Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2200 Wątki)

Poród rodzinny, czy nie?

Data utworzenia : 2017-05-05 21:53 | Ostatni komentarz 2017-12-14 20:31

paradoksalna

4518 Odsłony
112 Komentarze

Od początku pierwszej ciąży zastanawiałam się, czy chce żeby mój partner był przy porodzie. Na tym etapie życie (w sumie to nawet przed całą akcją) nie mam zielonego pojęcia dlaczego miałam wątpliwości. Był moment, że nie chciałam, a z racji, że moja teściowa była położną, to wolałam, żeby to ona była przy mnie. Teraz myślę, że był to strach, w końcu znała tam wszystkich, sama znała się na rzeczy itd. Myślałam, że czułabym się bezpieczniej. Nic bardziej mylnego. Istotą bycia razem jest współprzeżywanie, możliwość dzielenia się emocjami i wzajemnego wspierania się w trudnych chwilach - kto tego nie przeżył, tak naprawdę nie wie do końca o czym mowa, ale naprawdę warto. NASZ poród zbliżył nas do siebie na maksa, najbardziej jak się dało. Ja do dzisiaj jestem wdzięczna Ukochanemu, że wspierał mnie, pomagał przejść przed ten trud, a on za to, że mógł być świadkiem największego i najpiękniejszego CUDU jaki się wydarzył - przyjścia na świat małego człowieczka, a co najważniejsze - naszej córeczki. Poród jest sytuacją, kiedy kobieta szczególnie potrzebuje wsparcia i świadomości, że nie jest osamotniona - Mój poród trwał 3,5 h. Większość czasu czekałam, aż oksytocyna zacznie robić swoje, więc jeśli można tak to nazwać, to nudziłam się na początku. Z partnerem rozmawialiśmy, wspominaliśmy. Gdy zaczęły się pierwsze porządniejsze skurcze, wdychaliśmy gaz rozweselający. Później pocieszał mnie, płakał razem ze mną i do ostatnich chwil był przy mnie. Mogliśmy razem patrzeć na tego Bąbelka i przeżywać szok, że mamy córeczkę (do samego końca nie znaliśmy płci). Pojechał do domu dopiero, gdy już go wyganiali ze szpitala i był z samego rana następnego dnia - to naprawdę dużo znaczy w takich chwilach. 'Ojcowie, którzy towarzyszyli żonie przy porodzie, często mają też od początku bardzo ciepłe, dobre relacje z maluchem - chwila, gdy mężczyzna widzi po raz pierwszy własne dziecko, wywołuje ogromne wzruszenie – nawet najwięksi twardziele często mają wtedy łzy w oczach. To przeżycie pozostanie w ich pamięci na zawsze i może procentować nawet po latach. Tata, który witał syna czy córkę już na sali porodowej, zwykle od początku jest bardziej zaangażowany w opiekę nad dzieckiem i od pierwszych chwil łączy go z nim silna więź uczuciowa.' Nie uważam, ze ojcowie, którzy nie byli przy porodzie są gorszymi ojcami - w żadnym wypadku. Ale u nas jest to sama prawda, chociażby do dzisiaj co jakiś czas wspominamy tamten dzień, jesteśmy pełni emocji i nawet wzruszenia za każdym razem, obydwoje tak samo. Tatuś Marysi często patrzy na nią i wspomina dzień, kiedy widział ją pierwszy raz, jaka była malutka. Jest pomocny również fizycznie - mój mężczyzna spisał się na medal. Pomagał zmieniać pozycje, usiąść na piłkę, położyć się na łóżko, podtrzymywał głowę podczas parcia, ocierał łzy itd. Niby nie dużo, ale uwierz mi, że wtedy to było naprawdę wiele. Dodatkowo niesamowitym przeżyciem jest przecięcie pępowiny, usłyszenie pierwszego krzyku, oglądanie pierwszych spojrzeń, zachowań, ogólnie chwil. Każdy ma prawo do swojej decyzji i nikogo nie zamierzam do niczego przekonywać, bo to sprawa indywidualna, Ale nie sugeruj się takimi pierdołami, że będziesz wyglądać strasznie itd. Pewnie, że będziesz, bo to niesamowity wysiłek i męczarnia, ale skoro chcesz spędzić z kimś resztę życia, to wydaje mi się, że takie rzeczy nie mają znaczenia. Ja podczas drugiego porodu nie będę miała żadnych wątpliwości, jeśli tylko będzie taka możliwość to jestem na 100% pewna, że chce, żeby był przy mnie, bez niego sobie nie wyobrażam... A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

2017-06-10 09:40

Dokładnie, jeśli obydwoje tego chcą to na pewno jest to dobra decyzja. Najgorzej to zmuszać. A te teorie oo brzydzeniu to myślę, że trochę nad wyrost. Jeśli mężczyzna tego chce, nie pcha się oglądać nie wiadomo czego, to nie widzę problemu. Zresztą, jeśli mąż po porodzie nabiera jakiegoś obrzydzenia to jest to dla mnie nie do pomyślenia. Bo małżeństwo to zaufanie, pomoc, bliskość w każdej sytuacji.

2017-06-07 21:49

Ja jestem za porodem rodzinnym ale pod jednym warunkiem, że i mama i tata dziecka tego chcą. W przeciwnym wypadku jestem na nie. Nie można nikogo zmuszać ani mąż - żony nie powinien ani na odwrót. Każde powinno chcieć. Jeśli chodzi o obrzydzenie to moja położna mówiła, że wielu facetów i kobiet się o tym nasłuchało, naczytało i rezygnują z porodu rodzinnego ze strachu a tak na prawdę mąż stoi obok twarzy i nie zagląda pomiędzy nogi. :) Dziecko widzi dopiero po porodzie jak położna kładzie je na brzuchu mamy. Jeśli chodzi o nas to chcieliśmy żeby był poród rodzinny. Na początku ja miałam wątpliwości jednak po czasie stwierdziłam, że to nasze wspólne szczęście więc i powinniśmy uczestniczyć w tej najważniejszej chwili narodzin razem tym bardziej, że maż chce. Chciał też przeciąć pępowinę jednak z powodu cc nie było mu to dane niestety. Cieszę się jednak, że był przy mnie bo bardzo mnie wspierał przez cały czas. Cieszyłam się bardzo, że jest tuż obok.

2017-06-05 04:35

Mikka u nas takiej opcji nie ma, pytaliśmy się o to czy mąż może być przy mnie to odparli że nie ja byłam znieczulona od pasa w dół. Po drugiej cesarce jak mi robili musieli później czyścić ścianę bo tak chlupnęło krwią że aż właśnie na ścianę wiec chyba jednak widok musiałby być kiepski.

2017-06-05 00:40

Ja mialam siotre ale ciesze sie ze maz nie dotarl,po co mial patrzec jak krzycze i jak to wszystko wyglada,siostra chciala przezyc naturalny i przeżył a zemna jak rodzilam,stwierdzila ze juz wie jak to jest i kolejna ciaze chcialaby naturalnie rodzic hehe,a maz przyjechal na gotowe i teraz jest wszystko dobrze podoba mi sie tu wczesniejsze ustalenia jestes obok ale nie patrzysz nigdzie tylko na mnie powodzenia zycze mama ktore niedlugo rodzą:)

2017-06-05 00:15

Powiem wam że to ja jestem w szoku że u was mąż nie może być przy cc .... Ja jestem z Warszawy i w większości szpitali jest taka możliwość pod warunkiem że podane jest znieczulenie od pasa w doł a nie ogólne że się całkowicie śpi podczas operacji . Wnosi się opłatę 200 zł za ubranko dla męża i siedzi on przy głowie żony podczas cc ....

2017-06-04 22:25

Urszula masz rację, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Mój mąż jedną położną pogonił po tym jak się chamsko do mnie odezwała i już więcej tej położnej nie widziałam a tydzień w szpitalu byłam.

2017-06-04 22:15

U mnie w szpitalu był mąż i bardzo dobrze pilnował aby wszystko sprawnie przebiegało, ktoś musi mieć rękę na pulsie, w szpitalach różnie bywa i personel też.jest różny . Dlatego warto kogoś.zabrać nie tylko dla towarzystwa.

2017-06-04 21:38

mamasita, Twój wybór, Twoja decyzja :) Co do pępowiny to mam kumpla, który marzy o tym, a znowu np. na moim mężu to przecinanie od początku nie wiązało się z jakąś szczególną wagą. Ostatecznie wyszło tak, że "przyszedł na gotowe" a i tak jego mina na widok córki nie do opisania. Takich emocji i uczuć nie da się udawać :) Aleksandra i to dobre podejście, mój mąż właśnie na początku bardzo obawiał się, bo naczytał się o tym obrzydzeniu itd. A przecież nikt nie każe im stać w nogach :) Ewelina, to super, że miałaś nie dość, że bliską osobę, to jeszcze jaką doświadczoną!