Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2187 Wątki)

osobna sala dla pacjentek po poronieniu

Data utworzenia : 2017-03-02 23:23 | Ostatni komentarz 2017-03-04 00:35

Edyta.Zlotocha

1647 Odsłony
15 Komentarze

poronilam w 12 tygodniu córka przyniosła jakis paskudny wirus z przedszkola. wysoka gorączka czerwone gardło kaszel katar. mnie nie dopadł ale maleństwo niestety tak. trafiłam do szpitala zrobili badania i kazali czekać serduszko nie biło. nikt mnie nie przygotował do tego co może się zdarzyć nikt nie starał się wytłumaczyć co moze nastąpić. kazdy omijal z daleka . traumatyczne przeżycie. dlaczego kazecie nam leżeć z kobietami ciazy w jednej sali? macie podobne doświadczenia czy wręcz przeciwnie ??

2017-03-03 08:41

to jest nie humanitarne!!!!!dla mnei znęcanie się psychiczne nad pacjentką. w ogóle to sukces, że nie położyli Cię na poporodowej gdzie są matki z dziećmi, bo i takie cuda słyszałam. to powinno się zmienić i każdy szpital powinien mieć salę dla mam, gdzie prawdopodobnie będzie taka sytuacja i sala po zabiegu. Każda z pań powinein dostać obowiązkowo opiekę psychologa - ona i maż czy partner!! patrząc na to co się dzieje to chyba nigdy nie doczekamy się Zachodu Świata u nas

2017-03-03 08:40

Współczuje Wam dziewczyny, nie potrafię sobie wyobrazić jak cieżko jest sie pozbierać po stracie dziecka. Moje małe dzieciątko chore i przy zakładaniu wenflonu płakałam na korytarzu, ze musi tam cierpieć, a co tu mowic o stracie .... straszne, ale tak jak wyżej... nic w życiu nie dzieje sie bez przyczyny, widocznie Bóg miał jakis inny cel dla tych dzieci- Aniołki. Osobna sala jak najbardziej, ale niestety takie mamy realia - brak miejsc. Taki problem nie tylko na oddziałach położniczych, na każdym odziale możemy spotkać problem braku miejsc, niestety.

2017-03-03 08:18

No dla tych z patologii masz rację nie za bardzo patrzeć na wymordowane porodem kobietki :)))

2017-03-03 08:13

U nas nawet po porodzie kładą kobiety z dzieciaczkami na patologi ciąży , bo nie ma miejsc. Też nie za fajnie...

2017-03-03 04:14

W moim szpitalu pacjentki po stracie leżą w jednej z dwóch sal ginekologicznych, leżą tam pacjentki zazwyczaj starsze z różnymi problemami. Sale te są na początku oddziału i niestety na nich słychać płacz dzieci, ale,przynajmniej nie jest to wspólna sala.

2017-03-03 02:48

Angel, nie wiedziałam, że masz takie przeżycia za sobą. Jesteś naprawdę silna! Edyta współczuję straty, żadna kobieta nie powinna tego doswiadczyc. Też uważam że powinna być osobna sala, nawet miało to zostać wprowadzone, choć wiele szpitali protestowało, że nie ma miejsca. Nie wiem, na jakim etapie ta regulacja jest, czy doszlo to do skutku, ale plan taki powstal http://www.poronilam.pl/co-dalej/traktowanie-kobiet-po-poronieniach-beda-nowe-standardy/ Gdy moja szwagierka będąc w ciąży miała wypadek, trafiła na obserwację do szpitala. W sali 8 pacjentek, 7 w różnym etapie ciąży i jedna po stracie. Codziennie płakała, zwłaszcza jak przychodziła pielęgniarka sprawdzać serduszka malenstw. Dla mnie to było znęcanie się psychiczne nad tą dziewczyną. Tyle się mówi o wsparciu psychicznym kobiet np po porodzie, a w tej sytuacji czesto lekarze/polozne traktują bardzo instrumentalnie. Nie może być tak, że dla lekarza/poloznej to codzienność, więc lekceważy odczucia pacjentki. Nie wyobrażam sobie, żeby takie podejście było np w hospicjum, a tam też śmierć jest codziennością. Nawet jeśli z medycznego punktu widzenia to jeszcze nie człowiek, to pojawienie się takiego ludzkiego, prostego odruchu nie wymaga od lekarza dużego nakładu pracy. Dla każdej kobiety od pierwszego dnia to jest człowiek i powinna tak być traktowana.

2017-03-02 23:53

Myślę,że taka sala jak najbardziej byłaby wskazana. Tak się składa,że kiedyś trafiłam do szpitala z poronieniem. Pielęgniarka zakładała mi kartę w pokoju z panią ,która była w ósmym czy dziewiątym miesiącu ciąży.Pielęgniarka tłumaczyła się ,że nie mają miejsca i czy nie mam nic przeciwko.A mi było już wszystko jedno.Owszem nie było mi wesoło,ale uważam ,że nic nie dzieje się bez przyczyny-widocznie coś z dzidzią było nie tak,że poroniłam. W drugiej mojej ciąży serduszko przestało bić a trzecią bliźniaczą również straciłam.Gdy za pierwszym razem zapytałam lekarza dlaczego tak się stało?Odpowiedział,że to przypadek i tak po prostu czasem się dzieje.Dla lekarzy takie poronienie to rutyna. Nikt z personelu w szpitalu nie rozczula się nad pacjentką-a szkoda.Współczucia zero.Bynajmniej tak było w moim szpitalu. Natomiast na sali,gdzie później leżałam to już nie z ciężarnymi tylko z takimi paniami o podobnych problemach.Po stracie dziecka ciężko jest się pozbierać.Pomoc psychologa niejednej by się przydała.Przykro było mi,że poroniłam,ale raz pamiętam to ja pocieszałam dziewczynę obok,bo cały czas tak bardzo płakała.