Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Polskie szpitale

Data utworzenia : 2013-05-25 22:41 | Ostatni komentarz 2015-02-28 18:49

dorota3006

4707 Odsłony
19 Komentarze

Witam obecnie przeżywam ogromnie i na świeżo ciążę a ostatnio próbę porodu mojej szwagierki. Przebywa w szpitalu, 10 dni po terminie planowanego porodu. Po 4 zastrzykach i podłączonej kroplówce uparcie odsyłana jest z powrotem z porodówki na oddział. Lekarz prowadzący udaje że jej nie widzi, nie jest chętny do pomocy. Jej mąż zdążył już zadać pytanie ile kosztuje cięcie, usłyszał odpowiedź:"jak do kieszeni to 1000 zł". Dla mnie to skandal, biedaczka męczy się już od środy, czekając na cud. Wiem że sama świata nie naprawię ale takie sytuacje mają miejsce coraz częściej w szpitalach. Bezradne kobiety w ciąży, kompletnie pozostawione bez pomocy. Ja miałam szczęście a jak wam przebiegał pobyt w szpitalu? Czy też był koszmarem jak u mojej szwagierki?

2013-05-30 17:30

Jak czytam to o czym piszą niezadowolone pacjentki to mi się włos na głowie jeży. Bardzo współczuję kobietom tak traktowanym na oddziałach położniczych i Salach Porodowych. Mam nadzieję ,że "moje" pacjentki tak mnie na forum nie opisują. Nie we wszystkich szpitalach jest tak źle, nie w każdym szpitalu położne są niemiłe i nieczułe na ból pacjentki...więc może doczekam się na tym forum jakiegoś miłego wpisu...Pozdrawiam wszystkie zadowolone i niezadowolone matki i przyszłe matki.

2013-05-30 09:43

Oj qrde... Ja juz powiedzialam, ze będę najgorsza pacjentka na oddziale, od tego są, zeby pomoc... Juz nie dam sobą pomiatać, zresztą doświadczenie z pierwszego dziecka pomaga ;) teraz walczę o swoje prawa... Szczerze teraz w naszym szpitalu jest dobrze, bo pozwalniali tych lekarzy co byli tacy cwaniaccy... Polozne zrobiły sie mile, a pielęgniarki to sie dowiem jak urodzę :) szczerze pojechalabym do szpitala w Mińsku, do swojego wuja, ale ciezko mi idzie jeżdżenie autem po mieście a co dopiero 300 km dalej... Mam po prostu twardy brzuch, ale wujek jak z nim rozmawiam to chcialby zebym przyjechala...

2013-05-30 07:20

To wyobraźcie sobie dziewczyny że w szpitalu w którym rodziłam na obiad co ok. 3 dni podają coś z kapustą i te biedne nieświadome matki to jedzą, też mi się zdarzyło spróbować i później młody w nocy miał rewolucje. Strasznie płakał i przyszła położna noworotkowa i już w drzwiach usłyszałam pytanie: "co tu się do h... dzieje" na co jej odpowiedziałam że synek płacze i się pnie, ona do mnie że pewnie mleka nie mam, to jej odpowiedziałam że "jak nie mam jak ze mnie aż leci" wyszła i wróciła po chwili z butelką bebilona. Po dwóch godzinach młody znów obudził się z płaczem, przyszła inna położna spytała co się stało, wzięła do siebie do pokoju, zrobiła mu masaż brzuszka i synek zaczął się załatwiać. Gdy go przyniosła do mnie ja zaczęłam mu masować brzuszek i wtedy weszła ta pierwsza do sali i zaczęła na mnie krzyczeć co ja robię, że tak nie pomogę dziecku a przy jej wyjściu usłyszałam "nawpier... się wszystkiego a później dzieci ryczą. Normalnie myślałam że ją pogryzę.

2013-05-30 00:33

karolina.bruzik na mojej sali jedna z dziewczyn zapytała położną jak pielęgnować malucha - kobieta odpowiedziała jej, że powinna sobie poszukać w internecie, albo poczytać książki na ten temat bo ona tu nie jest centrum informacyjnym. Dziękuje wszystkim świętym że w moim przypadku tak to się skończyło. Przed chwilą obejrzałam tą część programu i szczerze nawet nie wiem co mam powiedzieć. Słowa typu "Takie rzeczy dzieją się na całym świecie" są po prostu szczytem bezczelności zwłaszcza, że w tym samym szpitalu jest 6 podobnych przypadków. Szkoda słów, można współczuć jedynie rodziną. Jak dla mnie to co się dzieje w szpitalach jest po prostu chore. Lekarzom wydaje się, że robią nam łaskę w ogóle przyjmując na oddział - oczywiście może nie wszędzie tak jest, ale po moich doświadczeniach nic innego nie mogę powiedzieć.

2013-05-29 21:09

Demotywacja - dokladnie ;) u mnie jak zaczynam maly plakac a pierś nie pomagala to zawsze butla, co prawda Malo bylo takich sytuacji ale zawsze jakies byly ;) forma uspokajania cyckiem lub butelka, a najgorsze w tym wszystkim ze piersi tak bolaly, poranione brodawki a one nie pomagaly tylko sie denerwowaly ze w lot sie nie orientuje o co im chodzi... Chore... Co do opieki w szpitalu ech... Moge jedynie powiedziec, żebyście obejrzaly reportaż tomasza lisa z poniedziałku 27.05 bo aqrat to bylo o porodzie w moim szpitalu ;) dobrze, ze u ciebie sie wszystko dobrze skonczylo...

2013-05-28 20:19

Moja akcja porodowa trwała dosłownie 10min, ale w szpitalu leżałam cały dzień na patologii. Przyjechałam ze skurczami do szpitala - podłączyli mnie do ktg, ale wykazało, że nie ma żadnych skurczy. Byłam tydzień po terminie i Pani ginekolog powiedziała, że mam już dojrzałe łożysko więc powinnam zostać. Na patologii zwijałam się z bólu - co jakieś 3h przychodziła położna podłączyć mnie to ktg. Trwało to tak do wieczora, wieczorem po obchodzie dali mi łaskawie jakiś lek rozkurczowy - żeby mnie "brzuch nie bolał" - oczywiście nic nie pomógł i do około 3 w nocy łaziłam w kółko bo nie mogłam wyleżeć już. Wkurzona położna łaskawie udała się po ginekologa, który stwierdził, że mam 1,5 palca rozwarcia, ale skoro mnie tak boli to mogę iść na porodówkę. Oczywiście potrwało to jeszcze z dobrą godzinę - robili mi lewatywę ( czym byłam zszokowana - bo podobno już się tego nie praktykuje ), 30 min musiałam siedzieć pod prysznicem i w końcu mnie zaprowadzono na salę, gdzie ktg nadal nie wykazywało skurczy, a lekarz wciąż utrzymywał, że nic się nie dzieje. Gdy zaczęło mnie "ciągnąć na dół " lekarz spojrzał na ktg powiedział, że nic się nie dzieje i kazał iść do toalety bo pewnie powinnam z niej skorzystać. :x Z toalety wybiegłam z takim krzykiem, że mężczyzna który w tym czasie czekał na żonę zaczął ze mną krzyczeć - natychmiast zleciały się położne, odsłoniły koszule i powiedziały, że widać główkę. Kazali mi przejść z korytarza na sale porodową, gdzie przyleciała Pani ginekolog i oznajmiła mi, że będzie nacinała. Podczas tego wszystkiego wszedł Pan ginekolog i stwierdził, że nie powinnam się tak drzeć bo to, aż tak nie boli, gdy tylko mnie nacięła mała wyskoczyła jak z procy wraz z wodami płodowymi. Powiem tylko tyle, że po porodzie również nie miałyśmy z pozostałymi matkami jakiejś szczególnej opieki. Położne siedziały w pokoju wchodziły z 3 razy w ciągu dnia, a tak to jeżeli dziecko było niespokojne zabierały na dokarmianie . Dla mnie to wszystko było chore. Nie wiem czy w każdym szpitalu tak jest, ale nic przychylnego o szpitalu w którym rodziłam nie mogę powiedzieć. Dominika.Dziedz te informacje były sprzeczne zapewne dlatego, że w szkołach rodzenia uczą tego co powinno być - praktyka wygląda zupełnie inaczej. Tak samo podobno nie powinno się dokarmiać dziecka bez wyraźnych wskazań - w szpitalu w którym rodziłam dokarmianie było formą uspokojenia dziecka i uniknięcia problemów z uczeniem matek jak przystawiać dziecko do piersi.

2013-05-28 16:23

Gdy odeszły mi wody była dokładnie 4:25, nie miałam skurczy a że to moja pierwsza ciąża kierowałam się tylko tym co usłyszałam w szkole rodzenia, w której mówiono nam że jeśli nie mamy pewności czy to wody czy nie żeby się zgłosić do położnej ona specjalnym patyczkiem sprawdzi, bo jak przejdziemy przez izbę przyjęć to już na pewno kobieta zostanie położona nawet jeśli to nie wody. Poszłam więc do położnej (ginekologia w szpitalu w którym rodziłam znajduje się na 3 piętrze), po czym usłyszałam od położnej że jeśli to 40 tydz. to muszę zejść na dół i przejść całą procedurę z izbą przyjęć, więc z tym wielkim brzuchem i wciąż "chlustającymi" wodami udałam się z powrotem na parter. Gdzie kazano mi się przebrać a gdy zauważyłam że w wodach jest już krew i spytałam położnej czy to coś zmienia usłyszałam odpowiedz "tak jedzie Pani na wózku". Ciekawe ile jeszcze razy miałabym przebiec się po schodach. No i czemu informacje w szkole rodzenia (którą prowadziły położne z owego szpitala) były sprzeczne z inf. już w dniu porodu.

2013-05-28 12:01

współczuje dziewczynie bo pewnie chciała by mieć to już za sobą. Niestety lekarze traktują pacjentki jak ,,worki z zawartością" Pytanie czy lekarz prowadzący dobrze obliczył datę porodu, jeśli ktg wykazuje że wszystko porządku to trzeba być dobrej myśli. Ja po cesarce usłyszałam ze nogi mi spuchły ( a były jak banie_ od lenistwa!!!!!!!!!!!!! i to od lekarza)