Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2187 Wątki)

Ciężki temat.

Data utworzenia : 2017-07-12 15:37 | Ostatni komentarz 2017-12-14 23:50

Daria.S

2135 Odsłony
47 Komentarze

Uwaga dziewczyny bo temat będzie trudny i nie żartuje teraz. Najpierw chce wam opowiedzieć historię z którą przyszedł do mnie do sklepu niedaleki sąsiad. U nas czasami jest jak u fryzjera czy w konfesjonale albo barze. Klient przychodzi jak widzi że może sobie pogadać to mówi i mówi czasami o głupotach a czasami szczerze chce się wygadać. Więc tak sąsiad przyszedł i od słowa do słowa opowiedział mi że miałby dwóch synów a nie jedynaka ale ten młodszy zmarł mu po 19 dniach. Opowiadał że żona urodziła w naszym szpitalu ale dziecko było chore miało jakąś wadę którą można było wyleczyć operacyjnie dlatego noworodka przewieźli do większego szpitala który zajmował się takimi przypadkami. Sąsiad z żoną oczywiście zgodzili się na operację, która ogólnie miała nie być nadzwyczaj skomplikowana. Oczywiście wszystko się udało. Maluszka trzymali w inkubatorze wszystko ogólnie było ok. Sąsiad jeździł do szpitala codziennie ponad 60km. Zona po ciężkim porodzie zostawała w szpitalu. Pewnego dnia jak zajechał do szpitala okazało się że oddział zamknęli bo jakiś jest remont a dzieciaczka przewieźli do innego szpitala. Tam okazało się że dziecko ma sepsę. Maluszek zmarł. Ordynator przyznał że to wina szpitala i powiedział jasno że jeśli sąsiad chce może ich skarżyć. Zapytał także czy wyraża zgodę na sekcje. Sąsiad się zgodził pod warunkiem że on także dostanie wyniki. Po pewnym czasie dostał tylko że po łacinie. Jako że było to ponad 20 lat temu to ciało dziecka wydano mu bez problemu. Sąsiad mówi że zawinął maluszka w kocyk i przywiózł na tylnim siedzeniu auta do domu gdzie dopiero zajęli się pogrzebem. Jak słuchałam chciało mi się płakać. Ale to nie koniec. Sąsiad mówił że z żoną starali się o kolejne dziecko ale po dwóch poronieniach zwyczajnie się poddali. Wywarło to na mnie ogromne wrażenie. Jest mi niesamowicie przykro i podziwiam ludzi którzy radzą sobie z taką tragedia. Wiem że w naszej lovinkowej społeczności też są mamusie którym się podobne historie zdążyły. Ja sama poroniłam ale nie wyobrażam sobie żebym dała radę przeżyć taka tragedie. Podziwiam też moją mamę która dała sobie radę ze śmiercią swojego syna (a mojego brata) bo ja sobie nie wyobrażam żebym się podźwignęła gdyby moim synom coś się stało. Doszłam też do innego mniej przejmującego wniosku. Mieszkam z moim mężem już prawie 10lat w tym domu i nic nie wiem o moich najbliższych sąsiadach i to też jest nie fajne...

2017-07-13 00:29

Mam ciary i mokre oczy od tych historii. Ostatnio w tv był film jakiś trafiłam na końcówkę i później napisy były i lektor czytał o tym, że kwitnie handel ludźmi, że chyba ok 98% to kobiety i dzieci. Jak pomyślę po co ten handel, to się boję o te moje szkraby dwa. Cieszę się, że nie wstawiam do netu ich zdjęć, że mieszkam na zadoopiu... Cieszę się, że są zdrowe, a Arek kiedyś musi zacząć mówić, a jak nie to nauczymy się migowego hihi

2017-07-12 20:30

Każda z nas ma chyba w tym temacie jakąś historię do przytoczenia. Mnie bardzo poruszyła śmierć mojego przyjaciela z dzieciństwa, z którym praktycznie się wychowywałam, syna przyjaciół moich rodziców. Chłopak zginął 9 lat temu, w wieku 20 lat, a jego mama do dzisiejszego dnia jest codziennie na jego grobie. Ja wiem jedno, umarłabym razem ze swoim dzieckiem i nie wiem skąd bym miała czerpać siłę do normalnego funkcjonowania. Gdy moje dziecko spadło ze schodów i widziałam jak leci, to mi serce w tym momencie stanęło. Miłość i strach o własne dziecko są chyba najsilniejszymi uczuciami jakie jesteśmy w stanie przeżyć. Co do sąsiadów to racja. Co raz mniej się znamy. Moi sąsiedzi z naprzeciwka (mieszkamy tylko my na piętrze), w podobnym wieku co my z mężem, nasze dzieci dzieli pół roku różnicy, a widujemy się tylko na klatce i wymieniamy grzecznościowe cześć- cześć. Gdyby nie zebrania wspólnoty, to nie wiedziałabym kto mieszka w klatce obok.

2017-07-12 18:45

To zawsze boli kiedy umiera niewinna istotka. Moja babcia straciła po kolei dwójkę dzieci , umierali parę dni po porodzie i to było nie do pomyślenia ale trzecie dzieciątko przeżyło i już każde następne również . Moja bratowa urodziła w 7 miesiącu i po dwóch dniach dziecko umarło a i ja dwa razy poroniłam , dużo znam osób , którzy albo stracili dziecko tuż po porodzie albo poronili . Są dwie panie które miały po jednym dziecku i starania o drugie nie przynosiły efektu więc adoptowały dzieci. Ja akurat dużo wiem o sąsiadach bo mieszkam tu od urodzenia ;)

2017-07-12 17:58

też myślałam, że nie przeżyłabym śmierci własnego dziecka, ale gdy Zosia miała 10 miesięcy wylądowaliśmy w szpitalu z podejrzeniem nowotworu i każdy mówił, że mamy się szykować na najgorszy scenariusz ... i powiem Ci, że gdy tak płakaliśmy z mężem nad naszym dzieckiem to stwierdziliśmy, że najważniejsze by nie cierpiała i by była szczęśliwa tak jak 10 miesięczne dziecko potrafi i w z takim nastawieniem żeby odeszła od nas ... To nam dało siłę żeby walczyć o dobry humor, o czas z nią i dla niej i naprawdę zaczęliśmy się godzić na Jej odejście, ciesząc się, że jest blisko i że widzi naszą miłość. A potem zdarzył się cud i okazało się, że wszystko - dosłownie wszystkie objawy zniknęły i mamy w 100% zdrowe dziecko. To co jednak we mnie zostało to pewność, że matka dla dziecka zniesie wszystko i że jestem dużo silniejsza niż myślę, a póki z mężem się trzymamy razem i razem jesteśmy w trudach życia naszego dziecka to naprawdę nic nas nie złamie. Teraz wydaje mi się, że dużo gorzej zniosłabym śmierć męża niż własnego dziecka ...

2017-07-12 17:56

Niestety wśród nas zdarzają się tragedie to straszne choroby, śmierć różne nieszczęścia. Podziwiam takich ludzi bo muszą być bardzo silni aby dalej żyć. To prawda że często nie interesujemy się bliskimi sąsiadami, a czasem wystarczy ich tylko wysłuchać bo chcą się wygadać. Ja idę w piątek na pogrzeb do sąsiada już starszy Pan bo 83 lata ale bardzo miły szkoda, niestety życie bywa okrutne....

2017-07-12 17:50

Mojej kuzynce zmarł synek, miał 3 miesiące i miał chore serduszko. Było to 4 lata temu. Na szczęście miała duŻo wsparcia i szybko zaszła w kolejną ciążę. Teraz ma zdrowego synka. Pamiętam ją na pogrzebie maluszka i nigdy nie zapomnę tego widoku. Do tej pory łzy mi się cisną do oczu jak o tym pomyśle. ;(

2017-07-12 16:33

To bardzo przykre, ale niestety takie tragedie się zdarzają. Też podziwiam osoby, które dają radę. Tak samo jak Ty nie przeszłabym przez to