25.5.2018
Katarzyna Michalczak
Jak być dobrą mamą? Zastanawiasz się nad tym bardzo często. I to zastanawiasz się wcale nie dlatego, że będąc dobrą mamą, chciałabyś zadowolić swoją własną mamę czy sprawić przyjemność partnerowi. Chcesz być dobrą mamą, bo zależy Ci na relacji z dzieckiem: uważasz ją za istotną dla swojego życia. Inwestujesz w dziecko, bo wiesz, że dzięki temu szczęśliwe będzie nie tylko ono, ale także Ty sama. A jednak znalezienie granicy pomiędzy nawiązywaniem więzi a nadmierną uwagą, oddaniem a poświęceniem, utrzymanie balansu pomiędzy najważniejszymi dziedzinami życia - to bardzo trudne zadanie.
Przede wszystkim warto się zastanowić, co to znaczy być dobrą mamą. I to nie, co „być dobrą mamą” znaczy w mediach, w poradnikach dla rodziców czy dla Twoich dzieciatych znajomych. To wszystko może bardzo się przydać w podejmowaniu rozmaitych decyzji, ale najważniejsze jest, co Ty sama uważasz za ważne, z czym jako mama się identyfikujesz, za czym chciałabyś podążać.
- Michał wyrósł z kaloszy, a wiadomo, że na tę pogodę by się przydały - opowiada Magda, mama dwuletniego Michała. - Ale ja przez cały tydzień po pracy nie miałam ochoty wyciągać go z domu i jechać do sklepu po te kalosze. Wolałam zachować te chwile na nasze „karmienie po rozłące”, kiedy wracam z pracy i jest taki stęskniony. Jego babcia, mama taty, strasznie się na mnie o to wściekła. Stwierdziła, że go zaniedbuję!
Czy być dobrą mamą to karmić piersią, czy zaspokajać wszystkie materialne potrzeby dziecka? Czy być dobrą mamą to pozwalać dziecku na uczestnictwo w Twoim życiu na tyle, na ile to możliwe? Być przy nim, kiedy tego potrzebuje? Czy być dobrą mamą to chodzić codziennie do pracy?
Wbrew pozorom to ostatnie z poprzednimi nie musi się wykluczać i jeśli jesteś jedną z tych mam, które wybrały kontynuację życia zawodowego po pojawieniu się dziecka, dobrze o tym wiesz. Jeśli zależy Ci na karmieniu piersią, możesz korzystać z ustawowych przerw w pracy, odciągać albo karmić wyłącznie po powrocie do domu. Jeśli chcesz włączać dziecko w swoje życie, możesz zabierać je ze sobą - w chuście, w wózku, czy całkiem już duże za rączkę - gdziekolwiek idziesz: z wizytą, do kina czy choćby do sklepu. Jeśli Ty z kolei chcesz uczestniczyć w tym, co ważne dla niego, możesz wynegocjować elastyczne godziny pracy lub, jeśli to niemożliwe, być po prostu każdego dnia w stałym telefonicznym kontakcie z osobą, która się nim opiekuje. Wszystko da się zorganizować, niektórym mamom udaje się to naprawdę znakomicie. Czasami twierdzą wręcz, że łatwiej poradzić sobie z organizacją czasu, niż ze zmęczeniem, które dopada, gdy się ten czas tak idealnie zorganizuje.
Ale przecież mama w domu też bywa bardzo zmęczona. Zajmowanie się dzieckiem to, jak dobrze wiemy, zajęcie wymagające stuprocentowej uwagi, łączenia kreatywności z cierpliwością, angażujące rozmaite umiejętności, od pedagogicznych po logistyczne. Bycie z dzieckiem przez cały dzień to przecież także praca, w dodatku wielozadaniowa, a więc stawiająca więcej wyzwań niż niejedna praca biurowa. Tak naprawdę wymaga przygotowania i zdobywania kompetencji jeszcze przed urodzeniem (nie tylko umiejętności wychowawczych, ale, co się z tym wiąże, dojrzałości osobistej; konkretna merytoryczna wiedza także jest niezbędna), a więc inwestujemy w nią przed jej podjęciem. Trzeba też pamiętać, że dziecka wcale nie wychowujemy tylko dla siebie, ale także, a może nawet w większym stopniu, dla społeczeństwa: ma być jego szczęśliwym członkiem czy członkinią, a więc sprawnie działającym elementem zbiorowej układanki.
Do całodziennej opieki nad dzieckiem dochodzą jeszcze najczęściej wszystkie „zwyczajne” i „oczywiste” prace związane z gospodarstwem domowym, takie jak sprzątanie, pranie, gotowanie... Mało która rodzina może sobie pozwolić na odpłatną pomoc na stałe, a nawet jeśli, to przecież opieka nad dzieckiem i tak wymaga mnóstwa czynności domowych na bieżąco. Wystarczy, że dziecko opluje śpioszki pomidorem - trzeba je zaprać natychmiast, bo inaczej będzie plama! Kto to zrobi? Mama! Praca w pełnym wymiarze godzin zajmowania się domem obejmuje, jak oszacowała Fundacja MaMa, około 200 różnych czynności. Ocenia się, że w Polsce średnia wartość pracy osoby zajmującej się domem - czyli statystycznie najczęściej kobiety - miesięcznie wynosi około 2000 zł. Ważne więc, żeby nasz partner - albo inna osoba finansowo utrzymująca rodzinę - traktował naszą pracę w domu na równi ze swoją, dzieląc się z nami swoimi przychodami w poczuciu, że funkcjonowanie całej rodziny to naczynia połączone. Że dzięki naszej pracy w domu on może wykonywać swoją pracę poza domem.
Zajmowanie się domem może być zatem satysfakcjonujące w takim samym stopniu, jak praca zawodowa. Wiele mam doszło do takiego właśnie wniosku, w pełni świadomie podejmując decyzję o rezygnacji z kariery i skupieniu się na wychowywaniu dzieci. Ich wybory krytykuje Elizabeth Badinter francuska filozofka (w „Historii macierzyństwa” dowodziła, że nie istnieje coś takiego jak naturalny instynkt macierzyński). W najnowszej książce, pt. „Konflikt. Kobieta i matka”, twierdzi, że współczesne zaangażowane matki - odnosi się do sytuacji we Francji, ale w pewnym stopniu można jej rozważania zastosować również do naszej kultury - starając się spełniać swoją rolę w sposób świadomy, ekologiczny i bliski natury, tak naprawdę na powrót dają się wepchnąć do kuchni, z której już przecież udało im się uciec. Jej zdanie spotkało się z krytyką ze strony młodych rodziców, którzy zwracają uwagę na to, że Badinter nie do końca zdaje sobie sprawę z praktycznych aspektów eko-macierzyństwa, które krytykuje. Że łeb w łeb z ekologią i powrotem do natury idzie wciąż udoskonalana technologia, i przykładowe przyjazne środowisku pieluchy wielorazowe, bardzo przyjemne i bezproblemowe w użyciu, nie mają dziś nic wspólnego z niegdysiejszymi tetrami.
Mówienie o ponownym zapędzeniu kobiet do garów pomija kwestię roli ojców w wychowaniu dziecka. Choć mozolnie, rola ta i u nas ulega obecnie wielkiej przemianie. Powoli pojawiają się tatusiowie bardziej świadomi. Tacy, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że tata, owszem, nie jest w stanie karmić piersią, ale na tym różnice się kończą. Także i on może opiekować się dzieckiem na stałe, a jeśli mama karmi, przyprowadzać je do pracy na karmienia. Dzięki temu cała rodzina w wyjątkowy sposób zacieśni więzi, a mama będzie mieć pewność, że dzieckiem w trakcie dnia opiekuje się właściwa osoba. A z takim poczuciem bezpieczeństwa dużo łatwiej będzie jej czuć się i naprawdę być dobrą mamą na co dzień.