Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (587 Wątki)

Wysoka temperatura w szpitalu

Data utworzenia : 2015-11-19 20:47 | Ostatni komentarz 2016-01-19 23:53

annawianna

2073 Odsłony
20 Komentarze

W ostatnim tygodniu mój synek się rozchorował, najprawdopodobniej złapał jakąś chorobę wirusową i z powodu silnych wymiotów trafiliśmy do szpitala na oddział zakaźny. Oddział wyremontowany, sale 2 lub 3 osobowe z łazienką, kuchnia, dla rodziców rozkładane krzesła do spania i na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło super warunki gdyby nie wysoka ( jak dla mnie ) temperatura wewnątrz pomieszczeń. Na panelu sterowania klimatyzacją wyświetlała się temp. 24 stopnie a dodatkowo gdy na salę weszło 2 , 3 osoby robiło się jeszcze cieplej. Ja miałam tego pecha że na sali razem z nami leżała mama z dwu miesięczną córeczką która kategorycznie zabroniła otwierania okna nawet na chwilę. Dla mnie pomijając stres związany z chorobą Wojtusia te kilka dni były koszmarem , był moment że wyszłam na zewnątrz i rozpłakałam się ponieważ ja najzwyczajniej dusiłam się w takiej temperaturze. Kiedy zapytałam pielęgniarkę jakie są moje prawa jako opiekuna chorego dziecka które towarzyszy mu 24 godziny , powiedziałam że czuję się jak w więzieniu, że z jednej strony rozumiem że koleżanka ma małe dziecko ale nie uważam że dla nikogo nie jest zdrowe przebywanie w takiej temperaturze w dodatku w małym pomieszczeniu z ubikacją i w odpowiedzi usłyszałam że powinnam być wyrozumiała , że bardzo często mamy się skarżą że jest za zimno. Powiedziałam że na najbliższej wizycie lekarskiej poruszę ten temat ponieważ moim zdaniem tyle się mówi że temperatura w pomieszczeniach powinna być ok 19-22 stopnie, że powinno się szczególnie przed snem przewietrzyć pokój itd a w szpitalach normą jest to że nawet o tej porze roku mamy chodzą w podkoszulkach na szeleczkach ale okna nie można otworzyć. Kiedy koleżanka z sali wyszła do domu pierwsze co zrobiłam to przewietrzyłam pokój i jeszcze tego samego dnia zauważyłam że synek nie tylko lepiej spał ale i nie miał problemu z męczącym kaszlem który prowokował u niego wymioty. Może mój wątek jest pewnego rodzaju wyżaleniem się ale chciałabym znać Wasze opinie na temat tego jak jest w szpitalach w których Wy miałyście okazję przebywać. Panie położne proszę natomiast o opnie czy jako opiekunka małego dziecka mam prawo do tego aby w przyszłości jeżeli znajdę się w podobnej sytuacji domagać się tego żeby mieć prawo przewietrzyć salę. Dodam jeszcze że dziecko pani leżącej razem ze mną trafiło do szpitala z powodu złej tolerancji mleka modyfikowanego którym zostało dokarmione więc według mnie nie było przeciwwskazań do przewietrzenia sali , szczególnie że chciałam to zrobić otwierając okno po " mojej" stronie.

2015-11-20 09:11

Kiedy ja leżałam z synkiem w szpitalu przebywałam z jedna panią która też nie chciała otwierać okna ale gdy wychodziła z synkiem na korytarz sama otwierałam okno by przewietrzyć pomieszczenie. Za drugim razem miałam to szczęście że leżeliśmy tylko sami z synkiem. Jestem za tym żeby się jakoś dogadać jeśli nie pasuje żeby było otwarte okno można przecież wyjść na korytarz i przewietrzyć pomieszczenie nawet na 15 minut.

2015-11-19 23:36

Ostatnio z synkiem byliśmy na laryngologii. My byliśmy jako przyjęcie pilne i brakowało miejsc, w związku z tym wylądowaliśmy jako dostawka do 2 osobowej sali. Sala była zlokalizowana narożnie w budynku - miała 2 okna, pod nimi grzejniki. To chyba była najcieplejsza sala. Przy trójce dzieci i dodatkowo trójce rodziców w nocy było bardzo ciepło. Synek też źle spał. Jednej z nocy mama, która spała blisko okna, otworzyła je na noc. Wtedy ja zmarzłam mocno, a przykryta byłam kocykiem. Synkowi pod kołderką pewnie było lepiej, chociaż i tak ciężko mu się spało. W łazience też było ciepło, ale w ciągu dnia wszyscy otwieraliśmy tam okno, zamykając jak ktoś korzystał. I tam było ok. Ale zasadniczo rodzice, którzy spali pod kocykami, w nocy marzli, natomiast dzieciom na pewno było za ciepło pod kołderką i zimno bez niej. I miałam szczęście chyba, bo każda z nas, rodziców, w ciągu dnia otwierała okno do przewietrzenia. Dzieci wtedy na korytarzu się bawiły.

2015-11-19 22:45

Ja przebywałam tylko na ginekologii i na położnictwie a że to był okres wiosenno-letni to było goraco.. Kurcze że też nie biora pod uwagę że taka wysoka temperatura nikomu nie służy i jak dziecko jest chore to tylko męczy się w takim upale. No nie oszukujmy się. Do szpitala trafiają dzieci z gorączką i nie dość że pewnie sa nakrywane kocykiem to jeszcze tak goraco i od razu dziecko niekomfortowo się czuje. Dzieci przychodza z różnymi chorobami i wiadomo jak to jest przy wysokiej temperaturze od razu suche powietrze i dzieciom się gorzej oddycha i cięzej się kaszle. Ja bym chyba nie rozmawiała z pielęgniarką ale poszłabym do dyrekcji szpitala albo do ordynatora oddziału i bym powiedziała co o tym myślę i ze to w ich kwestii leży aby zadbać o komfort pacjenta.

2015-11-19 22:19

Rozumiem Twój żal i flustracje. Nie lubię być w takiej sytuacji bez wyjścia. Podobny problem miałam na oddziale polozniczym. Leżały ze mną jeszcze 3 panie z niemowletami w sali przeznaczonej dla 2 lub 3 pacjentek . Bardzo szybko robiło się bardzo gorąco , a matki nie chciały otworzyć okna nawet gdy dzieci były na badaniach. Mialam szczęście, że w szpitalu była jedną normalną położna, która po wysłuchaniu moich żali, gdy matki były na badaniach otworzyła okno. Oczywiście bez pretensji się nie obyło. Nie wyobrażam sobie żeby ktoś w domu miał cały czas 24 stopnie i spał w takim zaduchu . Matki , które tak robią niech się nie dziwią, że ich dzieci przy małym wietrze chorują.