Moje małżeństwo to ....rutyna??

"ale dopóki się na coś czeka nawet jeśli to ma być tylko weekend we trójkę to ja nie narzekam <3 " Justyn, uwielbiam to zdanie! :) najważniejsze to właśnie dostrzegać nawet takie drobnostki - rutyna jest w pewnym sensie nieunikniona, ale nie musi być wcale zła dla małżeństwa, jeśli tylko partnerzy wzajemnie się wspierają i wiedzą, że mogą na siebie liczyć :)

Moją koleżankę mąż wyrzucił z domu z pół rocznym dzieckiem na rękach. Tak jak stała. Wszystko ogarniała sama, a że nie pracowała wcześniej to nawet macierzyńskiego nie miała... Nie wiem jakby dała radę gdyby nie terapia. Inna kobieta, ale psycholog też swoje kosztuje niestety :/ ja sama bym chętnie poszła tak dla samej siebie, ale kasy brak :p

O tak można. A z depresji już samemu się nie wyjdzie

Bez wsparcia to można wpaść nie tylko w rutynę, ale i deprechę :/ 

To prawda jak się nie ma wsparcia mozna.

Myślę że przy dziecku też można w paść w rutynę jeśli nie ma się wsparcia w partnerze

Przy dziecku nie jest trudno wpaść w rutynę :) ja mam wrażenie, że cały tydzień robię to samo: zajmuje się córką i czekam aż "Pańcio" wróci do domu :D ale dopóki się na coś czeka nawet jeśli to ma być tylko weekend we trójkę to ja nie narzekam <3 

Dawno, dawno gdy byłam jeszcze panienką też zauważyłam, że wpadłam w taka rutynę, ale właśnie wtedy stwierdziłam, że znajdę coś na co będę czekać (wtedy był to wypad do mieszkającej daleko przyjaciółki)  i od tamtej pory zawsze coś planuję i super mi się to sprawdza :) obecnie czekam na przyszły weekend i spotkanie z bratem i bratową męża :) 

Wsparcie jest bardzo ważne przy jednym dziecku a przy większej ilości to już wogole.