Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

kiedy następuje wyciszenie porodu, a kiedy pomoc w nim ?

Data utworzenia : 2015-09-14 12:24 | Ostatni komentarz 2015-09-18 21:47

jamartynam

6866 Odsłony
22 Komentarze

Szkoda, że w tym dziale nie można zadać pytania ekspertom np ginekologom lub położnym (drogie Lovi, może da się coś z tym zrobić?), ale może któraś z Was dziewczyny będzie wiedzieć lub spotkało się z czymś podobnym. Ok godziny 18 trafiłam do szpitala z plamieniem, bólem krzyża, bólem brzucha i rozkręcającymi skurczami (40 tydzień ciąży). Przejęła mnie położna z oddziału ginekologicznego zbadała (półtora cm rozwarcia i skrócona szyjka) i podpieła pod KTG. Na papierze zaczęły rysować się regularne Tatry (co 5 min o natężeniu/ mocy min 100), położna która mnie przyjmowała jak patrzyła na wykres tylko się uśmiechała i reagowała w sposób "ooooo..no ładnie). Gdy skończyła zapis zapytałam co dalej,a ona stwierdziła że takie skurcze zazwyczaj kończą się porodem. Położono mnie na łóżko porodowe, kazano przebrać się mężowi i ponownie podpięto KTG gdzie skurcze ponownie się rysowały ale tętno dziecka troszkę skakało pow. 170 i pojawiła się (podobno) tachykardia (tak przynajmniej usłyszałam jak wołano lekarza) gdy przyszedł główny lekarz od razu podjął rozmowę w tonie bardzo roszczeniowym i zapytał po co przyjechałam to ja grzecznie od początku wytłumaczyłam że ból brzucha, plamienie itp, a Pan stwierdził że musi wszystko ze mnie wyciągać siła i żebym mu powiedziała z czym się zgłosiłam więc ja po raz trzeci zaczęłam tłumaczyć jednak pod wpływem wszystkich emocji, jego postawy i tego w jaki sposób zaczął się do mnie zwracać bardzo zaczęłam się denerwować i stresować aż do tego stopnia że nie mogłam przestać płakać a podczas badania USG trzęsłam się z nerwów jak osika na wietrze, skurcze stały się nieregularne. Położono mnie na oddziale bo tętno dziecka było niepokojące pod pretekstem że trzeba będzie je monitorować. Gdy już się uspokoiłam regularne skurcze zaczęły powracać przez ok 2 godz męczyłam się z nimi co 15 min by potem skróciły częstotliwość do 10 min, powiedziano mi bym udała się pod prysznic a to wszystko wyjaśni. Po prysznicu udałam się ponownie na łóżko na sale ale niedługo potem wstałam bo skurcze następowały już co 5 min więc chciałam je "rozchodzić" na korytarzy złapała mnie położna zapytała jak po kąpieli itp no i powiedziałam że od ok 30 min mam co 5 min skurcze już. Ona zadzwoniła do lekarza i.... zaaplikowała podwójny zastrzyk na zahamowanie/ wyciszenie skurczy. udało mi się zasnąć na 10 min zastrzyk pomógł jedynie w tym że z regularnych skurczy zrobiły się nie regularne. Ale tak się zastanawiam czy nie powinno podczas takich skurczy zostać podpięte KTG i nie powinien obejrzeć mnie lekarz??? i dla czego w 40 tyg podjęto decyzję o wstrzymaniu zamiast rozkręceniu porodu ? ciekawi mnie również to że na karcie wypisu że szpitala nie ma słowa o zastosowanych zastrzykach...

2015-09-17 09:02

Do jamartynam - uważam, że źle Cie potraktowano w szpitalu...cóż, niestety taka nasza polska rzeczywistość...Ty nie musisz się znać na porodach, od tego personel...ale musisz mu ufać! Myślę, że ta stresująca sytuacja mogła się przyczynić do tego, że stracisz zaufanie do naszej grupy zawodowej...o wszystko pytaj, masz prawo wiedzieć, co się z Tobą i dzieckiem dzieje i wybierz inny szpital na poród.

2015-09-16 20:23

jeśli chodzi o masaż szyki macicy to jest to metoda bardzo bolesna i raczej nie powinno się jej praktykować, najlepiej jak sama się ona rozwiera! miałam to robione po koleżeńsku i to było straszne teraz jestem w drugiej ciązy i już nie zgodzę się na to!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!życzę powodzenia. Jeśli chodzi o poród lub rozkręcenie go to polecam olej rycynowy 2 razy dziennie po 2 łyżki (działa na skurcze), napar z liści malin tzn herbatka (działa na szyjkę macicy zmiękcza ją)! to pomaga i oczywiście stosunki z partnerem też pomagają!

2015-09-16 13:25

Jejka czytam z zapartym tchem bo nie wierzę że takie rzeczy się dzieją a lepiej być uświadomionyn nawet na przyszłość. Wiem ze jak jest stres nerwy to człowiek nie myśli racjonalnie ale wierzę że będzie dobrze z dzidziusiem daj znać jak juz będziesz wiedziała co i jak duzo wytrwałości życzę i szczęśliwego rozwiązania

2015-09-16 10:19

Daj znać co powiedział ginekolog sama jestem ciekawa

2015-09-16 05:44

Wiem, że nie muszę się zgadzać, ale to miało ulżyć w bólu, jutro idę do swojego lekarza omówię z nim całą sytuację może on znajdzie jakiś logiczny powód dlaczego coś takie miało miejsce (powód- którego ja nie znam). Tak, raczej ten szpital ominę szerokim łukiem bo za bardzo się zraziłam. Co do dzidziusia to wydaję mi się że wszystko jest ok, przynajmniej ruchy i KTG nie wskazuje że coś mogłoby być nie tak.

2015-09-15 23:45

Dla mnie ta historia jest nie do pojęcia rozumie jeśli miałabyś daleko do porodu ale... w tym przypadku spokojnie mogłaś urodzić i dziwi mnie postawa lekarza i położnej ja bym ominęła bokiem ten szpital gdy znowu będzie akcja porodowa ( jeśli masz możliwość), ale z dzidziusiem wszystko ok...?

2015-09-15 22:52

Wypisali Cię do domu? Cóż za nieprofesjonalnie podejście do pacjenta. Ja na Twoim miejscu chciałabym rozmawiać z ordynatorem szpitala a jak to nie pomoże dyrektorem szpitala. Informacje na temat leczenia, podanych leków itp. Musisz otrzymać w formie ustnej oraz w karcie wypisowej. Pamiętaj, że nie musisz zgadzać się na wszystkie medykamenty- to nie średniowiecze. Powodzenia. Daj znać jak się sprawy mają.

2015-09-15 16:19

Jestem z małopolski ale szpital w którym wszystko się działo należy do województwa śląskiego. Też słyszałam o postępowaniu o którym piszesz Bławatkowa, i o czopkach i masażu (jak zresztą pisałam wcześniej chociażby o koleżance bo też miała podawane) co do znieczulenia zewnątrzopownowego wolała bym go uniknąć, co do szpitali to niestety w tym co jest najbliżej mnie (i w którym chyba będę rodzić bo już się nie odwarze jechać z powrotem tam gdzie to wszystko się zadziało) nie jest stosowane ponieważ nie ma anestezjologa więc znieczulenie nie może być podane. Wiesz na myśl, że gdyby nie to wszystko to moja córka mogłaby już być ze mną to wyć do księżyca mi się chce;/ najwyraźniej nie było dane nam się jeszcze spotkać:( Gdy myśę o tym na chłodno widzę jakie popełniłam błędy ale gdy się jest obolałym, zmęczonym i wystraszonym nie myśli się tak logicznie, z każdym z kim rozmawiam o tej sytuacji nie rozumie jak coś takiego mogło mieć miejsce...ja chyba sama bym nie uwierzyła gdyby mnie to nie spotkało...