Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16063 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-16 09:19

Moim zdaniem największym problemem w karmieniu piersią jest psychika kobiety. Kobieta się stresuje, bo bardzo chciałaby karmić, a tu coś nie wychodzi, a to problem z przystawieniem, a to mało pokarmu, albo dziecko nie przybiera zgodnie z aktualnie obowiązującymi normami. Stres ten nie musi być nawet świadomy, ale w podświadomości kobieta chcąc tego co najlepsze dla swojego dziecka martwi się o laktacje i karmienie piersią. Od jednej Pani Doktor słyszałam opinie "Karmi się głową, a nie piersią" i to prawda, bo to przysadka mózgowa daje "rozkaz" piersiom do produkcji mleka. Najlepszym rozwiazaniem tego problemu jest wsparcie ze strony najbliższych, ono może zdziałać cuda, np. przyjemna rozmowa z kimś bliskim tuż przed, a najlepiej i w trakcie przystawiania dziecka do piersi. Poznałam tą metodę przypadkiem na własnej skórze. W szpitalu po urodzeniu dziecka miałam problem z przystawieniem dziecka i za każdym razem po kilku darmenych próbach i ciągłym płaczu dziecka zaczynałam płakać razem z nim. Wtedy z pomocą przyszedł mi mąż. Dzwoniłam do niego nawet w nocy, on mówił mi coś miłego i zapewniał o swojej miłości, po kilku chwilach ja się uspokajalam, czułam się szczęśliwa, a dziecko od razu przy pierwszym podejściu przystawione. Polecam

2018-06-16 08:32

"Karmienie to nie problem"... Hmmm, bardzo na to liczę... Dlaczego? Otóż wkrótce zostanę Mamą! Mamą po raz pierwszy! :) I choć czekam na ten moment z niecierpliwością, z największą radością w sercu, to w głowie kłębi się masa pytań. Jak będzie z tym karmieniem? Czy dam radę? Czy maleństwo sobie poradzi? Co z faktem mojej dotychczasowej aktywności fizycznej, życiowej i zawodowej? I tu właśnie mogą pojawić się problemy... Czy w ogóle będę w stanie wytworzyć odpowiednią ilość pokarmu dla dzidzi? Czy nasz Zuzik nie zmasakruje moich brodawek tak bardzo, że radość z karmienia przerodzi się w istny koszmar? Czy te problemy, kłopoty nie przyćmią radości z upragnionego macierzyństwa? Najtrudniejszy problem dla mam karmiących piersią i cudowny pomysły na jego rozwiązanie? :) Myślę, że największym problemem może okazać się samo nastawienie psychiczne. Emocjonalne podejście do kwestii karmienia piersią, ból, który może się pojawić, problem z laktacją, niedostateczna ilość snu, zmęczenie, aż wreszcie ogromna frustracja i pytanie " co robię nie tak???"... Powstały czynnik stresu sprawi wtedy, że jeszcze bardziej zaczniemy sie bać i denerwować... I tak koło stresu będzie się kręcić, a wydostanie się z tego kręgu będzie coraz trudniejsze... Co wtedy? Co mogłoby sprawić, że nagle odnajdziemy spokój, że z łatwością i mocą superbohaterki poradzimy sobie z ewentulną bezradnością i nagromadzonym stresem? Czyż nie elektroniczny laktator tuż obok? Czy sama świadomość, że jest przy nas mały "pomocnik" nie sprawi, że od samego początku poczujemy się pewniejsze? Pewniejsze w kwestii karmienia piersią, własnym mlekiem, tym co najlepsze dla naszego maleństwa? Psychiczne nastawienie, świadomość, że są inne możliwości tuż obok... To wszystko sprawić może, że z lekkością i uśmiechem na ustach przejdziemy przez jeden z zapewne najpiękniejszych momentów macierzyństwa... że początek najwspanialszej drogi, naszej wspólnej drogi przejdziemy tak jak będzie dla nas najpiękniej :) Tego sobie i Wam życzę... Najszczęśliwsza "mom to be", A.

2018-06-16 08:19

Karmilam córkę tylko 2msc. Przyznaje ze sie poddalam. Teraz gdy rodze za kilka dni w glowie mam tylko zeby nie popelnic błędów z pierwszego razu... Moim największym problemem była nie świadomość. Co z tego ze bym w szkole rodzenia i milam dobra polozna która mnie odwiedzala. Informacje w szkole byly takie jak wszędzie czyli ogole. A później zderzenie z rzeczywistością ogromne. Nie umialam odpowiednio przystawic corki przez co poranione mialam piersi... Zanik mleka w 4dobie. Cala noc przeplakana razem z corka. Poprostu nie wiedzialam co sie dzieje... Moim zadaniem kazda kobieta w ciazy powinna przejsc obowiazkowo szkolenja i to kilka godzin o laktacjii i karmieniu piersia. Na spotkaniach moznaby zaprosić mamy ktore aktualnie karmia zeby pokazały jak to sie robi opowiedzialy z jakimi problemami sie spotkaly. Taki kurs powinien byc obowiazkowy ! Druga rzecza jest uswiadamianie ludzi w akcjach spolecznych bo nie ma nic gorszego niz ciągle komentarze. Karmisz? Nie jedz tego tego i wlasciwie wsZystkiego. Dziecko placze napewno przez to ze zjadlas pomidora itp. Lub placze to dokarm je butelka przeciez nie bedziesz sie męczyć. Przyznaję ze poddalam się presjii otoczenia i ciaglym komentarzom . nie umialam sie sprzeciwić. W pewnym momencie przestałam walczyć. Teraz zamierzam bronić swojego. Jestem dużo lepiej przygotowana do tej ciazy. Ale tylko dlatego ze sama chcialam i szukalam infromacjii. Także uswiadamianie nie tylko kobiet w ciazy ale i calego społeczeństwa.

2018-06-16 08:15

W moim przypadku największym problemem podczas karmienia piersią okazała się budowa sutka. Już kilka chwil po porodzie Panie położne dały mi córkę do karmienia a ja zupełnie nie mogłam sobie z tym poradzić. Po konsultacji z doradcą laktacyjnym dowiedziałam się ze moje brodawki są zbyt płaskie i córka nie może poradzić sobie ze złapaniem ich, co powoduje jej frustrację, płacz, krzyk a co za tym szło mój, płacz, ból, smutek i niechęć. Dodam, że w ciąży byłam nastawiona tylko i wyłącznie na karmienie piersią wiec w domu nie przygotowałam nawet żadnych butelek, mleka modyfikowanego czy właśnie laktatora. Doradca poradził żeby kupić laktator, który (oprocz wiadomego przeznaczenia) pomaga również w wyrobieniu brodawki by pomoc córce prawidłowo pobierać pokarm. Wiec w drodze do domu ze szpitala kupilismy wszystkie gadżety właściwie bez wcześniejszego zasiegniecia opinii o nich, w tym laktator (NIE Lovi). O ile wiekszosc produktow okazala się bardzo pomocna tak laktator okazał się beznadziejny, nie ściągał pokarmu, cenne mleko sie wylewało, brodawki były poranione, sprawiało mi to ogromny ból. Ja byłam tym zmęczona, zrezygnowana, rozczarowana, bezradna, załamana, ze nie potrafię nakarmić swojego dziecka. Z tego okresu mam bardzo złe wspomnienia... Oczywiście skończyło się tak, ze laktator nie pomógł na moje dolegliwosci i wylądował w koszu a córka byla karmiona mm. Za dwa miesiące rodzę kolejną córkę i tym razem jestem bardziej świadoma, chociaż problem z skutkami pozostał. Chętnie bym przygarnęła wasz laktator bo z tego co już czytałam jest to produkt z najwyższej półki. Może tym razem inaczej się to potoczy :)

2018-06-16 07:34

Jednym z problemów jest brak odpowiedniej wiedzy na temat karmienia i tego że mamy boją się zapytać i myślą że to samo jakoś pójdzie bo jesteśmy do tego stworzone. Przy pierwszym dziecku jak urodziłam i nie miałam pokarmu obwinialam siebie że coś jest że mną nie tak i że maluch dostaje mleko modyfikowane, ale pytałam się i położne mówiły dostawiać dziecko i pokarm się pojawi. Później był problem z nadmiarem pokarmu. Piersi obrzmiale, bolące, gorące, coraz bardziej twarde, każde dotknięcie to niesamowity ból i znowu się zapytałam co jest nie tak bo dziecko niby chce jeść ale się denerwuje ja zaraz nie wytrzymam z bezsilności i dostałam rady żeby nadmiar odciągnąć i kupić nakładki do karmienia bo mam za małe brodawki. Dlatego warto jest się nie bać i pytać o wszystko nawet jeżeli mama myśli A że może się przez to wyglupi ktoś ja wysmieje... Mnie ma się co bać bo osoby pracujące w szpitalu są żeby pomóc A jak nie to trzeba walczyć o to i szukać pomocy i wiedzy i dopytywac się. Kolejny problem to mamy, teściowej, babcię, cioci dobra rada: "daj butelkę z mlekiem modyfikowany nie dość że się na je nie będzie płakał to i podśpi sobie, bedzie spokojniejszy no widocznie sie nie najada". Chyba każda młoda mama to słyszała. Najlepiej niech to wejdzie jednym uchem drugim niech wyleci. Mama przeważnie wie lepiej. No i trzeci problem ale to głównie mamy z 2 lub większa ilością dzieci. Początki karmienia są trudne i zajmują dużo czasu, A tu inne dzieci czekają chce się pobawić porozmawiać A tu cały czas z maluchem na rękach A starszaki coraz bardziej zazdrosne... co tu robić.... jest ciężko dlatego wymyślili takie urządzenie jak laktator. Jak jest tatuś,babcia w domu to wtedy oni bez problemu mogą nakarmić maluszka A my możemy się zająć domem starszymi dziećmi czy po prostu odpoczac (kąpiel w wannie, zakupy-w samotności, fryzjer, paznokcie) bo szczęśliwa mama to szczęśliwa rodzina.

2018-06-16 07:17

Myślę , że największym problemem dla mam karmiących piersią są płaskie brodawki i zastoje w piersi. Przynajmniej dla mnie był to duży problem. Syna zaczęłam karmić piersią dopiero w 5 dobie po cesarskim cięciu, bo wcześniej był w inkubatorze. Nie chciał ssać, bo miałam bardzo nabrzmiałe piersi i wypłaszczyły mi się brodawki. Byłam spanikowana, bo chciałam karmić piersią. Z pomocą przyszedł mąż i wpadł na pomysł zakupu laktatora elektrycznego. Ręczny, który miałam w szpitalu nie sprawdził się. Elektryczny laktator ściągnął z piersi nadmiar mleka i wydłużył brodawki bez podrażnień. Syn od razu zassał pierś. Jestem wdzięczna mężowi za to, że zachował zimną krew, kiedy ja byłam zmęczona, załamana i podjął męską decyzję:-) Później laktator towarzyszył mi przez następne miesiące, kiedy musiałam wcześniej wrócić do pracy lub kiedy( ze względu na budowę piersi) pojawiały mi się zastoje. Karmiłam piersią syna przez 15 miesięcy!

2018-06-16 06:55

Wydaje mi się, że najtrudniejsze jest przekonanie bliskich, że to co jemy nie wypływa na kolki maluszka. Jak słyszy się od kolejnej osoby "to Twoja wina bo zjadłaś to czy tamto" a dzidzia płacze - bardzo to zniechęca i nastawia negatywnie, a do glowy przychodzą czarne myśli "a może rzeczywiście coś źle robię?". W takim momencie trzeba usiąść odetchnąć głęboko i przypomnieć sobie, że mleko w piersi powstaje z naszej krwi - smażony kotlet schabowy nie trafia do piersi w magiczny sposób z żołądka, więc mamusie karmię jem wszystko!

2018-06-16 06:27

Wydaje mi się że najgorszym problemem lub jednym z wielu jest to że osoby wokół (niby są i chcą nam pomagać ) a tak naprawdę nie rozumieją nas. Wmawiając że to nasza wina że dziecko nie chce jest mleka matki bo jest "za chude" że ja zjadłam coś nieodpowiedniego i to przeze mnie mały nie chce dalej jeść. Że najlepiej od razu zacząć karmić mlekiem modyfikowanym bo "jest zdrowsze" pelno wartościowe. Oczywiście najwiece mogą "poradzić " osoby nie mające pojęcia wogole o temacie. Wydaje mi się że rozwiazaniem problemu może nie od razu ale stopniowo było by edukowanie więcej artykułów kampanii społecznościowych reklam na ten temat. Żeby zainteresować jak najwięcej ludzi. Tworzyć roznego rodzaju kursy. Chodzi o edukację a także wsparcie świeżo upieczone mamy.