Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Pogaduchy (1474 Wątki)

Zakaz wstępu dla... dzieci?

Data utworzenia : 2013-05-09 08:35 | Ostatni komentarz 2021-06-01 22:46

OlaKuk

6239 Odsłony
68 Komentarze

Drogie Mamy, słyszałam dzisiaj o pomyśle by stworzyć "miejsca wolne od dzieci" (np. w restauracjach) na podobę miejsc wolnych od dymu papierosowego. Jakie macie na ten temat zdanie? Pomysł który warto przemyśleć, czy wymysł bezdzietnych?

2013-05-13 22:55

A ja nie widzę nic złego w robieniu zakupów z dzieckiem. Spożywczaka zaliczam z córką, bo są to małe zakupy, daruję sobie tylko te miejsca, w których trzeba stać długo w kolejce, bo szkoda mi dziecka. Na mega duże zakupy lata tatuś. Poza tym pewne rzeczy dla dziecka jestem zmuszona kupić mając malucha obok siebie, żeby choćby zmierzyć (mam długie dziecko, więc metki z rozmiarami niewiele mi pomagają).

2013-05-13 20:43

To wcale nie jest roszczeniowa postawa. Obie znajdujemy się w innym położeniu, gdybym mogła dziecko z kimś zostawić to nie zabierałabym go na zakupy - mój mąż przebywa za granicą jest w domu raz na pół roku i nie mam takiej możliwości, a więc co Twoim zdaniem mam zrobić? Zatrudnić opiekunkę, żeby się zajęła dzieckiem? Jakby nie patrzeć - muszę kupić produkty spożywcze, ubrania, środki czystości, pampersy itd. Nie jesteś obiektywna - patrzysz tylko na sytuacje w jakiej Ty się znajdujesz.

2013-05-10 14:05

Jeżeli rzeczywiście zakaz wjazdu dla wózków dotyczy kwestii sprzątania to nie pozostaje nic innego jak tylko omijac takie miejsce szerokim łukiem jak i poinformowac najbliższych by uczynili to samo. Na tym straci tylko i wyłacznie właściciel sklepu, sam sobie robi "reklamę". Nie przesadzam, z tym, że wózek w sklepie przeszkadza, ja nie wjechałabym do sklepu małego typu Kazar czy Gino rossi albo taki odzieżowy np Promod albo chocby dziecięcy coccodrillo - tam wózek wejdzie ale czy będziesz w stanie swobodnie nim skręcić? Nie. Bedziesz w stanie przejechać miedzy wieszakami czy półkami z butami - nie. Dla mnie byłaby to bardzo niekomfortowa sytuacja - i mam gdzieś tu co inni sobie o mnie myśla (a myśla pewnie - wariatka pcha się na siłe z tym wózkiem i przeszkadza). Nie byłabym w stanie zrobić zakupów, nie mówiąc już o przymierzaniu rzeczy. Bym się tylko na to wkurzała. Nie podoba mi się taka postawa roszczeniowa "o mam zrobić w tym czasie z dzieckiem? Zostawić samo na ulicy?" Moje dziecko ma 8 miesięcy i poza biedronką, gdzie wracając ze spaceru czasem wpadne po chleb nigdzie w ZADNYM innym sklepie nie było. Dla mnie to zbyt cenny czas z maluchem na dworze bym w tym czasie lata po sklepach i mierzyła ubrania. Zaznacze tu, że nie korzystamy z pomocy babc, opiekunek itp. oboje z mężem pracujemy i jestem w stanie iść sama na zakupy. Wg mnie to wszystko kwestia organizacji. To naprawdę super, ze pani z Twojego odziezowego Ci pomogła - super postawa oby takich było więcej :)

2013-05-10 11:52

Każdy inaczej do tego podchodzi. W sklepie wcale nie było za wąsko tylko nikomu nie chciało się sprzątać. Nikt myślący nie będzie się pchał z wózkiem do sklepu w którym się nie zmieści. Sale zabaw rozumiem, ale zauważmy to, że przed większością sal zabaw jest miejsce gdzie zostawia się buty, kurtki i wózki. Poza tym w życiu spotkałam bodajże jeden sklep w którym jest wykładzina, każdy sprzedawca liczy się z tym, że wchodzą ludzie z dworu, po deszczu, śniegu itd. Poza tym jeżeli chodzi o sklepy odzieżowe to mam jeden sklep do którego wózek ledwo się mieści, ale właścicielka sama mi go wprowadza do środka, żeby maluch był przy mnie w momencie przymierzania ciuchów - nie przesadzajmy, że aż tak przeszkadza stojący wózek - jeżeli ktoś wchodzi do w/w sklepu mówi Przepraszam i jest po kłopocie - mamy też muszą gdzieś kupować ciuchy, a co mam zrobić w tym czasie z dzieckiem? Zostawić samo na ulicy? Czy może wyciągnąć z wózka, wózek zostawić i przymierzać rzeczy z dzieckiem na rękach? Proud Mommy to już jest przesada. Ech. Dobrze, że jeszcze chociaż niektórzy są życzliwi.

2013-05-09 21:58

Demotywacja, takie kartki mnie nie dziwią, spotkałam się z nimi nie raz (np. po Bobolandzie nie można poruszać sie wózkiem, czy sale zabaw). Nie nalezy tego traktować jako atak na kobiety z wózkami tylko spojrzeć na szerszy kontekst tej informacji. Wjechanie wózkiem na sale zabaw dla dzieci, gdzie są wykładziny spowoduje zabrudzenie jej a tym samym rajstopek i skarpetek bawiących się tam dzieci. Jeśli na sklepie widnieje taka kartka, to znaczy, że jest tam za wąsko aby wjechać wózkiem (pospadają kartony z butami) albo nie da rady wykręcić nim. Nie dlatego, że ktoś tych dzieci w wózkach nie lubi - chodzi o kwestie organizacyjne. Na studiach pracowałam w sklepie odzieżowym, gdzie notorycznie wjeżdzały mamy z wózkami a naprawdę nie było tam na to miejsca bo wózek zastawiał cała alejkę. Od wejścia było widac, że wózek tam nie wjedzie - w tym malutkim sklepie tworzył się korek :P to samo dotyczyło wózków z zakupami. Nie wiem czy chęc obejrzenia ubran była silniejsza od logiki... I tu to tez nie jest atak na dzieci w wózkach tylko na brak wyobraźni. Ci do miejsc bez dzieci, uważam, że aby coś takiego mogło powstać to musiałoby się utworzyć tyle samo miejsc tylko dla rodzin z dziećmi tzw. przyjaznych dziecią. Wtedy zrozumiem roszczenia osob nie chcących przebywać w otoczeniu dzieci i będę w stanie je uszanować.

2013-05-09 20:23

Demotywacja, wyobraź sobie, że ja to usłyszałam w naszym piekarniczym (tyle że nie do mnie to było kierowane). U nas miejsca tam full, tylko babka zloscila sie, że sprzątać musi. Przykre...

2013-05-09 20:03

Osobiście widziałam w sklepie obuwniczym kartkę z napisem " Zakaz wchodzenia z dziećmi w wózkach " - no przepraszam bardzo jeżeli ktoś decyduje się na sklep to nawet jeżeli zimą koła są ośnieżone powinien liczyć się z tym, że będzie trzeba sprzątać. I że niby mam dziecko zostawić na dworze samo? Paranoja. Gosiaczek myślę, że wcale by nie ułatwiło życia - jakby nie patrzeć w większości miejsc patrzą krzywo jak się wchodzi z dzieckiem, a co dopiero z wózkiem. Wydaje mi się, że jeżeli będzie na to ogólne przyzwolenie społeczeństwa rodzice z dziećmi będą musieli szukać miejsca poza Macdonaldem do którego ich wpuszczą. Dziecko to jest dziecko - od zawsze rodzice wychodzili z dziećmi i nikt nie robił z tego problemu, że dziecko chwile pokrzyczy. Rozumiem, że czasami to jest męczące, ale osoby które wymyślają takie rzeczy powinny postawić się w sytuacji matki, która cały czas słyszy krzyki itd. itp. dziecka i chce wyjść na chwilę się odstresować, wypić kawę czy też zjeść obiad w miejscu publicznym. Jak dla mnie jest to istna paranoja.

2013-05-09 14:55

Szkoda tylko, że miejsc faktycznie przyjaznych dla rodziców z dziećmi nie jest wcale tak wiele :( Nie ukrywajmy, ale ma to wpływ na nasze (matek) przebywanie z dziećmi w miejscach dla "wszystkich".