Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Polskie szpitale

Data utworzenia : 2013-05-25 22:41 | Ostatni komentarz 2015-02-28 18:49

dorota3006

4708 Odsłony
19 Komentarze

Witam obecnie przeżywam ogromnie i na świeżo ciążę a ostatnio próbę porodu mojej szwagierki. Przebywa w szpitalu, 10 dni po terminie planowanego porodu. Po 4 zastrzykach i podłączonej kroplówce uparcie odsyłana jest z powrotem z porodówki na oddział. Lekarz prowadzący udaje że jej nie widzi, nie jest chętny do pomocy. Jej mąż zdążył już zadać pytanie ile kosztuje cięcie, usłyszał odpowiedź:"jak do kieszeni to 1000 zł". Dla mnie to skandal, biedaczka męczy się już od środy, czekając na cud. Wiem że sama świata nie naprawię ale takie sytuacje mają miejsce coraz częściej w szpitalach. Bezradne kobiety w ciąży, kompletnie pozostawione bez pomocy. Ja miałam szczęście a jak wam przebiegał pobyt w szpitalu? Czy też był koszmarem jak u mojej szwagierki?

2015-02-28 18:49

hej, jesli chodzi o moj porod to nie mialam takich niemilych przezyc jak Twoja szwagierka dorota3006. Rodzilam w jednym z poznanskich szpitali i opieka byla naprawde rewelacyjna! Urodzilam dzien przed planowanym terminem porodu ale z gory mialam powiedziane, ze jesli nie urodze sama do maksymalnie 10 dni po terminie to bede miala wywolywany porod. Nie wiem jak wygladala tam sytuacja z cesarka poniewaz nie bylam tym zainteresowana, chcialam urodzic naturalnie...ale mysle, ze jesli byloby wskazanie lekarskie to nikt by nie zadal tam zadnych łapówek..:/ Takze sa tez szpitale, gdzie mozna urodzic dziecko w godnych warunkach i gdzie pracuja polozne i lekarze z powolania :)

2013-06-17 11:01

Ja myślę, ze wszystko zależy od przypadku z jakim trafiamy na salę zmiany która aktualnie jest w szpitalu no i szczęścia;) Ja np. dwa razy trafiałam do szpitala na Bielanach a w zasadzie trzy ;) i o ile ginekologicznych wizyt nie wspominam dobrze, to np laryngologiczny oddział wspominam fantastycznie ;) mimo komplikacji po zabiegu byłam bardzo zadowolona z podejścia lekarzy, pielęgniarek jak i osób które dbały o porządek na sali, przemiłe osoby ;) na dzień przed porodem pojechałam do szpitala, gdyż osłabły ruchy małej w zasadzie ich nie czułam, najpierw dostałąm opiernicz ze KTG wykonuje się dopiero od godziny tej i tej (byłam godzinę czy dwie wcześniej, ale co zrobić w przypadku kiedy czuje się, ze coś jest nie tak) potem dowiedziałam się od lekarza ze drętwienie brzucha o które zapytałam ;) to było najlepsze"nie byłem nigdy w ciąży więc nie wiem czy to normalne" a na koniec, to co ze pani ma na jutro termin pani to jeszcze ze 2 tygodnie z brzuchem pochodzi, na sam koniec zostałam poinformowana nawet gdy teraz by pani zaczeła rodzić, to niestety nie mamy miejsca dla Pani gdyż nie mamy miejsc, wówczas zostaje pani transportowana do innego szpitala. Kolejnego dnia o 7 rano zaczeły odchodzić wody pojechałam wówczas na Inflancką, aby zobaczyć jak wygląda tam szpital i tam już zostałam ;) Żałuje trochę, ze nie pojechałam po tej sytuacji do innego szpitala

2013-06-17 10:49

Ja osobiście nie mogę narzekać na szpital bo zawsze miałam to szczęście.że trafiałam na miłych ludzi.Może też dlatego iż spędziłam trochę czasu już w tym szpitalu na ginekologii.O moich powikłaniach pooperacyjnych wiedzieli wszyscy lekarze ginekolodzy,anastezjolodzy położne i pielegniarki tak,że byłam rozpoznawalna i choć minęło już 5lat to do tej pory większość położnych i pielęgniarek na oddziale mnie pamięta i kojarzy.Tym razem podczas porodu trafiłam na moje ulubione położne z tamtego okresu więc od razu odetchnęłam z ulgą bo wiedziałm ,ze lepiej trafić nie mogłam:)Miałam wspaniałą opiekę podczas porodu.Później po porodzie już nie potrzebowałam pomocy bo dawałam sobie sama rady ze wszystkim to jest plus porodu bez nacinania:) Odnośnie pielęgniarek i położnych to są takie z powołania,które bardzo szanuję i doceniam,ale są również takie "zmęczone zawodem"które często są niemiłe,opryskliwe ,naburmuszone i z wielką łaską wykonują swój zawód.Z moich obserwacji u takich pań lepiej mieć wysoki próg na ból bo widziałam jak traktują dziewczyny które boją się igły.Czasami nie mogłam pojąć jak dorosła kobieta może tak mówić do drugiej dorosłej kobiety.Mnie osobiście igła nie rusza bo trochę już w życiu przeszłam,ale żal mi nie raz było dziewczyn przez takie zachowanie na pewno pobyt w szpitalu nie jest mile wspominany.

2013-06-01 09:24

Ja ogólnie nie narzekam na szpital, w którym rodziłam, ale dziewczyna, którą poznałam na patologii ciąży porodu miło wspominać nie będzie. Została porzucona na porodówce, nikt nawet podstawowych wyników z krwi nie zrobił. Dopiero zastępca ordynatora zainteresował się nią i to w porę. Maluszek urodził się z zamartwicą, ale dziś jest radosnym dzieciątkiem. Na szczęście,.

2013-06-01 00:04

He... Maść na poranione brodawki, dobrze, ze sama mialam bepanten bo byloby krucho :) a o karmieniu to tu z forum wiecej sie dowiedzialam niz od pielęgniarek, żadnej pozycji mi nie pokazaly, nic nie mowily jak dziecko ukladac itp. Tylko zeby dziecka "nie udusić" piersią ;) szkoda gadac, jedna mnie skrzyczala mloda, ze wyszlam sie umyć a dziecko na sali zostalo, a qrka ze sobą mialam wziąć jak z sali wynosić nie mozna? Heh... Jedno wam powiem bylam dzis u lekarza, szykuje mnie na porod 25go czerwca dopiero ;) do 20 ma urlop wiec zaciskam nogi i nie rodzę :p a powaznie to mowi, ze lezakuje i odpoczywam zeby rodzic wtedy ;) lepiej sie czuje ze swoim lekarzem... Juz raz przy nim rodzilam ;)

2013-05-31 23:31

Polozne czy pielegniarki czesto wmawiaja nam, ze to nasza wina. Ale szczerze gdyby zachowywaly sie fair to nikt by o nich nie mowil i nie pisal takich rzeczy. My mamy prawo pytac i zawracac im glowe nawet milion razy w srodku nocy, a one bez ale musza nam pomoc bo to ich obowiazek. Denerwuja mnie takie damulki, co w pracy chcialyby tylko lezec i pachniec. A najgorsze sa te swiezo po szkole co mysla, ze wszystkie rozumy pozjadaly. Mi takie dwie napsuly krwi, ale ze oddzialowa jest znajoma, to zaraz je do porzadku doprowadzila i nawet masc na poranione brodawki sie znalazla. Teraz bede rodzic prywatnie bo te szpitale to szkoda gadac.

2013-05-31 00:56

Dominiko u nas w szpitalu nie podawali niczego z kapustą, lecz inny był problem z jedzeniem. Jeżeli ktoś nie przywiózł ze sobą sztućców nie dostawał jedzenia. Jedna z dziewczyn nie miała w mieście nikogo z rodziny i moja mama przywiozła jej sztućce bo w szpitalu pani która rozwoziła posiłki powiedziała jej, że oni nie mają obowiązku tego zapewnić i jeżeli nie ma jej kto ich przywieźć to ma pecha i powinnyśmy się cieszyć, że są talerze i miski. Sama nie byłam przygotowana na to, że nie ma żadnych sztućców bo w spisie, który otrzymałam w szpitalu ( co powinnam mieć ze sobą ) ich nie było. Pani Justyno zawód położnej jest czymś wspaniałym i większość z nas go docenia, tylko nie każda ma miłe doświadczenia. Ja wiem, że bez pomocy ludzi obecnych wtedy na sali nie dałabym sobie rady jednak czego innego się spodziewałam, a co innego zastałam - może stąd bierze się moje rozgoryczenie. Nie jestem osobą wymagającą, lecz oczekuje traktowania mnie jak człowieka. Podczas pobytu w szpitalu wcale się tak nie czułam. Mam nadzieje, że będzie coraz więcej położnych z powołania, które będą okazywały radość jaką sprawia im ta praca.

2013-05-30 18:03

Pani Justyno, ja uwazam, ze polozne są w porzadku :) nie kazda oczywiscie, ale mi przy porodzie bardzo pomagaly, jedynie co narzekam to na pielęgniarki od noworodków :) na ginekologii byla jedna polozna co mnie wqrzala na maksa, nic nie chcialo jej sie robić, ale po aferze w moim szpitalu zrobila sie odrobine bardziej "uczynna" :) to nie uderza w żaden sposób w zawod poloznej, uwazam, ze jest to zarowno piekny zawod jak i straszny i odpowiedzialny... Nie moglabym byc ani ginekologiem ani polozna ;) jak tylko cos nie po naszej myśli idzie w trakcie porodu to jest na lekarza i polozna ;) nie wszystko mozna przewidziec, no niestety nie wszystkie są z powolania, ale to jak w każdej profesji :)