Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Noworodek i niemowlę (1138 Wątki)

Usypianie w aucie

Data utworzenia : 2014-01-14 20:03 | Ostatni komentarz 2015-05-05 09:19

kusia_ss

8367 Odsłony
41 Komentarze

Dziewczyny, czy któraś z was spotkała się z tym, że rodzice wożą dziecko w aucie po to, żeby je uśpić? Pamiętam jak moja siostra przyleciała na wakacje z Anglii z synkiem (miał wtedy niecałe 5 miesięcy) i tak źle znosił zmianę klimatu i miejsca, że wozili go w samochodzie bo tylko wtedy nie płakał i bez problemu zasypiał. A może, któraś z was też stosowała taki sposób na usypanie maleństwa?

2014-11-07 10:54

Ja nie stosowalam, ale jak dziecko ma ciezki dzien, jest marudne to oddycham z ulga w aucie `gdy gdzies jedziemy i zasypiam:) Mimo wszystko nie sadze aby to byl dobry pomysl zeby to wprowadzic jako stala metode, poniej moze byc problem zeby oduczyc tego dziecko. Mysle ze warto sie przemeczyc i wprowadzic inne metody poki dziecko jest male, bo pozniej ciezko bedzie starszego malucha nauczyc zasypiac w lozeczku.

2014-11-06 22:27

Spotkałam się już z takim przypadkiem,że dziecko było usypiane w samochodzie,wystarczyła nawet krótka jazda po podwórku i maluszek po chwili już smacznie spał. Nie wydaje mi się,żeby było to dobre rozwiązanie. U nas jak gdzieś jedziemy,nawet jak jest to pół godzinki jazdy to mała usypia i śpi prawie całą podróż,jazda działa na nią usypiająco,ale mu nie musimy chwytać się takich metod usypiania.

2014-11-06 16:32

Znajoma kiedy z córcią już nie dawała rady ładowała ją do samochodu i robiła rundkę po wsi. Mówi, ze działało za każdym razem. Czasami był to jedyny sposób, żeby małą uspokoić i uśpić, bo jak się tak zacietrzewiła w płaczu to nie było na nią mocnych. Nie miałam jeszcze tak drastycznych scen u siebie, ale myślę, że wtedy też chwytałabym się każdej deski ratunku... Był to środek awaryjny i ostateczny, rzadko stosowany. I w teorii można sobie mówić, że się tak nie będzie robić, bo na dłuższą metę to problem, ale jak nic nie pomaga i rodzicom się serce kroi bo pomóc nie mogą to ja też bym wsadziła i pojechała :) Na szczęście nie muszę :D

2014-11-06 16:17

Znajomej syn jak były już trochę większy to wystarczyło, że mąż odpalił samochód i ten już spał. Często się z tego smiali. My jak wracamy wieczorem to synek często zasypia, ale jak wejdziemy do domu to już się rozbudza i zawsze wtedy chce się bawić i gaworzy sobie na całego, ale ja pozwalam mu na wieczorne spanie w aucie, bo później i tak musze dać mu kolację a i tak fajnie mi później zasypia.

2014-11-06 15:53

Moje ogólnie lubią jazdę samochodem zwłaszcza jak tata puści głośniej muzykę. Marudzą czasem jak za długo jedziemy albo właśnie zasypiają. Jechaliśmy w wakacje na Węgry prawie 7 h to syn większość czasu przespał a córa oglądała co się dzieje i trochę spała. Koleżanka moja jak oduczali smoczka to właśnie na wieczór woziła małą samochodem bo tylko tak bez smoczka zasypiała. Tylko mała miała taki twardy sen że jak ją przenosiła z samochodu do mieszkania to nawet się nie poruszyła ;) Wydaję mi się, że z moimi by to nie przeszło bo kiedyś mi usnęły w aucie i chciałam je przenieść to nie dość, że się obudziły to jeszcze na tyle, że spać nie chciały iść tylko się bawić. Teraz jak wracam wieczorem od kogoś to zabawiam ich tak żeby nie zasnęli w samochodzie.

2014-11-06 15:39

A nasz synek to uwielbia jazdę samochodem. On cieszy się już wtedy jak go ubieramy i pakujemy do fotelika. Wtedy zaczyna wszystko obserwować i jak jest spiacy to zasnie w samochodzie a jak nie to bacznie obserwuje domy i drzewa. Jeszcze nigdy nam nie płakał w samochodzie. Ja albo mąż siedzimy z nim zawsze z tyłu i dużo też do niego wtedy mówimy.

2014-11-06 15:02

To zależy od dziecka ale większośc dzieci zasypia a samochodzie.Moja znajoma tak już nauczyła swoje dziecko że za każdym razem musi uspiać w aucie jadąc kawałek.Nieraz mój synek jest strasznie marudny i nie może zasnąć ale jak tylko jade z nim samochodem od razu jest spokojne i zasypia.Jak tylko jade gdzies samochodem to od razu mi spi.

2014-03-01 21:48

Moja dzisiaj spała w aucie aż 15 minut, a cała trasa miała 130 km i musieliśmy się miliard razy zatrzymywać, bo jaśnie panienka nie chciała już siedzieć w foteliku. Opowiem wam wszystko w ogólnym.