Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Rocznica ślubu

Data utworzenia : 2016-06-09 09:04 | Ostatni komentarz 2024-04-02 20:30

JustaMama

14806 Odsłony
453 Komentarze

Moje drogie w przyszłym tygodniu mam rocznicę ślubu nie jest żadną tajemnica że nasze relacje z mężem są kiepskie. Co mogę zaplanować? Dodam że napewno coś w zaciszu domowym i mój mąż niestety ani trochę nie jest romantykiem więc tu jest problem. Jak to wygląda u was jak świętujecie?

2016-07-01 14:18

Jeśli Ci zależy by wasz związek przetrwał to zaproponuj to mężowi, jest to chyba jedyne rozwiązanie na chwilę obecną bo my niewiele możemy pomóc. Musicie oboje porozmawiać z osobą która zna takie przypadki, Bo to że Ty nam tu napiszesz to za mało. Twój mąż musi powiedzieć swoje zdanie, Ty musisz powiedzieć swoje zdanie i oni wtedy pomogą. Oni naprowadzają was na rozmowę o czym i w jaki sposób ze sobą rozmawiać.

2016-07-01 14:11

Właśnie Justynko, a co Twój mąż powiedziałby, gdybyś zaproponowała terapię małżeńską u specjalisty?

2016-07-01 14:09

rozmową i tylko rozmową można rozwiązać wszystkie problemy. Justyna możecie jeszcze iść skorzystać z poradni małżeńskiej, oni wam pomogą podjąć decyzję co dalej. Jak dalej żyć. Jak postępować. Pomogą wam żebyście się rozumieli nawzajem.

2016-07-01 12:09

Justyna nie możesz tak dalej...bo to może skończyć się depresją chociażby....Każda z nas ma chwile załamania. Ja też siedzę w domu z maluchami i czasem jak już w nocy zasną nie chce mi się nawet iść do łazienki wziąć kąpieli bo jestem wykończona. I też nieraz zła jestem bo nie mam czasu dla siebie, żeby zadbać o swój wygląd, zwyczajnie ułożyć jakaś fryzurę, a mowa o czytaniu książek:)To tak odległe, że aż śmieszy mnie czasem. I też wyładowywałam się na mężu. Ale od jakiegoś czasu przystopowałam. Kocham go, ciężko pracuje, stara się, pomaga mi. Choć nieraz po pracy po prostu zasypia i znów jestem sama. Ale rozmawiamy, godzimy się. Rozmowa nawet o zwykłych prostych sprawach jest bardzo ważna.

2016-07-01 11:13

Dzięki dziewczyny kochane jesteście:-) wiesz co Blawatkowa problem z tym że ja już straciłam radość życia naprawdę już nawet nie chce mi się udawać jestem zła zmęczona i zfrustrowama i jak mąż wraca tak późno to jestem tylko wściekła czemu tak późno i że znów nie zdążę poćwiczyć i nie miałam ani chwili dla siebie. Nie wiem może ze mną jest coś nie tak ale nie radzę sobie sama przez cały dzień z dzieckiem i obowiązkami domowymi. Poprostu sobie nie radzę nic mnie już nie cieszy:-( chce mieć godz dziennie na trening i nie ma szans czy to naprawdę tak dużo?co mi po dodatkowych pieniądzach męża jak nawet nie mam kiedy umówić się do fryzjera czy jechać na zakupy? Więc jak mam się cieszyć i być zadowolona jak mąż wraca skoro mi się płakać chce a często zastaje mnie płacząca poprostu.

2016-07-01 10:28

Justynko ja przed pierwszym ślubem miałam wątpliwości, jednak wyszłam za mąż i za półtorej roku było już po małżeństwie. Mój były mąż był strasznym nerwusem, nie liczącym się z moim zdaniem, tylko ze zdaniem jego rodziny, byłam poniżana oj i nie tylko... Dlatego każdemu potem mówiłam, że jak ma jakieś wątpliwości to lepiej zrezygnować:( Przy drugim ślubie byłam pewna, szczególnie, że mój drugi mąż jest zaprzeczeniem mojego pierwszego męża, spokojny, dobry, czasem lekko "przytłumiony" jak ja to mówie, bo czasem jest tak wolny, że mnie energiczną kobietę aż telepie:) hehe ale to dobrze bo jak oboje bylibyśmy zbyt energiczni to mogłoby się to skończyć jak w pierwszym małżeństwie:)Dla mnie najważniejsze to, że mnie szanuje i że mogę na niego liczyć:)wiem, że jest Ci ciężko, na pewno musisz to dobrze przemyśleć, porozmawiać z mężem i podjąc jakąs decyzję, bo nie możesz się tak męczyć:( powodzenia:)

2016-07-01 10:16

Justyna, może jeszcze nie wszystko stracone? Wiem, że to bardzo trudne, ale staraj się zrozumieć Męża i być optymistycznie nastawiona do życia. Moja Babcia powiedziała mi kiedyś, że mężczyźni bardzo nie lubią, gdy wracając do domu zastają złą i sfrustrowaną kobietę. Kiedy Mąż wraca z pracy, parzę Mu świeżo zmieloną kawę i zanoszę ją na taras. W tym czasie chłopcy bawią się na powietrzu, a my siedzimy i pijemy kawkę. Wtedy pytam Go jak tam w pracy, a potem opowiadam Mu jak spędziliśmy dzień. Mąż późno jada w pracy, więc je obiado-kolację dopiero ok. godziny 19:00. Staram się być cały czas optymistycznie nastawiona do życia. Nawet, gdy widzę, że Mąż jest czymś zdenerwowany to mówię coś co Go rozbawi. Mąż był kiedyś bardzo uparty i nie potrafił się przyznać do błędu. Teraz potrafi do mnie podejść, przeprosić i przytulić. Niedawno mi przyznał, że przy mnie stał się lepszym człowiekiem. Wiele Go nauczyłam, choć nie było to łatwe. Udało się to dzięki wielogodzinnym rozmowom i mojej konsekwencji. Często pierwsza wyciągałam do Niego rękę, ale pewnego dnia powiedziałam Mu, że to nie fair. Mąż po pewnym czasie doszedł do wniosku, że mam rację. Justyna, wierzę, że nauczycie się ze sobą rozmawiać. Zacznijcie od błahych spraw. Zapytaj Męża, jak tam w pracy, opowiedz Mu co robiliście z synkiem :) Zobaczysz, że z każdym dniem będzie coraz lepiej i Mąż się zacznie przed Tobą otwierać :)

2016-06-30 13:03

Ja poprostu brmelam w to dalej chcąc lepszego życia zwyczajnie a potem już zabrakło odwagi żeby coś zrobić. Głupia byłam i tyle. Ale to też nie tak ze byłam dla kasy. Bo byłam zakochana bardzo zakochana. Wszystkie koleżanki mówiły że za bardzo się poświęcam że za dużo daje od siebie ale ja nie myślałam że tak ma być. Mój mąż też nic nie miał mieszkania pieniędzy dobrego samochodu. Nie. Pracował i wydawalipmw na bierzaco na przyjemności potem na mieszkanie utrzymanie i wyjścia. Na rodzinę liczyć nie mogłam fakt i nadal nie mogę. Ale przyjaciółkę mam. Tylko co z tego. Miała narzeczonego teraz męża który dał by jej wszystko. Rozmawiałyśmy pytała przed ślubem czy napewno bym jestem pewna no ale co miałam robić i co ona miała robić też była przed ślubem w trakcie kredytu na mieszkanie miała ułożone życie i kochającego faceta który bez niej nigdzie się nie ruszy a ja musiałabym zacząć od początku nie mając nic. Mam sprzeczne myśli czasem mi się wydaje że to już koniec że trzeba odpuścić i trwać w tym tylko dlatego że sama synkowi nic nie zapewnie. A to ja wybrałam nikt mnie nie zmuszał więc teraz trzeba ponieść konsekwencje. A czasem myślę kurcze a może jeszcze jest jakaś szansa żeby się ułożyło zmieniło. Co bym musiała zrobić co by musiało się stać.