Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Zdrowie (1064 Wątki)

domowy koszmar

Data utworzenia : 2014-01-30 11:23 | Ostatni komentarz 2015-05-03 06:40

monia_0309

5121 Odsłony
22 Komentarze

Dzisiaj mialam w domu koszmar. Poszlam do łazienki mala w tym czasie bawila sie grzecznie na dywanie. Nie bylo mnie zaledwie dwie minuty. Zaczęła krzyczec plakac i wymiotowac wylecialam z łazienki jak oparzena. Moja mala zakrztusila sie pozltkiem wyciagnela z bardzo dobrze zabezpieczonej szafki jakis lek nie wiem jak to zrobila ale zrobila. Wezwalam karetke mala pochylilam do dolu i oklepywalam jej plecy zeby wywolac wymioty. Wlozylam palca do buzi zeby dpraedzic czy cos tam jej nie utknelo. Karetka przyjechala. Mala czuje sie dobrze została zbadana. Lekarz powiedział ze jakby polknela ten lek to i tak by jej się nic nie stało. Ja dostalam mega zjeb... za to ze jest wszystko na wierzchu. Mam wszystko zabezpieczone starannie a mimo to stalo sie to. Dzisiaj przeżyłam koszmar. Moja Natalia również. Teraz smacznie spi ja nie moge dojść do siebie. Wszystkie rzeczy niebezpieczne nie byly w zasiegu jej wzroku i reki a mimo to dotarla w jakis sposób do nich. A wy miałyście podobne sytuacje jak sobie z tym poradzilyscie?

2015-02-23 08:31

To jest właśnie najgorsze,że jakbyśmy chcieli dziecka dobrze dopilnować to musielbyśmy za nim ciągle chodzic krok w krok.Monia,ale musiałaś być zdenerwowana,wcale Ci się nie dziwię ja w takiej sytuacji zachowałabym się dokładnie tak samo,lekarz nie miał prawa Na Ciebie krzyczeć bo takie rzeczy się zdarzają,mimo że wszystko zabezpieczamy tak żeby było bezpiecznie a i tak zawsze coś się znajdzie.Takie dzieci co już zaczynają same chodzic to już ciężko je upilnować,chociaż zwraca się uwagę na to co robi i wogóle...Nie przejmuj się dużo jest takich przypadków i zdarzają się bardzo często takie sytuację.Najważniejsze że zachowałaś zimna krew,zadzwoniłas szybko po karetkę i córeczce nic się nie stało !

2015-02-22 23:28

jesteśmy tylko ludźmi, owszem staramy sie zabezpieczyć co sie da, ale nie jesteśmy w stanie, chyba ze mieszkałybyśmy w schronie betonowym bez szafek, prądu i gratów, wystarczy guzik od koszuli taty zostawionej na krześle, gałka od mebla w kuchni, która łatwo sie odkręca...Nie ma co wpadac w poczucie winy, po prostu trzeba częściej dziecko obserwowac, nie zostawiac samego, pakowac w bujaczek i za sobą czy w spacerówkę i do kuchni. Moja znajoma zostawia dziecko tylko w kojcu, gdy wychodzi do łazienki czy kuchni.

2015-02-22 21:53

Moja tesciowa opowiadala jak jej siostrzeniec zadlawil sie jablkiem... zanim wyleciapa po schodach dziecko bylo az siwe... ale wszystko skonczylo sie dobrze:) dobrze ze wezwalas karetke, nie jedna mama w takich nerwach by nawet o tym nie pomyslala... i dobrze ze dzieciatku Twojemu nic sie nie stalo:)

2015-02-22 21:03

Monia no niestety zdarza się. Oczywiście cokolwiek Ci napiszemy i tak będziesz się obwiniać, bo kochasz swoje dziecko i nie wyobrażasz sobie, żeby miała stać mu się krzywda... ale na szczęście wszystko już dobrze. Mój J raz tak zwymiotował, że zaczął się krztusić, a zabezpieczenia psuje każde po kolei. Ja musiałam wszystko poprzenosić podczas przeprowadzki do wysokich półek co w jakikolwiek sposób stanowi zagrożenie (myślę tu najbardziej o rzeczach do połknięcia). Ale jego sprytne małe rączki wszędzie chcą sięgać i macać tak więc rozumiem, że wystarczy dosłownie sekunda i już może być nieszczęście. Nie da się niestety wszystkiego przewidzieć i uchronić przed każdym najmniejszym złem, bo musiałybyśmy dziecko w bańce wychowywać...a to dopiero miałoby opłakane skutki.

2015-02-22 20:47

Czasami nam się tylko wydaje ze wszystko jest zabezpieczone , pochowane i wystarczy dosłownie chwilka żeby dziecko coś wzięło do buzi... Tak się niestety zdarza..

2014-02-20 23:49

No nie dziwię się ze jesteś w szoku ale na szczęście już wszystko dobrze .Cieszę się ze nic się nie stało .Ale wiadomo jak już dziecko zacznie się bardziej ruszać to trzeba za nim chodzić krok w krok .Moja ma 10 miesięcy i wszytko co widzi pcha do buzi .Dlatego teraz staram się być krok przed nią ,czyli jak na coś zerka ja już to zabieram jeśli jest to nie dla niej .Również mam wszystko zabezpieczone ale czasem nawet się nie spodziewamy ze cos może być złe .

2014-02-01 16:20

Monia dobrze, że wszystko już jest w porządku. To jest najważniejsze. A co do zabezpieczeń i chowania przed dziećmi - nie wszystko da się schować gdzieś wysoko, chyba, że wszystkie szafki jakie mamy w domu zamontujemy pod sufitem. U nas jeszcze tego problemu nie ma, ale już pochowałam wszystkie igły wysoko, leki mam zawsze na najwyższej półce w kuchni, więc nie powinna się tam dostać.

2014-01-30 22:48

O matko....wierze że nie możesz przestać o tym myśleć...dobrze że skończyło się tylko na strachu.Tak to jest przy dzieciach,oczy trzeba mieć dookoła głowy ,a i tak to czasami nie wystarcza.Ja leki mam wysoko w szafce,tak samo chemię typu domestosy i plyny i proszki mąż zrobił specjalną półkę w łazience,reszta kosmetyków jest w szafce z zabezpieczeniem.Moja też skończyła 15 miesięcy i z oczu jej spuścić nie mogę.Gdy miałam jedno dziecko wszystkie potencjalnie niebezpieczne przedmioty zabrałam z pola widzenia.Z doniczek wyrzuciłam drobne ozdobne małe szklane kamyki właśnie z obawy,że może je połknąć.Wyrzuciłam trujące kwiaty,które były ustawione na podłodze.Teraz przy drugiej córeczce nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego,bo starsza siostra musi się bawić,ma swoje małe pierdołki,wyczulam ją,że Emilka nie może się tą drobnićą bawić więc po zabawie stara się wszystko sprzątać.Emi ostatnio doskonali sztukę wspinania na krzesełka i łózka szczerze to nawet gdy idę do łazienki biorę ją ze sobą z obawy,że wejdzie na krzesło i spadnie.Córeczka znajomych w zeszłym roku miała 17 miesięcy wspięła się na krzesełko spadła tak niefortunnie,ze złamała sobie obojczyk biednej zagipsowali całą rączkę i brzuszek.Też wystarczyła tylko chwilka nieuwagi....