Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2189 Wątki)

Poronienie

Data utworzenia : 2013-01-17 11:20 | Ostatni komentarz 2022-12-01 09:07

P.Janik

21491 Odsłony
409 Komentarze

Nie każda z nas przez to przechodziła, jednak wiem że część na pewno... Ja miałam szczęście, nie spotkało mnie to nigdy. Jednak boje się, że przez konflikt serologiczny poronię w następnej ciąży... Czy kobiety które przez to przeszły mogą podzielić się swoimi przeżyciami tutaj?

2014-01-12 21:33

kusia_ss gratuluję i życzę aby córeczka zdrowo się chowała, widać pisane jej było żyć :)

2014-01-12 19:17

maalgorzataa naprawdę! Moja lekarka powiedział mi, że jak praktykuje ponad 20 lat jeszcze się z czymś takim nie spotkała. Lekarze, którzy mnie konsultowali też nie wierzyli... A jednak :)

2014-01-12 19:14

Kusia_ss: Naprawdę?! Super, że Ci się udało! Nigdy nie słyszałam o takiej historii. I zdrówka dla córeczki :)

2014-01-12 19:03

Przy kolejnej ciąży usłyszałam "puste jajo płodowe", podwójne hcg nie wykazało wzrostu stężenia hormonu we krwi. Patrząc na wyniki, lekarz w szpitalu powiedział "bardzo mi przykro" ale dla pewności zrobił usg i wiecie co? Dzisiaj moja córcia kończy tydzień!!!

2014-01-12 15:45

U mnie była taka dziwna sytuacja, nie została do końca wyjaśniona, więc nie wiedziałam jak do tego podchodzić i po kilku dniach myślenia twardo sobie wyjaśniłam, że widocznie tak miało być. A dokładnie było tak: Tydzień po okresie, w pracy poszłam do toalety i zauważyłam plamienie. Nie byłam przygotowana na coś takiego, więc musiałam się zwolnić do domu, bo jeszcze chwila i miałabym plamy na spodniach. Po drodze do domu weszłam do przychodni i umówiłam się na popołudnie do mojej lekarki. Zanim poszłam wrócił mąż, kupił mi test, który wyszedł pozytywny. Już tutaj miałam stres. Pani doktor podczas badania nie mówiła wiele, skierowała mnie do szpitala natychmiast, ale po jej minie widziałam, że coś jest na rzeczy. W szpitalu po badaniu od razu usłyszałam, że ciąża jest, tylko nie wiadomo jaka, czy obumarła czy pozamaciczna. Więc znów nerwy. BetaHCG z krwi wyszedł dodatni, ale nie na tyle, żeby w 100% potwierdzić ciążę. Na drugi dzień dalej plamiłam, wypadła ze mnie krwista kulka, trochę ślimata taka, zrobili znów badania krwi i HCG spadło. Po badaniu w kolejnym dniu okazało się, że macica jest czysta, mała, nic się nie dzieje. Na wypisie jako rozpoznanie wpisano mi "wtórny brak miesiączki". Czuję się trochę oszukana, ale poradziłam sobie z tym, i chyba ta sytuacja przyspieszyła decyzję o staraniu się o dziecko. Jak przy Rozalce dowiedziałam się, że jestem w ciąży, to był 5 tydzień to dmuchałam na siebie i chuchałam przez kolejne dwa miesiące. Większość dnia leżałam w łóżku i brałam luteinę, kwas foliowy i inne witaminy, żeby tylko było dobrze. I jest dobrze, jest brzdąc kochany :)

2014-01-12 15:34

Doskonale rozumiem uczucia dziewczyn, które poroniły, bo sama także przez to przeszłam w 1-szej ciąży. Gdy zdecydowaliśmy się z męzem na dziecko postanowiłam zrobić wcześniej wszystkie możliwe badania, aby dowiedzieć się czy nie ma żadnych przeciwwskazań do ciąży. I nie było. Wyniki były świetne, w ciąże zaszłam bardzo szybko. radość była ogromna, z wrażenia przez cały dzień nie mogłam się skupić na zajęciach na uczelni. Planowałam jak i kiedy powiedzieć o tym rodzicom i.....niezdążyłam. Pod koniec 6 tyg zaczęłam plamić a potem krwawić. Widząc już samo plamienie domyśliłam się co to oznacza. Znajoma zawiozła mnie na oddział gin. bo akurat tego dnia pilnowałam jej córeczki. Najgorsze obawy zostaly potwierdzone i jeszcze tego samego dnia mnie wyłyżeczkowali. Poronienie było samoistne niezupełne. Czekając w szpitalu na męża siedziałam załamana i nie mogłam uwierzyć w to co się stało, a rodzicom zamiast przekazać wieść o ciąży musiałam powiedzieć o poronieniu, czyli zupełnie z innej strony. Widząc męża rozkleiłam się całkowicie. Jakiś czas dochodziłam do siebie psychicznie, bo ból był dla mnie ogromny. Niewyobrażalna pustka w sercu. W towarzystwie jeszce było w miarę ok, ale gdy zostawałam sama... pękałam. Ciągle nachodziły mnie myśli o moim dziecku, dlaczego one, co poszło nie tak, jakiej było płci itp? Kładąc się spać miałam przed oczyma siebie z maluszkiem w ramionach, Kilka razy śnilo mi się moje dziecko, a zasypiając w myślach nuciłam mu kołysanki. W dodatku jak na złość w telewizji ciągle informowali o zamordowanych noworodkach itp, jak przypadek małej Madzi z Sosnowca. Wtedy narastała we mnie złość, pytania dlaczego tacy ludzie mają dzieci a Ci którzy by chcieli bardzo je mieć - nie mogą z różnych powodów. Mowi się ze czas leczy rany - to prawda. Po paru miesiacach się pozbierałam, lecz mimo iż w marcu minie 2 lata od tamtych wydarzeń, ja nadal czasami myślę o moim dzieciątku. Patrząc dziś na Michałka, zadumam się czasami nad pierwszym dzieckiem i wiem, że bardzo kocham oboje, mimo iż tamtej kruszynki nie ma z nami. Dużo wsparcia daje mi także mąż.

2014-01-12 13:19

kusia nawet nie mogę sobie wyobrazić co przeżywałaś tak czekając. Dziewczyny jesteście naprawdę niesamowicie dzielne! Ja w pewnym momencie byłam na 100% pewna, że straciłam dziecko i było to niewyobrażalnie straszne. Najgorsza jest chyba bezradność wobec tego co się dzieje. Mam nadzieję, że my wszystkie na tym forum już zawsze będziemy tylko w zdrowych, bezpiecznych ciążach!!!

2014-01-12 13:01

Pierwszą ciąże poroniłam w 8 tygodniu. Dostałam takich skurczy, że dzieciątko nie miało szans i doszło do samoistnego poronienia. Na wyłyżeczkowaniu byłam w dniu moich urodzin... Co roku w tym dniu myślę o moim dzieciątku :( Drugie poronienie było zupełnie inne. Jeszcze nie wiedząc, że jestem w ciąży byłam z moja córką (wówczas 2,5 roku) na rtg bo złamała rączkę. Później się dowiedziałam o ciąży! Lekarka mnie uspokajała, że dziecko rozwijało się prawidłowo ale ciągle plamiłam i brałam duphaston. Później mój tato poważeni zachorował, żyłam w ciągłym stresie. Na wizyty do ginekologa chodziłam co 2 tygodnie - tak się bałam o maleństwo. W końcu usłyszałam, że dziecko przestało się rozwijać, serce nie pracuje i ciąża jest obumarła. dostałam skierowanie do szpitala z rozpoznaniem "poronienie chybione". Na oddziale potwierdzili diagnozę ale usłyszałam, że muszę czekać na poronienie samoistne bo oni nic nie mogą mi pomóc. To czekanie było straszne....