Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Zagubione dziecko

Data utworzenia : 2014-08-02 18:24 | Ostatni komentarz 2016-08-06 15:56

E.Nowak

7465 Odsłony
82 Komentarze

Dziś nie daleko mojej miejscowości , na terenach działkowych młoda mama wybrała się na spacer do lasu ze swoim 3 letnim synkiem . Zaczęła zbierać jeżyny dla synka niestety mały dość szybko zniknął jej z pola widzenia zaczęła go sama szukać ale niestety nigdzie go nie było ... Nasza policja mieszkańcy zaczęli poszukiwania trwały aż 3 h . Odnaleźli chłopca oddalonego o 3km na szczęście cały i zdrowy nawet nie zdawał sobie sprawy że sam tak szedł. Napisałam to ponieważ jak wiadomo jest to sezon urlopów i pilnujcie swoich pociech wiadomo chwila nie uwagi i może gdzieś się oddalić . Mama tego chłopczyka sama jeszcze nie może dojść do siebie chwila nie uwagi i nie szczęście ... W mojej okolicy to już był 2 przypadek i także z udziałem 3 latka tylko jemu pomógł pies przetrwać noc i go ocalił a odnalazł go leśniczy (może oglądaliście to w tv) Oto link to tej historii http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/35-letniego-dawida-ktory-zaginal-w-lesie-uratowal-jego-piesek-misiek_208843.html

2016-07-27 13:36

Ja musze miec oczy do okola glowy gdyz corka jest szybka i w miejscu nie usiedzi wiec nie moge spuscic jej z oka. Teraz sezon wakacyjny i trzeba pilnowac maluszkow bo chwila nieuwagi i tragedia gotowa. Co chwile slychac w tv a to utona a to zagina itp. Niestety dzieci nie zdaja sobie sprawy z zagozenia i to my musimy myslec i przewidywac za nich od tego jestesmy. Starsze dzieci trzeba uczulac rzeby trzymaly sie nas blisko a mlodszego nie zostawiac smaego nawet na moment po czasem sekunda wystarczy i nieszczescie gotowe

2016-07-27 11:55

Kasiu, my też kiedyś przeżyliśmy chwilę zgrozy z powodu brata. Mama wybrała się z Nim na procesję z okazji obchodów Bożego Ciała. Był tłum ludzi, a brat miał wtedy jakieś 3 lata. Nagle puścił Mamy rękę i pobiegł gdzieś przed siebie, Mama próbowała przecisnąć się przez tłum, ale po chwili brat zniknął Jej z oczu. Wołała Go, wszędzie szukała, ale nigdzie Go nie było... Poszła do domu, łudząc się, że może poszedł w tym kierunku. Wszyscy Go szukali... Nagle pod nasz dom podjechał radiowóz policyjny z naszym bratem... Na szczęście mieszkamy w małym miasteczku i ktoś poznał, kim jest mały zapłakany blondynek... Brat nie potrafił jeszcze zbyt dobrze mówić, więc nie mógł się przedstawić. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze :)

2016-07-27 11:39

Niestety takich histori gdzie dzieci robią pikusa swoim rodzicom jest całe mnóstwo. Kiedyś mój brat był mały nie wiem ile mógł mieć lat 5. Uciekł też z domu i poszedł w miasto szukać mamy (mama wyszła w tyn czasie na zakupy), szedł na prawdę spory kawałek sam i zainteresował już w rynku starszą Panią.. Która pomogła mu szukać mamy. I wyobraźcie sobie co poczuła mama kiedy stojąc w kolejce słyszy swoje dziecko odwraca się a dziecko stoi z obca kobietą. Dodam że brat został w domu ze mną siostra i tatem. Miał bawić się w pokoju swoim i jak zauważyliśmy że go nie ma to oczywiście szukaliśmy go wszędzie w okolicy. Strachu wtedy było co nie mało.

2016-07-27 09:52

Wspolczuje ludzia których spotkalo coś takiego ile musieli przeżyć. Ja moja córeczkę wgl nie spuszczam z oczu. Ale wiadomo wszystko się może zdarzyć chwila nie uwagi chwila zamyślenia. Trzeba być czujnym.

2016-07-26 23:04

Magiczny ja również jakieś 2-3 lata temu słyszałam o tym że w mojej okolicy jeździ samochód gdzie zapraszają dzieci do środka. Jakiś miesiąc później w lokalnej gazecie przeczytałam że poszukują dzieci a tydzień później po tym zdarzeniu że znaleziono dziecko ale bez jednej nerki już:-( a drugiego po roku zwłoki... Mój brat kiedyś zrobił mojej mamie numer. Gdy miał 3latka mama puszczała go na podwórko żeby się bawił a ona w tym czasie wieszała pranie. Odwróciła się a tam nie ma dzieciaka... Przerażona biegala po sąsiedztwie i leciała na dach zobaczyć czy nie chodzi po zbożu (brat miał bzika na punkcie kombajnów a akurat były żniwa) wszyscy szukali go, całą wioska, policja. Mama przyszła do domu zaplakana wchodzi do wanienki a brat siedzi na kibelku i mówi "kupę zrobiłem cieszysz się?" Pierwszy raz poszedł do toalety się załatwić a tak rąbał w gacie nikt nie pomyślał że właśnie tam można go znaleźć ;-)

2016-07-26 21:17

Twoja historia Bławatkowa pokazuje, że nie można spuścić wzroku z dziecka nawet na moment, szczególnie tak małych dzieci. To jest straszny horror, kiedy dziecko zagubi się i nigdzie go nie idzie znaleźć... Ja jestem z takich osób, że mam zaraz czarne myśli w głowie. Mnie zdarzyła się raz mała przygoda z moim Oskarkiem. Mianowicie brałam małego na spacer, mówię do małego:"Oskarek stój tutaj, mama tylko weźmie list i już bierzemy wózek i idziemy pa pa". Akurat w ten dzień przyszedł do mnie jakiś list polecony i chciałam zobaczyć. Wzięłam ten list, odwracam się, a dziecka nie ma. Wybiegłam na podwórko, krzyczę:"Oskar!", "Oskar gdzie jesteś?!", biegnę dalej i patrzę, a mój wtedy 14 miesięczny urwis był na 3 schodku(Mamy osobne wejście na górę domu)... Serce to myslałam, że mi wyskoczy... Od razu go cała wyściskałam i się cieszyłam, że go nie straciłam, że jest przy mnie. 1,5 miesiąca temu miało miejsce porwanie dziecka w małej wsi w Wielkopolsce. Nie znam dokładnie szczegółów, ale było o tym bardzo głośno w tamtejszym rejonie. Dowiedziałam się o tym porwaniu 3 dni po tym, jak w tej wiosce kupiłam rower... Moja teściowa mi o tym powiedziała. A akurat zdarzyło się tak, że w mojej okolicy i pobliskich miastach i miejscowościach jeździło auto, a w nim dwóch mężczyzn, którzy próbowali dzieci "zapraszać" do środka... na to też trzeba uważać, żeby nigdy małego dziecka nie puszczać nigdzie samego

2016-07-26 18:17

Gdy córka miała pięć lat przeżyłam chwile grozy.Otóż byliśmy w centrum handlowym na zakupach.Ja byłam w jakimś sieciowym sklepie a mąż został z córką.Nie wiem jak to się stało,że mąż pozwolił jej okrążyć jeden butik............Gdy wróciłam jej nie było.Mąż zaczął się tłumaczyć.że miała obiec w koło i wrócić.Zaczęliśmy jej szukać.Pomyślałam-co zrobić żeby cofnąć czas.???Ale w głowie miałam jedno-napewno ją porwali............Mąż szukał jej z jednej strony ja z drugiej.Nawet podeszłam do ochrony,aby zakomunikować,że zgubiła się dziewczynka.W tym momencie wyszedł mąż z marketu razem z córką.Odetchnęłam z ulgą.Wiece gdzie ją mąż znalazł-przy stoisku z lalkami. Tego co wtedy przeżyliśmy nie życzę nikomu. A teraz w okresie letnim bardzo często gubią się dzieci nad morzem.Będąc kiedyś w Miedzyzdrojach przez megafon często informowali,że zgubiło się dziecko.

2016-07-26 17:18

Jakiś miesiąc temu doznałam okropnej traumy... Mieliśmy rodzinnego grilla, synek bawił się piłką, więc odwróciłam się dosłownie na chwilę do szwagierki żeby zamienić z Nią dwa zdania. Nagle odwracam się a synka nie ma... Zapytałam Męża, gdzie jest Franio, a On wzruszył ramionami. Był w tym czasie zajęty rozmową z bratem. Zaczęliśmy szukać Go wszędzie: w domu, garażu, w sadzie... Nogi się pode mną ugięły, poczułam, że robi mi się słabo... Mąż wsiadł na rower bo pomyślał, że synek może poszedł do Babci. Szwagier poszedł z synami w przeciwną stronę. Nagle jeden z chłopców krzyczy, że Franio jest na końcu ulicy, sąsiadka złapała Go za rękę i czekała aż ktoś się po Niego zgłosi. Wszystko nie trwało nawet 10 minut, a dla mnie to była wieczność. Długo nie mogłam dojść do siebie, wypiłam melisę, Mąż mnie przytulił... Największą trzeźwość zachował mój Mąż, który zawsze w takich sytuacjach stara się zachować spokój. Wiem, że zawsze mogę na Niego liczyć. Od tamtej pory nie spuszczamy Go nawet na sekundę :) Synek jest tak szybki, że szok... Ostatnio zapomniałam zamknąć na klucz drzwi od domu, synuś udał się na korytarz, ja siedzę w pokoju. Po chwili Go wołam, idę na korytarz, patrzę drzwi od domu nie są uchylone, w łazience Go nie ma... Wychodzę na podwórko, a On już bawi się z psem... Wszystko nie trwało nawet minuty, a do psa mamy ładnych kilka metrów. Teraz sprawdzam kilka razy w ciągu dnia, czy na pewno zamknęłam drzwi. My zawsze pilnujemy żeby brama na ulicę była zamknięta ale niestety moi sąsiedzi mają ciągle otwartą, a na razie niestety dzielimy ze sobą jedno podwórko. Na jesieni się ogrodzimy i już nie będę żyła w ciągłym strachu :)