Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Małe dziecko (467 Wątki)

Sale zabaw i kącik dla dzieci w restauracjach

Data utworzenia : 2016-01-11 12:02 | Ostatni komentarz 2022-09-28 16:29

Basia1984

3196 Odsłony
26 Komentarze

Czy zauważyłyście drogie mamy, jak traktowane są tego typu miejsca? Mój syn bardzo często stoi zdezorientowany bo w takich kącikach zabawki są poniszczone, niekompletne, a na salach zabaw obsługa nie usuwa uszkodzonych sprzętów... Dziecko bardzo było zdziwione gdy chciało pojeździć autkiem a to nie miało kierownicy, drugie miało urwane koło a trzecie drzwiczki... Natomiast w restauracjach zabawki lepią się od brudu, kredki są połamane a książeczki potargane,,, Wczoraj syn przyniósł mi kilka samochodzików i pokazywał pourywane koła,nie miał się czym bawić bo niby góra zabawek a wszystkie popsute... Rozumiem, że wiele zależy od dzieci które te miejsca odwiedzają-bo jedne będą się grzecznie bawić a inne niszczyć, może to też rodzice nie zwracają uwagi , ale wydaje mi się że do kompetencji obsługi należy sprawdzanie w jakim stanie są zabawki, mycie ich i dbanie o to żeby było czysto i bezpiecznie . Jakie są Wasze obserwacje? Czy w restauracjach w których bywacie kąciki dla dzieci są zadbane czy traktowane "po macoszemu" z popsutymi i brudnymi zabawkami? A jak sale zabaw? U nas niestety wszystkie trzy które ostatnio odwiedziliśmy zakurzone, z poniszczonymi zabawkami i resztkami jedzenia w kulkach :O

2016-02-13 21:55

A ja miałam tydzień temu sytuację że poszłam z synkiem do firmy ubezpieczeniowej podpisać umowę i przed wejściem dałam mu ciasteczko aby nie marudził ale nie wiedziałam że tak się ciastko kruszy i niestety strasznie nakruszył na podłogę ( wykładzina). Kiedy spostrzegłam że tak jest nakruszone poprosiłam o miotełkę abym mogła posprzątać i niestety okazało się że nie ma miotły - a pani która mnie obsługiwała stwierdziła że dopiero wieczorem przychodzi pani sprzątająca która odkurza a teraz jest za duży ruch klientów aby odkurzać. Ja nie chcąc zostawiać po sobie bałaganu próbowałam pozbierać okruchy do mokrej chusteczki a resztę - roztarłam ale uważam że w miejscach publicznych powinna być też możliwość posprzątania po dziecku które niechcący może naśmiecić czy coś wylać. Ja widziałam że panie pracujące w biurze były złe że synek naśmiecił ale żadna nie miała pomysłu jak to usunąć z podłogi.

2016-01-31 14:34

Moim zdaniem wszystko zależy od wychowania dzieci. Jeśli się maluchowi na wszystko pozwala to naturalne ze nie będzie niczego szanował. W mojej rodzinie siostra ma 2 dzieci które od małego były uczone szanowania zarówno swoich rzeczy jak i rzeczy obcych osób. Za to moja szwagierka pozwala blizniakom na wszystko. A wiecie dlaczego ? Żeby mieć święty spokój. W ich pokoju nie znajdzie się żadnej całej zabawki ... Jeśli chodzi o restauracje to obsługa patrzy, moim zdaniem, tylko na żeby "dorosły klient" był zadowolony. Przykro to mówić ale dzieci ich nie obchodzą.... w mieście obok którego mieszkam jest tylko jedna restauracja w której zabawki, stoliki i ogólnie kącik malucha jest bardzo zadbany a to co zepsute od razu wymieniane. Jednak właścicielami jest starsze małżeństwo które ma dużo dzieci i jeszcze więcej wnuków :-) lubią gwar i dziecięce krzyki także nie dziwi mnie to że dbają również o tych najmniejszych :-)

2016-01-18 23:14

Oooo i to jest myśl. Muszę coś takiego zrobić. :)

2016-01-18 10:05

Oliwia, ja mam porobione "zestawy zabawek" na różne sytuacje. Do małych torebek pochowałam różne zabawki, które moja mała dostaje do zabawy tylko w określonych sytuacjach np. podczas dłuższej jazdy samochodem, wizyty w przychodni, u znajomych. Każdy zestaw składa się np. z książeczki, gryzaczka, jakiegoś sprzętu domowego (np. mała drewniana łyżka) , pudełeczka, opakowania po kremie, starego telefonu czy pilota. Czasem coś zabieram, czasem dokładam coś nowego. Zabawki są ciekawe i mała dostaje je niezbyt często więc nie mam problemu żeby była nimi znudzona. Każdy "zestaw" trzymam w określonym miejscu (samochód, torba którą zabieram zawsze do przychodni czy znajomych, jeden u dziadków).

2016-01-18 09:29

Mało korzystamy z takich miejsc. Cieszę się jak restauracja w naszej okolicy ma krzesełko dla dziecka. W naszej przychodzi, odkąd się przenieśli z innego budynku, jest teraz kącik dla dzieci. Zasadniczo jest utrzymany porządek, ale zabawki nie są czyszczone. Ale stolik umyty, zabawki w jednym miejscu. Rodzice też pilnują by był porządek, Kreda i ściana pomalowana farbą tablicową. Fajnie, ze jest, bo w poprzednim miejscu nie było. Natomiast jak byliśmy w szpitalu, to kącik dla dzieci był niesprzątany. Stoliki, na których się jadło, były umyte, ale zabawki połamane, pogubione, część brudnych, domek plastikowy, do którego mogły dzieci wchodzić i się bawić, rozwalony i brudny. Podłoga w nim chyba rzadko myta (ja nie widziałam ani razu podczas pobytu 2 tygodniowego).

2016-01-15 23:26

Agnieszka, też zawsze biorę swoje zabawki, ale co z tego, jak dla dziecka atrakcyjniejsze są te nowe, nieznane, swoje to on ma w domu i żadna z nich atrakcja. My z synkiem często jeździmy w trasy (około 5 godzin) i obowiązkowo trzeba się gdzieś zatrzymać, aby smyk nie siedział tyle w foteliku, pampersa zmienić itd, także takie Mc na drodze czy stacje to już mamy nawet obeznane gdzie warto przystanąć a gdzie jedziemy dalej bez postoju.

2016-01-15 23:00

Moja córka korzysta z sal zabaw gdy jest zapraszana na organizowane tam urodziny koleżanek lub kolegów. Dla dzieci jest to frajda, ale ja mam mieszane uczucia. Po jednym z przyjęć córka wróciła z rozciętą ręką, bo skaleczyła się w basenie z piłeczkami - większość piłeczek była poniszczona. Oprócz tego suszarki do włosów są zainstalowane obok drzwi wejściowych i dzieci suszą mokrą głowę, a tu drzwi się co chwilę otwierają. Nie muszę dodawać, że przeważnie połowa uczestników imprezy jest przeziębiona na drugi dzień. Kąciki zabaw w przychodni też mi średnio odpowiadają. Niejednokrotnie byłam świadkiem jak jedno dziecko z katarem i kaszlem (po stronie dla dzieci zdrowych) brało jakąś zabawkę do buzi, a po nim następne robiło to samo. Wybierając się gdzieś z małym dzieckiem wolę mieć wszystko swoje,przynajmniej wiem, że jet czyste i bezpieczne. Do hipermarketów i Mc nie wybieram się nigdy z najmłodsza córką.

2016-01-14 12:39

W mojej przychodni jest stoliczek, dwa krzesełka dla dzieci a tam jakieś kredki, kolorowanki, książeczki. Co z tego jak kredki są niezatemperowane. Za każdym razem obiecuję sobie, że jak będę tam szła to wezmę temperówkę (zawsze zapominam). Czyli tak właściwie dziecko nie ma się czym bawić. Co do Mc, to nie narzekam, gdy jesteśmy w trasie się zatrzymujemy, bo wiem że na pewno będzie przewijak (w toalecie dla niepełnosprawnych) i będę mogła spokojnie nakarmić dziecko. Krzesełka do karmienia tez raczej są, ale ja nie korzystam z nich, tylko wybieramy siedzenie "kanapę" i synka sadzamy pomiędzy nami. Zatrzymujemy się tez na rożnych stacjach i tu jest różnie. Tym starym można wiele zarzucić, nowe już są przystosowane. Szczególnie lubię nowe Orlen - przewijak w toalecie dla niepełnosprawnych, kącik dla dzieci, dużo miejsca i swobody. Zawsze nosze ze sobą chusteczki nawilżające i jak korzystamy w restauracji z krzesełka do karmienia, to najpierw porządnie je przecieram., szczególnie tackę gdzie dziecko kładzie ręce.