Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Poród może być fajny! Wspomnienia z porodówki

Data utworzenia : 2016-11-05 20:31 | Ostatni komentarz 2016-11-05 23:36

K.Krzok

1560 Odsłony
2 Komentarze

Przed swoim porodem naczytałam i naoglądałam się wiele mrożących krew w żyłach historii i byłam święcie przekonana, że mój poród też będzie straszny, zwłaszcza, że moja ciąża nie należała do łatwych. Bałam się wszystkiego...wywoływania (balonika, oksytocyny...), nacięcia, popękania, komplikacji i tego, że poród zakończy się cesarką, bałam się również tego, że moja reakcja na ból będzie jakaś dziwna (krzyki, przeklinanie...), a nawet samego pobytu w szpitalu, bo od dziecka mam traumę. Przerażała mnie nawet myśl o tym, że nie rozpoznam kiedy "to" się zacznie i będą mnie odsyłać ciągle do domu, albo- co gorsza zatrzymają na długo w szpitalu. Jak można zauważyć po tytule- moje obawy się nie ziściły, ale od początku...W sobotę rano miałam się stawić na wywoływanie porodu, gdyż byłam po terminie, a w piątek rano byłam jeszcze na wizycie i KTG, według którego nic nie zapowiadało porodu. Postanowiłam zatem zapomnieć o strachu, zaszaleć i jakoś fajnie spędzić ten ostatni dzień. Poszłam więc z mężem na dłuuugi spacer, wysprzątałam dom, upiekłam ciasto z truskawkami, których po porodzie nie można jeść i zjadłam pizzę na obiad. W ciągu tego czasu zaczęłam odczuwać lekkie skurcze, ale nie przyszło mi do głowy, że to może być TO. I nie wierzyłam od godziny 17 do 23- przez tyle czasu miałam regularne skurcze co 5 minut, ale nie chciałam dać się przekonać mężowi, że rodzę :) koniec końców, pojechaliśmy na porodówkę, gdzie lekarka mnie zbadała i stwierdziła, że rozwarcie jest małe i żebym poszła spać. Położyli mnie na patologii, w sali z trzema innymi dziewczynami- środek nocy, wszyscy śpią, a ja czuje, że boooooli....Wytrzymałam do ok. 6 rano, kiedy to obudziłam położną, żeby mnie zbadała, bo ból był, może nie straszny, ale trochę nieprzyjemny. Okazało się, że mam 7 cm rozwarcia...zadzwoniłam do męża, spakowałam się i poszłam sobie spacerkiem na porodówkę...Moja Z. urodziła się cztery godziny później, ale nie bolało mnie więcej, niż podczas tego porannego badania. Kiedy trafiłam na porodówkę podekscytowana położna kazała mi siedzieć w jakimś kosmicznym fotelu- nie wiedziałam czemu jej na tym aż tak bardzo zależy...okazało się, że jest to super nowoczesny, bardzo drogi fotel porodowy, który zamontowali dokładnie dzień wcześniej i byłam pierwszą pacjentką, która z niego korzystała, przez co robiłam za sensację na oddziale i wszyscy- lekarze, pielęgniarki z neonatologii i położne schodzili się i wypytywali mnie o wrażenia (nie było to nachalne ani nieprzyjemnie- wręcz przeciwnie- wszyscy byli bardzo mili i taktowni, w ogóle mi nie przeszkadzała ich obecność)...było dość zabawnie, bo bardzo się dziwili, jak mówiłam, że jest fajnie i normalnie z nimi rozmawiałam- słyszałam jak za drzwiami komentowali, że taka fajna pacjentka im się trafiła :) a pobyt w szpitalu? Z powodu małej ilości pacjentek byłam na sali sama, a mąż mógł by ze mną prawie cały czas i czułam się prawie jak w domu :) po porodzie czułam się świetnie, bardzo szybko doszłam do siebie- duże problemy za to sprawiło mi karmienie piersią i to faktycznie była dla mnie trauma, ale to już zupełnie inna historia...założyłam ten temat, bo pewnie wiele kobiet przed porodem ma takie same lęki i obawy jak ja i chcę Wam powiedzieć, że niekoniecznie musi to być straszne, traumatyczne przeżycie! Może ktoś jeszcze może dołączyć się i opowiedzieć swoją historię, żeby podtrzymać na duchu przyszłe mamy? :)

2016-11-05 23:36

fajny tekst, ogólnie uwazam ze nie ma czego sie bac, w koncu kobiety od zawsze rodziły i to czesto bez asysty, trzeba zaufac naturze i nie myslec na zapas o tym

2016-11-05 20:51

Super :-) ja rodzilam od 9 rano do 19 45 i naprawdę porod wspominam najlepiej :) jak nic tylko rodzic dzieci!! :) pozdrawiam serdecznie :)