała mój biust po czym stwierdziła ,że duży biust nie zawsze może wykarmić i żebym sobie darowała. I tak się też stało, odpuściłam bo nie wiedziałam jak się za to zabrać nie chciałam męczyć dziecka i koniec końców siebie. Jestem teraz w drugiej ciąży jedno wiem na pewno nie dam się spławić po porodzie, pozwolę sobie na rozwinięcie laktacji i podejdę do tego z zupełnym spokojem ,bez nerwów i stresów. Odpowiednio dostawię drugie maleństwo do piersi z pomocą osoby na prawdę wykwalifikowanej osoby i przestane słuchać tak zwanych "dobrych" rad. Ja wiem ,że wiele osób chce "pomoc" ale czasem taka pomoc tyko wpędza w większe poczucie winy którego nie powinno być. Co ja bym zmieniła przede wszystkim to by na porodówkach było większe wsparcie związane z karmienie, ale nie na zasadzie "masz laktator i radź sobie sama" tylko na prawdę poświęcenie czasu jeśli jest to tylko potrzebne. Uświadamiać i informować ,że nie wszystko dzieje się od razu ,że po prostu czasem potrzebny jest czas. W wizytach patronażowych też poświęcić czas i dać wsparcie mamie która ma problem z karmieniem czy przystawieniem maluszka bo tego tak bardzo brak. A od najbliższych więcej zrozumienia i zachowania dobrych rad na czas kiedy minie ta burza hormonalna wtedy można radzić, pomagać . Sama staram się być na początku dla każdej mojej znajomej która właśnie urodziła, a idziemy w odwiedziny jedynie powiedzieć coś z własnego doświadczenia ale nic nie narzucać ,a tym bardziej nie powodować żeby młoda mama poczuła się źle bądź ,że jest pouczana lub żeby odebrała ,że jest złą mamą. Karmienie nie należy do prostych ale wierze,że jak będzie dobre wsparcie i będzie czas by mama i dziecko powoli się nauczyły to wszystko ułoży się dobrze , mama nauczy się przystawiać a maleństwo nauczy się dobrze chwytać pierś. W końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

2018-06-15 18:27

Moim zdaniem największym problemem jest brak wiedzy, nie tylko matek jak i społeczeństwa. Nie raz słyszałam, że "muszę pić dużo mleka bo nie będzie miał mi się z czego pokarm robić", że "on taki drobniutki bo pewnie masz już słabe mleko". Najgorsze było jak w pierwszych miesiącach "nie wolno " mi było jeść prawie wszystkiego a w szpitalu dokarmiali małego glukozą bo "chyba nie wyjdzie mi to karmienie piersią". Mimo wszytko nie wolno się poddawac, trzeba dzidzię przystawiać do cyca na rządanie i nie słuchać "dobrych rad" no chyba że tych od doradcy laktacyjnego.