Co to znaczy „karmić na żądanie”? Jak często przystawiać noworodka do piersi? Karmić z obu piersi, czy z jednej? Te i inne pytania nurtują mamę u progu laktacji.
Joanna Szulc , promotor karmienia piersią. Mama dwóch córek.
Maleństwo ukryte w brzuchu mamy trenuje umiejętności potrzebne przy jedzeniu: ssie paluszki, połyka wody płodowe, bada ich smak. Ale dopiero po narodzeniu uczy się prawdziwego jedzenia.
Mama też się uczy – próbuje w praktyce zastosować to, czego dowiedziała się w szkole karmienia, z książek lub od bardziej doświadczonych przyjaciółek. Dość często ta praktyka sprawia trudności. Spróbujmy zweryfikować niektóre informacje. Zajmiemy się tu młodszymi niemowlętami – na starsze przyjdzie pora kiedy indziej.
Noworodek zwykle często domaga się piersi. Jak? Najpierw wkłada rączki do buzi, ssie swoje paluszki, otwiera buzię, mlaszcze, kręci główką, potem, gdy porządnie zgłodnieje, płacze. Warto zwrócić uwagę na wczesne sygnały, bo dziecko spokojniej chwyta pierś, gdy nie jest jeszcze bardzo głodne.
W pierwszych tygodniach takie „żądania” mogą się pojawiać często, nawet kilkanaście razy na dobę. Ponieważ sesja ssania trwa zwykle minimum 20 minut, a często dłużej, maluch może domagać się piersi nawet godzinę po poprzednim posiłku. Nie zawsze zresztą chodzi o zaspokojenie głodu. Czasem ssanie jest mu potrzebne, by się uspokoić, poczuć lepiej lub... napić. Pokarm wypływający z piersi na początku karmienia zawiera więcej wody i zaspokaja głównie pragnienie. Dopiero z upływem ssania, po 2-3 minutach maluch dobiera się do sycącej „śmietanki”.
W pierwszych tygodniach laktacji karmień nie może być jednak mniej niż 8 na dobę. Warto o tym pamiętać, bowiem są noworodki, które trzeba do jedzenia zachęcać. W miarę możliwości trzeba starać się, by proponować takiemu „niejadkowi” pierś wtedy, gdy czuwa, i nie wybudzać go ze snu bez wyraźnego powodu. Sen niemowlęciu jest bardzo potrzebny, a każda z jego faz pełni określoną funkcję.
Nie można zapominać o tym, że – szczególnie przez pierwsze tygodnie karmienia – termin „na żądanie” odnosi się także do potrzeb mamy. Jeśli od ostatniego karmienia minęło już sporo czasu i mama odczuwa przepełnienie, bolesność piersi, jeśli cierpi na zastój czy zapalenie piersi, powinna częściej niż zwykle przystawiać malca (a jeśli to niemożliwe, odciągnąć pokarm ręcznie lub użyć laktatora). W razie nawału, nadprodukcji mleka, nie chodzi o nakłanianie malca do maratonów ssania, bowiem stymulowanie brodawki to sygnał dla organizmu mamy, by nadal produkować pokarm, ile sił. Trzeba starać się wypośrodkować między potrzebami dziecka a stanem piersi. Z czasem „popyt” i „podaż” mleka wyrównają się, a piersi między karmieniami staną się miękkie.
Ssanie to dla dziecka wysiłek, a ssanie, połykanie i oddychanie w jednym czasie to już naprawdę ciężka praca. Nic dziwnego, że maluch szybko zasypia. Dopóki pilnie ssie i przełyka, nie należy się przejmować jego przymkniętymi oczami. Ale jeśli zaśnie na dobre, lepiej delikatnie uwolnić pierś z objęć ust i języka. Warto zadbać, by mama nie zmieniała się w naturalny smoczek, uwięziony w pyszczku dziecka. Dziecko powinno przyzwyczajać się do świadomego i efektywnego jedzenia. Poza tym długie trzymanie piersi w buzi może powodować zmiany w obrębie naskórka brodawki, szczególnie jeśli jest zraniony, podrażniony.
Postępowanie z zasypiającym podczas posiłków maluszkiem zależy od tego, jak w ogóle wygląda u niego apetyt i przyrosty masy ciała. Jeśli niemowlę dobrze je i dobrze przybiera na wadze, a podczas karmienia zasypia, możemy śmiało uznać moment zaśnięcia za koniec posiłku. Śpiącemu dziecku, które nadal trzyma w buzi brodawkę, wsuń mały palec w kącik jego ust, delikatnie uciśnij język, a gdy podciśnienie ustąpi, wysuń pierś z buzi dziecka i podnieś niemowlę do odbicia.
Inaczej sprawa wygląda, gdy maluch źle przybiera na wadze, jeśli niedostatecznie ssąc, za mało pobudza laktację u mamy, jeśli jest senny z powodu np. żółtaczki fizjologicznej. Wtedy konieczne będzie dobudzanie go, aby efektywniej opróżniał pierś. Czasem w lekkim otrzeźwieniu pomaga zdjęcie dziecku jednej warstwy ubranka, masowanie podeszwy gołych stópek, wewnętrznej strony dłoni, masowanie pod brodą w kierunku szyi, częstsze przekładanie malca od jednej piersi do drugiej.
Wiele mam martwi się ulewaniem niemowlęcia – sądzą, że maluch może się nie najadać albo że jest przekarmiany, skoro po posiłku tak dużo pokarmu wypływa z jego ust.
Trzeba wiedzieć, że ulewanie związane jest z fizjologią niemowlęcia – dolny zwieracz przełyku nie funkcjonuje jeszcze jak należy i pokarm cofa się. Dlatego tuż po karmieniu należy unikać gwałtownych ruchów przy zmianie pozycji dziecka przy przebieraniu lub kładzenia dziecka na brzuszek od razu po karmieniu.
Samo ulewanie nie jest objawem niepokojącym. Przyjrzeć mu się należy wtedy, gdy dziecko ulewa bardzo obficie, pod dużym ciśnieniem, a przede wszystkim – gdy słabo przybiera na wadze. Przyrosty masy ciała to podstawowe kryterium, według którego ocenia się rozwój niemowlęcia. Taką ocenę należy pozostawić pediatrze.
Mamy karmią różnie. Niektóre do jednego posiłku przystawiają do jednej piersi, a drugą podają podczas następnego karmienia. Inne karmią z obu piersi z rzędu. To sprawa, którą trzeba indywidualnie dopasować do apetytu i potrzeb żywieniowych dziecka, a także do tego, jak bardzo laktacja u mamy potrzebuje stymulowania.
Warto przy tym pamiętać, że na początku karmienia leci pokarm bogaty w laktozę i wodę. Dlatego ważne jest, aby dziecko dobrze opróżniło jedną pierś, zanim poda mu się drugą.
Niekiedy przez jakiś czas konieczne jest odciąganie pokarmu, żeby dzieci z bardzo niskim przyrostem masy ciała, które ssą nieefektywnie, po skończeniu karmienia z piersi dokarmiać jeszcze odciąganym mlekiem.
Jeśli ssanie jednej piersi malcowi wystarcza, a masa jego ciała równomiernie przyrasta, wszystko jest w porządku. Jeśli niemowlę domaga się dalszego ssania, a mama czuje, że pierwsza pierś jest już miękka, za to druga przepełniona, może mu podać drugą. Niemowlęcia karmionego naturalnie nie sposób przekarmić. Nawet jeśli szybko przybiera na wadze, w przyszłości zużyje zapas energii i nie grozi mu pozostanie pulchnym dzieckiem.
No i jeszcze jedna sytuacja wzięta z życia: czasem jest tak, że po posiłku malec trzymany do odbicia pozbywa się bąbla połkniętego powietrza i tuż potem dostaje czkawki. Nie należy się tym specjalnie przejmować, niemowlęta często mają czkawkę i potrafią w tej sytuacji nawet spokojnie zasnąć. Ale jeśli malcowi czkanie przeszkadza, można go jeszcze przystawić na chwilę do drugiej piersi, by „popił” – to zwykle kończy podskakiwanie brzuszka.
Przez pierwszych kilka tygodni karmienia laktacja pomału się stabilizuje. Potrzeby dziecka są zaspokajane, piersi produkują dokładnie tyle mleka, ile potrzebuje malec. Piersi przestają być już przepełnione przed następnym karmieniem. Wiele mam niepotrzebnie się martwi, że zmniejszyła się objętość produkowanego pokarmu – to nieprawda. Po prostu mleko wytwarzane jest na bieżąco.
Niepokój mamy może jednak się wzmóc, gdy dziecko zacznie częściej niż poprzednio domagać się karmień. Dla mamy wygląda to tak: piersi stały się miękkie, niemal sflaczałe, dziecko ciągle chce ssać i popłakuje – widać nie mam dość pokarmu.
To złudzenie. Piersi pracują wzorowo. A dziecko ssie częściej, ponieważ przechodzi coś popularnie zwanego „skokiem rozwojowym”. Apetyt malucha nagle rośnie, dziecko chce więcej pożywienia, więc musi częściej ssać, by pojawiło się jeszcze więcej mleka w piersiach. W takiej sytuacji najlepiej jest pozwalać niemowlęciu ssać na żądanie. Niektóre mamy słusznie robią, kładąc się na 2-3 dni z dzieckiem do łóżka i pozwalając mu na długie sesje ssania. Same przy okazji odpoczywają i regenerują siły. Poza tym bliski fizyczny kontakt z mamą, najlepiej „ciało do ciała”, wzmaga produkcję hormonów odpowiedzialnych za laktację. Po kilku dniach produkcja mleka zaspokaja już zapotrzebowanie dziecka. Rytm posiłków znów się normuje, a przerwy między nimi stają się nieco dłuższe.
W rytmie posiłków młodszego niemowlęcia co jakiś czas zachodzi zmiana. To naturalne. Dziecko rośnie, zmieniają się jego potrzeby, a także sposób spędzania czasu. Pod koniec pierwszego półrocza życia może zaistnieć zupełnie nowa sytuacja – niemowlę, które już właściwie przyzwyczaiło się do stałego rytmu posiłków w ciągu dnia i ładnie spało w nocy, zaczyna budzić się co chwila na karmienie, a w dzień ssać krócej i bardziej chaotycznie.
Dzieje się tak dlatego, że pięcio-, sześciomiesięczne dziecko staje się coraz bardziej ruchliwe i spostrzegawcze. W ciągu dnia podczas karmień łatwo się rozprasza. Jest aktywne, uczy się turlać, próbuje pełzać, coraz więcej zabaw zajmuje jego uwagę i spala energię. Nocą przychodzi czas na uzupełnianie zapasów. To o tyle logiczne, że nocny pokarm jest bogatszy w kalorie, dlatego warto, podążając za apetytem dziecka, pozwolić mu na częstsze nocne karmienia.
Niektóre mamy zmęczone nocnymi pobudkami rozważają w tym okresie przejście na karmienie mlekiem modyfikowanym. Jeśli tylko to możliwe, warto kontynuować karmienie naturalne. Pokarm mamy jest dla dziecka najwłaściwszy, najlepiej zaspokaja jego (zmieniające się wciąż) potrzeby, wzmacnia odporność, chroni przed reakcjami alergicznymi (co jest tak ważne u progu rozszerzania diety dziecka). Jeśli mama jest zmęczona, może rozważyć spanie razem z dzieckiem – podczas karmienia może wtedy leżeć i regenerować siły.
Zdarzają się dzieci, które chcą ssać tylko jedną i zawsze tę samą pierś. Jeżeli patrzy na ten problem doradca laktacyjny, zwykle mówi tak: można spróbować namówić malca do ssania także drugiej piersi, ale jeśli uprze się przy jednej, nic nie szkodzi, by mu na to pozwolić. Jedną piersią też dziecko można wykarmić – jeśli będzie odpowiednia stymulacja, będzie także taka produkcja mleka, która zaspokoi potrzeby żywieniowe malca. Różnica w wielkości obu gruczołów piersiowych, zwykle w takiej sytuacji widoczna, zanika po zakończeniu laktacji. Zapytacie pewnie, jak namówić niemowlę do ssania drugiej piersi?
Powiedzmy, że malec preferuje pierś prawą. Można go „wziąć głodem” – głodnego przystawiać uparcie do piersi lewej. Ale można także przystawiać go najpierw do piersi prawej, a gdy nieco już nasyci głód, delikatnie odessać jego pyszczek od brodawki, płynnym ruchem przesunąć niemowlę do lewej piersi, nie zmieniając specjalnie ułożenia dziecka, i dalej karmić je z lewej piersi w pozycji „spod pachy”.
Zawsze jednak warto przyjrzeć się przyczynom takiego uporu niemowlęcia. Z czego wynika niechęć do drugiej piersi? Czy dzieje się tak dlatego, że niemowlę ma – fizjologiczną w tym wieku, ale wymagającą kontroli – asymetrię ciała? Wtedy nie należy dziecku całkiem ulegać, bowiem układając malca zawsze w ten sam sposób, pogłębiamy jego nawyk, zamiast przeciwdziałać problemowi. Może trudno mu obracać główkę na jedną stronę? Wtedy warto porozmawiać o sprawie z lekarzem i przyjrzeć się przyczynom ograniczenia zakresu ruchu. A może przyczyny tkwią w tym, jakie preferencje ma mama? Może do jednej piersi przystawia malca w sposób dla niej wygodniejszy? W tej ostatniej sytuacji najłatwiej będzie o korektę sposobu karmienia.
Da się je przezwyciężyć, choć wymaga to trochę cierpliwości. Problemy w karmieniu piersią na początku laktacji ma wiele kobiet. Jeśli tylko otrzymają fachową pomoc i wsparcie bliskich, mogą karmić jeszcze długo.
Obok nawału, zastoju czy problemów z poranionymi brodawkami, zwykle w okresie karmienia piersią pojawia się też tzw. kryzys laktacyjny. Dowiedz się czym jest i jak postępować, gdy się pojawi.
Czujesz, że brakuje Ci pokarmu, a Twój maluch ciągle dopomina się o więcej? Zanim zdecydujesz się na dokarmianie, przeczytaj nasz artykuł.
Zastanawiasz się, jaki laktator kupić przed porodem? Ręczny, czy może jednak elektryczny? Przeczytaj – prezentujemy laktatory oraz pomagamy w wyborze.
Karmienie piersią powinno być przyjemne dla mamy, a dziecku dawać optymalną ilość pokarmu. Jeśli mama cierpi, a dziecko nie najada się, trzeba sprawdzić, czy maluch jest dobrze przystawiany do piersi.
Moja mała potrafiła i co 10-15 minut wołać cyca, wiec tak dostawała, było to męczące, ale rosła jak na drożdżach. Co do przeystawiania do dawałam ją na przemian, każde karmienie zmieniałam pierś, raz prawą raz lewą. By nie robily sie zastoje.
U mnie też tak jest , że jak miną 3 godziny to mała zaczyna marudzić i szukać cycusia. Juz tak się do tego przyzwyczaiłam ze mniej więcej wiem o której będzie jadła. Mało kiedy przetrzymuje dłużej niż 3 godziny . Teraz jak zaczęłam podawać kleik n...
Ja karmie na żadanie tzn wtedy kiedy córka chce ale nie przeciągam jej dłużej niżeli 3 h. od podania piersi. Ona sama zazwyczaj juz ma taki rytm , że co 2,5 - 3 h domaga się mleczka.